Dobre wieści szybko się rozchodzą.
Ten sam napis pojawił się też na tablicy przed lekcją WOS-u z panią Galvez. Wszyscy usiedliśmy w ławkach, uśmiechając się do niego. Wydawało się, że i on się do nas uśmiecha. Czuliśmy się w pewien sposób dumni i szczęśliwi, bo wiedzieliśmy, że wszyscy możemy sobie nawzajem zaufać i że wróg może zostać zidentyfikowany. Wiedziałem, że to nie do końca jest prawda, ale nie była to też całkowita fikcja.
Do klasy weszła pani Galvez, poprawiła włosy, ustawiła swojego schoolbooka na biurku, po czym go włączyła. Podniosła kredę i odwróciła się w kierunku tablicy. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Przyjacielskim, ale jednak śmiechem.
Odwróciła się, również się śmiejąc.
– Zdaje się, że twórców sloganów w naszym kraju dopadła inflacja. Ile osób wie, skąd pochodzi to hasło?
Spojrzeliśmy po sobie.
– Od hipisów? – zapytał ktoś, a wszyscy się roześmiali.
W San Francisco było pełno hippisów, począwszy od starych ćpunów z ogromnymi obleśnymi brodami, w ufarbowanych koszulkach, po nowe pokolenie dzieciaków, którym bardziej zależało na ubiorze i grze w zośkę niż na jakichkolwiek protestach.
– No dobrze, od hipisów. Ale dzisiaj hipisi kojarzą nam się głównie z ubiorem i muzyką, a te miały marginalne znaczenie wobec istotnych wydarzeń, jakie zaszły w latach sześćdziesiątych... Słyszeliście o ruchu na rzecz praw obywatelskich, którego celem było wyeliminowanie segregacji rasowej. Białe i czarne dzieciaki, takie jak wy, jeździły autobusami na Południe, żeby zbierać podpisy czarnoskórych wyborców i zaprotestować przeciwko rasistowskiej polityce państwa. Większość przywódców tego ruchu pochodziła właśnie z Kalifornii. Zawsze trochę bardziej angażowaliśmy się w politykę niż reszta kraju. To tutaj czarni mogli znaleźć pracę w fabrykach na tych samych stanowiskach co biali, więc żyło im się trochę lepiej niż ich kuzynom z Południa. Studenci z Berkeley regularnie wysyłali na Południe jeźdźców wolności, których rekrutowali, dając ogłoszenia na tablicach informacyjnych w miasteczku akademickim, na Bancroft i Telegraph Avenue. Pewnie zauważyliście, że do dzisiaj stoją tam te tablice. Cóż, władze uniwersyteckie próbowały ich uciszyć. Rektor zakazał prowadzenia jakiejkolwiek działalności politycznej na terenie uczelni, ale zwolennicy praw obywatelskich nie dawali za wygraną. Policja próbowała zaaresztować chłopaka, który trzymał ogłoszenia pochodzące z jednej z tych tablic. Wsadzili go do radiowozu, ale trzy tysiące studentów otoczyło go i nie pozwoliło mu ruszyć. Nie pozwolili im zabrać tego chłopaka do więzienia. Stali na dachu samochodu i wygłaszali przemówienia o Pierwszej Poprawce[21] i wolności słowa. Tak zrodził się Ruch Wolności Słowa. To był początek ruchu hipisowskiego, ale wtedy powstały też bardziej radykalne ruchy studenckie i ugrupowania, takie jak Czarne Pantery, a potem grupy walczące o prawa homoseksualistów, na przykład Różowe Pantery. Pojawiły się też radykalne ugrupowania kobiet, a nawet „separatystek lesbijskich”, które chciały całkowicie skończyć z mężczyznami! Oraz Yippisi. Czy ktoś z was słyszał kiedyś o Yippisach?
– Czy to nie oni doprowadzili Pentagon do lewitacji? – zapytałem. Kiedyś widziałem o tym jakiś film dokumentalny.
Roześmiała się.
