Выбрать главу

Alexios nigdy nie przyzwyczaił się do bliskiego horyzontu planety, mimo spędzenia na niej całych miesięcy. Miało się wrażenie podjeżdżania do blisko położonego klifu: końca świata. W próżni horyzont widać było bardzo wyraźnie: stały ląd się kończył, a za nim leżała czarna otchłań kosmosu.

— Za dwie minuty wyjedziesz poza zasięg kamery — w słuchawkach Alexiosa rozległ się obojętny głos kontrolera.

— Macie namiar satelitarny, tak? — spytał.

— Potwierdzam. A nawet dwa.

— Odbieracie sygnał namiernika?

— Głośno i wyraźnie.

— Doskonale.

Choć w wykonanej ze szkłostali kabinie traktora było powietrze, Yamagata i Alexios mieli na sobie skafandry z zamkniętymi i uszczelnionymi hełmami. Przepisy bezpieczeństwa, powiedział Yamagacie, gdy starszy pan zaczął narzekać na wkładanie niewygodnego skafandra.

— Jak daleko jedziemy? — spytał Yamagatą, gdy traktor mijał głaz wielkości domu.

Alexios zdjął odzianą w rękawicę dłoń z kierownicy i machnął ręką w stronę horyzontu.

— Musimy dostać się na drugą stronę tego uskoku. Tam skręcimy.

Yamagata mruknął coś i widać było, że trochę się odprężył.

Namówienie go, by przybył na powierzchnię planety, było dość łatwe.

— Chciałbym pokazać panu miejsce, gdzie planujemy zbudować wyrzutnię masy — powiedział Yamagacie. — Oczy wiście ostatnie słowo należy do pana. Chciałbym, żeby to pan zdecydował o lokalizacji.

Na obliczu Yamagaty pojawił się wyraz głębokiego namysłu.

— Czy naprawdę jest konieczne, żebym oglądał to miejsce osobiście?

Alexios starannie dobierał słowa.

— Rozumiem, pobyt na powierzchni planety jest niewygodny i kłopotliwy. A szczerze mówiąc, nawet nieco niebezpieczny.

Słysząc to, Yamagata zesztywniał. Wyprostował się i oznajmił:

— Przylecę do bazy jutro. Mój koordynator transportu powiadomi pana, kiedy może się pan mnie spodziewać.

Alexios uśmiechnął się. Wystarczy odwołać się dyskretnie do jego japońskich instynktów prawdziwego macho, i już go mamy. Dawna, samurajska tradycja. Nie może stracić twarzy przed swoim pracownikiem.

— Otrzymałem od mojego syna raport przygotowany przez ekspertów w Japonii — oznajmił Yamagata, patrząc prosto przed siebie, usadowiony w toczącym się ciężko traktorze obok Alexiosa. — Sądzę, że pańskie wartości dotyczące degradacji ogniw słonecznych były nieco przesadzone.

Alexios doskonale wiedział, że tak jest.

— Przesadzone? — spytał.

— Przeszacowane — potaknął Yamagata, którego głos docierał stłumiony przez hełm.

W ciężkim skafandrze nie dało się wzruszyć ramionami.

— Przyznaje, że przedstawiłem panu najmniej optymistyczną wersję.

Yamagata prychnął.

— Być może wcale nie będziemy musieli wzmacniać ogniw.

— To dobre wieści — odparł Alexios. To już jest bez znaczenia, pomyślał. Nic już nie ma znaczenia.

Przez następne kilka kilometrów Yamagata milczał. Po jakimś czasie odezwał się nagle:

— Dlaczego pan sądzi, że to najlepsze miejsce na wyrzutnię masy? Jeśli dostanie się tam tyle trwa, to czy nie ma lepszych miejsc?

Alexios uśmiechnął się za szybką hełmu.

— To ten przeklęty uskok. Jeśli zgodzi się pan na tę lokalizację, zbudujemy most. Ale teraz musimy go objechać. To już długo nie potrwa.

Yamagata skinął głową i rozsiadł się wygodnie.

To już długo nie potrwa, powtórzył w duchu Alexios.

FRACHTOWIEC XENOBIA

Lara Tierney Molina nie mogła spać. Victor leżał koło niej, nafaszerowany środkami uspokajającymi, które brał od chwili, gdy weszli na pokład rozlatującego się starego frachtowca lecącego do Selene, po trajektorii, której pokonanie miało trwać cztery miesiące.

