Выбрать главу

Zanim opuściła blaszany barak, który był jej rodzinnym domem, musiała wysłuchać długich napomnień matki, że powinna być miła, nie potykać się, nigdy się nie mieszać do spraw, które jej nie dotyczą, i tak dalej, i tak dalej. Powinna być zawsze czysto i starannie ubrana. Wuj otrzymał za nią zapłatę, teraz więc musi robić wszystko, co jej panowie każą.

Nellie patrzyła na matkę wielkimi, sympatyczny – mi oczyma i przytakiwała spłoszona. Miała, jak większość Indian z dżungli, krótką szyję, szeroką twarz i ramiona. Sterczące czarne włosy zostały ostrzyżone na pazia. Mimo dość krępej figury było w niej coś dziwnie kruchego. Dosłownie emanowała czystością, również czystością spojrzenia oraz czystością ducha.

Nigdy przedtem nigdzie nie pracowała, teraz myślała z przerażeniem, że potknie się na każdym progu. Albo wyleje zupę z wazy, zanim doniesie ją do stołu, będzie się więc musiała zatrzymywać po drodze wiele razy, żeby do tego nie dopuścić.

Ale nie powierzono jej aż tak odpowiedzialnych zadań, miała czyścić toalety i sprzątać po kocie pani Loman, który włóczył się po całym domu i sikał, gdzie popadło.

Była trzeci dzień w hacjendzie, kiedy ogarnęło ją uczucie, że nie wszystko jest tu tak jak trzeba. To, że pozostała służba będzie ją traktować, jak osobę niższego gatunku, jej nie dziwiło, spodziewała się tego. Nie, jej się wydawało, że to państwo mają problemy. Zainteresowanie Nellie wzbudzała śliczna panienka Altea, która przenosiła się z miejsca na miejsce i najwyraźniej źle się czuła w tym całym bajecznym przepychu.

Pani domu nigdy nawet nie spojrzała w stronę Nellie. A zresztą tego dnia nie było jej w domu.

Ale sam szef, to znaczy właściciel, o, tak, on jest jakiś dziwny. Zlustrował Nellie od góry na dół i znowu do góry, jakby była kawałkiem mięsa, który zamierzał kupić. Podobnie zachowywali się różni jego podwładni, którzy bardzo czymś zajęci biegali po domu i po całej posiadłości. Jeden z nich klepnął ją w pupę tak, że podskoczyła przestraszona. Na co on, zadowolony, wybuchnął śmiechem. Później zobaczyła, że inny z mężczyzn uszczypnął pokojówkę, ta jednak zachichotała i poszła dalej, kołysząc biodrami.

Czy to tak właśnie zachowują się eleganccy państwo? Nellie nie spodziewała się czegoś takiego. Była przekonana, że Najświętszej Panience to by się nie podobało. To po prostu nieprzyzwoite.

W tym momencie zawołała ją gospodyni. Kot znowu wyszedł na przechadzkę.

To nic dziwnego, że ktoś, kto ma kilkanaście lat, tęskni za rówieśnikami, wszyscy o tym wiedzą.

Altea niczym się nie różniła od innych młodych ludzi. Z tą tylko różnicą, że jej tęsknota za światem była wyjątkowo silna, dziewczyna żyła bowiem jak w więzieniu, zamknięta, skazana na samotność.

Na hacjendzie zapadał zmierzch. Wrócił Devlin, dziwnie podniecony, ale Judy nie było.

– Gdzie mama? – zapytała Altea przy obiedzie, który bardzo niechętnie musiała jeść w towarzystwie Jacka. Na szczęście był dzisiaj jako tako przyzwoicie ubrany, więc nie straciła apetytu na jego widok.

– Mama przed chwilą dzwoniła. Spotkała w mieście jakąś przyjaciółkę z dawnych czasów i wybrała się z nią do Valparaiso.

Uff, jakie to okropne, pomyślała Altea. W tym domu trudno wytrzymać, kiedy jest mama, a bez niej to już będzie naprawdę nieznośnie!

Jestem młoda, chcę wyjść na zewnątrz, czy oni tego nie pojmują? Muszę przecież spotykać jakichś rówieśników. Czuję straszny niepokój w całym ciele, z roku na rok jest coraz gorzej, z dnia na dzień. Dlaczego mama nie zapytała, czy ja też nie chciałabym pojechać? Jak ona mogła zostawić mnie tu samą, i to na wiele dni?

Altea podniosła wzrok i stwierdziła, że Jack jak zaczarowany wpatruje się w wycięcie jej sukni. Co jest z tym facetem, w głowie mu się miesza, czy co?

Widząc jej gniewny wzrok opanował się.

– Odrobinę wina, Alteo?

– Co takiego? Przecież mama nie pozwala mi pić alkoholu.