– Zapomniałam o tym, ale tak, to byli oni! Yippisi to tacy hipisi, tylko bardzo zaangażowani w politykę, do której jednak nie podchodzili tak poważnie jak my dzisiaj. Lubili się bawić i robić dowcipy. Swoje pieniądze wrzucali na nowojorską giełdę. Wraz z setkami protestujących okrążyli Pentagon, wypowiadając magiczne zaklęcie, które miało unieść budynek w powietrze. Wynaleźli fałszywy rodzaj LSD, który można było rozpryskiwać na ludzi za pomocą pistoletów na wodę i strzelać do siebie nawzajem, udając, że się jest naćpanym. Byli zabawni i robili świetne programy telewizyjne. Jeden z nich, klaun zwany Wavy Gravy, przebrał kiedyś setki protestujących za Świętych Mikołajów, których aresztowała policja, co zresztą pokazano tego samego dnia w wieczornych wiadomościach. Zmobilizowali wielu ludzi. Ważnym momentem dla tego ruchu – ciągnęła – była Narodowa Konwencja Demokratów w 1968 roku, podczas której wezwano do protestów przeciwko wojnie w Wietnamie. Tysiące demonstrantów wylało się na ulice Chicago. Spali w parkach i codziennie pikietowali. Wykręcili w tamtym roku sporo dziwacznych numerów, na przykład ich kandydatem na prezydenta była świnia o imieniu Pigasus. Demonstranci walczyli z policją na ulicach, już wcześniej robili to wiele razy, ale policjanci w Chicago nie byli na tyle sprytni, żeby zostawić w spokoju reporterów. Pobili dziennikarzy, a ci wzięli na nich odwet, pokazując w telewizji, co tak naprawdę działo się na tych demonstracjach. I tak cały kraj zobaczył, jak chicagowska policja brutalnie bije młodych ludzi. Nazwali to policyjnymi rozróbami. Yippisi uwielbiali powtarzać: „Nie ufajcie nikomu powyżej trzydziestki”. Chodziło im o to, że ludzie, którzy urodzili się przed pewną epoką, kiedy wrogami Ameryki byli jeszcze naziści, nie potrafili zrozumieć, jak można kochać swój kraj na tyle, by nie chcieć walczyć w Wietnamie. Uważali, że gdy człowiek przekroczy trzydziestkę, jego poglądy zastygają i dlatego nigdy nie będzie mógł zrozumieć, dlaczego dzieciaki wychodzą na ulicę, rzucają szkołę i wariują. San Francisco było strefą zero – kontynuowała z niekłamanym entuzjazmem. – Tu powołano do życia rewolucyjne armie. Niektóre z nich wysadzały w powietrze budynki lub rabowały banki dla własnych korzyści. Wiele z tych dzieciaków wyrosło na mniej lub bardziej normalnych ludzi, a inni skończyli w więzieniu. Niektórzy z tych, co rzucili studia, dokonali niesamowitych rzeczy: na przykład Steve Jobs i Steve Wozniak, założyciele Apple Computer i wynalazcy pierwszych komputerów osobistych.
Naprawdę mnie to wciągnęło. Trochę już na ten temat wiedziałem, ale nigdy nie słyszałem, żeby ktoś o tym w ten sposób opowiadał. A może dotąd nie miało to takiego znaczenia jak teraz? Nagle te beznadziejne, poważne uliczne demonstracje dla dorosłych przestały wyglądać tak kulawo. Być może w naszym Xnetowym ruchu też znalazłoby się miejsce na tego typu akcje.
Podniosłem rękę.
– Czy oni wygrali? Czy Yippisi wygrali?
Rzuciła na mnie długie spojrzenie, jakby się nad tym zastanawiała. Nikt nie wydobył z siebie ani słowa. Wszyscy chcieliśmy usłyszeć odpowiedź.
– Nie przegrali – odparła. – Ich ruch trochę się załamał. Niektórzy trafili do więzienia za narkotyki lub inne rzeczy. Inni zmienili swoje upodobania, zostali japiszonami i zaczęli dawać wykłady, opowiadając wszystkim, jakimi to głupcami i durniami kiedyś byli i jakim to dobrem jest zachłanność. Ale oni zmienili świat – powiedziała z naciskiem. – Wojna w Wietnamie dobiegła końca, a ten rodzaj konformizmu i posłuszeństwa, który ludzie zwykli nazywać patriotyzmem, w dużej mierze wyszedł z mody. Prawa czarnoskórych, kobiet i homoseksualistów przeszły długą drogę. Ci ludzie stworzyli i wzmocnili całą tradycję wolności obywatelskich, między innymi w kwestiach takich jak prawa meksykańskich emigrantów w USA czy prawa niepełnosprawnych. Dzisiejszy ruch protestacyjny jest bezpośrednim następstwem tamtych walk.
– Nie mogę uwierzyć, że mówi pani o nich w ten sposób – skomentował Charles. Tak bardzo opierał się o swoje krzesło, że prawie stał, a jego ostra chuda twarz zrobiła się cała czerwona. Miał mokre ogromne oczy i duże usta, a gdy się denerwował, wyglądał trochę jak ryba.
Pani Galvez nieznacznie zesztywniała, a potem powiedziała:
– Mów dalej, Charles.
– Właśnie opisała pani terrorystów. Prawdziwych terrorystów. Powiedziała pani, że wysadzali budynki w powietrze. Próbowali zniszczyć giełdę papierów wartościowych. Bili policjantów i powstrzymywali ich przed aresztowaniem ludzi, którzy łamali prawo. Atakowali nas!
21
Pierwsza Poprawka – pierwsza poprawka do Konstytucji USA wprowadzająca wolność religii, prasy, słowa, petycji oraz zgromadzeń, uchwalona w ramach Karty Praw Stanów Zjednoczonych Ameryki. Weszła w życie 15 grudnia 1791 roku.