Выбрать главу

— Informacja naszego obserwatorium w obwodzie Pierścienia dobiegła końca — oznajmił sekretarz. — Obecnie zajmiemy się projektami zgłoszonymi do szerokiej dyskusji.

Propozycję Juty Gay w sprawie wytworzenia sztucznej atmosfery na Marsie uznano za godną uwagi. Przewidywała ona wydzielanie lekkich gazów z głębszych pokładów za pośrednictwem automatycznych instalacji i była poparta przekonującymi obliczeniami. W wypadku jej realizacji można by otrzymać powietrze przydatne do oddychania i izolacji cieplnej naszych osiedli. Dotychczasowe urządzenia cieplne byłyby wówczas zbyteczne. Wiele lat temu, gdy odkryto na Wenus oceany ropy naftowej i góry z twardych węglowodanów, zostały tam rzucone automatyczne agregaty w celu wytworzenia sztucznej atmosfery pod ogromnymi kloszami z plastyku, co umożliwiło hodowlę roślin i urządzenie fabryk. Właśnie fabryki te zaopatrują ludzkość w ogromne ilości wytworów chemii organicznej.

Sekretarz odłożył na bok płytkę metalową i uprzejmie się uśmiechnął. W jednym z pierwszych rzędów ukazał się Mven Mas w ciemnoczerwonej szacie, przygnębiony, ale spokojny i uroczysty. Na znak szacunku do zgromadzonych wzniósł w górę splecione dłonie, po czym zajął miejsce.

Sekretarz opuścił trybunę ustępując miejsca młodej kobiecie o krótkich złocistych włosach i zdziwionym spojrzeniu zielonych oczu. Obok niej stał przewodniczący Rady, Grom Orm.

— Nowe propozycje ogłaszamy zazwyczaj sami. Tym jednak razem mamy do czynienia z prawie całkowicie ukończoną pracą badawczą. Oddaję głos autorce, Ivie Dżan.

Zielonooka kobieta rozpoczęła przemówienie nieco drżącym ze wzruszenia głosem. Na wstępie wspomniała o ogólnie znanym zjawisku niebieskawego zabarwienia liści roślin na kontynentach południowych. Barwa ta jest charakterystyczna dla najstarszych form roślinności ziemskiej. Jak wykazały badania przeprowadzone nad roślinnością innych planet, niebieskie ulistnienie występuje w bardziej niż ziemska przezroczystych atmosferach lub też powstaje w warunkach bardziej twardego promieniowania pozafiołkowego, niż to się ma w wypadku Słońca.

— Nasze Słońce, stałe w swym czerwonym promieniowaniu, nie wykazuje stałości w zakresie promieniowań niebieskich i pozafiołkowych. Przed dwoma milionami lat jego promieniowanie fiołkowe ulegało przez dłuższy czas fluktuacjom. Wtedy to pojawiły się niebieskawe rośliny, czarne zabarwienie ptaków i zwierząt, żyjących na przestrzeniach nie osłoniętych, a także czarny kolor jaj ptasich tam, gdzie gniazda znajdowały się w miejscach nie zacienionych. W tym czasie, na skutek zmiany warunków elektromagnetycznych w układzie słonecznym, nasza planeta straciła stałość swego położenia w stosunku do osi własnego obrotu. Dawno już istniały projekty przetoczenia mórz do wgłębień kontynentalnych w celu naruszenia ustalonej równowagi i zmiany położenia kuli ziemskiej w stosunku do własnej osi. Działo się to w czasach, kiedy astronomowie, opierając się jedynie na zasadzie elementarnej mechaniki ciążenia, nie brali pod uwagę elektromagnetycznej równowagi układu znacznie bardziej zmiennej niż grawitacja. Należy tę kwestię rozstrzygnąć pod tym właśnie kątem, co się zresztą może okazać sposobem prostszym, szybszym i tańszym. W początkowym okresie astronautyki wytworzenie sztucznego ciążenia wymagało tak wielkiego wydatkowania energii, że w praktyce było niemożliwe. Obecnie, po odkryciu nowych metod wyzwalania energii jądrowej, nasze statki zaopatrzone są w proste i skuteczne przyrządy do wytwarzania sztucznej grawitacji. Doświadczenie Rena Boża wytycza podobną, okrężną drogę dla czynnego i szybkiego przeprowadzenia zmiany warunków obrotów Ziemi…

Iva Dżan przerwała swe rozważania, bo oto sześcioosobowa grupa — bohaterowie wyprawy na Plutona — pozdrawiała ją wyciągając ręce ze splecionymi dłońmi. Policzki młodej kobiety zapłonęły wcześniej niż ekran, na którym ukazały się niejasne kontury wykresów stereometrycznych.

