Выбрать главу

Takie było życie Michaela – szpitale i ulica. Sypiał w pudłach, kąpał się w rzekach, jeżeli w ogóle się kąpał, i wędrował, wędrował. Każdy dzień dostarczał mu nowych, intensywnych wrażeń. Michael doznawał olśnień, jego oczom z doskonałą jasnością objawiały się prawdy. Prawdy były wszędzie! Surowe i bolesne. W czerwonych samochodach pędzących ulicami, w ruchu holownika wpływającego do portu, we włosach kilkunastoletniego chłopca, w symetrycznie ułożonych zegarkach na wystawie jubilera. Michael zamyślał się nad każdym z tych olśnień, zastanawiając się, czy dzięki niemu zmniejszy się ciężar jego niepokoju i lęku.

Czy każde z nich coś mu mówi? Czy przynosi ulgę?

Podczas swych wędrówek Michael spotykał różnych ludzi. Wielu z nich nabierało do niego sympatii. Jeżeli był czysty, ubrany w coś, co ostatnio dostał od jakiegoś duchownego czy pracownika opieki społecznej, i siadał na ławce z książką, zdarzało mu się, że ktoś siadał obok niego. Komuś z klasyczną pozycją wydaną przez Penguin Books w ręce ludzie wybaczają nie uprasowane ubranie i dwudniowy zarost. AMichael, naśladując biznesmenów odpoczywających w pogodne niedzielne popołudnie, zakładał nogę na nogę, odsłaniając gołe kostki i stopy w brązowych mokasynach. Uśmiechał się i kiwał głową i, unikając tematów takich jak morderstwa, gwałty i Tajne Służby, mówił tylko o tym, co miał przed sobą:

0 wróblach kąpiących się w piasku, o drzewach i dzieciach grających w piłkę. Odbywał w ten sposób rozmowy z ludźmi, którzy mogli być wysokimi urzędnikami w wielkich firmach.

To koczownicze życie dobiegło niemiłego końca w styczniu tego roku, kiedy go aresztowano i oskarżono o włamanie do sklepu w małym, eleganckim miasteczku położonym o pięćdziesiąt mil od Ridgeton. Michael wybił tam szybę wystawową i rozwalił manekin przedstawiający kobietę. Został zbadany przez psychiatrę powołanego przez sąd. Psychiatra ten uznał, że czyn Michaela miał podłoże seksualne, i stwierdził, że Michael cierpi na ostrą psychozę. Michael, który powiedział, że nazywa się Michael W. Booth, został hospitalizowany wbrew woli w Stanowym Szpitalu Psychiatrycznym w Cooperstown, gdzie z punktu skierowano go na Oddział Ostrych Przypadków.

Mając wciąż na sobie kaftan bezpieczeństwa, znalazł się w zimnym, ciemnym pokoju. Przebywał tam trzy godziny, kiedy otworzyły się drzwi

1 wszedł jakiś człowiek. Człowiek ten był wyższy od niego.

– Kim jesteś? – zapytał agresywnie Michael. – Czy jesteś John Wil-kes Sanitariusz? Czy jesteś na usługach rządu? Ja byłem w Waszyngtonie – stolicy tego wielkiego kraju. Kim, do cholery…

– Stul ten swój pieprzony pysk. – John Sanitariusz trzepnął nim o ścianę, a potem pchnął go na podłogę. – Nie wrzeszcz, nie drzyj się, nie odszczekuj mi. Stul pysk i odpręż się.

Michael stulił pysk, ale się nie odprężył. Gdyż w Cooperstown nikt się nie odprężał. Cooperstown to był szpital, w którym pacjenci po prostu kapitulowali, poddając się chorobie. Michael spędzał tu dużo czasu w samotności, siedząc, wyglądając przez okno, poruszając nerwowo nogami, mrucząc w kółko tę samą piosenkę „Starzy są w domu". Psycholog szpitalny, który spędzał z nim około siedmiu minut tygodniowo, nigdy się tym jego kompulsywnym działaniem nie zajmował, ale gdyby się nim zajął, przekonałby się, że piosenka zawiera następujący wiersz: „O siostro czarna, jak pełne tęsknoty serce moje jest", który w umyśle Michaela kojarzył się nie z niewolnicą, a z ciemnością, zwłaszcza nocną. Noc bowiem przynosiła nadzieję na sen, a Michael – w tym strasznym miejscu, w którym się znajdował – jedynie podczas snu zaznawał spokoju.

Tak, tylko sen przynosił mu spokój w tym miejscu zwanym Cooper-stown – gdzie pielęgniarki pakowały kilka kobiet do jednego pokoju, dawały im jedną butelkę coli i patrzyły przez drzwi, co się będzie działo.

W Cooperstown – gdzie John Sanitariusz przyciskał go pochylonego nad blaszaną umywalnią tak, że ból przeszywał całe jego ciało od pośladków aż po szczęki, waląc go przy tym rytmicznie po udach zimnymi metalowymi kluczami.

W Cooperstown – gdzie stracił całkowicie kontakt z rzeczywistością i uwierzył, że żyje w czasach wojny secesyjnej.

