Выбрать главу

— Hetaha, viadoma, mała, ale ja ŭsio ž zrabiŭ. — I dadaŭ: — Nu, a ciapier voźmieš što-niebudź?

Levij padumaŭ, pałahadnieŭ i narešcie pramoviŭ:

— Zahadaj dać mnie kavałak čystaha pierhamientu.

Prajšła hadzina. Levija nie było ŭ pałacy. Ciapier ranišniuju cišyniu parušaŭ tolki cichi šum krokaŭ vartavych u sadzie. Poŭnia chutka zliniała, na druhim baku nieba vidniełasia plamka ranišniaje zorki. Sviacilniki daŭnym-daŭno patuchli. Na łožy lažaŭ prakuratar. Jon pakłaŭ ruku pad ščaku i spaŭ i dychaŭ niačutna. Pobač z im spaŭ Banha.

Hetak sustrakaŭ svitanak piatnaccataha nisana piaty prakuratar Judei Poncij Piłat.

Razdziel 27

KANIEC KVATERY № 50

Kali Marharyta dačytała da apošnich słoŭ razdzieclass="underline" „…Hetak sustrakaŭ svitanak piatnaccataha nisana piaty prakuratar Judei Poncij Piłat”, — nastała ranica.

Čuvać było, jak u dvoryku ŭ halinach viarby i lipy viali viasiołuju, uzbudžanuju ranišniuju razmovu vierabj.

Marharyta ŭstała, paciahnułasia, i tolki zaraz adčuła, jakoje zmučanaje jaje cieła i jak jana choča spać. Cikava adznačyć, što duša Marharycina była ŭ poŭnym spakoi. Dumki nie rassypalisia, jaje zusim nie tryvožyła, što jana praviała niezvyčajnuju noč. Jaje nie chvalavali ŭspaminy, što nočču jana była na bali ŭ satany, što niejkim cudam joj viarnuli majstra, što z popiełu ŭznik raman, što znoŭ usio apynułasia na svaich miescach u padvale, z jakoha vyhnali jabiednika Ałaizija Maharyča. Adnym słovam, znajomstva z Vołandam nie pryniesła joj nijakaj psichičnaj škody. Usio było tak, jak byccam i pavinna było być.

Jana pajšła ŭ susiedni pakoj, pierakanałasia, što majstar spić mocna i spakojna, patušyła niepatrebnuju ŭžo nastolnuju lampu i sama vyprastałasia la supraćlehłaje scienki na kanapcy, zasłanaj staroju parvanaju prascinoju. Praz chvilinu jana zasnuła, i ničoha joj u tuju ranicu nie sniłasia. Maŭčali pakoi ŭ padvale, maŭčaŭ uvieś maleńki domik zabudoŭščyka, i było cicha ŭ pustym zavułku.

A ŭ hety čas, heta značyć subotnim dosvitkam, nie spaŭ ceły pavierch adnoj maskoŭskaj ustanovy, i vokny jaho, jakija vychodzili na zaasfaltavanuju vialikuju płošču, jakuju spiecyjalnyja mašyny, pavoli snujučy tudy-siudy, čyscili ščotkami, sviacilisia poŭnym sviatłom, jakoje pieramahała sviatło ranišniaha sonca.

Uvieś pavierch byŭ zaniaty sledstvam pa spravie Vołanda, i tamu lampy hareli noč napralot u dziesiaci kabinietach.

Ułasna, usio było zrazumieła z učarašniaha dnia, z piatnicy, kali daviałosia zakryć Varjete pasla znikniennia jaho administracyi i ŭsiaho, što adbyłosia tam napiaredadni ŭ čas znakamitaha sieansa čornaje mahii. Ale sprava ŭ tym, što ŭvieś čas biespierapynna pastupali na biassonny pavierch usio novyja i novyja materyjały.

