Выбрать главу

– nie lubię siebie

Teraz spójrz na te cechy, które zaznaczyłaś. Czy jest w nich jakaś prawidłowość? Czy są one dobre dla Ciebie? Złe? I takie, i takie? Które z nich chciałabyś zmienić? Pomyśl o tym. Jak możesz zmienić te cechy, z których nie jesteś zadowolona? Jak możesz podtrzymać i rozwinąć te cechy, które Cię satysfakcjonują? Oba te pytania są równie ważne.

Jeżeli nie możesz powiedzieć, że lubisz siebie, to czy oznacza to, że nie lubisz siebie? Czy też, że nie myślałaś o sobie nawet tyle, żeby chociaż to wiedzieć? Co mogłabyś zrobić, żeby bardziej się polubić? Może zacząć od spraw podstawowych. Czy wystarczająco długo śpisz? Czy odżywiasz się właściwie? Czy dbasz o swój wygląd zewnętrzny? W jakich sytuacjach lubisz siebie? Co wtedy robisz? Dlaczego nie robisz tego częściej? Czy robisz to, co zaznaczyłaś na liście w tej książce? Jak możesz oczekiwać, że ktoś będzie Cię lubił, jeśli sama siebie nie lubisz?

Spójrz uważnie na te cechy i zobacz, co oznaczają one dla Ciebie. Spróbuj zawrzeć ze sobą mały kontrakt. Zadecyduj, że na przykład będziesz cieszyła się przyrodą. Potem wygospodaruj trochę czasu każdego dnia i rób to. Inny cel może odzwierciedlać hasło: „Nie będę martwiła się, że tracę czas. Postanawiam, że stracę godzinę każdego dnia, i nie będę czuła się z tego powodu winna”. Albo: „Będę pracowała w komitecie jakiejś organizacji społecznej”. Powoli zaczniesz lubić się coraz bardziej.

Odnajdziesz prawdziwe poczucie własnego ja. Staniesz się osobą samodzielną i Twoja pozycja w małżeństwie zmieni się.

Zmieni się z takiej, w której jesteś niszczona przez skutki alkoholizmu do takiej, w której będziesz stała mocno na własnych nogach i wchodziła w interakcje z mężem tylko w takim stopniu i w taki sposób, jaki jest dobry dla Ciebie. Wasz wzajemny związek będzie elastyczny, tak jak wszystkie inne zdrowe związki. Zdrowe związki zostawiają przestrzeń do oddychania. One nie duszą.

Aby stworzyć taki zdrowy związek, przynajmniej jeden z partnerów musi być zdrowy. Tylko Ty możesz zdecydować, czy Twoje zdrowie jest warte wysiłku. To, co Ci zaproponowałam, oznacza długą i ciężką pracę. Nie zmienisz się w ciągu jednej nocy, ale do tego stanu nie doprowadziłaś się przecież w ciągu jednej nocy. To nie będzie kosztowało Cię więcej wysiłku niż próby radzenia sobie z chorobą. Jest to jednak wysiłek innego rodzaju. Nowy. To, co znane jest zawsze bezpieczniejsze, bez względu na to, jak jest ponure. Co będzie, jeśli poznam siebie i odkryję, że naprawdę jestem okropna? Jest takie niebezpieczeństwo. Istnieje także niebezpieczeństwo odkrycia, że jesteś kimś wartościowym. Jest to równie zagrażające, ponieważ niesie ze sobą ciężar nowej odpowiedzialności. Wartościowi ludzie są z siebie dumni. Nie popadają w zachowania skazane na przegraną. Ich zadowolenie nie wynika ze współczucia, okazywanego im przez innych, ale z tego, co sami są w stanie zaoferować.

Gdy uwierzysz, że jesteś wartościową osobą, będziesz w stanie ofiarowywać to, czego sama potrzebujesz. Nauczysz się, że jedyną pewną drogą uzyskania miłości jest jej dawanie. Jedyną drogą zapewnienia sobie zrozumienia jest ofiarowanie zrozumienia innym. Jeżeli przejmujesz się innymi ludźmi, inni będą się przejmować Tobą. Jaki siew, taki plon. Nie musisz już wyłącznie reagować na to, co jest ci dawane, chyba, że tak wybierzesz, chyba, że uznasz, iż jest to dobre dla Ciebie. Możesz nie tylko działać, ale i reagować. Dostajesz z powrotem to, co dałaś. Masz tę moc. Daję Ci ją.

VI. JAK MOŻNA POMÓC TWOIM DZIECIOM?

Będziesz zdumiona zmianami na lepsze, zachodzącymi w Twoich dzieciach, gdy tylko Ty zaczniesz czuć się lepiej. W mojej praktyce doradczej, widziałam wiele dzieci. Jak najszybciej staram się spotkać z ich rodzicami, szczególnie z matką. Stwierdziłam, że mogę bardziej pomóc dziecku pracując z matką, niż bezpośrednio z dzieckiem. Dzieci reagują niemal natychmiast na zmianę atmosfery w domu. Gdy staniesz się bardziej opanowana i nie tak nieobliczalna, one także takie będą. Gdy zobaczą, że uśmiechasz się i usłyszą Twój śmiech – także będą się śmiały. Och, ale od czego zacząć?

