Выбрать главу

— W jakim celu? — spytałem, autentycznie zainteresowany. — Co one takiego robią?

— Adaptują się błyskawicznie do potrzeb organizmu — odpowiedziała. — Jesteśmy w stanie przeżyć w ekstremalnych temperaturach. Nasze ciała potrafią skonsumować i wykorzystać prawie każdą substancję, aby pozyskać energię w każdych warunkach. Moglibyśmy wyjść nago w to śnieżne i mroźne pustkowie, które widzieliście, i ani byśmy nie zamarzli, ani nie zginęli z głodu. Niezbędna jest jedynie woda. Możemy się przystosować do wysokiego promieniowania, możemy pić wrzącą wodę i chodzić boso po rozżarzonym węglu. Meduzyjczycy pod każdym względem przewyższają ludzkość, nawet tę, która zamieszkuje pozostałe trzy światy Rombu Wardena. Nazwano ten fenomen błyskawiczną ewolucją. Mamy to, co chcemy mieć lub też się tym stajemy. Jak powiedziałam, system działa automatycznie… niepotrzebna jest tu żadna szczególna siła myśli czy specjalne szkolenie.

— Dlatego autobus i budynki są nie ogrzewane — myślałem głośno. — Ogrzewanie nie jest wam potrzebne.

Skinęła głową.

— Izolacja naturalna wystarcza, byśmy się czuli w miarę dobrze. Te mundury wskazują jedynie, jaka jest nasza pozycja i ranga, i pozwalają dysponować tak przydatnymi wynalazkami jak na przykład kieszenie. Nie zapewniają nam ochrony, bo takowa nie jest nam potrzebna… Wam także nie będzie potrzebna.

Zamilkła, pozwalając nam przetrawić te informacje, po czym dała znak sierżantowi Gornowi, by kontynuował tę instruktażową pogadankę.

— Na razie pozostaniecie w tych specjalnie dla was ogrzewanych i izolowanych pomieszczeniach — powiedział. — W ciągu tygodnia organizm Wardena zrobi z was Meduzyjczyków w sensie fizycznym. Naszym zadaniem jest uczynić z was Meduzyjczyków pod względem społecznym i politycznym. Mamy tu społeczeństwo, o jakim zawsze marzył człowiek. Każdy mężczyzna, każda kobieta i każde dziecko są fizycznie lepsi i sprawniejsi od przeciętnego człowieka. Poza tym nasz obecny Pierwszy Minister Talant Ypsir wykorzystał swe ogromne umiejętności politycznej organizacji i inżynierii społecznej, by stworzyć wysoko rozwinięte społeczeństwo. Na Lilith czy Charonie moglibyście zostać prostymi, prymitywnymi robotnikami. Tutaj natomiast mamy zaawansowaną technologię, ze wszystkimi wynikającymi z tego skutkami. I dlatego wasze miejsce w społeczeństwie zostanie ustalone na podstawie waszych umysłów i umiejętności, a nie na podstawie fizycznych i technologicznych ograniczeń. Wiem, że ten świat wygląda bardzo surowo i groźnie, jednakże w momencie, w którym przestaje on wam zagrażać, staje się światem pięknym i komfortowym. Macie szczęście, że zostaliście Meduzyjczykami, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę alternatywę, jaką wam postawiono.

Ja jednak miałem niejakie wątpliwości.

Koszarowe rozwiązanie naszej kwatery oznaczało, iż nasza dziewiątka pozna się dość dobrze, przynajmniej powierzchownie. Chociaż jedna para wolała nie rozmawiać o swej przeszłości, z wypowiedzi pozostałej szóstki zorientowałem się, że nie stanowimy takiej sobie, przeciętnej grupy osób. Każde z tej szóstki, siódemki, włączając mnie samego, zabiło co najmniej jednego człowieka, na zimno i z premedytacją. Podejrzewałem, iż cała dziewiątka reprezentuje gatunek najbardziej gwałtownych kryminalistów. Nie było wśród nas żadnych przemytników czy defraudantów… po prostu należeliśmy do przestępczej śmietanki.

Jako jedyny „dzieciak” w tej grupie odczuwałem dziwnie opiekuńczy stosunek pozostałych w stosunku do siebie. Tym, którzy wcześniej nie mieli do czynienia z kryminalistami, może wydać się to nieco niewiarygodne; jednakże większość przestępców to całkiem mili i zwyczajni ludzie, z wyjątkiem jednej tylko dziedziny. Wszyscy ci ludzie byli niezwykli, ponieważ w przeciwieństwie do mojej — Tarina Bulą — raczej bezpośredniej i partackiej roboty, zabijali w sposób wyjątkowo inteligentny i pod względem technologii — spektakularny.

