JULIASIEWICZOWA
Nie bój się, cielątko. Mama Zbyszka za to nie przeklnie.
MELA
Żeby to jeszcze tylko, ale jest jeszcze dziecko, dużo komplikacji. Jest jeszcze finanzwach tam na wsi – i potem to już nie wiem… jest jeszcze cudze dziecko.
JULIASIEWICZOWA
Cudze dziecko?
MELA
No, tak! Hanka mówiła.
JULIASIEWICZOWA
zainteresowana
No… no… jak mówiła?
MELA
Ja jej mówię, pójdziesz za mąż, niby za Zbyszka, ja ciągle myślałam. A ona nie płacze, ale ryczy, i woła: "A kto mnie teraz z cudzym dzieckiem weźmie!"
JULIASIEWICZOWA
Tak powiedziała?
MELA
Ciociu, ja nigdy nie kłamię. Tylko… ja tego wszystkiego, ani weź, pokombinować nie mogę. A ciocia co rozumie?
JULIASIEWICZOWA
Rozumiem! Rozumiem!
MELA
opierając się o stół
Niech mi ciocia wytłumaczy, moja najdroższa!
JULIASIEWICZOWA
Nie, panienko. Ja ci tego nie wytłumaczę. Tylko niech Mela pamięta: trzymać języczek za zębami. Ani słowa o tym do nikogo! Ani słowa! I dalej nie podpatrywać! Jakby się co znów zobaczyło, oczy zamknąć.
MELA
A ciocia się tym zajmie?
JULIASIEWICZOWA
Może…
MELA
Moja ciociu święta, oni się jeszcze wykradną albo zabiją! Tak było w Kijowie… Cicho… Zbyszko!
SCENA JEDENASTA
Też same, Zbyszko.
Zbyszko ubrany jak do wyjścia.
JULIASIEWICZOWA
Jak się masz? Wychodzisz?
ZBYSZKO
Tak.
JULIASIEWICZOWA
Znów się puszczasz?
ZBYSZKO
Znów.
JULIASIEWICZOWA
Siedziałeś przecież częściej już w domu.
ZBYSZKO
Widocznie mam już dosyć.
JULIASIEWICZOWA
Szkoda, lepiej wyglądasz. Utyłeś trochę.
MELA
Zbyszko, zaraz wrócą wszyscy, będzie herbata.
ZBYSZKO
Nie czekajcie na mnie.
MELA
Mama będzie znów zła.
ZBYSZKO
Dajcie mi spokój!
JULIASIEWICZOWA
Mógłbyś być grzeczniejszy!
ZBYSZKO
Po co?
JULIASIEWICZOWA
Choćby ze mną… Tak się zachowujesz…
ZBYSZKO
Moja droga, raz chcesz, aby ci uchybiać, i aż prosisz się o to, to znów, aby cię szanować.
Wybierz już raz: matrona czy kokota.
JULIASIEWICZOWA
wściekła
Najlepiej zrobię, jeśli z takim brutalem mówić nie będę.
ZBYSZKO
Najlepiej. A przestań się malować, bo wyglądasz jak kamienica odnowiona na przyjazd cesarza. Bądź zdrowa!
JULIASIEWICZOWA
Tak! Ej, żebyś nie pożałował twojej brutalności!
ZBYSZKO
Ja nigdy niczego nie żałuję.
Wychodzi.
MELA
On znów taki zły jak dawniej. I z Hanką się tak kłócili! Tak kłócili! O, mamcia idzie przez kuchnię.
SCENA DWUNASTA
Dulska, Hesia, Juliasiewiczowa, Mela, później Dulski.
DULSKA
do Juliasiewiczowej
Jak się masz! Cała jestem wzburzona.
JULIASIEWICZOWA
O cóż chodzi?
DULSKA
W tramwaju znów awantura. Jak Hesia siedzi, to przecież wygląda na dziecko, co nie ma metra wysokości. Mówię jej: Skurcz się…
HESIA
E, proszę mamy!
DULSKA
Ona na złość się wyciąga i zaraz potem z konduktorem secesja, wszyscy się patrzą…
JULIASIEWICZOWA
Ach, bo o ten cent czy dwa…
DULSKA
Kto nie szanuje grosza, ten niewart… Hanka, nakrywaj! My tu pijemy herbatę teraz, bo piec w jadalni coraz gorszy.
JULIASIEWICZOWA
Czemu go ciocia nie poprawi?
DULSKA
Albom ja głupia? I tak na przyszły rok nie będę tu mieszkać, tylko wynajmę. Wtedy mi lokator piec poprawi. Idę włożyć szlafrok. Hesia, przebrać się! Mela, zajmij się herbatą.
Wychodzi.
Hanka nakrywa. Juliasiewiczowa obserwuje Hankę.
HESIA
Dziś była marna lekcja – dobrze zrobiłaś, że cię nie było. Same sztubaki…
Wybiega.
JULIASIEWICZOWA
Hanka! Cóżeś tak zmizerniała?
HANKA
Zęby mnie bolą.
JULIASIEWICZOWA
Zęby?
Wchodzi Dulska.
DULSKA
w szlafroku
Żywo! Samowar, bułki… Wypijesz z nami herbatę?
JULIASIEWICZOWA
Dobrze.
Wchodzi Mela, niesie książkę i koszyk z robotą, później Hesia z zeszytami i książkami; siadają przy stole. Dulska i Juliasiewiczowa siadają także przy frontowej stronie stołu.
DULSKA
Szczęśliwa jestem, że już jestem w domu. Dla kobiety nie ma jak dom. Ja to zawsze powtarzać będę. Zawołajcie Zbyszka!
MELA
Zbyszko wyszedł.
DULSKA
Wyszedł?
MELA
Ale pewnie zaraz wróci.
JULIASIEWICZOWA
A mówiła ciocia, że się poprawił.
DULSKA
Bo też tak jest. Przekonał się, że nie ma jak dom i rodzina. Musiało mu coś wypaść.
JULIASIEWICZOWA
Wcale nie. Mówił, że mu już zbrzydł ten dom i ta rodzina.
DULSKA
Mówił?
JULIASIEWICZOWA
Tak. Przed chwilą. Zresztą nie mówił tak wyraźnie. Co mu tam zbrzydło, nie wiem… Dość, że poszedł.
HESIA
Będzie się znów lumpował.
DULSKA
Patrz swego nosa! Z tym chłopcem już nie ma rady. Już mu tak dogadzam, żeby go tylko w domu przytrzymać.
JULIASIEWICZOWA
znacząco
E, proszę cioci, może właśnie to dogadzanie osiąga przeciwny cel.
DULSKA
Nie rozumiem. Przecież gdzie może być mu lepiej jak w rodzinnym kole?
JULIASIEWICZOWA
Hm!
DULSKA
do Meli
Co ty za miny do ciotki wyprawiasz?
JULIASIEWICZOWA
Do mnie? Zdaje się cioci. A co do tego rodzinnego koła…
DULSKA
Co ty wiedzieć możesz o tym. Wiecznie tylko gdzieś latasz. I przyznam ci się nawet, że zaczynają coś o tobie mówić.
JULIASIEWICZOWA
O każdym mówią.
DULSKA
O tobie mówią to, co sama chcesz, aby mówili.
JULIASIEWICZOWA
Na przykład?
DULSKA
Że jesteś kokietka.
JULIASIEWICZOWA
E!
DULSKA
Wywołujesz taką opinię. Dlaczego o mnie tego nikt nie powie!
JULIASIEWICZOWA
podrażniona
Mogłaby ciocia przy dziewczynkach nauk mi nie dawać.