Выбрать главу

Hetak usio ciahnułasia da paŭnočy z piatnicy na subotu, kali baron Majhiel, adziety ŭ viečarovy harnitur i łakiravanyja tufli, uračysta zajšoŭ u kvateru № 50 jak hosć. Roŭna praz dziesiać chvilin pasla hetaha kvateru № 50 naviedali biez usiakich zvankoŭ, ale nie tolki haspadaroŭ tam nie znajšli, a i samoha barona Majhiela, navat i sledu jaho.

Dyk voś, jak havaryłasia ŭžo, sprava ciahnułasia takim čynam da subotniaha svitanku. A tut pastupili novyja i nadzvyčaj cikavyja zviestki. Na maskoŭskim aeradromie pryziamliŭsia šascimiesny pasažyrski samalot, jaki prylacieŭ z Kryma. Siarod inšych z jaho vysadziŭsia adzin dziŭny pasažyr. Heta byŭ małady hramadzianin, dzika zarosły ščecciu, jaki dni try nie myŭsia, z haračymi, čyrvonymi i krychu spałochanymi vačyma, biez bahažu i apranuty davoli dziŭna. Hramadzianin byŭ u papasie, u burcy, nadzietaj na načnuju saročku, i ŭ sinich skuranych, novieńkich, tolki kuplenych pantoflach. Ledź tolki jon vyjšaŭ z samalota, da jaho padyšli. Hetaha hramadzianina čakali ŭžo, i praz niejki čas niezabyŭny dyrektar Varjete Sciapan Bahdanavič Lichadziejeŭ byŭ pierad sledčymi. Ciapier stała viadoma, što Vołand pranik u Varjete pad vyhladam artysta pasla taho, jak zahipnatyzavaŭ Sciopu Lichadziejeva, a potym umudryŭsia vykinuć Sciopu z Maskvy za boh viedaje jakuju kolkasć kiłamietraŭ. Materyjału prybyvała, ale lahčej nie rabiłasia, a, naadvarot, stała ciažej, bo było vidavočna, što avałodać asobaju, jakaja vytvaraje takija štučki, jak sa Sciopam Lichadziejevym, budzie nialohka. Miž inšym, Lichadziejeŭ, pa jaho prośbie, byŭ pasadžany ŭ nadziejnuju kamieru, a pierad sledstvam paŭstaŭ Varenucha, jakoha aryštavali na ŭłasnaj kvatery, kudy jon viarnuŭsia pasla amal dvuch sutak.

Niahledziačy na abiacannie Azaziełu nie chłusić, administratar pačaŭ jakraz z chłusni. Chacia nadta stroha jaho karać za heta nielha. Azazieła ž zabaraniŭ jamu chłusić i padmanvać pa telefonie, a ŭ hetaj situacyi razmova išła biez telefonnaha aparata. Vočki ŭ Ivana Savieleviča biehali, jon havaryŭ, što ŭdzień u čacvier napiŭsia adzin u svaim kabiniecie ŭ Varjete, pasla pajšoŭ nie pamiataje kudy, što dzieści jašče piŭ starku, a dzie — nie pamiataje, niedzie valaŭsia pad płotam, a dzie — znoŭ nie pamiataje. Tolki pasla taho, jak administrataru rastłumačyli, što jon svaimi niedarečnymi, durnymi pavodzinami pieraškadžaje viesci važnaje sledstva i za heta budzie adkazvać, Varenucha zapłakaŭ i zašaptaŭ dryhotkim hołasam, azirajučysia, što chłusić jon tamu, što baicca pomsty vołandaŭskaje šajki, u rukach u jakoje jon užo pabyŭ, i što jon prosić, molić, kab jaho zapierli ŭ braniravanaj kamiery.

— Ćfu ty čort! Voś dałasia im hetaja braniravanaja kamiera! — pramarmytaŭ adzin sa sledčych.

— Ich dobra napałochali hetyja niahodniki, — skazaŭ toj sledčy, jaki pabyŭ u Ivanki.

Varenuchu jak mahli supakoili, skazali, što achoŭvajuć, i tady vysvietliłasia, što nijakaje starki jon nie piŭ pad płotam, a što bili jaho dvoje, adzin ikłasty i ryžy, a druhi taŭstun…

— Aha, na kata padobny?

— Aha, aha, aha, — šaptaŭ, zamirajučy ad strachu i kožnuju siekundu azirajučysia, administratar i raskazvaŭ dalej padrabiaznasci, jak jon prabyŭ amal dva dni ŭ kvatery № 50 u jakasci kryvapiŭcy-navodčyka, što ledź nie staŭ pryčynaj smierci findyrektara Rymskaha…

U hety čas pryviali findyrektara, jakoha pryviezli ŭ leninhradskim ciahniku. Adnak hety dryžačy ad strachu, psichična chvory pasivieły stary, u jakim ciažka było paznać byłoha findyrektara, nizavošta nie chacieŭ havaryć praŭdu i akazaŭsia vielmi ŭpartym. Rymski pierakonvaŭ, što nijakaj Hieły nie bačyŭ u svaim aknie nočču, hetaksama, jak i Varenuchi, a prosta jamu stała niadobra, i jon nie pamiataje, jak pajechaŭ u Leninhrad. Vidać, i havaryć nie varta, što svajo sviedčannie findyrektar zakončyŭ prośbaju schavać jaho ŭ braniravanaj kamiery.

