Выбрать главу

Ustaliły, że kierowca przyjedzie w ciągu godziny. Pat odłożyła słuchawkę z uczuciem, że w opinii Abigail Jennings stała się kłopotliwa.

Toby przyjechał po czterdziestu pięciu minutach. Mówił zdecydowanym głosem i uśmiechał się do Pat.

– Szkoda, że mnie nie było, kiedy ten żartowniś próbował tu wejść – powiedział. – Starłbym go na miazgę.

– Byłoby znacznie lepiej.

Usiadł przy stole w bibliotece; a Pat włączyła projektor.

– To stary kongresman Porter Jennings – odpowiedział Toby na jedno z pytań. – Ten, który oświadczył, że nie odejdzie na emeryturę, jeśli Willard nie zajmie jego miejsca. Zna pani te stare rody z Wirginii. Myślą, że cały świat do nich należy. Ale muszę powiedzieć, że utarł nosa swojej szwagierce, kiedy poparł Abigail w staraniach o miejsce po Willardzie. Matka Willarda, ta stara diablica, robiła wszystko, żeby nie dopuścić Abby do Kongresu. Mówiąc między nami, ona jest dużo lepszym kongresmanem od męża. On był za mało przebojowy. Wie pani, co mam na myśli?

Zanim przyjechał Toby, Pat przejrzała notatki prasowe na temat sprawy Eleanor Brown. To wszystko było zbyt proste. Dziewczyna powiedziała, że kierowca zadzwonił do niej i wysłał ją do biura wyborczego. Pięć tysięcy dolarów znaleziono w piwnicy domu, w którym mieszkała.

– Czy sądzisz, że Eleanor spodziewała się wymigać tak naiwną opowiastką? – spytała Toby'ego.

Rozparł się w skórzanym fotelu, założył nogę na nogę i wzruszył ramami. Pat zauważyła cygaro w kieszeni na piersi mężczyzny. Krzywiąc się w duchu, pozwoliła mu zapalić. Dużą twarz mężczyzny pokryła sieć zmarszczek, kiedy się uśmiechnął.

– Bardzo dziękuję. Pani senator nie znosi dymu cygara. Nie pozwalam sobie nawet na jedno pociągnięcie w samochodzie, bez względu na to jak długo na nią czekam.

Zapalił cygaro i wypuścił duży kłąb dymu.

– Eleanor Brown – przypomniała Pat. Siedziała z łokciami na kolanach, opierając podbródek na dłoniach.

– Według mnie – zaczął konfidencjonalnie Toby – Eleanor nie myślała, że ktoś w jakimś momencie zauważy brak pieniędzy. Prawo zaostrzyło się od tamtego czasu, lecz rzeczywiście bywało, że w sejfie biura wyborczego przechowywano duże pieniądze przez kilka tygodni, a nawet dłużej.

– Ale siedemdziesiąt pięć tysięcy dolarów w gotówce?

– Panno Traymore… Pat, musisz zrozumieć, że wiele przedsiębiorstw lansuje kandydatów. Chcą być pewni, że są razem ze zwycięzcą. Oczywiście, nie wolno po prostu zanieść gotówki senatorowi do biura. To jest niezgodne z prawem. Jeśli więc ktoś zamierza ofiarować większą sumę, idzie do senatora, mówi mu o tym, a potem wychodzi z jego czy jej asystentem na spacer po Kapitolu i wtedy przekazuje pieniądze. Senator nie dotyka ich, lecz o nich wie. Są dokładane bezpośrednio do funduszu wyborczego. Ponieważ jednak jest to gotówka, sprawa przestaje być taka oczywista po wyborach. Rozumiesz, o co mi chodzi?

– Tak, rozumiem.

– Nie zrozum mnie źle, to jest legalne. Phil otrzymał jakieś duże dotacje dla Abigail i Eleanor oczywiście o tym wiedziała. Może miała chłopaka, który zaangażował się w jakiś interes, i tylko pożyczyła sobie te pieniądze. Potem, kiedy wszystko tak szybko się wydało, musiała wymyślić jakieś wytłumaczenie.

– Nie sądzę, żeby była aż tak sprytna – zauważyła Pat, myśląc o zdjęciu Eleanor z czasów liceum.

– No cóż, jak powiedział prokurator, cicha woda brzegi rwie. Nie chciałbym cię popędzać, Pat, ale pani senator zaraz będzie mnie potrzebować.

– Jeszcze tylko jedno lub dwa pytania. Zadzwonił telefon.

– Załatwię to szybko. – Podniosła słuchawkę. – Pat Traymore.

– Jak leci, kochanie? – Natychmiast rozpoznała staranny, wymodulowany głos.

– Dzień dobry, panie Saunders.