Podczas miesięcznego pobytu na Oddziale Ostrych Przypadków Mi-chael miał dostęp tylko do jednej książki. Była to książka o reinkarnacji. Michael, przeczytawszy ją, zrozumiał, w jaki sposób mógł być Johnem Wil-kesem Boothem. Zrozumiał, że nosił w sobie duszę tego człowieka! Dusza ta, wyfrunąwszy ze starego, zranionego ciała, krążyła przez sto lat. A potem usiadła na głowie matki Michaela, w momencie gdy Michael wydobywał się z niej (pozostawiając na jej brzuchu czerwone znaki, co, jak mu powiedziała matka, było jego winą, a czym jednak nie powinien się był przejmować).

Tak, mieszkała w nim dusza Johna Wilkesa Bootha – przeciętnego aktora, ale doskonałego mordercy.

Pewnego dnia w tym roku John Sanitariusz wziął Michaela za ramię i wepchnął go do pokoju Suzie. Po czym zatrzasnął drzwi i wycelował kamerę wideo w znajdujące się w nich okienko.

Michael znalazł się sam na sam z dwudziestoczteroletnią pacjentką, której ładna twarz miała tylko jedną skazę – małe wgłębienie-bliznę na środku czoła. Suzie spojrzała na Michaela uważnie swoimi podkrążonymi oczami. Była osobą, która wie, czego się od niej oczekuje. Zauważyła, że Michael jest mężczyzną, i natychmiast zadarła spódnicę, obnażając grube uda. Potem ściągnęła majtki i uklękła, opierając się rękami o podłogę.

Michael, który wiedział, że John Sanitariusz jest za drzwiami, też miał pewność, co trzeba zrobić. I zrobił – dokładnie to samo co Suzie: ściągnął majtki i ukląkł, opierając się rękami o podłogę. W takich pozach tkwili oboje, kiedy John Sanitariusz uciekł w głąb korytarza, zauważywszy nadchodzącego lekarza. Psychiatra zajrzał do pokoju i otworzył drzwi. Zapytał, co pacjenci robią.

– Czekamy na Johna Sanitariusza – odpowiedział Michael. – Ja jestem gotowy i ona też. Jak wszyscy medycy, John Sanitariusz ma dużego kutasa.

– Boże drogi.

Nastąpiło dochodzenie, w wyniku którego zwolniono z pracy pięciu sanitariuszy, dwie pielęgniarki i dwóch lekarzy. Michael jednak nigdy nie dowiedział się, że taki los spotkał Johna Sanitariusza, gdyż – jako najbardziej pokrzywdzona ofiara jego działań – został natychmiast przeniesiony z Oddziału Ostrych Przypadków na oddział, na którym przebywali pacjenci leczący się dobrowolnie. „W związku z poprawą stanu zdrowia" – napisano w jego papierach. I dalej: „Rokowania poprawy: dość dobre do dobrych". W rzeczywistości Michael był o wiele bardziej chory, niż wtedy, kiedy go przyjmowano, jednak administracja szpitala pragnęła odizolować go od wścibskich dziennikarzy i członków komisji stanowej, jaka pojawiła się tutaj, żeby zbadać sprawę, o której w gazetach pisano jako o „skandalu na Oddziale Ostrych Przypadków".

A potem zarządzono w szpitalu pewne reformy, dziennikarze zaczęli polować na sensacje gdzie indziej i Cooperstown przestało znajdować się w centrum ich uwagi. O Michaelu, zagubionym na korytarzach szpitala, zapomniano.

W miesiąc po skandalu Michael był wciąż mieszkańcem Oddziału dla Chorych Spokojnych. W pewien weekend poczuł, że jest niezwykle pobudzony. W sobotę wieczorem jego niepokój wzrósł tak bardzo, że zdawało mu się, że ściany jego pokoju go duszą. Miał trudności z oddychaniem. Podejrzewał, że to sprawka Tajnych Służb i że agenci tych służb naświetlają go promieniami, które nasycają jego nerwy elektrycznością.

Michael nie wiedział, że przyczyną tego jego niepokoju nie są działania rządu federalnego, tylko to, że po prostu pomylono się, aplikując mu leki i od czterech dni nie dawano mu haldolu.

Zdesperowany postanowił odnaleźć jedyną osobę, która mu mogła w tej sytuacji pomóc. Tą osobą była doktor Anna. Przypomniał sobie, że oskarżał ją o spiskowanie i że wiele razy oświadczał, że cieszy się z jej śmierci. Teraz doszedł do wniosku, że odczuje ulgę jedynie wtedy, kiedy odwoła swoje okrutne słowa i przeprosi doktor Annę. Spędził całą noc na układaniu planu ucieczki z Cooperstown, ucieczki, w której miały mu być pomocne odwracające uwagę ścigających pożary oraz różne kostiumy i przebrania. Cała ta konspiracja okazała się jednak niepotrzebna, bo w niedzielę rano, ubrany po prostu w dżinsy i koszulkę trykotową, Michael przeszedł przez frontową bramę, mijając strażnika, który był nieświadom tego, że ma przed sobą pacjenta z Oddziału Ostrych Przypadków umieszczonego w skrzydle dla lżej chorych.