Jedynym twierdzeniem, które można zastosować do wszystkich alkoholików jest to, że alkoholik jest osobą, która nie może pić normalnie. Istnieją jednak pewne cechy osobowości wspólne dla większości alkoholików. Chociaż nie każdy alkoholik posiada wszystkie te cechy i nie ograniczają się one tylko do alkoholików, to jednak pewna wiedza na ten temat pomoże Ci zrozumieć, co dzieje się z nim, z Tobą i z ludźmi wokół Was. To, co się dzieje z Wami jest przewidywalne. Może wiedząc to poczujesz się mniej samotna. Później porozmawiamy o tym, co możesz zrobić w takiej sytuacji – co możesz zrobić, żeby móc cieszyć się życiem i być sobą.
Omówię takie cechy alkoholika jak: 1. nadmierna zależność; 2. niedojrzałość emocjonalna; 3. mała odporność na frustracje; 4. nieumiejętność wyrażania emocji; 5. wysoki poziom niepokoju w relacjach interpersonalnych; 6. niska samoocena; 7. poczucie wielkości; 8. poczucie izolacji; 9. perfekcjonizm; 10. ambiwalentny stosunek do autorytetów; 11. poczucie winy.
Alkoholik jest osobą wyjątkowo zależną. Woli nie brać odpowiedzialności za swoje zachowanie. „Lepiej niech zrobi to George”. Potem, gdy coś nie wyjdzie, okaże się, że to wina George’a. On sam na pewno nie popełniłby takiego błędu. Alkoholik chciałby mieć kogoś, kto będzie podejmował za niego wszystkie decyzje (włącznie z tym, co ma jeść i w co się ubrać). Ostatnio pracowałam z rodziną, w której mąż alkoholik stale straszył samobójstwem. Zupełnie wytrącało to z równowagi pozostałych członków rodziny. Gdy zaczynał mówić o samobójstwie wszyscy wpadali w panikę i próbowali go odwieść od tej myśli. Ulegali każdej jego potrzebie i zachciance. Mężczyzna ten nie umiał zdecydować nawet o tym, czy chce na śniadanie płatki owsiane, czy jajka, i często nie jadł nic.
Ostatnio jego żona zadzwoniła do mnie w panice, mówiąc: „Tym razem naprawdę zamierza to zrobić”. Odpowiedziałam: „Powiedz mu „żegnaj”. Przecież jeżeli naprawdę chce to zrobić, to i tak nie jesteś w stanie mu w tym przeszkodzić”. Gdy powiedziała mu „żegnaj” – przyszedł prosto do domu. Cóż innego mógł zrobić? Pomyślałam, że będzie gotowy na przyjęcie pomocy i zadzwoniłam do niego następnego dnia. „Mojej rodzinie byłoby lepiej beze mnie. Wcale nie cieszą się, że żyję” – lamentował. „Pewnie nie będą tańczyć z radości na ulicach – odpowiedziałam – ale ja się cieszę, ponieważ w końcu podjąłeś decyzję”. Dałam mu także nazwisko lekarza, który mógłby przepisać lekarstwo na łagodną śmierć, gdyby chciał dalej zastanawiać się nad tą sprawą. Do tej pory nie popełnił samobójstwa.
Umiera teraz powoli w wyniku działania alkoholu, a nie w rezultacie efektownego aktu samobójstwa, ale zaprzestał pogróżek. Jego żona i dwie najstarsze córki tej jesieni zaczęły naukę w college’u. Jedna z nich jest moją studentką i przychodzi na zajęcia zadowolona i uśmiechnięta. To one interesują mnie przede wszystkim. Nie opuściły swego alkoholika, ale nauczyły się jak nie opuszczać również i siebie. Nie jest on zachwycony moją działalnością, bo nie panuje już nad rodziną. W dalszym ciągu nie chce przyjąć odpowiedzialności za swoje zachowanie.
Unikanie odpowiedzialności i podejmowania decyzji to jedna z pierwszych przyczyn sięgania po alkohol. Picie nie rozwiązuje jednak problemów zależności – sam alkohol staje się potrzebą. Powiedzenie alkoholika: „Potrzebuję drinka właściwie dla relaksu, abym mógł potem jasno myśleć” staje się błędnym kołem, tworzącym jeszcze gorszą fizyczną i emocjonalną zależność.
