Czasami powodem kurczowego trzymania się złości jest zgubienie perspektywy. Zaczęłam dzisiejszy dzień od awarii samochodu i półtorej godziny czekałam na samochód holujący, który obiecano przysłać w ciągu pół godziny. Nie muszę Ci mówić co czułam. Złość – to za łagodne słowo. Wściekłość. I nie mogłam okazać jej kierowcy samochodu holującego, ponieważ byłam od niego zależna i prawdopodobnie nie spóźnił się specjalnie po to, aby wyprowadzić mnie z równowagi. Przyjechałam do domu wściekła. Mój kot tylko spojrzał na mnie i natychmiast uciekł do piwnicy. Moja córka miała więcej odwagi i spytała co się stało. Powiedziałam jej. W swojej dwunastoletniej naiwności nie rozumiała, że ta historia z samochodem holowniczym była zaledwie częścią wielkiego spisku przeciwko mnie, i zapytała: „Czy możesz jakoś zmienić albo naprawić to, co się zdarzyło?” Cholernie roztropne dziecko. „Nie”. Dalej chodziłam po pokoju. „No to dlaczego nie zaczniesz dnia właśnie od tej chwili?”. Cóż za wspaniała myśl. Dlaczego o tym, kiedy zaczyna się mój dzień ma decydować zegarek? Przeżyłam godziny bogate w wydarzenia, ale mogłam rozpocząć dzień od nowa. I tak właśnie zrobiłam. I poczułam się inaczej. Zniknęło poprzednie uczucie złości, a pozwoliłam aby wypełniła mnie miłość do dziecka, które z nieskończoną mądrością, posiadaną tylko przez dzieci, dało mi dzień. Ty także możesz zacząć swój dzień w dowolnie wybranym momencie. Możesz zacząć o ósmej, albo o piątej, kiedy tylko zechcesz. Daruję Ci go tak, jak dała mi go Lisa.
To prawda, że masz bardzo trudną sytuację, aby uczciwie zająć się swoją złością. Twój mąż jest chory, a to nieładnie złościć się na chorego. Nie można go pociągnąć do odpowiedzialności za jego zachowanie. A jednak się wściekasz. Tak naprawdę, to jesteś wściekła na sytuację, w której się znalazłaś, ale oddzielenie sytuacji od osoby jest prawie niemożliwe. W końcu to on sam ordynuje sobie ten środek chemiczny. Nie robi tego ktoś inny, tylko on sam. Wiesz także, że jest to całkiem nierealistyczne spojrzenie, ponieważ przymus jest częścią choroby. Niemniej jednak gdyby własną dłonią nie uniósł tego kieliszka, nie upiłby się, a Ty nie żyłabyś w tej okropnej sytuacji. Naprawdę jesteś zła. Najtrudniejsze jest rozładowanie tej złości. Nie twierdź, że nie ma w Tobie złości. Znajdź takie sposoby skanalizowania jej, które będą dobre dla Ciebie. W końcu znaczna jej część Cię opuści i zaczniesz czuć większy spokój wewnętrzny i bardziej współczuć mężowi – alkoholikowi. Przyjdzie to z czasem, wraz z postępującym rozumieniem i szczerą oceną siebie.
Jest to obszar coraz większego zainteresowania kobiet żyjących w małżeństwie z alkoholikiem. Nie wiem, czy jest to nowy problem, ale gotowość do otwartej dyskusji na jego temat jest nowa. Kobiety zaczynają uświadamiać sobie, że mają potrzeby seksualne, pragnienia i prawa, tak samo jak mężczyźni. Kobiety zaczynają zdawać sobie sprawę, że nie są czyjąś własnością, tylko partnerkami. Uświadamiają sobie, że nie muszą robić tego, czego nie chcą, a mogą robić tylko to, co chcą. Jest to coś zupełnie nowego i muszę przyznać, że strasznie mi się to podoba.
Ważne jest, żeby o tej sferze próbować myśleć jasno, tak jak i o wszystkich innych. Seks jako temat komplikuje się bardzo szybko. Na tym obszarze, tak jak i na innych, zdecyduj co jest dobre dla Ciebie i trzymaj się tego. Jeżeli masz satysfakcjonujące życie seksualne – ciesz się nim. Jeżeli stwierdzisz, że jego zachowanie seksualne po pijanemu poniża Cię – nie ma żadnego powodu, żebyś mu ulegała. Bądź pewna, że robisz to, co robisz z właściwych powodów. Jeżeli odrzuca Cię, gdy czuć od niego alkoholem, ale poza tym nie – powiedz mu to. Najlepiej powiedzieć mu o tym wtedy, gdy nie jest pijany. Tylko tak jest w porządku.