Ciapier sledstvu pa hetaj dziŭnaj spravie, ad jakoj uvačavidki patychała djabalščynaju, dy jašče z dadatkam niejkich hipnatyziorskich fokusaŭ i vidavočnaha kryminału, treba było ŭsie roznyja i zabłytanyja zdarenni, jakija adbylisia ŭ roznych kancach Maskvy, zlapić u adzin kamiak.

Pieršy, kamu daviałosia pabyć u zichotkim ad elektryčnaha biassonnia paviersie, byŭ Arkadzij Apałonavič Siemplajaraŭ, staršynia Akustyčnaj kamisii.

Pasla abiedu ŭ piatnicu ŭ jahonaj kvatery, jakaja była ŭ domie kala Kamiennaha mosta, pačuŭsia telefonny zvanok, i mužčynski hołas paprasiŭ da telefona Arkadzija Apałonaviča. Žonka, jakaja padyšła da telefona, niezadavolena adkazała, što Arkadziju Apałonaviču niezdarovicca i što jon pryloh adpačyć i padysci da aparata nie moža. Adnak Arkadziju Apałonaviču padysci da aparata ŭsio ž daviałosia. U adkaz na pytannie, adkul pytajucca Arkadzija Apałonaviča, hołas u telefonnaj słuchaŭcy koratka skazaŭ adkul.

— Adnu siekundačku… zaraz… siekundačku… — praščabiatała zvyčajna vielmi pahardlivaja žonka staršyni Akustyčnaj kamisii i strałoju palacieła ŭ spalniu padymać z łožka Arkadzija Apałonaviča, jaki piakielna mučyŭsia ad uspaminaŭ pra ŭčarašni sieans i pra načny skandal, jakim supravadžałasia vyhnannie z jaho kvatery sarataŭskaj svajački.

Praŭda, nie praz siekundu, ale i nie praz chvilinu, praz čverć chviliny Arkadzij Apałonavič, u adnoj pantofli na levaj nazie, u spodnim, užo byŭ la aparata i sakataŭ u jaho:

— Aha, heta ja… Słuchaju, słuchaju…

Žonka jaho, jakaja na hety čas zabyłasia pra ŭsie miarzotnyja złačynstvy suproć viernasci joj, jakija ŭčyniŭ Arkadzij Apałonavič, sa spałochanym tvaram vyzirała ŭ kalidor, sovała pantoflaj u pavietra i šaptała:

— Pantoflu adzień, pantoflu… Nohi prastudziš, — u adkaz na što Arkadzij Apałonavič admachvaŭsia bosaj nahoj, luta vytreščvaŭ vočy i marmytaŭ u telefon:

— Aha, aha, aha, ja razumieju, jak ža… Zaraz vyjazdžaju…

Uvieś viečar Arkadzij Apałonavič prabyŭ na tym samym paviersie, dzie išło sledstva. Razmova była ciažkaja, niepryjemnaja, bo daviałosia zusim ščyra raskazvać nie tolki pra hety nadzvyčaj niepryjemny sieans i bojku ŭ łožy, ale zaadno i pra Milicu Andrejeŭnu Pakabaćka z Jałochaŭskaje vulicy, i pra sarataŭskuju svajačku, i šmat pra što jašče, raskazvać pra što Arkadziju Apałonaviču była sama sapraŭdnaja pakuta.

Samo saboju zrazumieła, što sviedčannie Arkadzija Apałonaviča, intelihientnaha i kulturnaha čałavieka, jaki byŭ sviedkam hetaha brydotnaha sieansa, sviedki tałkovaha i kvalifikavanaha, jaki cudoŭna abmalavaŭ i samoha tajamničaha maha ŭ mascy, i dvuch jaho niahodnikaŭ-pamahatych, jaki dobra pamiataŭ, što prozvišča maha Vołand, — vielmi dapamahło sledstvu. Supastaŭlennie sviedčanniaŭ Arkadzija Apałonaviča z inšymi, siarod jakich byli i sviedčanni pań, jakija paciarpieli ŭ čas sieansa (taje, u fijaletavaj bializnie, jakaja ŭraziła Rymskaha i inšych), i kurjera Karpava, jakoha pasyłali ŭ kvateru № 50 na Sadovuju vulicu, — ułasna, adrazu vyznačyli i toje miesca, dzie treba šukać vinoŭnika ŭsich hetych pryhod.

