Zrozumienie rzeczywistości, w jakiej żyją dzieci jest pierwszym krokiem w kierunku wydobycia ich z niej. Poczują się lepiej, gdy nie będą samotne w dźwiganiu swojego brzemienia. Teraz jest ono wspólne, ale w końcu można będzie je zrzucić.
Niepewność jest jak dotąd normą. Trzeba to zmienić. Zwyciężyć musi konsekwencja. Może to nastąpić całkiem prozaicznie. Obiad w naszym domu powinien być o stałej porze. Ustalcie godzinę i trzymajcie się jej. Lekcje też powinny być odrabiane o stałej porze. Ustalcie godzinę i trzymajcie się jej. Kłaść się spać też powinniście o określonej porze. Ustalcie ją i trzymajcie się jej. Początkowo będziesz się wahać, ale bardziej skoncentruj się na tym, czy ten rozkład jest realny niż na naruszaniu go.
Dzieci powinny mieć w domu obowiązki. Wszyscy członkowie rodziny dzielą się obowiązkami i pracą. Nakrywanie do stołu i wyrzucanie śmieci to proste prace, ale dają one poczucie przydatności i przynależności.
Zachowania te pomogą Twoim dzieciom poczuć się bezpieczniej. Będą one znały wymiary swego świata i będą wiedziały, że jest ktoś, kto zadba o ten świat. Kogoś to obchodzi!
Jest jeszcze inna ważna sprawa. To niemożliwe, żebyś dzieciom dała za dużo miłości. Mów im, jak bardzo je kochasz. Przytulaj je, głaszcz, sadzaj na kolanach. To nie będzie tłamsić ich ani psuć. Natomiast nadmierna pobłażliwość nie jest oznaką miłości. Pozwalanie im na niezasłużone przywileje, które mają być rekompensatą za alkohol, także nie jest oznaką miłości. Kupowanie rzeczy, których nie potrzebują, tylko dlatego, że brak im satysfakcji emocjonalnych, także nie jest wskaźnikiem miłości. To wszystko zaspokaja Twoje potrzeby, a nie potrzeby Twoich dzieci. Największym prezentem, jaki każdy rodzic może dać swojemu dziecku jest bezwarunkowa miłość. Kocham Cię, ponieważ jesteś. Nie musisz płacić za nią, ani nie ryzykujesz jej utraty. Fakt, że kocham Cię bezwarunkowo nie oznacza, że pochwalam wszystko, co robisz. Czasami Twoje zachowanie mnie denerwuje. Czasami muszę Cię ukarać. Czasami Twoje zachowanie bardzo mnie złości. Ponieważ Cię kocham, mogę nie lubić tego co robisz, ale zawsze Cię kocham.
Może trudno Ci być kochającym rodzicem właśnie teraz. Gdy czujesz się zirytowana i nieszczęśliwa, trudno okazywać ciepło i zrozumienie. Bądź z dziećmi szczera: „Cieszę się, że przyszedłeś, ale jestem teraz bardzo zdenerwowana. Może lepiej zostaw mnie na chwilę samą”. Wiedzą wtedy, że jeśli stracisz panowanie nad sobą, nie muszą tego brać do siebie. Poza tym, powiedzenie tego ułatwi sytuację także Tobie.
Traktuj swoje dzieci z szacunkiem. Jeżeli drzwi są zamknięte, pukaj zanim wejdziesz. Ich osobiste papiery nie są dla Ciebie. Dzieci poznają, że otwierałaś ich szufladę. Zaufanie do Ciebie jest im potrzebne. Słuchaj tego, co mówią, gdy nie zgadzają się z Tobą. Nie musisz zmieniać swoich zamiarów, ale to, że słuchasz sprawi, że poczują się ważne.
Postaraj się mówić to, co rzeczywiście myślisz i myśleć o czym mówisz. Odpowiedzenie na prośbę dziecka „tak” lub „nie” wyłącznie dla świętego spokoju wzmacnia zachowania manipulujące. Dzieci uczą się takich zachowań od rodziców, a nie jest to coś, co warto podtrzymywać. Jeżeli nie podajesz powodów swojej decyzji, to decyzja ta może nie zostać zaakceptowana przez dziecko. Jeżeli często zmieniasz swoje decyzje – ponieważ mówisz szybciej niż myślisz – to Twoja decyzja także może nie zostać zaakceptowana przez dziecko. Albo będzie Cię ono zadręczać, aż dasz mu pożądaną przez nie odpowiedź, albo stanie się nieubłagane i złe. Musisz umieć powiedzieć: „Taka jest moja decyzja. Możesz się z moją argumentacją zgadzać albo nie, ale mimo to podtrzymuję swoją decyzję”. Wtedy dziecko ma wybór. Albo podporządkuje się, albo nie. Jeżeli nie, to poniesie konsekwencje swojego zachowania.