– Mamy nie ma, a ty jesteś już dużą dziewczynką. Patrz, spójrz na ten kryształowy kieliszek, widzisz, jak wino się skrzy w blasku świec? Niczym rubiny. A właśnie, może byś chciała mieć rubiny? W ubiegłym tygodniu dostałem przesyłkę…

– Nie, dziękuję, po co mi rubiny? Tutaj?

W tym grobie, chciała dodać, ale uznała, że nie warto bez potrzeby drażnić Jacka. Zdawała sobie sprawę z tego, że mógłby być groźny, chociaż dotychczas zawsze zachowywał się wobec niej przyjaźnie.

Zbyt przyjaźnie. Uważała często, że jest w stosunku do niej obleśny.

Kreolska służąca wniosła tacę z warzywami. Altea była pewna, że w razie czego nie miałaby w niej sojuszniczki, przed paroma miesiącami zauważyła, jak w czasie sjesty Jack wychodził z pokoju tej dziewczyny. Mogła była wtedy naskarżyć matce, ale nie zrobiła tego. Źle pojmowana lojalność? Sama nie wiedziała.

Obiad wlókł się i wlókł. Jack zachowywał się swobodnie, jak to on, gadał jak najęty, Altea odpowiadała półsłówkami.

Po obiedzie najchętniej zamknęłaby się w swoim pokoju na klucz, ale miał być w telewizji film, który od dawna pragnęła zobaczyć. Nie poszła jednak do żadnego z wielkich salonów z ekranami na całą ścianę, wybrała mały pokoik telewizyjny w bocznym skrzydle. Nie chciała, by jej przeszkadzano.

Pod koniec filmu zauważyła, że nie jest w pokoju sama. Było późno, już po północy, sądziła, że wszyscy poszli spać.

Sylwetka stojącego za nią mężczyzny odbijała się w ekranie telewizora. Odwróciła się zirytowana i zobaczyła ojczyma. Miał na sobie bardzo elegancki szlafrok, w rękach trzymał dwie szklanki whisky. Gdy nimi poruszył, rozległ się chrzęst lodu. Miało to chyba brzmieć uwodzicielsko. Tym razem był bez maski.

– A więc to tutaj się schowałaś? – powiedział z przymilnym uśmiechem. Po prostu ociekał zmysłowością. Szlafrok rozchylał się na piersiach tak, że widać było wszystkie ciężkie, złote łańcuchy wplątane w czarne, kręcone włosy. Był jak zawsze przesadnie opalony.

Nieoczekiwanie przyszła Altei do głowy pewna myśclass="underline" Dlaczego Jack, inni zresztą też, tak się zawsze pogardliwie wyrażają o ludziach innych ras, nazywając ich czarnuchami, dlaczego oni tak nienawidzą ciemnej skóry, a jednocześnie mogą godzinami leżeć na słońcu, żeby się możliwie jak najbardziej opalić? Może ta nienawiść wypływa z zazdrości?

Cóż, Altea nie była jedyną osobą, którą to dziwiło.

– Nie zechciałabyś dotrzymać mi towarzystwa i wypić ze mną drinka?

Altea potrząsnęła głową.

– Oglądam film.

– Och, wybacz, jeśli ci przeszkadzam.

Nieproszony usiadł przy niej na kanapie. Szklanki postawił na niskim stoliku.

Ta jego mdła woda po goleniu! Pewnie jakaś znakomita marka, ale czy on musi się w tym kąpać?

Zepsuje mi swoją obecnością ciekawe zakończenie filmu, myślała ze złością. On jednak siedział spokojnie i obserwował wyścig łodzi na ekranie. Film był dość stary.

Jack dwukrotnie podsuwał jej szklankę, ale ona wciąż odmawiała. Odniosła wrażenie, że ojczym zaczyna tracić cierpliwość.

Zakończenie filmu było jednak tak wciągające, że Altea nie zauważyła, iż Jack bardzo się do niej zbliżył, wyciągniętą rękę położył na oparciu kanapy za jej plecami i zepchnął dziewczynę w róg kanapy.

– Moja duża córeczka – szepnął, nie odwracając oczu od ekranu.

Altea siedziała sztywna jak kij. Gdy tylko film dobiegł końca, schwyciła żakiet, który powiesiła na oparciu krzesła.

Ale Jack zastąpił jej drogę.

– Altea, dlaczego zachowujesz się tak niegrzecznie wobec mnie? Przecież robię wszystko, żeby ci tutaj było dobrze.

– I jest mi dobrze. Tylko chciałabym mieć własne życie, móc od czasu do czasu wychodzić z domu.

Położył ręce na jej ramionach i powoli przyciągał ją do siebie. Kiedy mówił, zapach whisky buchał jej w twarz.