Выбрать главу

Kreegan, zostawszy Władcą Lilith, wymyślił własny plan i zaproponował go Altavaryjczykom, a ci pozwolili, by wprowadził go w życie, nie spodziewając się zresztą pomyślnych rezultatów i nie przejmując się losem czterech Lordów. Ponieważ jednak Czterej Władcy popełnili błąd, Altavaryjczycy uważają, iż znaleźli się, nie z własnej winy, w bardzo trudnej sytuacji. W ich mniemaniu zwłoka zagraża ich młodym zagładą, a skoro już doszło do wyboru: albo my, albo oni, to naturalnie poświęcą nas. Znają naszą siłę militarną i jej słabości, znają naszą broń i strategię, i wszystko to, o czym zawsze marzy każdy nieprzyjaciel. Najwyraźniej nie zamartwiają się żadną z tych rzeczy. Są przekonani, że mogą nas zmiażdżyć, i sądzę, iż to uczynią w momencie, gdy prowadzona przez Czterech Władców kampania spowoduje odpowiednio wielkie szkody. Uważam, iż tylko tygodnie, a może tylko dni dzielą nas od wybuchu wojny totalnej, która może przynieść zagładę ludzkiej, a być może również i tej obcej cywilizacji.

Wnioski i Zalecenia: Sądzę, że są oni w stanie nas pokonać, i uważam, że nie jest to pierwsza wojna tego rodzaju w historii ich cywilizacji. Są nadzwyczaj pewni siebie. Niemniej jako rasa przetrwamy. Jest nas zbyt wielka liczba i zamieszkujemy zbyt wiele światów na ogromnej przestrzeni kosmicznej, by można nas było całkowicie unicestwić. Spodziewam się po takim konflikcie zepchnięcia nas na poziom prymitywnego barbarzyństwa; spodziewam się załamania cywilizacji galaktycznej i śmierci co najmniej jednej trzeciej ogólnej liczby ludzi, ale uważam, że przetrwamy. Naszą ostatnią deską ratunku mógłby być naturalnie zgodny, być może nawet samobójczy atak wszelkimi siłami na Romb, czyli akcja, której oni najbardziej się lękają i której ja sam również się lękam. Taki atak wprawiłby ich we wściekłość i pozbawiłby ich następnego pokolenia; byłby on naszym ostatnim ciosem, a mimo to pozostawiłby wiele ich sił nienaruszonymi.

Być może mylę się całkowicie, a oni myślą w sposób tak od nas odmienny, iż zachowają się inaczej niż ja to przewiduję, jednak uważam za swój obowiązek zwrócić uwagę na to, jak my byśmy zareagowali w podobnych okolicznościach, i dlatego zalecałbym takie działania, które zakładają ich znaczne podobieństwo do nas pod względem emocjonalnym. Gdyby bowiem odwrócić istniejącą sytuację — gdyby to ludzie pobili Altavaryjczyków, ale jednocześnie Altavaryjczy — kom udałoby się zniszczyć możliwość człowieka do posiadania potomstwa, a tym samym doprowadzić do powolnego i bolesnego wymierania naszej rasy, wówczas to my szukalibyśmy Altavaryjczyków, gdziekolwiek by się znajdowali — na statkach kosmicznych, na rodzinnych planetach — i po pokonaniu ich, systematycznie likwidowalibyśmy ich aż do ostatniego osobnika. Innymi słowy, zniszczenie Rombu mogłoby w rezultacie doprowadzić do ludobójstwa i totalnej zagłady naszej rasy.

To, co przedstawiam, oznacza, że w tej sytuacji nie możemy zwyciężyć. Jeśli nie przyjmiecie tego do wiadomości, jeśli nie zaakceptujecie mojego raportu i wypływających z niego wniosków, to według mnie może to doprowadzić do zagłady obydwu ras. Wydarzy się więc to, co wydaje się niemożliwe i trudne do wyobrażenia. Kiedy człowiek udał się po raz pierwszy w przestrzeń kosmiczną i skolonizował inne planety, pozbył się tym samym ogromnego psychicznego obciążenia. Rodzaj ludzki nie był już w stanie doprowadzić siebie do całkowitej zagłady, a przynajmniej byłoby to bardzo trudne. I kiedy w końcu rozrośliśmy się i podjęliśmy ekspansję na zewnątrz, by wreszcie stworzyć jeden wielki system reprezentowany przez Konfederację, pomyśleliśmy, że możliwość zagłady rodzaju ludzkiego pozostawiliśmy raz na zawsze za sobą. Ludzie mogli ginąć, gwiazdy mogły wybuchać, niszcząc całe układy słoneczne i ich mieszkańców, ale ludzkość miała przetrwać.

