– Do rodziny? – Krzaczaste brwi Granta zbiegły się w jedną linię. – Pobieracie się?
Kyle zaczął zastanawiać się nad tym pytaniem. W głębi serca wątpił, czy Sam zechce go poślubić. Już wiele lat temu wszystko popsuł, więc chociaż jej na nim zależy – a tego był pewien – duma nie pozwoli jej na małżeństwo z rozsądku.
Po raz pierwszy coś, czego bardzo pragnął, znajdowało się poza jego zasięgiem. A jeszcze niczego nie pragnął tak jak tego, by Sam i Caitlyn stały się częścią jego życia. „Chciałbyś nas naznaczyć jak cielaki”. Niemal usłyszał kpiący głos Sam.
Popadając w coraz gorszy nastrój, zignorował pytanie Granta i starał się wykrzesać z siebie trochę zainteresowania dla wykładu Jake'a i pokazywanych przez niego wykresów. Wyglądało na to, że jeśli uda im się wprowadzić na rynek nowy krem, zyski skoczą pod samo niebo.
Oczywiście, wszystko zależy od tej rzadkiej rośliny z amazońskiej dżungli i od tego, czy uda się ją znaleźć i wyhodować w Stanach. Jake zamilkł na chwilę i znów śmierć Kate, tak niespodziewana i przedwczesna, rzuciła cień na zebranych.
– Wciąż nie mogę w to uwierzyć – powiedział cicho Grant. Kate zawsze traktowała go jak swego wnuka.
Kyle spojrzał na siedzącą po drugiej stronie stołu Caroline. Jej wygląd trochę się zmienił. Zwykle surowa i oficjalna, teraz jakby złagodniała. Kyle nigdy by się nie spodziewał, że władcza Caroline zakocha się w Rosjaninie, którego poślubiła tylko po to, by mu umożliwić stały pobyt w Ameryce. Sądząc po tym, jak mąż czule trzymał ją za rękę i po lekkim uśmiechu igrającym na ustach Caroline, małżeństwo rozkwitało. Caro zrezygnowała nawet ze swojego ciasno upiętego koka i teraz jej gęste włosy opadały swobodnie na ramiona.
Nick dotknął jej ramienia, twarz Caroline pojaśniała. Kto mógłby przypuszczać, że twarda pani dyrektor zakocha się tak szybko i mocno?
Po kilku przerwach i lunchu Jake oddał głos Sterlingowi Fosterowi, adwokatowi i zausznikowi Kate. Teraz Sterling blisko współpracował z Nathanielem, ojcem Kyle'a i oficjalnym adwokatem firmy. Sterling omówił kilka spraw wniesionych do sądu przeciwko firmie, lecz określił je jako niegroźne. Sprawiał wrażenie mniej pogrążonego w żałobie niż podczas odczytywania testamentu, a Kyle zauważył w nim coś dziwnego. Sterling przemawiał lekko i z łatwością, ze wszystkimi utrzymywał kontakt wzrokowy, ale starannie unikał wzroku Kyle'a. Dlaczego?
Kyle po raz pierwszy od wejścia do sali zainteresował się tym, co się wokół dzieje. O co chodzi Fosterowi? Stary adwokat wydawał się jakiś odmieniony. Gdy się ostatni raz widzieli, był zdruzgotany i przygnębiony, tak jak reszta rodziny. Ale przez ostatni miesiąc wyraźnie się pozbierał i nabrał chęci do życia.
– Wiem, że to dla was wszystkich bardzo trudny czas. Musicie prowadzić firmę, macie wiele zajęć, a do tego jeszcze przeżywacie żałobę. – Sterling wędrował wzrokiem po zgromadzonych wokół stołu, a kiedy dotarł do Kyle'a, spojrzał gdzieś w bok. – Kate na pewno by chciała, żebyście jak najszybciej żyli dalej normalnie, prowadzili interesy, wychowywali dzieci, trzymali firmę na właściwym kursie. Pojawiły się różne przypuszczenia co do okoliczności śmierci Kate. Wiem, że to trudne, ale musimy się pogodzić z faktami. Wypadek Kate nami wstrząsnął, ale nie ma w nim nic podejrzanego. Widziałem policyjne raporty z Brazylii i jeśli chcecie, mogę każdemu dostarczyć kopię. Moim zdaniem marnowanie czasu, energii i funduszy na doszukiwanie się w tym tragicznym wypadku jakiegoś spisku będzie bardzo nierozsądne. Kate by sobie nie życzyła…
– Zaczekaj! – Rebeka zerwała się na równe nogi, jakby nie mogła go dłużej słuchać. – Nate, chcę usłyszeć odpowiedź na kilka pytań. Jesteś prawnikiem, więc pewnie to zrozumiesz. Wiele rzeczy nie zostało wyjaśnionych.
– Słucham? – odezwał się zaskoczony Nathaniel.
– Kate mogła zostać zamordowana. Nate upuścił pióro.
– Zamordowana? Na miłość boską, nie zaczęłaś chyba wierzyć, że życie wygląda tak samo jak twoje kryminały?