Cyfry zegara świecącego w ciemnościach pokazały 12:53. Lara wymknęła się z łóżka, w ciemnościach wygrzebała z podróżnej torby pierwszą lepszą sukienkę i włożyła ją. Wiedziała, że Victor będzie spał jeszcze przez wiele godzin. Podeszła do drzwi na palcach, otworzyła je najdelikatniej jak umiała i wyszła na korytarz. Zamknęła drzwi i usłyszała ciche trzaśniecie zamka. Ciekawe, którędy idzie się do mesy.

Muszę się zastanowić, pomyślała i ruszyła wolno korytarzem. Plastikowe ściany były porysowane i zmatowiałe, płytki na podłodze prezentowały się jeszcze gorzej. Xenobia przyholowała satelity energetyczne na potrzeby merkuriańskiego projektu Yamagaty; teraz jej jedynym ładunkiem był skompromitowany biskup Nowej Moralności, poniżony astrobiolog i ona sama. Za przelot jej i Victora płaciło MUA. Nowa Moralność odmówiła zapłaty za bilet Danversa; hojnie zatroszczył się o to Yamagata.

Victor domagał się przesłuchania przed komisją dyscyplinarną MKU. Przewodniczącym miał być McFergusen, jak sądziła Lara. Muszę im opowiedzieć, co mi wyznał Mance. Nie, nie Mance. On już nie jest tą samą osobą. To teraz Dante Alexios. To już nie jest Mance Bracknell.

Gdzieś w głębi zastanawiała się, dlaczego nie powiedziała Victorowi o wyznaniu Alexiosa. Victor był otępiały i senny od środków uspokajających, jakimi faszerowali go medycy Yamagaty, ale wiedziała, że nie to było przyczyną. Czy można wierzyć temu całemu Alexiosowi? Czy to naprawdę Mance? Skąd by wiedział, jak się poznaliśmy? To musi być Mance. Tylko że przez to jest jeszcze gorzej, wszystko robi się jeszcze bardziej zawikłane. Mance celowo doprowadził do kompromitacji biednego Victora, zemścił się na nim jak jakiś prehistoryczny dzikus. Muszę powiedzieć Victorowi, nie mogę tego przed nim ukrywać. To może ocalić jego karierę, jego życie.

Zawahała się, zastanawiając się, niepewna siebie, niepewna co począć. Czy Victor kłamał na procesie Mance’a? Krzywoprzysięgał, żeby się go pozbyć? Dla mnie? Czy mam w to uwierzyć? Czy mam w ogóle wierzyć w to wszystko?

Dostrzegła w przejściu „ekran telefonu i wywołała plan wnętrza statku. Dostrzegła, że idzie w niewłaściwym kierunku. Zawróciła i ruszyła już pewniej w stronę mesy. Na korytarzu nie było nikogo. Załoga pewnie ma wachtę na mostku, pomyślała. A reszta śpi.

Tylko ja nie śpię. Potrafię uratować Victora. Pójdę na to przesłuchanie i powiem im, że został oszukany, a Dante Alexios podłożył fałszywe dowody. Mogę oczyścić jego imię. I imię Elliotta.

Ale co się stanie z Dantem Alexiosem? Przypuszczała, że wie. McFergusen i reszta komisji nie uwierzą jej na słowo. Będą chcieli dowodów. Wyślą śledczych na Merkurego, żeby przesłuchać Mance’a-Alexiosa. A jeśli będzie twierdził, że jest niewinny? Jeśli powie, że zmyśliłam tę całą historię podejmując rozpaczliwą próbę ratowania męża?

Mesa była pusta. Był tam tylko mały, metalowy stół i cztery obrotowe krzesła przykręcone do pokładu, a wzdłuż ścian stały automaty z jedzeniem. Lara nalała sobie do kubka letniej kawy i usiadła, znużona, na jednym z krzeseł.

Muszę im powiedzieć, że Alexios to tak naprawdę Mance Bracknell, pomyślała. Zbadają go i ustalą jego tożsamość. Kiedy już stwierdzą, że to Mance, odeślą go do Pasa, z powrotem na wygnanie.

Czy ja mogę mu to zrobić? Mówi, że Victor mu mnie odebrał, mówi, że nadal mnie kocha i pragnie ze mną być. Czy mogę mu się odpłacić ponownym wygnaniem? Poczuła, że zbiera jej się na płacz. Jaką ulgę przyniósłby jej płacz — rozpłakać się i czekać, aż ktoś inny rozwiąże problem.