— Wiem, że obecnie można ująć sprawę szerzej. Można myśleć nawet o zmianie orbit planetarnych, a w szczególności o przybliżeniu Plutona do Słońca, co by może wskrzesiło tę niegdyś zamieszkaną planetę obcej gwiazdy. Na razie mam jednak tylko na myśli przesunięcie naszej Ziemi w stosunku do jej osi w celu polepszenia warunków klimatycznych półkuli kontynentalnej. Doświadczenie Rena Boża wykazało, że możliwe jest przekształcenie zjawisk grawitacyjnych w elektromagnetyczne, co przyniesie w konsekwencji polaryzację wektorową w takich oto kierunkach…

Figury na ekranie rozciągały się i obracały. Iva Dżan mówiła dalej:

— Położenie Ziemi utraciłoby wtedy swą stałość, co by pozwoliło na takie obrócenie planety, które by dało korzystniejsze nasłonecznienia.

Na dużej tafli szklanej pod ekranem zaczęły przebiegać długie szeregi wyliczonych zawczasu przez maszyny parametrów i każdy, dla kogo były zrozumiałe te symbole, mógł się naocznie przekonać, że projekt Ivy Dżan nie jest bezpodstawny.

Iva Dżan skończyła demonstrowanie obliczeń i wykresów i ze schyloną głową zeszła z trybuny. Słuchacze z ożywieniem zamieniali spojrzenia i półgłosem wypowiadali uwagi. Porozumiawszy się niedostrzegalnymi gestami z Gromem Ormem, na trybunę wszedł młody szef wyprawy na Plutona.

— Niewątpliwie, doświadczenie Rena Boża musi doprowadzić do reakcji kaskadowej, co stanowi zapowiedź doniosłych odkryć. Ja wyobrażam to sobie jako odkrycie drogi wiodącej do niedostępnych dotąd granic wiedzy. Tak było z teorią kwantów, stanowiącą pierwszą próbę rozumienia repagulum, czyli teorii wzajemnego przechodzenia z następnym odkryciem antycząsteczek i antypól. Potem przyszedł rachunek repagularny, który obalił zasadę nieoznaczoności Heisenberga. I oto Ren Boz zrobił krok dalszy ku analizie systemu przestrzeń-pole, dochodząc do zrozumienia antygrawitacji i antyprzestrzeni, czyli, według praw repagulum, osiągając zero przestrzenne. Wszystkie długo nie uznawane teorie stały się wreszcie fundamentem wiedzy. W imieniu grupy badaczy Plutona proponuję przekazanie tej kwestii do informacji światowej w celu jej omówienia. Obrót planety w stosunku do osi zmniejszy zużycie energii wydatkowanej dla rozgrzewania okręgów polarnych, jeszcze bardziej złagodzi fronty polarne i podwyższy bilans wodny kontynentów.

— Czy kwestia jest dostatecznie jasna, by ją poddać pod głosowanie? — zapytał Grom Orm.

W odpowiedzi zapłonęło mnóstwo zielonych światełek.

— Wobec tego zaczniemy! — rzekł przewodniczący kładąc rękę pod pulpit przy swoim fotelu.

Znajdowały się tam trzy guziki sygnałów licznika: prawy oznaczał — „tak”, środkowy — „nie”, lewy — „wstrzymuję się od głosu”. Każdy z członków Rady ze swej strony przesyłał niewidoczny sygnał. Evda i Czara także nacisnęły guziki. Osobny mechanizm obliczał opinie słuchaczy.

Po upływie kilku sekund zapłonęły wielkie znaki na ekranach pokazowych — uznano, że sprawa ta nadaje się do powszechnej dyskusji.

Na trybunie ukazał się Grom Orm.

— Z przyczyn, których w tej chwili ujawnić nie możemy, należy obecnie rozpatrzyć postępek byłego kierownika stacji kosmicznych, Mvena Masa, a następnie powziąć decyzję w sprawie trzydziestej ósmej wyprawy kosmicznej. Czy Rada wyraża zgodę na nieujawnianie na razie wspomnianych przyczyn?

Zielone światełka odpowiedziały jednogłośnie.

— Czy wszyscy znają szczegóły wydarzenia?

Nowa kaskada zielonych błysków.

— To przyspieszy rozstrzygnięcie sprawy. Poproszę byłego kierownika stacji kosmicznych, Mvena Masa, o podanie do wiadomości powodów jego postępku, którego skutki były wręcz fatalne. Fizyk Ren Boz dotąd jeszcze nie powrócił do zdrowia po doznanych kontuzjach i nie został przez nas wezwany jako świadek.