Jeżeli nie pociąga Cię wcale, pewnie będzie próbował przerzucić odpowiedzialność za ten problem na Ciebie, tak jak i w innych dziedzinach. Prawdopodobnie nie masz ani mniej, ani więcej zahamowań seksualnych niż inne kobiety. Przeprowadziłam wiele szczerych i otwartych dyskusji z kobietami, które żyły z aktywnym alkoholikiem. Oprócz spraw dotyczących przemocy fizycznej i odpychającego odoru alkoholem, poruszane problemy są takie same jak w każdej innej grupie kobiet. Kobiety zaczynają akceptować to, że masturbacja też jest rozwiązaniem, że może nawet być pomocna w redukowaniu napięcia. Kobiety zaczynają akceptować także to, że stosunek seksualny nie jest jedynym sposobem, w który mężczyzna i kobieta mogą cieszyć się sobą.
Z wielu powodów myśli te stają się ważne w małżeństwie z alkoholikiem. Niewiele kobiet mających mężów alkoholików znajduje sobie kochanków. Ich poczucie własnego „ja” zostało tak bardzo naruszone, a ich poczucie siebie jako istoty seksualnej tak zachwiane, że uciekają one przed jakimkolwiek związkiem. Poza tym naprawdę kochają swoich mężów i nie mogłyby znieść poczucia winy, gdyby miały romans. Tak więc mają do wyboru masturbację lub brak jakiejkolwiek satysfakcji seksualnej.
Szukanie alternatywy dla stosunków seksualnych jest tak ważne dlatego, że wielu alkoholików staje się impotentami. Alkohol zwiększa pożądanie ale wydaje się, że zmniejsza zdolność do zaspokojenia go. Moja koleżanka powtórzyła mi komentarz, który przeczytała w książce o seksie dla ludzi w podeszłym wieku. Brzmiał on: „To, że nie możesz już biegać nie oznacza, że musisz przestać spacerować”.
Tutaj, tak samo jak w innych sprawach, spytaj siebie: „Czego chcę? Co jest dla mnie dobre?” Gdy na to odpowiesz, wszystko się ułoży. Podejmujesz decyzję za siebie.
Może zdecydujesz się ulegać mu, ponieważ wiesz, że gdy zostanie zaspokojony – zasypia i przez resztę nocy masz go z głowy. Gdy zaczyna się alkohol, kończy się romans. Seks, tak jak wszystkie inne obszary komunikacji w małżeństwie alkoholika staje się zaburzony. A Ty, tak jak we wszystkich innych sprawach, musisz skoncentrować się na sobie i na swoich potrzebach. Reagowanie na alkoholika w sferze seksu nie jest dla Ciebie lepsze niż w innych obszarach życia. Bądź ze sobą szczera. A książka ta pozwoli Ci właśnie poznać samą siebie.
Gdy lepiej zrozumiesz naturę choroby i z większą determinacją zechcesz wziąć się z rzeczywistością za bary, wiele innych symptomów współuzależnienia zniknie lub zostanie opanowanych.
Opiekuńczość, litość, nadmierne przejmowanie się nim, zyskują właściwe proporcje. Wiesz teraz, że Twoja opiekuńczość nie służyła mężowi. Umacniała jego chorobę i Twoją chorobę. Litość i nadmierne przejmowanie się nim także nie pomagają. Zdrowszymi i bardziej pomocnymi uczuciami, które możesz mu okazać jest współczucie i pełna uwagi troska. Współczucie niesie ze sobą zrozumienie, ale nie osłabia. Litość natomiast osłabia osobę, której się ją okazuje. Litować się nad kimś, to prawie tak jak powiedzieć mu, że nic nie może zrobić ze sobą, że taki po prostu jest, więc Tobie, jako osobie lepszej, bardzo go żal. Współczucie to uznanie trudności, wobec których stoi druga osoba, ale także ofiarowanie jej możliwości zrobienia czegoś z nimi. Nadopiekuńczość dusi nas i sprawia, że chcemy innych odepchnąć. W przypadku alkoholika daje mu to kolejny pretekst do picia. Uwaga, którą jedna ludzka istota okazuje drugiej jest przyjmowana jako troska i daje osobie będącej obiektem uwagi możliwość wyboru tego, co ma zrobić. Siłę zyskujemy dzięki miłości, o ile jest ona dawana bez przymusu. Wtedy zarówno dający jak i otrzymujący stają się bogatsi. Żadna z chorób nie jest wystarczająco silna, by zwalczyć potęgę miłości. Jest to najpotężniejsza broń na świecie. Jeżeli kocham Cię bez względu na to, co robisz, staję się lustrem, przez które możesz popatrzeć na siebie. Jeżeli nie odrzucam Cię i nie okazuję wrogości, lecz ciągle kocham, nie mogę służyć za usprawiedliwienie picia. Nie muszę udawać, że akceptuję zachowania, których zaakceptować nie można, lecz kocham Cię jako osobę. Nie lituję się nad Tobą ani nie chronię Cię przed Tobą samą. Zbyt mocno się o Ciebie troszczę, abym umacniała Twą słabość.