Zbyt późno przypomniała sobie, że Toby zna Jeremy'ego. Jej gość gwałtownie uniósł głowę. Czy skojarzy to nazwisko z Jeremym Saundersem, którego znał w Apple Junction?

– Próbowałem dodzwonić się do pani wiele razy wczoraj wieczorem – oznajmił Saunders.

Tym razem nie był pijany. Pat miała pewność co do tego.

– Nie zostawił pan wiadomości.

– Nagrane wiadomości mogą być wysłuchane przez niepowołane osoby. Czy zgodzi się pani ze mną?

– Proszę chwilę zaczekać.

Pat spojrzała na Toby'ego. W zamyśleniu palił cygaro i zdawał się nie zwracać uwagi na rozmowę. Może nie skojarzył nazwiska Saunders z człowiekiem, którego nie widział trzydzieści pięć lat.

– Toby, to prywatna rozmowa. Czy nie mógłbyś… Wstał szybko, zanim zdążyła skończyć.

– Mam poczekać na zewnątrz?

– Nie, odłóż tylko słuchawkę, kiedy dojdę do aparatu w kuchni. – Jeszcze raz powtórzyła powoli jego imię, tak żeby Saunders je usłyszał i nie zaczął mówić, dopóki nie upewni się, że tylko Pat jest przy telefonie.

Toby wziął słuchawkę jak gdyby nigdy nic, ale był pewien, że dzwoni Jeremy Saunders. Dlaczego telefonował do Pat Traymore? Czy dziennikarka kontaktowała się z nim? Abigail będzie wściekła. W telefonie słychać było nikły szmer oddechu. O wredny śmierdziel, pomyślał. Niech tylko się odważy opluwać Abby…

Usłyszał głos Pat:

– Toby, czy mógłbyś odłożyć słuchawkę?

– Jasne. – Jego głos zabrzmiał ciepło.

Odłożył słuchawkę z wyraźnym trzaskiem i nie ośmielił się jej podnieść.

– Toby – powiedział Saunders z niedowierzaniem. – Niech pani nie mówi, że zadaje się pani z Tobym Gorgone'em.

– Pomaga mi przy pewnych materiałach do programu – wyjaśniła cicho Pat.

– Oczywiście. Jest wszędzie tam, gdzie nasza pani polityk, prawda? Pat, chciałem zadzwonić, bo uświadomiłem sobie, że mieszanina wódki i pani współczucia sprawiły, iż byłem raczej niedyskretny. Nalegam, aby nasza rozmowa bezwzględnie została między nami. Moja żona i córka nie byłyby szczęśliwe, słysząc ponurą historyjkę o moich kłopotach z Abigail, przedstawioną w telewizji całego kraju.

– Nie zamierzam wykorzystywać nic z tego, co od pana usłyszałam – oświadczyła. – Może „Mirror” interesuje się takimi plotkami, ale nie ja, zapewniam pana.

– Bardzo dobrze. Zrobiło mi się lżej na sercu. – Głos Saundersa zabrzmiał przyjaźniej. – Widziałem się w klubie z Edwinem Shepherdem. Powiedział, że dał pani gazetę ze zdjęciem Abby jako królowej piękności. Zapomniałem o tym. Mam nadzieję, że wykorzysta pani zdjęcie Miss Apple Junction z jej godną podziwu matką. Ona jedna jest warta tysiąca słów!

– Chyba nie – odrzekła głośno Pat. Zarozumiałość tego człowieka ją raziła.

– Bardzo mi przykro, ale muszę wracać do pracy, panie Saunders. Odłożyła słuchawkę i wróciła do Toby'ego. Siedział na tym samym fotelu, co przed jej wyjściem z pokoju, lecz coś się w nim zmieniło. Już nie był wesoły jak przedtem. Sprawiał wrażenie rozkojarzonego i wyszedł prawie natychmiast.

Po jego odejściu Pat otworzyła na oścież okno, żeby wywietrzyć pokój. Ale zapach cygar wisiał w powietrzu. Zdała sobie sprawę, że znowu jest bardzo niespokojna i wzdryga się na każdy szmer.

Po przyjeździe do biura Toby poszedł prosto do Philipa.

– Jak leci?

Ten wzniósł oczy ku niebu.

– Pani senator jest bardzo zdenerwowana z powodu programu. Właśnie wysłała Luthera Pelhama do wszystkich diabłów za to, że w ogóle namówił ją na ten film. Przestałaby się tym zajmować, gdyby nie był już rozreklamowany. Jak poszło z Pat Traymore?

Toby nie był przygotowany na rozmowę o Apple Junction, ale poprosił Philipa, aby wyjaśnił sprawę wynajęcia przez Pat domu Adamsa, ponieważ go to zaciekawiło.

Zapukał do gabinetu Abigail. Była spokojna, zbyt spokojna. To oznaczało, że jest zdenerwowana. Miała przed sobą popołudniowe wydanie gazety.