Tego nie wiedziała, ale i nie chciała wiedzieć.
Przeklęte eleganckie pantofelki! Czy mogła je zrzucić i udawać, że nie istnieją?
Nie, nie mogła.
Antonio już ją dostrzegł.
– Cześć – powiedział cicho. – Oddałem Jordiemu swoje łóżko, przynajmniej tyle mogłem dla niego zrobić po tym wszystkim, co on uczynił dla mnie. Zeszłaś na dół w jakiejś bardzo prywatnej sprawie, czy po prostu nie mogłaś zasnąć?
– To ostatnie.
– Ja też nie mogę spać. Powinienem właściwie leżeć na kanapie w małym pokoju biurowym, ale jestem zbyt podniecony, żeby odzyskać spokój. Masz czas, żeby ze mną posiedzieć?
Czas całego świata, pomyślała Vesla, lecz usiadła bez słowa. Akurat w tym samym miejscu siedzieli już wcześniej tego dnia. Teraz wreszcie mogła zrzucić pantofelki na obcasie i wsunąć je dyskretnie pod ławę w wykuszu. Podciągnęła bose stopy i okryła je szlafrokiem.
Emma w takiej sytuacji skorzystałaby z okazji i odsłoniła to i owo, lecz Vesla nie chciała być taka jak Emma. Siedziała przyzwoicie w swoim kącie, chociaż miękko i bardzo po kobiecemu.
Szafkowy zegar wybił jedenaście kruchych, trochę jakby zardzewiałych uderzeń.
– Wydaje mi się, że Gudrun nie usłyszy naszej rozmowy – powiedział Antonio. – Rozdzielają nas dwie pary drzwi.
Vesla tylko kiwnęła głową. Światło świeczki stwarzało niezwykłą atmosferę, płomień odbijał się w szybie na tle czarnej nocy na zewnątrz. Tego wieczoru księżyc nie świecił. Vesla nie była pewna, dlaczego tak jest, czy to za sprawą chmur, czy mgły. A może jeszcze nie wzeszedł?
– Ładnie tutaj – zaczęła odrobinę banalnie.
– To prawda, nie przywykłem do tego, żeby mieć morze tak blisko. Ta niesamowita przestrzeń wprost oszałamia.
– Masz rację.
Rozmowa utknęła w martwym punkcie. Vesla starała się znaleźć jakiś nowy temat, ale jej mózg najwidoczniej całkowicie absorbowała obecność Antonia.
– Bardzo mnie dziwisz, Veslo – odezwał się nagle Antonio, ratując oboje przed chwilą kłopotliwego milczenia. – Wydajesz się osobą światową, doświadczoną, miałaś propozycję pracy jako modelka. Z tego jednak, co opowiadałaś, wynika, że twój świat jest tak naprawdę bardzo ograniczony.
– Owszem, a te granice wyznaczyła moja matka. Ach, żeby ona kiedyś znalazła się w takim duchowym więzieniu jak moje!
– Przecież ona już je czuje. Nie pojmujesz, że jednocześnie wyznacza granice dla samej siebie? I to jeszcze surowsze niż twoje.
– Ja to rozumiem – odparła Vesla zdenerwowana. – Ale ona ich nie zauważa. Ciągle użala się nad sobą, ponieważ inni są tacy źli, pozostawiają ją samą i opuszczają. Ale, och, nie chcę być tak negatywnie nastawiona! Matka zawsze wzbudza we mnie takie destrukcyjne myśli.
– Wobec tego porozmawiajmy o czymś innym – uśmiechnął się Antonio z czułością. – Powiedz prawdę, nie żałujesz, że z nami wyjechałaś?
– Ależ nie, skąd! – wykrzyknęła Vesla. – Niech sobie przychodzą upiory, jakie tylko chcą. Byleby tylko wolno mi było być razem z wami! Naprawdę doskonale się bawię, chociaż od opowieści twojego brata każdemu ciarki chodziłyby po plecach.
– Nic na ten temat nie powiem. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że trzeba mu wierzyć. Zresztą już sam jego wygląd, jakby z innego świata, sprawia, że Jordi jest wiarygodny.
– Oczywiście.
Vesla zawahała się.
– Posłuchaj, Antonio… Czy mogę cię spytać o coś bardzo osobistego?
– Oczywiście – odparł zaciekawiony.
Jak to zrobić, żeby pytanie zabrzmiało naturalnie?
– Czy… czy ciebie i Unni coś łączy? Wiem, że to nie moja sprawa i nie musisz mi odpowiadać, ale…
Antonio uśmiechnął się uspokajająco.
– A na to wygląda?
Vesla na chwilę się pogubiła.
