I wtedy ja powiedziałam mu coś o sobie. Coś, czego nigdy nikomu nie mówiłam.
– Co?
Popatrzyła na mnie. Obejrzała się dookoła. Potem znowu spojrzała na mnie.
– Dobrze. Nie będę cię prosiła, żebyś obiecał, że dochowasz tajemnicy, bo po co? Albo ci zaufam, albo nie. W zeszłym roku... – przerwała. – W zeszłym roku ukradłam testy szkolne i opublikowałam je w necie. Tak dla jaj. Przypadkiem przechodziłam obok gabinetu dyrektora i zauważyłam, że leżą w sejfie, a drzwi były otwarte. Zajrzałam do jego biura: były tam trzy zestawy kopii, więc po prostu włożyłam jeden do torby i wyszłam. Po powrocie do domu zeskanowałam je i wrzuciłam na serwer Partii Piratów w Danii.
– To byłaś ty?– zapytałem.
Zarumieniła się.
– Hm. Tak.
– O ja cię! – zakrzyknąłem.
To była niesłychana sensacja. Władze szkoły stwierdziły, że wyprodukowanie testów w ramach programu „Żadne dziecko nie zostanie pominięte” kosztowało miliony dolarów i że teraz, z powodu przecieku, będą musieli je wydać jeszcze raz. Nazwali to „eduterroryzmem”. W wiadomościach ciągle spekulowano na temat politycznych motywacji sprawcy przecieku, zastanawiając się, czy był to protest nauczyciela, czy może zrobił to uczeń, złodziej czy też niezadowolony dostawca rządowy.
– To byłaś TY?
– To byłam ja – przytaknęła ponownie.
– I powiedziałaś o tym Jolu...
– Bo chciałam go upewnić, że dotrzymam tajemnicy. Poznał mój sekret, więc miał już coś, co mógł wykorzystać, żeby wsadzić mnie do więzienia, gdybym puściła parę z gęby. Coś za coś.
Quid pro quo, tak jak w Milczeniu owiec.
– I on ci powiedział.
– Nie – odparła. – Nie powiedział.
– Ale...
– Potem przyznałam mu się, jak bardzo cię lubię. Jak planuję zrobić z siebie kompletną idiotkę i rzucić się na ciebie. Wtedy mi powiedział.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Patrzyłem na palce u stóp. Chwyciła mnie za ręce i uścisnęła je.
– Przepraszam, że to z niego wyciągnęłam. To ty powinieneś zdecydować, czy mi powiedzieć, jeśli w ogóle zamierzałeś mi powiedzieć. Ja nie powinnam...
– Nie – powiedziałem. Teraz, gdy już wiedziałem, w jaki sposób się dowiedziała, zacząłem się uspokajać. – Nie, to dobrze, że wiesz. Ty.
– Ja – przytaknęła. – Biedna mała Ange.
– OK, jakoś to przeżyję. Ale jest jeszcze jedna rzecz.
– Jaka?
– Bez względu na to, jak to powiem, wyjdę na idiotę, więc po prostu to powiem. Ludzie, którzy ze sobą chodzą, lub jakkolwiek nazwiesz to, co teraz robimy, rozstają się. Gdy się rozstają, wkurzają się na siebie. Czasem się nawet nienawidzą. Ciężko mi myśleć, że coś takiego może zajść między nami, ale wiesz, musimy to brać pod uwagę.
– Uroczyście przysięgam ci, że bez względu na to, co mi zrobisz, nie zdradzę twojego sekretu. Bez względu na wszystko. Możesz przy mojej matce przelecieć drużynę czirliderek w moim łóżku. Kazać mi słuchać Britney Spears. Ukraść mi laptop, rozwalić go młotkiem i zamoczyć w morskiej wodzie. Obiecuję. Bez względu na wszystko. Nigdy.
Wciągnąłem ze świstem trochę powietrza.
– Hm – bąknąłem.
– To dobra chwila, żeby mnie pocałować – dodała i nadstawiła usta.
Kolejny duży projekt M1k3ya w Xnecie polegał na ostatecznym zgromadzeniu wszystkich informacji o koncercie NIE UFAJCIE w parku Dolores. Zebrałem największe, najbardziej czadowe strony z sekcjami pokazującymi różnego rodzaju akcje według lokalizacji, czasu i kategorii – brutalność policji, taniec, następstwa akcji policyjnej, śpiew. Załadowałem cały koncert.
Właściwie pracowałem nad tym całą noc. I kolejną. I następną.
Ludzie zalali moją skrzynkę mailową własnymi sugestiami. Zrzucili mi zdjęcia ze swoich komórek i aparatów kieszonkowych. Dostałem też maila od osoby o znajomym imieniu – Dr Eeevil (przez potrójne „e”), jednego z pierwszych opiekunów ParanoidLinuksa.
