Marco urzeczywistnił swoje pragnienia, by służyć ludności Ziemi swoimi zdolnościami. Gia poszła za nim, z czasem urodził im się syn i córeczka. Były to dzieci chyba najbardziej zawiłej rasy, jaką można sobie wyobrazić, w żyłach Gii płynęła bowiem krew elfów, Lemuryjczyków, istot ziemi i ludzi, do tego zaś dołączyło dziedzictwo Marca: czarnych aniołów i Ludzi Lodu, u których nie należy zapominać o domieszce wschodniej krwi.
Nic więc dziwnego, że były to bardzo niezwykłe dzieci, obdarzone doprawdy zdumiewającą urodą i mnóstwem niesamowitych zdolności.
Inni pozostali w Królestwie Światła, jak na przykład Faron i Berengaria. W wyniku bardzo skomplikowanego porodu przyszedł im na świat wspaniały syn, a Faron kochał chłopczyka ponad życie.
Sol urodziła córeczkę, źrenicę oka Kira, którą w tajemnicy uczyła szlachetnej sztuki czarowania. Ojcami zostali również Jaskari, Jori i Armas, zaś Strażnik Góry dumnym dziadkiem, który z otwartymi ramionami przyjął Lisę, wybrankę syna. Dostał niegdyś niezłą nauczkę i teraz bardzo zaprzyjaźnił się z synową. Lisa z Armasem wybrali się razem do Czech, żeby sprawdzić, czy nie mogą się tam do czegoś przydać, lecz ponieważ wszystko było w jak najlepszym porządku, zamieszkali w Królestwie Światła.
Elenie i Miszy urodziła się zdrowa córeczka, a Goramowi i Lilji dwóch synów. Oko Nocy został ojcem całej gromadki pięknych Indianiątek, a Kata urodziła maleńką dziewczynkę w tym samym czasie, gdy jej matka Misa powiła syna. Madragom nie groziło więc już dłużej wyginięcie, a wszyscy ogromnie się z tego cieszyli.
Mieszkańcy powierzchni Ziemi serdecznie przyjęli Obcych i Lemuryjczyków, z którymi łączyli się w pary, tak by powstawała nowa rasa. Najpiękniejszą i najbardziej udaną kombinacją było połączenie Lemuryjczyków z ciemnoskórymi ludźmi. Dzieci, które się rodziły z takich związków, obdarzone były niezwykłą urodą i inteligencją. Wielu Lemuryjczyków wróciło na tę drugą, pełną czarów planetę.
Dorastało nowe pokolenie w świecie pełnym pokoju, na Ziemi.
Ludzie radowali się życiem, lecz także czytali powieści kryminalne i oglądali horrory w telewizji, wymyślali również przerażające historie w internecie.
Bo chociaż te historie były jedynie zmyślone, to ludzie zawsze mieli pewien pociąg ku złu, makabrze, ku ciemności, nocy i śmierci. Spokój i szczęście to najwyższe dobro, lecz trochę nudno jest bez napięcia i tajemnicy, i bez łotrów, których można karać.
Wszyscy więc członkowie grupy Poszukiwaczy Przygód opowiadali dalej historie z czasów Ludzi Lodu i rodziny czarnoksiężnika na Ziemi i o wszystkich przeżyciach w Królestwie Światła, a dzieci słuchały, szeroko otwierając błyszczące oczy i żałując, że one nie będą mogły walczyć z potworami i złymi mocami, gdy dorosną.
Problem bowiem polegał na tym, że niczego takiego już nie było.
Często miały o to pretensje do swoich rodziców.
Szczególnie bystrooka córeczka Sol.
Niniejszym ogłaszam, że to już koniec liczącej 82 tomy trylogii, opowiadającej o losach Ludzi Lodu i rodzinie czarnoksiężnika.
KONIEC OSTATECZNY!
KONIEC DEFINITYWNY!!
KONIEC NIEODWOŁALNY!!!
(Tak mi się przynajmniej wydaje.)
DRODZY POLSCY PRZYJACIELE!
Bardzo się cieszę, że spodobały się Wam moje powieści i że zdobyłam w Polsce liczną i jakże wierną grupę czytelników. Dwudziesty tom serii pt. „Saga o Królestwie Światła”, który trzymacie w ręku, jest ostatnią jej częścią. Ale ja wcale nie zamierzam spocząć na laurach. Spieszę donieść, że obecnie piszę nową serię powieściową, którą nazwałam „CZARNI JEŹDCY”. Ufam, że również i ona spotka się z ciepłym przyjęciem. Nowa seria nie ma wprawdzie wiele wspólnego z „Sagą o Czarnoksiężniku” czy „Sagą o Ludziach Lodu”, ale jak tamte pełna jest zagadek, mistyki i miłosnych uniesień. Jej akcja toczy się w burzliwych czasach inkwizycji w Norwegii, a także na terenie Hiszpanii. Nie byłabym sobą, gdybym zrezygnowała z wycieczek w świat zjawisk nadprzyrodzonych, jest on bowiem częścią mego życia.
Serdecznie Was pozdrawiam
Margit Sandemo
Margit Sandemo