Następnego dnia dowiedzieliśmy się, jak też Talant Ypsir zamierza zamienić ten gatunek osobników w przykładowych obywateli swego nowego i lepszego pod każdym względem społeczeństwa. Pojawił się u nas wysoki mężczyzna, wyglądający równie granitowoszaro jak Gorn i Sugra, kiedy ich zobaczyliśmy po raz pierwszy. Powiedział, że nazywa się Solon Kabaye i że jest Komisarzem Politycznym Gray Basin. Nosił czarny mundur o kroju wojskowym. Na rękawach miał złote galony i przepasany był złocistym pasem. Na kieszeni jego bluzy widniał symbol rządowy — stylizowana głowa kobieca z wężami zamiast włosów. Zachowywał się swobodnie i sympatycznie jak większość polityków. Możliwe, że byłem jedynym, który dostrzegł, jak kolor jego skóry zmienia się z jasnoszarego na pomarańczowy, taki jak Górna i Sugry. Była to oznaka tego, iż coś w jego wnętrzu działało zupełnie inaczej niż wszystko, do czego byliśmy przyzwyczajeni.

— Powiem krótko i bez ogródek — powiedział. — Tak najlepiej zaczynać wszelkie sprawy. Wyjaśnijmy sobie od razu pewne fakty. Po pierwsze… jesteście tu uziemieni. Z Meduzy nie ma ucieczki; nie ma dokąd uciekać. Dlatego będzie najlepiej, jeśli przyzwyczaicie się do tego miejsca tak szybko, jak to tylko jest możliwe. Wasza przyszłość, cała reszta waszego żywota związana jest z Meduzą. System nasz działa, i to działa sprawnie. Uwzględnia on wszystkie zalety planety, wszystkie problemy i ograniczenia nas jako obywateli Rombu Wardena i zapewnia względny dobrobyt mieszkańcom. System ten ewoluował w ciągu ostatniego stulecia, wypróbowując różne pomysły i odrzucając je. Ten obecny działa dobrze. Nie prosiliście nikogo o zesłanie was właśnie tutaj, ale zesłaliście się tu sami, robiąc to, co zrobiliście. My również o was nie prosiliśmy. Szczerze mówiąc, jesteście tu zupełnie zbędni, chyba że posiadacie jakąś nową wiedzę technologiczną i możecie być dla nas użyteczni. Musimy więc to odkryć. Albo będziecie gdzieś pasować, albo uczynicie ten ostatni krok w kierunku nicości, od którego ocaliło was przybycie tutaj. Taka jest prawda.

Było to dość stanowcze przemówienie i niewątpliwie niepokojące. Zarazem całkiem profesjonalne. Tkwiliśmy przecież tutaj, na tym obcym świecie, czekając na coś, czego nie mogliśmy zobaczyć, usłyszeć, poczuć, a co przejmowało kontrolę nad naszymi ciałami. Mówiąc prościej, nie mieliśmy żadnego wyboru. Tej pierwszej nocy, kiedy spaliśmy, zabrali nasze ciepłe ubrania, zostawiając nam krótkie koszulki w stylu szpitalnym. I spróbuj w czymś takim uciekać na lodową pustynię.

— Przypomina mi to Konfederację — mruknął pod nosem Turnel, pełniący w naszej grupce rolę wiecznie niezadowolonego. Naturalnie Kabaye usłyszał jego słowa i uśmiechnął się lekko.

— To bardzo możliwe. Konfederacja jest społecznością, która istnieje dlatego, że się sprawdziła i że ciągle się sprawdza. Nie czyni jej to najlepszą społecznością czy też najbardziej skuteczną, ale istnieje, bo jest dobra dla większości obywateli.

— No cóż, my jesteśmy tą mniejszością — zauważyła Edala, twarda i znająca świat więźniarka.

— To prawda — przyznał Kabaye. — My wszyscy nią jesteśmy. Ja urodziłem się i wychowałem w Konfederacji, tak jak i wy. Tak jak i zresztą nasz premier Talant Ypsir. A teraz jesteśmy tutaj, i wy tutaj jesteście, i jak na ironię ludzie tacy jak premier czy ja tworzą rząd, a nie są w stosunku do niego w opozycji. Mamy te same problemy co Konfederacja. Mamy też problemy dodatkowe, wynikające z ograniczeń samej Meduzy. Plusem jednakże jest fakt, iż Meduza jest najbogatszym ze światów wardenowskich, a to dzięki kontroli nad surowcami i charakterowi miejscowego „organizmu”, który nie przeszkadza w konstruowaniu i budowaniu, dzięki czemu możemy te surowce wykorzystać. Pozwólcie więc, że wam powiem, jak wygląda tu rzeczywistość, a potem poinformuję was, jak można się do niej przystosować.