Выбрать главу

Nie zadzwonił. Niepokoił się i próbował zabawić Andreę, zabierając ją na obiad, do kina bądź w odwiedziny do Stewarta i Shony; starał się urządzić romantyczny wieczór, z kolacją w Loon Fung, koło swojego dawnego mieszkania w Canonmills, a potem jazdą taksówką do Canny Man’s, ale nic nie pomagało. Nie potrafił dociec, o co chodzi. Martwili się wspólnie z panią Cramond i każde na własną rękę usiłowało wydobyć prawdę z Andrei. I właśnie matce się udało, aczkolwiek dopiero po trzech miesiącach i kolejnych dwóch wizytach w Paryżu. Andrea wyjaśniła matce, o co chodzi, po czym znowu wróciła do Francji. Pani Cramond zatelefonowała do niego.

— SM — powiedziała.

Gustave miał stwardnienie rozsiane.

— Czemu mi nie powiedziałaś? — zapytał Andreę.

— Nie wiem — odparła apatycznie. — Nie wiem. I nie wiem, co robić. On nie ma nikogo, kto mógłby się nim właściwie zaopiekować…

Te słowa go zmroziły. Biedak, pomyślał szczerze, zaraz jednak przyłapał się na refleksji: To taki powolny proces, dlaczego nie mógłby umrzeć szybko? Znienawidził się za tę myśl.

Kolejna sprzeczka: w czasie strajku 84 roku nie chciał przekroczyć linii górniczych pikiet. Firma straciła kontrakt.

Andrea spędzała coraz więcej czasu w Paryżu. Do domu przy Moray Place przychodziło teraz mniej ludzi. Ilekroć wracała z Francji, wyglądała na zmęczoną i choć nadal była nieskora do gniewu i wciąż wyrozumiała dla ludzi, nie była również skora do śmiechu i wzbraniała się przed przyjemnościami dla samej przyjemności. Gdy się kochali, wydawało mu się, że wyczuwa w niej dodatkową czułość, świadomość wielkiej wartości i nietrwałości takich chwil. Ich współżycie było mniej radosne niż dawniej, lecz nabrało jakoś dodatkowej treści, samo w sobie stało się czymś w rodzaju języka.

Czasami, gdy Andrea przebywała w Paryżu, siedząc sam jeden w dużym domu, czytając lub oglądając telewizję, lub pracując przy desce kreślarskiej, czuł się osamotniony; jeżeli był dostatecznie trzeźwy, wyprowadzał audi ąuattro z garażu i jechał do North Queensferry, by usiąść pod wielkim mrocznym mostem i słuchać, jak woda pluska o kamienie i z łoskotem przejeżdżają pociągi. Zapalał skręta lub po prostu oddychał świeżym powietrzem. Jeżeli litował się nad samym sobą, to tylko nieśmiało, tytułem próby; drugą częścią swej osobowości przypominał jastrzębia bądź orła — głodnego, okrutnego i o fanatycznym, bystrym spojrzeniu. Litość nad samym sobą trwała tylko sekundy; potem spadał na nią drapieżny ptak i rozszarpywał na strzępy.

Ów ptak był prawdziwym światem, najemnikiem wysłanym przez jego zażenowane sumienie, gniewnym głosem wszystkich ludzi na świecie, tej ogromnej większości, której wiodło się gorzej niż jemu; był po prostu zdrowym rozsądkiem.

Ku swemu słusznemu niemal przerażeniu człowieka znającego się na rzeczy odkrył, że mostu nie malowano w całości przez okres trzech lat. Robiono to po kawałku i cały cykl trwał od czterech do sześciu lat. Upada jeszcze jeden mit, pomyślał; można się było tego spodziewać.

Andrea spędzała teraz w Paryżu prawie połowę czasu. Prowadziła tam drugie życie, miała drugi komplet przyjaciół; część z nich poznał, gdy przyjeżdżali do Edynburga; wydawca czasopisma, kobieta, która pracowała w UNESCO, wykładowca z Sorbony. Sympatyczni ludzie. Wszyscy oni byli również przyjaciółmi Gustave’a. Powinienem tam pojechać, ganił siebie w duchu, powinienem pojechać, zaprzyjaźnić się. Za późno. Czemu jestem taki głupi? Potrafię zaprojektować budowlę wytrzymującą trzydziestometrowe fale przez trzydzieści lat lub dłużej i uczynić ją równie mocną i bezpieczną jak konstrukcja dowolnego innego projektanta o tej samej masie i zbudowana za te same pieniądze, ale jestem ślepy jak kret, gdy chodzi o rozsądne postępowanie w moim własnym życiu. Jeżeli istnieje projekt mojej egzystencji, to umyka mojej uwadze. Jaki tytuł nosiła ta stara piosenka Family? „Odpowiedź tkacza”. Tak… A gdzie twoja odpowiedź, łomie?

