Выбрать главу

— Nie jestem żadnym robotem — zapewniłem go. — Ale ta informacja bardzo mnie interesuje.

Przerwałem, jak gdybym rozważał jakieś ważne problemy, po czym wyrazem twarzy i samym zachowaniem dałem im do zrozumienia, że podjąłem decyzję.

— W rzeczywistości gotów jestem wam powiedzieć coś, czego nie ma nawet w mojej kartotece. Coś, czego, jak podejrzewam, nie wie ani Meduza, ani Halstansir. Na swej ojczystej planecie byłem „podszywaczem”. Nie wyszedłem bowiem z puli genetycznej hodowli dla administracji ani też z takiej szkoły. Czy sądzicie, że wysokiej klasy administrator byłby zdolny wedrzeć się na przyjęcie i obciąć mieczem głowę jednemu z najważniejszych polityków? Nie, z powodów już teraz nieaktualnych i w żaden sposób z wami nie związanych wyszedłem z hodowli skrytobójców.

Właśnie. Małe kłamstewko, które pozwalało mi być bardziej sobą, a zarazem chroniło moją prawdziwą tożsamość i moje zamiary. Kto wie? Mój wywód był tak logiczny. To całkiem możliwe, że dzieciak rzeczywiście wyszedł z mojej starej szkoły. To by mi odpowiadało. Nie mógłbym bowiem myśleć ze spokojem o tym, że jakiś amator był w stanie dokonać czegoś takiego.

Kupili to, od początku do końca, i to tylko dlatego, że brzmiało tak sensownie. Pierwsze spotkanie i już załatwiłem sobie co najmniej awans towarzyski. Nie pomyliłem się: amatorzy.

— To bardzo wiele wyjaśnia, jeśli chodzi o ciebie i twój sposób bycia — powiedziała Siostra 657. — Jeśli to wszystko jest prawdą, to jesteś o wiele cenniejszym nabytkiem niż ja… niż my… początkowo sądziliśmy. — Ciekawe przejęzyczenie. Sugerowałoby, że ja ją znam i że ona mnie zna, a przecież ja znałem tak niewiele dorosłych osób na Meduzie. Wyglądało na to, że nie spostrzegła swego potknięcia, ciągnęła bowiem dalej.

— Czas nam się kończy. Proponuję podać mu teraz niewielką ilość środka hipnotycznego i umieścić z powrotem w tamtym lokalu. Pod koniec tego tygodnia albo na początku następnego ty, 6137, zostaniesz wezwany do firmowego psychoeksperta na rutynowe badania. Tam jeden z naszych ludzi doda parę drobiazgów do tych badań, dzięki czemu będziemy mogli sprawdzić, czy podane przez ciebie fakty są zgodne z rzeczywistością. Jeśli przejdziesz tę próbę, będziesz mógł się do nas przyłączyć i docierać na spotkania podobną drogą, biorącą początek w różnych zresztą kawiarenkach, tyle że już bez narkotyków. Jakieś obiekcje?

Pokręciłem przecząco głową.

— Nie, jeśli chodzi o te testy psychiczne. Sugerowałbym jednak dalsze korzystanie z „Gringola”, to znaczy tam gdzie w grę wchodzi moja osoba. Nie miałoby przecież sensu wystawianie na szwank innych kawiarni i lokali, skoro wiadomo, że jestem pilnie obserwowany, a także zobowiązany do składania raportów w SM. Wszyscy inni mogą korzystać z wszelkich innych miejsc… Dla mnie zachowajcie tylko tę kawiarenkę. W końcu i tak umieszczą gdzieś na moim ciele nadajniki — jeden taki, o którym będę wiedział, i drugi, o którego usytuowaniu nie będę miał zielonego pojęcia — ale zakładam, iż posiadacie jakieś skanery wykrywające tego rodzaju urządzenia. Jeśli ich nie macie, to następnym razem pokażę wam, jak taki skaner zbudować. A oni i tak założą, że wszelkie awarie nadajników muszą wynikać z waszego przeciwdziałania.

— Dlaczego odnoszę takie dziwne wrażenie, jakbyśmy to my przyłączali się do niego? — spytała gderliwie jedna z kobiet.

Uśmiechnąłem się.

Działali bardzo subtelnie, to muszę im oddać. Ching straciła przytomność, jednak dodatkowa dawka środka hipnotycznego (na pewno z miejscowej rośliny, ponieważ wszystko inne zostałoby odrzucone przez „wardenki”) spowodowała, że nie była świadoma upływu czasu. Podatna na hipnozę, jak zresztą większość ludzi, zaakceptowała ten przekonywający, romantyczny scenariusz wydarzeń związany z kawiarnią i jej okolicą, tym bardziej że jak zapewniła mnie opozycja, znajdzie on i tak swoje potwierdzenie w zapisach SM.