– Co takiego? E, nie… może nie. Ale rozmawiacie tak poufale, śmiejecie się z tych samych rzeczy, między wami panuje takie cudowne zrozumienie bez słów, które jest, doprawdy, godne pozazdroszczenia.
– Rzeczywiście, masz rację. Pod tym względem, duchowym, jesteśmy sobie bardzo bliscy. Unni to naprawdę cudowne stworzonko i ogromnie ją lubię, lecz nie wydaje mi się, żeby to mną była zainteresowana.
– A przykro ci z tego powodu?
Ach, nie, cóż za pytania ona zadaje, przecież zdradza się w ten sposób! Czy naprawdę nie może nad sobą zapanować? No, ale musi się przecież dowiedzieć. Nie może niszczyć już istniejącego, być może kruchego związku.
– Czy mi przykro? – odparł Antonio z namysłem. – Nie. Jeśli istnieje coś takiego, jak szczera, serdeczna przyjaźń, to właśnie ona łączy mnie i Unni. Jeśli jest mi ogromnie przykro, to z jej powodu.
Milczenie Vesli musiało wystarczyć za całe pytanie.
Antonio wyjaśnił:
– Przecież to zupełnie jasne, o kim ona myśli. I prędzej czy później będzie z tego powodu bardzo cierpieć. Nadejdzie dzień, kiedy Unni zrozumie, że musi się poddać.
Vesla bez trudu śledziła tok jego myśli.
– No a on? Jak on się do tego odnosi?
Antonio nabrał głęboko powietrza.
– Dobrze znam swego brata, jemu jest naprawdę trudno. Rozumie, z czego musi zrezygnować, wie, ile utracił.
– No tak, bo chyba nie ma żadnych szans…
– Nie ma. Oni należą do dwóch różnych światów. Nie da się ich połączyć. Rycerze również by na to nigdy nie pozwolili.
Zatonęli w melancholijnych rozważaniach. Płomień zamigotał, świeczka niemal całkiem już się wypaliła. Vesla jak gdyby na znak, że nie chce jeszcze kończyć tego spotkania, zapaliła nową świecę i zgasiła pierwszą.
– Dziś wieczorem naprawdę mi było żal Unni – powiedziała cicho.
– No tak, dziewczyna przeżyła ogromny szok. Jak się teraz czuje?
– Zasnęła, ale płakała przez sen. Wcześniej jednak dość długo rozmawiałyśmy o tym, jakie to uczucie, kiedy człowiek nagle się dowiaduje, że jest adoptowany. Unni mówi, że cały świat staje wtedy na głowie. W mózgu wirowały jej tysiące myśli. Jej ojciec zajmował się trochę genealogią i ona także zaraziła się tym hobby. Uważała, że to zabawne dokopywać się do prostych wieśniaków w Norwegii. A tymczasem nic z tego nie jest prawdą.
– Czy ona zamierza zacząć od początku? Odnaleźć swoich biologicznych rodziców?
– Zastanawiała się nad tym. W każdym razie chciałaby znaleźć rodzinę matki, bo nikt nie wie, kim był jej ojciec, ta sprawa wygląda więc na beznadziejną. No, ale jest też przecież to straszne dziedzictwo. Unni się boi, Antonio. A ja nie mam zamiaru tego lekceważyć. Człowiek przecież pragnie żyć, dożyć przynajmniej trzydziestki.
Antonio uśmiechnął się, słysząc o tak bliskiej granicy, ale zaraz powiedział:
– Unni ma jeszcze cztery lata w zapasie. Gorzej jest z Mortenem i z Jordim. Lecz jeśli oni dwaj umrą za kilka miesięcy, to Unni zostanie na świecie sama z tym dziedzictwem.
– Tak, wspominała o tym. Przydałby się jej dzisiaj wieczorem ktoś, kto umiałby ją pocieszyć i dodać jej odwagi. Na szczęście teraz już śpi.
– Jutro się nią zajmiemy – obiecał Antonio.
– O, tak, koniecznie – powiedziała Vesla.
– Czy ty wiesz, że Unni jest dziewicą? – spytał Antonio nieoczekiwanie. – Ma dwadzieścia jeden łat i jest nietknięta!
– Nie, prawdę mówiąc, nie wiedziałam o tym. Doprawdy, nieźle! – odrzekła Vesla zaskoczona, że Antonio porusza tak delikatny temat.
No tak, a przy okazji zdradziła się sama!
– Chodzi mi o to, że na pewno miała dość propozycji, przecież jest bardzo interesująca – dodała niezgrabnie, starając się wybrnąć z sytuacji.
Antonio nie mógł powstrzymać się od uśmiechu.
– Morten uważa ją za bardzo zwyczajną, potrafi ją nazwać zerem, a nawet brzydką.