Aniečku aryštavali ŭ toj čas, kali jana sprabavała ŭsunuć kasircy na Arbacie dziesiacidalaravuju papierku. Raskaz Aniečki pra toje, jak z akna na Sadovaj vylatali ludzi i pra padkoŭku, jakuju, jak jana havaryła, padniała, kab addać u milicyju, słuchali ŭvažliva.

— Padkoŭka sapraŭdy była załataja i z brylantami? — spytalisia ŭ Aniečki.

— Chiba ja brylantaŭ nie viedaju, — adkazała Aniečka.

— Ale ž vy havorycie, što daŭ jon vam čyrvoncy?

— Chiba ja nie viedaju čyrvoncaŭ, — adkazvała Aniečka.

— A jak jany tady ŭ dalary pieratvarylisia?

— Ničoha nie viedaju ni pra jakija dalary i nie bačyła ja nijakich dalaraŭ, — viskliva adkazvała Aniečka, — ja maju prava! Mnie dali ŭznaharodu, ja za jaje parkal kuplu… — i paniesła adrazu małacilniu, što nie moža adkazvać za domakiraŭnictva, jakoje razviało na piatym paviersie niačystuju siłu, jakaja žyccia nie daje.

Tut sledčy zamachaŭ na Aniečku piarom, tamu što jana ŭžo zusim nadakučyła, napisaŭ joj propusk na zialonaj papiercy, i tady na radasć usim Aniečka vyjšła z pamiaškannia.

Potym cuham pajšli ludzi, u tym liku i Mikałaj Ivanavič, tolki što aryštavany z-za durasci svaje žonki, jakaja zajaviła pad ranicu ŭ milicyju, što jaje muž znik. Mikałaj Ivanavič nie vielmi zdziviŭ milicyju, kali pakłaŭ na stol zdzieklivaje pasviedčannie, što čas jon prabaviŭ na bali ŭ satany, i svaimi raskazami, jak jon vaziŭ u pavietry hołuju rabotnicu Marharyty Mikałajeŭny kudyści kupacca da čarciej na raku, i jak pierad hetym zjaviłasia ŭ aknie hołaja Marharyta Mikałajeŭna. Praŭda, tut jon byŭ nie zusim dakładny, naprykład, paličyŭ lepš nie havaryć, što zjaviŭsia ŭ spalniu z vykinutaju saročkaju i što nazvaŭ Natašu Vienieraju. Z jaho słoŭ atrymlivałasia, što Nataša vyvaliłasia z akna, asiadłała jaho i pavałakła z Maskvy…

— Vymušany byŭ padparadkavacca hvałtu, — raskazvaŭ Mikałaj Ivanavič i zakončyŭ svaje bajki prośbaju žoncy ničoha nie havaryć. Heta jamu paabiacali.

Sviedčannie Mikałaja Ivanaviča dało mahčymasć vysvietlić, što Marharyta Mikałajeŭna i jaje rabotnica Nataša znikli biassledna. Byli pryniaty miery, kab adšukać ich.

Hetak sledstvam, jakoje nie spyniałasia ni na chvilinku, i adznačyłasia subotniaja ranica. U horadzie ŭžo błukali sama roznyja čutki, u jakich było tolki kryšku praŭdy, ale jaje padmazvali vializnaju chłusnioju. Havaryli, što byŭ sieans u Varjete, pasla jakoha ŭsie dzvie tysiačy hledačoŭ vyskačyli na vulicu ŭ čym maci naradziła, što nakryli drukarniu falšyvych papierak čaraŭnika na Sadovaj vulicy, što niejkaja šajka vykrała piacioch zahadčykaŭ z siektara vidoviščaŭ, što milicyja ich adrazu ž znajšła, i jašče šmat takoha, što i paŭtarać navat nie chočacca.

Tym časam nabližaŭsia poŭdzień, i tady tam, dzie viali sledstva, pačuŭsia zvanok. Z Sadovaje paviedamili, što praklataja kvatera znoŭ padaje prykmiety žyccia. Było skazana, što z siaredziny adčyniali vokny, što čuvać byli huki pijanina i spievy, što bačyli ŭ aknie čornaha kata, jaki siadzieŭ na padakonniku i hreŭsia na soncy.

Kala čatyroch hadzin spiakotnym dniom vialikaja kampanija mužčyn, apranutych u cyvilnaje adziennie, vysadziłasia z troch mašyn voddal ad doma № 302-bis na Sadovaj vulicy. Tut hrupa razdzialiłasia na dzvie mienšyja, adna pajšła cieraz dvor prosta ŭ šosty padjezd, a druhaja adčyniła druhija, zvyčajna zabityja dzviery, jakija viali na čorny ŭvachod, i abiedzvie pačali ŭzychodzić pa roznych lesvicach u kvateru № 50.

U hety čas Karoŭieŭ i Azazieła, Karoŭieŭ užo ŭ zvyčajnym svaim adzienni, nie ŭ sviatočnym fraku, siadzieli ŭ stałoŭcy ŭ kvatery, kančali sniedać. Vołand, jak i zvyčajna, byŭ u spalni, a dzie byŭ kot — nieviadoma. Ale z kuchni čuŭsia hrukat rondalaŭ, i možna było padumać, što Biehiemot znachodzicca tam i znoŭ, jak i zvyčajna, niešta vytvaraje.

— A što heta za kroki na lesvicy? — spytaŭsia Karoŭieŭ, zabaŭlajučysia łyžačkaj u kubačku z čornaju kavaju.