Jeśli teraz uruchomimy ten łańcuch wydarzeń, jego zatrzymanie okaże się niemożliwe. Stanęliśmy więc ponownie w obliczu zagłady i każdy uczyniony przez nas wybór może mieć groźne dla nas skutki.

Czterej Władcy spotykają się obecnie na naradzie i oczekują na wiadomość ode mnie. Jedyna nasza nadzieja to nie popełnić teraz żadnego błędu i dlatego jest rzeczą niezbędną, byście zastosowali się natychmiast i bardzo dokładnie do moich wszystkich sugestii.

(1) Niezależnie od tego, jak przebiega ta kampania sabotażu i dywersji na terenie Konfederacji, tylko informacje mówiące o całkowitym zamęcie i katastrofalnej sytuacji powinny docierać do tego, spenetrowanego przez wiadome roboty, statku wartowniczego. Od tej chwili zarówno Czterej Władcy, jak i Altavaryjczycy muszą być przekonani, że wojna Kreegana prowadzi do zwycięstwa, że jego plan przynosi doskonałe rezultaty. Jeśli bowiem Altavaryjczycy zorientują się, że tak nie jest, natychmiast uderzą na nas całą swą mocą.

(2) Należy bez najmniejszej zwłoki rozpocząć negocjacje. Pośrednikiem w nich będę ja, ponieważ dzięki moim trzem żyjącym tam jeszcze odpowiednikom, jestem tym, któremu zaufają. Musimy jednakże posiadać bezpośrednią łączność z Najwyższą Radą Konfederacji, której członkowie powinni być w każdej chwili gotowi do udziału w wizualnych seansach łączności. Musi być bowiem jasne, że tamci mają do czynienia z kimś, kto mówi w imieniu Rady i kto ma wystarczające pełnomocnictwa, by zawarte przez niego umowy były dla Konfederacji obowiązujące.

(3) Prawie cała flota wojenna, z wyjątkiem tej jej części, która jest niezbędna w obecnej kampanii, powinna być natychmiast wysłana w przestrzeń Rombu. Tylko bezpośrednie zagrożenie zniszczeniem Rombu może być odpowiednio przekonywającym argumentem. Niech najlepsi dowódcy i stratedzy wojskowi przyprowadzą tu naszą flotę w pełnej gotowości bojowej. Należy oczekiwać natychmiastowego ataku z ich strony, w przypadku gdy zawiodą negocjacje albo kiedy oni zadecydują, iż warto sprawdzić naszą gotowość do walki.

(4) Niezależnie od waszej opinii na temat Czterech Władców i ich organizacji, nie są oni głupcami i nie dadzą się oszukać żadnymi fałszywymi porozumieniami i układami. Wiedzą, że ich światy są w niebezpieczeństwie, co zmusza ich do pewnej szczerości, a jednocześnie jako sojusznicy Altavaryjczyków znają naszą rzeczywistą sytuację, która przecież nie jest najlepsza. Najwyraźniej też obiecano im bezpieczną ewakuację w przypadku ataku z naszej strony, tak więc ich troską są raczej mieszkańcy ich światów, a nie ich własna skóra. Muszę też ostrzec Radę, że żądania i warunki Altavaru będą twarde i surowe. Musimy negocjować, a jednocześnie musimy być przygotowani na wielkie ustępstwa, być może bardzo dla nas bolesne. Musimy jednak znaleźć takie rozwiązanie, które pozwoli Altavaryjczykom czuć się bezpiecznie, i trzeba zagwarantować to naszymi działaniami, a nie jedynie słowami. Znają nas zbyt dobrze, by przyjąć tylko nasze zapewnienia czy propozycje jakiegoś traktatu.

Kontroler Rombu Wardena oczekuje teraz waszych decyzji i instrukcji.

3

— I co o tym sądzisz?

— To jedyne logiczne rozwiązanie, jeśli uwzględnić dostępne dane — odparł komputer. — Ty sam zresztą mógłbyś być komputerem.

— To wielki komplement. No cóż, przekazałem im, co trzeba. Jak, według ciebie, przyjmą to wszystko?

— Naturalnie, nie zaakceptują twoich wniosków, ale będą prowadzić z tobą i z Czterema Władcami odpowiednią grę. Czy spodziewałeś się zresztą czegoś innego?

Wzruszył ramionami.

— Nie wiem. Nie sądzę. Czy mógłbyś na podstawie posiadanych danych przeprowadzić obliczenia dotyczące prawdopodobnych rezultatów wojny totalnej?