Zacznij od skonfrontowania się z rzeczywistością. Zacznij pracę z dziećmi od tego, od czego zaczęłaś pracę nad sobą. Twoje dzieci zaprzeczają, tak jak Ty zaprzeczałaś. Jeżeli Twoja rodzina ma wyzdrowieć, musi się to zacząć od prawdy. Używaj słów, które na Ciebie działają. Gdy będziesz gotowa, te słowa przyjdą same. Spytałam Betsey, co powiedziała dzieciom. Były wtedy bardzo małe i trzeba było powiedzieć wszystko w taki sposób, który byłby dla nich zrozumiały. Jej dzieci zawsze zadawały jej pytania w rodzaju: „Dlaczego Tata to robi? Dlaczego Tata tak śmiesznie się zachowuje? Czy Tata nas nie kocha?” Wolała odpowiadać tak, żeby je zbyć. Dzieci nauczyły się, że zadawanie tych pytań wyprowadza matkę z równowagi i to powodowało dodatkowy zamęt w ich głowie. W końcu Betsey była gotowa. Usiadła z nimi i po prostu powiedziała: „Nie byłam w porządku w stosunku do was. Ukrywałam coś przed wami, ale już więcej nie będę. Wiecie, że czasami Tata zachowuje się jak ktoś inny. I to was niepokoi. Mnie także to niepokoi. Tata jest alkoholikiem. Jest uczulony na alkohol. Gdy wypije, zachowuje się w taki śmieszny sposób, którego nie może zmienić”. To był początek. Potem odpowiadała na wszystkie ich pytania szczerze i uczciwie. Starszym zaproponowała książki, które pomogłyby im w zrozumieniu choroby i zawarła z nimi wszystkimi umowę.

Umowa dotyczyła tego, że nie będą już dłużej ukrywać przed sobą nawzajem tego, co czują. Jeżeli ktoś zacznie się niepokoić, że tata przyjdzie do domu pijany, może o tym powiedzieć. Choroba ich ojca stała się tematem otwartym. Nie lubili jej i to było w porządku. Nie musieli czuć się winni z powodu tego, że nienawidzą ojca, gdy jest pijany. Wiedzieli teraz, że obiektem nienawiści nie jest ojciec. Nienawidzili alkoholu, który spowodował, że ich ojciec zachowuje się w taki sposób. Zdjęto z nich ogromny ciężar winy.

Dzieci martwią się. Pozwól, żeby podzieliły się swoimi zmartwieniami. Dzięki temu zmartwienia staną się łatwiejsze do zniesienia. Akceptuj ich uczucia. „Rozumiem, że boisz się z powodu tego, że ojciec może mieć wypadek. Ja także się tego boję. Ale nic na to nie możemy poradzić, więc chodź, zobaczymy czy możemy myśleć o czymś innym, co sprawi, że będziemy czuli się lepiej”.

Dzieci boją się. Jeżeli mogą podzielić się swymi obawami, to Ty możesz je rozproszyć. „Nic złego Ci się nie stanie dopóki ja tu jestem. Daję Ci na to moje słowo”. Albo: „Ja także bałam się zabierać głos w klasie, gdy byłam w Twoim wieku”.

Zasadą jest akceptowanie prawa dzieci do czucia tego, co czują. Mówienie: „Nie powinieneś czuć się winny” do dziecka, które jest przekonane, że ojciec pije z jego winy, nie rozwiąże problemu. Lepiej wraz z nim przyjrzyj się tym uczuciom.

Matka Singer zadzwoniła na policję, żeby zabrano męża na oddział zamknięty do miejscowego szpitala. Na skutek nadużywania alkoholu postradał on zmysły. Życie w domu przez tydzień poprzedzający jego zamknięcie było nie do zniesienia. Singer czuła się odpowiedzialna za to, że ojciec trafił na oddział zamknięty. Nie chciała, żeby był z nimi. Marzyła o tym, żeby odszedł. Śniło jej się wtedy, że był w szpitalu. Singer i jej matka dobrze się rozumieją. Nauczyły się wzajemnej szczerości. Powiedziała więc matce: „To moja wina. To ja sprawiłam, że to się stało. Chciałam, żeby poszedł do szpitala. Ja to zrobiłam”.

Czuła się odpowiedzialna za to, co się stało. Czuła się strasznie winna. Ponieważ zdobyła się na powiedzenie o tym matce, matka mogła rozproszyć jej wątpliwości. Powiedziała Singer, że to nie jej wina, że ona też chciała, żeby ojciec trafił do szpitala. Singer nie była już sama ze swoimi uczuciami. Nie było powodu do winienia się za nie. Płakały razem i wszystko minęło. Gdyby nie potrafiły porozmawiać na ten temat, dziecko nadal czułoby się winne z powodu czegoś, na co nie miało żadnego wpływu. Odszukaj w swoim otoczeniu grupę Al-Anon. Zachęć dzieci do pójścia na jej spotkanie. Rozmowa z innymi dziećmi, które mają te same problemy może być bardzo pomocna. Jest to także szansa na nawiązanie kontaktów z innymi dziećmi, które mają podobne problemy. Twoje dzieci mogą się z nimi zaprzyjaźnić, nie czując zakłopotania. Dowiedzą się więcej o chorobie i o tym, jak oderwać się od niej, wciąż kochając ojca-alkoholika. Jeżeli nie będą gotowe do tego, gdy pierwszy raz wspomnisz o Al-Anon, nie zniechęcaj się. Może dojdą tam okrężną drogą. Przynieś im wydawnictwa Al-Anonu. Pokaż im tę książkę. To takie pomocne móc zidentyfikować się z tym, co słyszysz lub czytasz. Ulga, którą widzę na twarzy dziecka mówiącego: „Tak, ja też tak czuję”, rozgrzewa serce.