U kvatery № 50 pabyli, i nieadnojčy, i nie tolki staranna ahladali jaje, ale prastukvali navat scieny, ahladali kaminy, šukali tajniki. Ale hetyja mierapryjemstvy nijakaha vyniku nie dali, i ni razu ŭ kvatery nikoha zastać nie ŭdałosia, chacia i zusim zrazumieła było, što ŭ kvatery chtości josć, niahledziačy na toje, što ŭsie asoby, jakija zajmalisia čužaziemcami, što pryjazdžajuć u Maskvu, rašuča i kateharyčna scviardžali, što nijakaha čornaha maha Vołanda ŭ Maskvie niama i być nie moža.

Ion nidzie nie zarehistravaŭsia pasla pryjezdu, nikomu nie pakazvaŭ svajho pašparta albo inšych papier, kantraktaŭ i dahavoraŭ, i nichto pra jaho ničoha nie čuŭ! Zahadčyk prahramnaha addzieła Vidoviščnaj kamisii Kitajcaŭ klaŭsia i bažyŭsia, što nijakaje prahramy vystuplennia nijakaha Vołanda znikły Sciopa Lichadzieŭ jamu na zacviardžennie nie prysyłaŭ i ničoha pra pryjezd Vołanda Kitajcavu nie telefanavaŭ. Tamu jamu, Kitajcavu, i nie viadoma, i nie zrazumieła, jak u Varjete Sciopa dazvoliŭ hetaki sieans. Kali havaryli, što Arkadzij Apałonavič na svaje vočy bačyŭ hetaha maha na sieansie, Kitajcaŭ tolki razvodziŭ rukami i padymaŭ vočy ŭ nieba. I navat pa adnych vačach Kitajcava było vidać i možna było smieła scviardžać, što jon čysty, jak kryštal.

Toj samy Prochar Piatrovič, staršynia hałoŭnaj Vidoviščnaj kamisii…

Darečy, jon viarnuŭsia ŭ svoj harnitur adrazu, jak tolki milicyja zajšła ŭ kabiniet, na biazmiežnuju radasć Annie Ryčardaŭnie i na vialikaje zdziŭlennie daremna paturbavanaje milicyi. Jašče darečy: jak tolki viarnuŭsia na svajo miesca ŭ svoj pałasaty harnitur, Prochar Piatrovič całkam adobryŭ usie svaje rezalucyi, jakija harnitur napisaŭ za čas jaho karotkaj adsutnasci.

…Dyk voś, toj samy Prochar Piatrovič zusim ničoha nie viedaŭ ni pra jakoha Vołanda.

Atrymlivałasia, vola vaša, niešta niesusvietnaje: tysiača hledačoŭ, uvieś štat Varjete, narešcie, Siemplajaraŭ Arkadzij Apałonavič, adukavaniejšy čałaviek, bačyli hetaha maha hetak, jak i praklatych jaho asistentaŭ, a miž tym nidzie jaho znajsci niama nijakaje mahčymasci. Dyk dazvolcie zapytacca: jon skroź ziamlu pravaliŭsia, ci što pasla taho vystuplennia, ci, jak scviardžajuć niekatoryja, zusim nie pryjazdžaŭ u Maskvu? Ale kali dapuscić pieršaje, to niama sumniennia, što ŭ praval jon zachapiŭ i ŭsiu hałoŭku administracyi Varjete, a kali druhoje, to ci nie atrymlivajecca, što sama administracyja niaščasnaha teatra ŭčyniła niejkuju miarzotnasć (uspomnicie tolki rabitaje akno ŭ kabiniecie i pavodziny Tuzabubien!) i biassledna znikła z Maskvy.