Ja natomiast, zgodnie ze zobowiązaniem wystukałem co trzeba na terminalu i oczywiście następnego dnia, kiedy wróciłem do Gray Basin i zabierałem się do jedzenia, SM zwinęła „przypadkowo” nas oboje, rozdzielając nas zresztą natychmiast po przywiezieniu na miejsce.

Major, której nazwisko, jak się dowiedziałem, brzmiało Hocrow, była bardzo zainteresowana moim sprawozdaniem, które, o czym jestem przekonany, było w tej chwili sprawdzane i weryfikowane przez niezliczone skanery i czujniki. Nie miałem żadnych wątpliwości, ponieważ tym razem nie tylko miała dla mnie przygotowany fotel, ale nalegała, abym w nim usiadł. Niemniej nie przejmowałem się tym zbytnio, nie tylko potrafiłem kontrolować wszystkie ważniejsze wskazania funkcji mojego ciała i zmuszać tym samym maszyny do wyświetlania takich odczytów, o jakie mi chodziło, to na dodatek mówiłem przecież szczerą prawdę, opuszczając jedynie niewygodne dla siebie szczegóły.

— Nasze monitory znajdują się na całym terenie pod kawiarnią i w każdym pokoiku obsługi i w każdym pomieszczeniu zaplecza technicznego — narzekała niezadowolonym głosem pani major. — Sprawdziliśmy wszystko bardzo dokładnie w momencie, kiedy stało się oczywiste, że nie mogłeś udać się gdzie indziej. Monitory nie pokazały jednak absolutnie niczego. Jak to możliwe?

— Jeden kanał wygląda dokładnie tak samo jak drugi — zauważyłem. — Większość z nich jest nie zamieszkana. Nietrudno więc podmienić zapisy, umieszczając na miejscu aktualnego stare nagranie, pokazujące kanalizację wykonującą to, co do niej należy.

Skinęła głową.

— A wszystkie te monitory na dole dla oszczędności są kablowe. Mogłam kazać zastosować niezależne, co bardzo by im utrudniło robotę, ale byłoby to zagranie zbyt oczywiste i demaskujące.

— Nie wspominając już o tym, że jeśli nie zrobiłoby się tego dla całego miasta, co kosztowałoby fortunę i zajęło całe miesiące, to i tak w każdym momencie mogliby się po prostu przenieść do innego kanału. Bo to, że chodzi o kanały, było wam na pewno wiadomym już wcześniej.

— Tak. To przecież najbardziej logiczne miejsce. Ale każda próba manipulacji przy tym kablu wywołałaby natychmiast pojawienie się wielu przeróżnego rodzaju „sygnałów” w Wydziale Kontroli.

— No cóż, są tu dwie możliwości. Jedna to taka, że mają kogoś w Kontroli, kto jest w stanie zatuszować w razie potrzeby tego rodzaju działania. A druga, że przewyższają was pod względem technicznym o całą klasę. Ten wasz system jest dość wyrafinowany technicznie, ale nie stanowiłby on żadnej przeszkody dla zespołu techników z Konfederacji, o czym zresztą sami doskonale wiecie.

— Sugerujesz, że to Konfederacja stoi za tą grupą?

— To bardzo prawdopodobne… chociaż chyba nie w sposób bezpośredni. Możliwe, że dostarczają urządzeń ze statku wartowniczego czy z satelity; ludzie jednak są miejscowi. Nie wiem… mimo całej tej techniki robią na mnie wrażenie dzieciaków uprawiających pewien rodzaj gry, takiej bardziej niebezpiecznej wersji zabawy, polegającej na wskakiwaniu do ruszającego pociągu lub autobusu, w którym drzwi zamykają się automatycznie. Bawią się w rewolucję, przynajmniej ci, których ja widziałem.

Hocrow przyglądała mi się przez chwilę jakimś dziwnym wzrokiem.

— Czy to, co im powiedziałeś o sobie, że jesteś szkolonym skrytobójcą, jest prawdą?

— Tak, to prawda. I chodziło tam o wielkie pieniądze. Byłem tajną bronią w grze o władzę, którą podjął mój ojciec. Dopadli go, nim był gotów do działania i nim ja byłem wystarczająco dorosły, by stanowić znaczący czynnik w tej grze; a przyznaję, że byłem za młody, zbyt podatny na emocje… wówczas.

— To znaczy, że nie pomściłbyś śmierci swego ojca, gdyby to wydarzyło się teraz?