Выбрать главу

— Stara, nieudana nazwa. Unikamy jednak zmiany ustalonych terminów bez koniecznej potrzeby. To pociąga za sobą zawsze niepotrzebną stratę energii ludzkiej.

— Ale ciągłe przeprowadzki z miejsca na miejsce to chyba też wielka strata sił?

— Opłacająca się z nadwyżką dzięki obostrzeniu wrażeń, lepszym efektom nauczania, które w innych warunkach są dużo słabsze. Wy, młodzi ludzie, w miarę rozwoju przekształcacie się w istoty zróżnicowane. Współżycie różnych pod względem wieku grup utrudnia wychowywanie i rozdrażnia uczących się. Zróżnicowanie sprowadziliśmy do minimum, dzieląc dzieci na cztery grupy według wieku, jakkolwiek i to rozwiązanie jest dalekie od doskonałości. Ale pomówmy najpierw o twoich sprawach i zamierzeniach. Będę musiała wygłosić dla was prelekcję i może wyjaśnię w niej twoje kwestie.

Rea zaczęła się zwierzać matce ze swoich najtajniejszych myśli z ufnością dziecka ery Pierścienia, które nigdy nie doznało krzywdy i nie usłyszało złego słowa. Dziewczyna była wcieleniem młodocianej nieświadomości życia, pełnej wyczekującego zamyślenia. Mając siedemnaście lat ukończyła szkołę i wstępowała w trzyletni okres prac Herkulesa, które wykonywała już w środowisku dorosłych. Na podstawie tych prac określano zdolności i zamiłowania młodych ludzi. Wtedy następowały dwuletnie wyższe studia dające prawo do pracy samodzielnej w zakresie wybranej specjalności. W ciągu długiego życia człowiek mógł zdobyć wykształcenie wyższe w zakresie pięciu czy nawet sześciu specjalności, zmieniając następnie rodzaje prac, ale od wyboru pierwszych — od prac Herkulesa — zależało wiele. Toteż wykonywano je niezwykle starannie i z reguły z udziałem starszego doradcy.

— Czy przeszliście już badania psychologiczne? — zapytała Evda marszcząc brwi.

— Przeszliśmy. Mam od dwudziestu do dwudziestu czterech punktów w pierwszych ośmiu grupach, osiemnaście i dziewiętnaście w dziesiątej i trzynastej, a siedemnaście w grupie siedemnastej! — z dumą zawołała Rea.

— To wspaniale! — ucieszyła się Evda. — Wszystko stoi przed tobą otworem. Nie zmieniłaś swego zamiaru co do wyboru zawodu?

— Nie. Zostanę siostrą miłosierdzia na Wyspie Zapomnienia, a potem całe nasze kółko, kółko twoich naśladowców, będzie pracowało w Jutlandzkim Szpitalu Psychologicznym.

Evda nie skąpiła dobrodusznych żartów pod adresem zapalonych psychologów. Rea uprosiła matkę, aby objęła opiekę nad grupą młodzieży, która także ma wybrać sobie zawód.

— Będę więc musiała być tu do końca mego urlopu — roześmiała się Evda. — Co przez ten czas będzie robiła Veda Kong? Rea dopiero teraz przypomniała sobie towarzyszkę matki.

— Ona jest dobra — powiedziała poważnie — i prawie taka piękna jak ty.

— Znacznie piękniejsza!

— Nie, już ja wiem… I wcale nie dlatego, że jesteś moją mamą. Być może, na pierwszy rzut oka wydaje się piękniejsza. Ale z ciebie promieniuje ta siła wewnętrzna, jakiej Veda Kong jeszcze nie ma. Być może, będzie miała.

— Wtedy zaćmi twoją mamę jak księżyc gwiazdę?

Rea przecząco pokręciła głową.

— A czyż ty będziesz stała w miejscu? Pójdziesz jeszcze dalej!

— Czy nie dosyć, córo, tych pochwał? Tracimy czas!..

Veda Kong szła wolno aleją, zagłębiając się w zagajnik klonów szeleszczących wilgotnym, ciężkim listowiem. Z pobliskiej łąki usiłowały się podnieść pierwsze wieczorne mgły, ale wiatr natychmiast je rozwiewał. Veda myślała o dobroczynnym spokoju przyrody i o tym, jak dobrze się wybiera miejsca dla budowy szkół. Najważniejsza rzecz w wychowaniu to obcowanie z przyrodą i rozwijanie żywego jej odczucia. Stępienie tej wrażliwości powoduje zahamowanie rozwoju człowieka, tak jak zanik zmysłu obserwacyjnego pozbawia go zdolności uogólniania. Zdaniem Vedy, sztuka nauczania ma ogromne znaczenie. Rozumiała, jaką rolę w procesie wychowawczym odgrywa kształcenie umysłu dziecka. Rzecz jasna, właściwości wrodzone stanowią podstawę, ale i one mogą się zmarnować, jeśli nad ich rozwojem nie będzie czuwał nauczyciel.