> M1k3y
> Przyglądam się twojemu eksperymentowi z Xnetem z wielkim zainteresowaniem. Tutaj w Niemczech mamy spore doświadczenie w tymi co dzieje się, gdy rząd wyrwie się spod kontroli.
> Powinieneś wiedzieć o jednej rzeczy: każdy aparat ma unikalną »sygnaturę szumu”, którą później można wykorzystać do połączenia obrazu z aparatem. Oznacza to, że zdjęcia, które ponownie publikujesz na swojej stronie, mogą być potencjalnie wykorzystane do identyfikacji fotografów, jeśli kiedyś zostaną złapani w innej sprawie.
> Na szczęście usuwanie sygnatur nie jest trudne. Twoje distro ParanoidLinuksa zawiera narzędzie, które możesz do tego wykorzystać – nazywa się photonomous, znajdziesz go w /usr/bin. Wystarczy, że przeczytasz dokumentację. To proste.
> Powodzenia. Nie daj się złapać. To twoja wolność. Twoja paranoja. Broń ich.
> Dr Eeevil
Usunąłem „odciski palców” ze wszystkich fotek, jakie wysłałem, i umieściłem zdjęcia ponownie razem z notatką, w której opisałem to, czego dowiedziałem się od Dr. Eeevila, namawiając pozostałych, żeby zrobili to samo. Mieliśmy zainstalowaną tę samą wersję podstawową ParanoidXboksa, więc mogliśmy zadbać o anonimowość naszych fotek. Nie mogłem już niczego zrobić ze zdjęciami, które ktoś sobie zgrał lub które zostały gdzieś skeszowane, ale odtąd mieliśmy być przebieglejsi.
Zastanawiałem się nad tym całą noc, a rano zszedłem na śniadanie do kuchni, gdzie mama słuchała porannych wiadomości radiowych.
– Arabska agencja informacyjna Al-Dżazira pokazuje zdjęcia, filmy i relacje naocznych świadków młodzieżowych zamieszek, które miały miejsce w zeszłym tygodniu w parku Mission Dolores – powiedział spiker, podczas gdy ja piłem sok pomarańczowy. Udało mi się nie rozpryskać go dookoła, ale trochę się zakrztusił e m. – Dziennikarze Al-Dżaziry twierdzą, że reportaże te zostały opublikowane w tak zwanym Xnecie, tajnej sieci używanej przez studentów i sympatyków Al-Kaidy z okolicy zatoki San Francisco. Pogłoski na temat jej istnienia krążyły już od dawna, jednak dzisiaj po raz pierwszy wspomniano o tym oficjalnie.
Mama pokręciła głową.
– Jeszcze tego brakowało. Jakby nie wystarczyła nam policja. Dzieciaki biegają dookoła, udając partyzantów i dając im powód do prawdziwej zadymy.
– Na blogach w Xnecie znajdują się setki doniesień oraz plików multimedialnych młodych ludzi, którzy uczestniczyli w zamieszkach i którzy twierdzą, że dopóki nie zaatakowała i c h policja, odbywało się tam pokojowe zgromadzenie. Oto jeden z takich komentarzy: „My tylko tańczyliśmy. Byłem tam ze swoim młodszym bratem. Kapele grały, a my rozmawialiśmy o wolności, o tym, jak ją tracimy przez tych cymbałów, którzy twierdzą, że nienawidzą terrorystów, ale to nas atakują, chociaż nie jesteśmy terrorystami, jesteśmy Amerykanami. Myślę, że nienawidzą wolności, i nas też nie. Tańczyliśmy, kapele grały i była świetna zabawa, a potem gliny zaczęły wrzeszczeć, żebyśmy się rozeszli. Zaczęliśmy krzyczeć: »Odzyskajmy ją!«. Chodziło nam o odzyskanie Ameryki. Gliny spryskały nas gazem łzawiącym. Mój młodszy brat ma dwanaście lat. Przez trzy dni nie chodził do szkoły. Moi głupi rodzice mówią, że to moja wina. A co z policją? Płacimy im, żeby nas ochraniali, a nie gazowali bez powodu, gazowali jak wrogich żołnierzy”. Podobne komentarze, włącznie z nagraniami i filmami, można znaleźć na stronie Al-Dżaziry oraz w Xnecie. Wskazówki, jak dostać się do Xnetu, znajdują się na stronie naszego radia.
Tata zszedł na dół.
– Używasz tego Xnetu? – zapytał. Spojrzał mi głęboko w oczy. Czułem, że cały się kulę.