– To nie ma nic wspólnego z moją pracą.
– Nie kłóćmy się – wtrącił Jake.
– Znowu chce się bawić w detektywa w spódnicy – wymamrotał Nate.
Kyle usiadł prosto. Rodzinny teatr zaczynał go wciągać.
– Czy nam to zaszkodzi, jeśli Rebeka zatrudni detektywa? Sterling chciał przejąć kontrolę nad dyskusją.
– Czy tego właśnie chciałaby Kate? Kłótni i sporów?
– Tak – oznajmił Kyle, zanim ktokolwiek zdołał się odezwać. – Lubiła ożywione dyskusje, im bardziej ożywione, tym lepiej. Nigdy nie chowała głowy w piasek i na pewno by nie chciała, żeby jej zabójca uniknął kary.
– Jeśli w ogóle jest jakiś zabójca – podkreślił Jake. – Posłuchajcie tylko…
Kyle pochylił się do przodu i zmierzył wuja twardym spojrzeniem.
– Kate z pewnością by chciała, żeby Rebeka zrobiła to, co uważa za niezbędne.
– Racja – zgodziła się z zapałem Jane i odrzuciła z czoła rade włosy. Charakterem trochę przypominała Kate. – Babcia nas uczyła, żebyśmy podążali za głosem serca.
– Czy mówimy o tej samej kobiecie? – zdziwił się Michael, spoglądając ostro na swoją siostrę. – Babcia była rozsądna i pragmatyczna. Nie nabijała sobie głowy mrzonkami. – Przeniósł wzrok na Rebekę. – Nie szukała duchów. Dajcie spokój, pomyślcie rozsądnie…
– Jestem tego samego zdania co Kyle. – Do rozmowy włączyła się Kristina, zaskakując obu braci. Zwykle zajęta sobą, nie mieszała się w rodzinne spory. – Co nam to szkodzi? Babcia by chciała, żebyśmy zbadali sprawę. Ona tak by w tej sytuacji postąpiła. Nie bałaby się…
– Święte słowa – poparł ją Kyle.
– Nie martwiłaby się, co ludzie powiedzą. Niech Rebeka zatrudni detektywa. Przynajmniej tyle możemy zrobić dla Kate.
Kyle uśmiechnął się do swojej jasnowłosej siostry. Nie przypuszczał, że może mieć tak zdecydowany pogląd na jakikolwiek temat.
Spór trwał jeszcze kilka minut, zwłaszcza Sterling nie chciał się zgodzić na pomysł Rebeki, ale w końcu, jak oczekiwano, porozumienie zostało zawarte i Rebeka mogła przeznaczyć fundusze firmy na zatrudnienie Gabriela Devereax. Detektyw miał ustalić, czy śmierć Kate była przypadkowa, czy też nastąpiła na skutek nikczemnego spisku. Miał poszukać odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące katastrofy, a także zbadać, czy w grę nie wchodzi szpiegostwo przemysłowe. Nikt nie pytał, co będzie, jeśli się okaże, że Kate została zamordowana i że ktoś chce zniszczyć Fortune Cosmetics, nie cofając się nawet przed zbrodnią.
Kyle wyszedł z zebrania w podłym nastroju. Rozmowy o zyskach i stratach, o tajnych recepturach i śmierci Kate przygnębiły go. Tęsknił za Sam. Tylko ona mogła złagodzić ból serca i poprawić mu humor. Tylko jej towarzystwa pragnął. Zamknął oczy i przez chwilę wyobrażał sobie jej twarz, świeżą, naturalną i uśmiechniętą. W zielonych oczach odbijało się słońce. Usta rozciągały się w ciepłym i kuszącym uśmiechu.
Boże, jak on ją kocha.
Ta myśl uderzyła go jak grom. Stanął jak wryty i otworzył oczy. Kochał ją. Jak to możliwe, że dotychczas tego nie pojął?
Serce mu waliło i pot wystąpił na czoło. Nagle zdał sobie sprawę, że kocha Samanthę już od dawna. Był tylko zbyt arogancki i głupi, by to przyznać przed samym sobą.
– O Boże – wyszeptał. Dlaczego jest taki ślepy i głupi?
Trąc dłonią zarost na brodzie, szedł do windy. Biura opustoszały, po długim posiedzeniu większość członków rodziny rozeszła się już do domów. Ich życie związane było z Minneapolis, on tutaj nie pasował. Wreszcie zrozumiał, że jego przeznaczeniem było żyć u podnóży gór, na ranczu, z piegowatą kowbojką i ich wspólną córką.
Nacisnął guzik windy. Pragnął szybko wrócić do mieszkania, które opuścił, zanim czasowo przeprowadził się do Wyoming. Chciał stamtąd natychmiast zadzwonić do Sam i błagać ją, by za niego wyszła. Nie oświadczy się jej z poczucia obowiązku, tylko z miłości. Czy ona mu uwierzy? A może odłoży słuchawkę? Nie, lepiej będzie porozmawiać z nią twarzą w twarz, spojrzeć w oczy, objąć ją i wyznać, że dłużej nie potrafi bez niej żyć.