Kupił toyotę MR2 oraz najnowszy model audi ąuattro, rozpoczął kurs latania, nabył aparaturę dźwiękową złożoną ze szkockich podzespołów, sprawił sobie minoltę 7000, gdy tylko pojawiła się na rynku, uzupełnił sprzęt hi-fi odtwarzaczem płyt kompaktowych i myślał o kupnie motorówki. Z paroma z dawnych przyjaciół Andrei wypływał z basenu jachtowego w Port Edgar na południowym brzegu zatoki Forth i żeglował w górę rzeki do dwóch wielkich mostów.

Zaczął tracić cierpliwość do ąuattro i MR2. Zawsze był jakiś lepszy samochód: ferrari, aston martin, lamborghini albo porsche z krótkiej serii bądź jakikolwiek inny wóz… Postanowił zaprzestać eksperymentów i wybrał ponadczasową elegancję. Sprzedał audi i toyotę i dzięki lokalnemu pośrednikowi znalazł zadbanego jaguara MK II 3.8.

Kazał w nim zrobić nową tapicerkę z czerwonej skóry. Specjaliści przemontowali silnik, zmienili krzywki, tłoki, zawory i gaźnik oraz zamontowali elektroniczny zapłon; całkowicie zmienili zawieszenie, zamontowali mocniejsze hamulce, nowe felgi z asymetrycznymi oponami i nową skrzynię biegów, zdolną przenieść zwiększony moment obrotowy. Wyposażył go w nowe pasy bezpieczeństwa, klejoną szybę przednią, silniejsze reflektory, elektrycznie opuszczane szyby z przyciemnionego szkła, otwierany dach oraz urządzenia antywiamaniowe, którym powierzyłby także sejf główny (o czym jednak stale zapominał). Potem samochód spędził następne trzy dni w kolejnej firmie, otrzymując nową aparaturę dźwiękową z odtwarzaczem płyt kompaktowych włącznie. Opowiadał wszystkim, że potrafi poprzebijać bębenki i że nie znalazł jeszcze nawet wszystkich głośników.

— Wygląda na to, że połowę bagażnika zajmuje wzmacniacz. Nie wiem, co pierwsze stracę pod wpływem drgań: słuch czy lakier na karoserii — powiedział Stewartowi. (Kazał ją zabezpieczyć przed rdzą i przemalować — dwanaście ręcznie nakładanych warstw).

— Chryste Panie — mruknął Stewart, gdy usłyszał, ile kosztowało zainstalowanie nowych podzespołów silnika. — Można by za to kupić nowy samochód.

— Wiem — przyznał. — Nowy samochód można kupić także za cenę rocznego ubezpieczenia oraz kompletu nowych opon do tej maszyny. Mam więcej forsy niż oleju w głowie.

Okazało się, że nic nie działa jak należy. Samochód wydawał denerwujące stuki, w domowym odtwarzaczu płyt kompaktowych od czasu do czasu występowało jakieś zwarcie, aparat fotograficzny trzeba było w ogóle wymienić, prawie wszystkie kupione przez niego płyty miały chyba rysy na powierzchni, a zmywarka do naczyń stale zalewała kuchnię. Przyłapał się na tym, że staje się zapalczywy, a uliczne korki doprowadzały go do furii; miał wrażenie, że przepełnia go narastające zniecierpliwienie i nie potrafi unikać gruboskórności. Owszem, dał pieniądze na pomoc dla głodującej Etiopii, ale gdy usłyszał o płycie Band Aid, przyszło mu na myśl powiedzenie radykałów, przyrównujące datki na cele dobroczynne w kapitalizmie do leczenia nowotworu plastrem.

Festiwal 1985 roku nie zdołał tchnąć weń nowego ducha. Andrea uczestniczyła w części imprez, ale nawet wtedy gdy była przy nim, w fotelu obok w sali koncertowej lub kinie, albo w samochodzie, czy też u jego boku w łóżku, nie była z nim naprawdę, nie całą sobą. Część jej myśli pozostawała dla niego zakryta, nie miał do nich dostępu. Andrea nadal nie chciała o tym rozmawiać. Okrężną drogą dowiedział się, że w chorobie Gustave’a nastąpiły powikłania; próbował poruszyć ten temat, ale ona nie chciała o tym słyszeć. Oburzał go fakt, że są rzeczy, o których nie mogą mówić. Sam był sobie winien, nigdy nie chciał rozmawiać o Gustavie. Teraz nic już nie dało się zrobić.

Śnił o umierającym mężczyźnie w innym mieście i czasem wydawało mu się, że widzi go, leżącego w szpitalnym łóżku otoczonego aparaturą.