Veda wspomniała swoje czasy szkolne. Była egzaltowanym dziewczęciem, gotowym do wielkich poświęceń. Jakże wiele zawdzięcza nauczycielom! Jest to najpiękniejszy zawód na świecie. W ręku nauczyciela spoczywa przyszłość ucznia. Dzięki jego wysiłkom dziecko dźwiga się w górę, rośnie, nabiera sił, rozwiązuje coraz trudniejsze zadania, uczy się pokonywać samo siebie.

Veda poszła w stronę małej zatoki, skąd dochodziły młode głosy, i po niedługiej chwili natrafiła na gromadkę chłopaków w plastykowych fartuchach, zajętych obrabianiem długiego dębowego kloca za pomocą siekier — narzędzi wynalezionych jeszcze w jaskiniach epoki kamiennej. Młodociani budowniczowie powitali Vedę z szacunkiem i oświadczyli, że naśladując herosów starożytności wzięli się do budowy statku bez użycia pił automatycznych i warsztatów montażowych. Statek uda się w podróż do ruin Kartaginy; odbędą ją w czasie wakacji razem z nauczycielami historii, geografii i pracy.

Veda życzyła budowniczym statku powodzenia i zamierzała ruszyć dalej, gdy z grupy chłopców wystąpił wysoki i smukły, żółtowłosy młodzieniec.

— Pani przyjechała tu razem z Evdą Nal? Czy mogę w związku z tym zadać kilka pytań? Veda wyraziła zgodę.

— Evda Nal pracuje w Instytucie Badań Smutku i Radości. Uczyliśmy się już o społecznej organizacji naszej planety i kilku innych światów, nie mówiono nam jednak jeszcze o znaczeniu tego instytutu.

Veda opowiedziała o wielkiej pracy statystycznej dokonywanej przez instytut — o rachunku smutku i radości w życiu pojedynczych ludzi, o badaniach przyczyn i skutków depresji duchowej w grupach ludzi według wieku. Następnie przeszła do analizy tych objawów w różnych epokach historycznych. Mimo ogromną różnorodność przeżyć ludzkich badania te przyniosły bardzo ciekawe rezultaty dzięki zastosowaniu metody tak zwanej stochastyki. Rady studiujące życie psychiczne społeczeństwa starały się zdobyć dokładniejsze dane. Za pozytywny uznawano taki stan rzeczy, w którym istniała liczebna przewaga lub równowaga przejawów radości w stosunku do smutku.

— To znaczy, że Instytut Badań Smutku i Radości jest najważniejszy? — zapytał drugi chłopak o śmiałym i zaczepnym spojrzeniu. Inni roześmiali się, a żółtowłosy wyjaśnił:

— Ol doszukuje się wszędzie czegoś najważniejszego. Sam marzy o wielkich przywódcach przeszłości.

— Niebezpieczne marzenia — uśmiechnęła się Veda. — Jako historyk mogę wam powiedzieć, że wielcy przywódcy przeszłości byli najbardziej skrępowanymi i zależnymi ludźmi.

— Skrępowanymi warunkami, w jakich musieli działać? — spytał żółtowłosy młodzieniec.

— Właśnie. Ale to się działo w społecznościach rozwijających się żywiołowo i bezplanowo, w starożytności, w Epoce Rozbicia Świata i jeszcze wcześniej. Teraz instytucja przewodzenia nie istnieje, ponieważ żadna rada nic nie może zrobić bez udziału wszystkich pozostałych rad.

— A Rada Ekonomiki? Bez niej nikt nie może przedsięwziąć nic wielkiego — odparł Ol z lekka zażenowany, ale bynajmniej nie kapitulując.

— Słusznie, ponieważ ekonomika jest jedyną realną podstawą naszej egzystencji. Wydaje mi się jednak, że macie niezupełnie słuszne wyobrażenia o istocie kierownictwa… Uczyliście się już cytoarchitektoniki mózgu ludzkiego?

Młodzieńcy odpowiedzieli twierdząco.

Veda poprosiła o kijek i narysowała na piasku koła przedstawiające główne instytucje kierownicze.

— Mamy tu w centrum Radę Ekonomiki. Poprowadźmy od niej proste do jej organów doradczych: Instytutu Badań Smutku i Radości, Akademii Sił Produkcyjnych, Akademii Stochastyki i Przewidywania Przyszłości, Akademii Psychologii i Pracy. Mniej ścisłe kontakty łączą ją z organem działającym samodzielnie, z Radą Astronautyczną. Stąd biegną powiązania bezpośrednie z Akademią Promieniowań Kierowanych i ze stacjami kosmicznymi Wielkiego Pierścienia.