Ostatnio byłam na pokazie nowego filmu o rodzinnych aspektach alkoholizmu. Było tam wielu ludzi, a wśród nich trzynastoletni chłopiec z rodzicami. Znałam tego chłopca już od pewnego czasu. Wiedział on dokładnie jak dostać od rodziców to, czego chce. Kiedyś zmusił matkę do wstania o wpół do ósmej rano i przygotowania mu śniadania, które mógł spokojnie zrobić sobie sam. Zobaczyłam jak prosi matkę o pieniądze na ciastko. Słyszałam, że mu odmówiła. Po kwadransie zobaczyłam chłopca z ciastkiem. Podeszłam do niego i powiedziałam: „Wiedziałam, że dostaniesz to ciastko. Byłam ciekawa jak dużo czasu zajmie Ci załatwienie tego”. Uśmiechnął się i odszedł. Jest to drobny przykład, ale wskazuje on na fakt, że chociaż kontrolujesz dom, to inne siły w Twoim domu mają władzę nad Tobą. Gdy znów zaczniesz mieć wpływ na swoje małżeństwo, ważne stanie się także odzyskanie wpływu na dzieci. One wcale nie chcą zawsze stawiać na swoim. Dzieci wolą być dziećmi. Jeżeli nie pozwala im się być dziećmi, nie mogą cieszyć się nieodłączną od rozwoju walką.
Twoje „nie” jest im potrzebne w sytuacjach, w których chcą, żeby powiedziano „nie”, a nie mogą tego zrobić same. Czasami znajdują się pod silną presją i nie mogą wykręcić się od czegoś, czego nie chcą robić, chyba że powiedzą: „Naprawdę chcę iść, ale spytałem mamy i ona nie zgodziła się”. W czasie Święta Niepodległości Jerry prosił matkę, żeby pozwoliła mu przenocować u kolegi Petera. Matka odpowiedziała: „Wiem, dlaczego o to prosisz. Będziesz mógł zostać na dworze do późna i puszczać fajerwerki. Bardzo mnie to niepokoi i nie mogę Ci na to pozwolić”. Oczekiwała od syna ostrych słów. A on popatrzył na nią i powiedział, że okropnie jest żyć z matką, która wszystko wie. Wyglądało na to, że mu ulżyło. Obawiał się, że wpadnie w kłopoty wraz z Peterem i kolegami, ale nie mógł okazać, że jest mniej dzielny od nich. Matka odrzuciła jego prośbę. Gdyby nie ona, trudno byłoby mu wybrnąć z tej sytuacji. Powiedzenie temu dziecku: „Dobrze, Jerry. Pozwolę Ci tam pójść, bo wierzę Ci i wiem, że nie zrobisz nic niewłaściwego” – to prowokowanie losu. Można tak powiedzieć wówczas, gdy masz dobry kontakt z dzieckiem, a ono zaczyna być już dość samodzielne. Ale nie nadużywaj takich deklaracji. Nie pomagaj w uwikłaniu go w sytuację ponad siły, w sytuację niepewnego i zagubionego dziecka. Okazanie dziecku, że jest dla Ciebie kimś ważnym, pomoże mu w staniu się kimś ważnym dla siebie samego. Jest to jedyny sposób, aby zapobiec temu, czego się obawiasz. Nie jesteś w stanie powstrzymać dzieci ani przed braniem narkotyków, ani dokonywaniem gwałtów, ani chuligaństwem, ani w ogóle przed czymkolwiek, co zechcą robić. Możesz jedynie pomóc im tak siebie cenić, żeby możliwości te nie były dla nich atrakcyjne.
Zazwyczaj mam bardzo dobry kontakt z młodymi ludźmi. Mój syn był bardzo tym zaintrygowany. Nie mógł zrozumieć, dlaczego wszyscy lubią jego matkę, a szczególnie – dorastający chłopcy, którzy nie lubią nikogo i których wszyscy unikają. Postanowił zbadać tę sprawę. Powiedzieli mu: „Mamy do niej zaufanie. Jeżeli powie, że nikomu nie powtórzy tego, co jej powiedzieliśmy, to nie powtórzy. Jeżeli powie, że gdy jeszcze raz usłyszy o naszych kradzieżach w szkole, zawiadomi dyrekcję, to zawiadomi. Jeżeli może pomóc, to pomoże, ale jeżeli uważa, że jesteśmy nie w porządku, także to nam powie”. Wiedzą, że jeżeli wyciągną dłoń, zawsze natrafią na moją dłoń, tak samo jak wczoraj, tak samo jak jutro.
Omawiam tutaj po pierwsze – sposoby redukowania niepokoju, a po drugie – budowanie systemu „ja”. Masz klucze do obu tych spraw. Po pewnym czasie dzieci nie tylko będą lepiej myślały o sobie, będą także współbrzmiały z Tobą. Byłam przy tym, gdy Mary Jane powiedziała swojej matce: „Znam ten wyraz Twoich oczu. Zaczynasz martwić się, czy tata przyjdzie do domu pijany”. Matka podniosła ją i powiedziała: „Masz rację. Jeżeli Ty spróbujesz się nie martwić, to ja także nie będę się martwiła. Chodź, upieczemy ciastka”.