„Gdy jednostka zaczyna nadmiernie pić, zatrzymuje się w rozwoju emocjonalnym „- to powszechnie akceptowane twierdzenie. Alkoholik może wyglądać na czterdzieści lat, ale emocjonalnie odpowiada siedemnastolatkowi. Jestem pewna, że często miałaś poczucie, iż Twój mąż jest jeszcze jednym dzieckiem w domu. Choć może to brzmi dziwnie, jest jednak bardzo bliskie prawdy. Jeden z moich klientów robił wspaniałe postępy w terapii i nagle zatrzymał się. Po miesiącu sprawa się wyjaśniła. Czy były jakieś zmiany w jego życiu wyjaśniające ten zagadkowy brak postępów w terapii? Po prostu jedyną sprawą, o której mógł myśleć, było wypicie dwóch – trzech drinków przed zaśnięciem. Te drinki mogły być odmierzane szklaneczką lub kubkiem. Odkąd zaczął nadmiernie pić, przestał rozwijać się emocjonalnie. Moje stanowisko było jasne – nie pomagam ludziom, którzy są pod działaniem środków chemicznych. Gdy wyeliminował alkohol, mogliśmy ruszyć dalej.
Rozwój emocjonalny często jest rezultatem konfrontacji z bólem czy innymi przykrymi doznaniami. Jeśli dokładnie przypomnimy sobie fakty, to przyznamy, że najszybszy rozwój zdarza się podczas trudnych okresów w naszym życiu. Gdy jesteśmy szczęśliwi i beztroscy, nie rozwijamy się. Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś mówił: „To był wspaniały, beztroski okres w moim życiu i bardzo się zmieniłem”. Wydaje się, że wzrost przychodzi wraz z pragnieniem rozwoju czy zmiany, wynikającym z niezadowolenia z przebiegu różnych życiowych spraw. Ponieważ alkoholik zajęty jest znieczulaniem siebie w obliczu nieprzyjemnej rzeczywistości, nie może rozwinąć się emocjonalnie. Jego wiek rzeczywisty i emocjonalny bardzo różnią się od siebie. Z jednej strony jest osobą dorosłą, a z drugiej – dzieckiem. Narazisz się na rozczarowanie, gdy będziesz oczekiwała, że to pijane dziecko zachowa się jak trzeźwy dorosły. Wiele razy krytykowałaś swojego męża za to, jak się zachował. Mówiąc: „Nie jedź w ten sposób” – właściwie prosiłaś pijanego, żeby zachowywał się jak człowiek trzeźwy. Czy gdybyś miała w sobie tyle alkoholu, ile wlał w siebie on, jechałabyś inaczej? Prawdopodobnie jeszcze gorzej. „Nie wrzeszcz tak” – mówimy do dziecka. A ono na to odpowiada: „Nie umiem inaczej krzyczeć”. Tak naprawdę mówimy do dziecka: „Nie krzycz”, a do alkoholika – „Nie upijaj się”. W takim postawieniu sprawy tkwi jednak sprzeczność. Naturalną właściwością dziecka jest krzyk, a alkoholika – upijanie się.
Alkoholik ma krótki lont przy zapalniku i nigdy naprawdę nie wiesz, co doprowadzi go do wybuchu. Samo życie zapala ten lont, a żona i dzieci z pewnością także przyczyniają się do tego. Najmniejszy drobiazg może doprowadzić Twego męża do wybuchu. Wszystko sprzysięga się przeciw niemu i wywołuje pełną wściekłości reakcję. Telefon, jak wiadomo, ma zwyczaj dzwonić, gdy ktoś chce się z nami połączyć. Znane są przypadki, kiedy alkoholicy tłukli telefonem o ścianę, ponieważ ośmielił się im przeszkodzić. W dodatku zwykłe drobne potknięcia mogą zamienić cały dzień w koszmar – opiekunka dziecka spóźnia się dziesięć minut, w łazience nie ma czystego ręcznika, albo majonez znalazł się nie na tej kanapce, co trzeba.
Zwyczajne codzienne frustracje przygniatają alkoholika. Czy kiedykolwiek zauważyłaś, w jaki sposób dzieci przechodzą przez pokój, który wkrótce potem wygląda jak pole bitwy? One naprawdę nic nie zrobiły. Wciąż mnie to zdumiewa! Alkoholik nie umie znosić tego rodzaju frustracji. Chce, żeby wszystko było takie jak on chce, wtedy gdy chce i tak jak chce. Jeżeli coś dzieje się inaczej, to albo staje się wściekły i wybucha z miejsca, jeszcze przed wypiciem alkoholu, albo – gdy nie ma skłonności do przemocy – po prostu ucieka w alkohol. W ten sposób zmniejsza w końcu – chociaż tylko chwilowo – napięcie. Ponieważ frustracje, których nie jest w stanie wytrzymać, stale istnieją, alkoholik zawsze ma powody do dalszego upijania się.