Judy zaśmiała się perliście.
– Lubię ten rodzaj humoru. Gdzieś ty się podziewał przez całe moje życie?
Marco udał, że nie słyszy zaczepki. Już miał zacząć rozmawiać z chorą, gdy Judy spostrzegła, że razem z mężczyznami przyszła też Altea.
– Alteo, natychmiast stąd wyjdź! Nie przeszkadzaj panom, oni teraz zajmują się mną.
Była śmiertelnie przerażona, że ten niewiarygodny, urodziwy mężczyzna dowie się, że Altea jest jej córką.
– Ale, mamo, chciałam ci tylko powiedzieć, że Marco właśnie mnie uzdrowił, wyleczył moje serce. Jestem zdro…
Judy usłyszała tylko słowo: „mamo”
– Wyjdź! Ja nie jestem…
Nie, no nie może tak powiedzieć. Nie może zaprzeczać, że ma na pół dorosłą córkę. Zresztą Jaskari o tym wie, niech to licho!
Mężczyzna w okularach powiedział:
– Jestem profesor Hult. Czy nie słyszałaś, że twoja córka jest zdrowa? Jej serce bije silnie i całkiem normalnie.
– Och, jak to miło – odparła Judy. – Przynajmniej nie będę musiała się martwić.
Zwróciła się znowu do Marca i pokazywała mu swoje ręce, kręcąc nimi kokieteryjnie.
– Trzeba ci wiedzieć, że one nie zawsze tak wyglądały. Zostały tylko wystawione na straszliwie piekące słońce.
Hult się rozzłościł. Zdjął ze ściany lusterko i podsunął Judy.
– Chyba nie tylko o ręce chodzi – powiedział gniewnie.
Na widok swojej twarzy Judy wrzasnęła przeraźliwie. Wpadła w taką histerię, że Jaskari musiał jej zrobić uspokajający zastrzyk.
Profesor usiadł na krawędzi łóżka.
– Spróbuj teraz posłuchać, co inni do ciebie mówią, przestań wrzeszczeć i mizdrzyć się! Słyszałaś, że Marco usunął z serca Altei bardzo poważną wadę. Obiecał, że tobie też przywróci urodę, ale musisz trochę z nami współpracować.
– Och, jak ja się pokażę ludziom? O, co powiedzą nasi przyjaciele? Będą triumfować, zawsze mi zazdrościli…
To Jaskari znalazł w końcu rozwiązanie, o którym powinni byli pomyśleć dawno temu.
– Marco, daj jej parę kropel eliksiru!
Judy ujęła szklankę z wodą, do której wpuścili odrobinę już przedtem mocno rozcieńczonego płynu. Pijąc, starała się patrzeć głęboko w oczy temu cudownemu mężczyźnie, który stał obok jej łóżka.
Eliksir pomógł. Judy zaczęła powoli rozumieć i akceptować nową sytuację. Płakała trochę nad swoim gorzkim losem, przeważnie jednak obejmowała córkę, robiła to bardzo ostrożnie, prosiła o wybaczenie i cieszyła się szczerze, że dziewczyna rozpoczyna nowe życie.
– Pozwól teraz Marcowi, żeby położył na tobie swoje uzdrawiające ręce, mamo. On jest fantastyczny!
Co do tego ostatniego, Judy zgadzała się z nią całkowicie. A kiedy poczuła ciepło spływające z jego rąk, ogarniające jej skórę i całe ciało – którego zresztą Marco nie dotykał, trzymał ręce kilka centymetrów nad Judy – wtedy ogarnęło ją nigdy przedtem nie doświadczane szczęście, bezpieczeństwo i spokój, który wnikał głęboko do jej udręczonej duszy.
Jakie to ma znaczenie, czy jest piękna czy też nie? Plan popełnienia samobójstwa po skończeniu pięćdziesięciu lat gdzieś się rozwiał. Stres wywoływany koniecznością podporządkowywania się Jackowi też zniknął. Zdrada męża, brutalność Devlina i cała tamta zatruta atmosfera w hacjendzie przestały mieć jakiekolwiek znaczenie.
A ważne zaczęło być to, że Altea została stamtąd wyciągnięta, że uratowano jej zdrowie. Kiedy zaś Judy zobaczyła swoją twarz i ręce po zabiegu Marca, odetchnęła głęboko z wielką ulgą.
– Ale, Judy, powiedz, coś ty zrobiła ze swoją twarzą? – zapytał profesor Hult surowo. – Naprawdę naciągnęłaś skórę do kresu wytrzymałości. To się za parę lat zemści.
Judy chciała powiedzieć, że postępowała tak dla Jacka, ale na myśl o nim zrobiło jej się dziwnie nieprzyjemnie. Westchnęła więc tylko:
– Będę się musiała pogodzić z losem.
– To nie będzie konieczne – wtrącił Marco przyjaźnie. – Ale teraz chciałbym powiedzieć, że mamy nieco inne plany co do wszystkich trzech pań z hacjendy.
Na tym skończył i wszyscy poszli na ogólne zebranie.
Wtorek wieczór, około północy
Loman rozmawiał przez swój telefon, którego nikt nie mógł podsłuchiwać.
– Dobrze, Ross! W takim razie Japonia również wpadnie w nasze ręce! To wspaniale! Dopiero teraz będziemy mogli działać! Państwa padają w ostatnich dniach niczym dojrzałe jabłka. Ach, tak, Japonia także? Ross, dostaniesz na własność państwo, które tylko sobie wybierzesz. Będzie twoje, pod moim nadzorem, rzecz jasna. Co? USA? No, nie prosisz o mało, ale jeśli zdążysz przejąć Stany Zjednoczone, zanim nas ubiegną ci purytame, to będą twoje. Straciliśmy na ich korzyść Australię i różne inne mniejsze terytoria. Tak, moi ludzie tam zostali „zbawieni”. Są teraz sympatyczni jak niewinne baranki, niech ich cholera weźmie! Ale teraz nie mam czasu się nimi zajmować, nasi starzy wrogowie czekają. Wong i ta cała banda.
Skrzywił się, bo uczynił nieostrożny ruch i poczuł przejmujący ból w swoim najbardziej wrażliwym miejscu.
– Nie, spokojnie, spokojnie – odpowiadał na pytanie Rossa. – Zajmiemy się Wongiem i jego kompanią. Moi ludzie są na tropie, to tylko kwestia godzin i zlokalizujemy ich, będzie to dla nich wielka niespodzianka. Pedro de Castillo? Spokojnie, on jest nasz, mamy ich już wszystkich.
Odłożył telefon i usiadł wygodnie w fotelu. Może się zdarzyć, że ci nędznicy mają u siebie Alteę. To by nawet było bardzo dobrze, zgarnąć wszystkich za jednym zamachem. A wtedy panienka zostanie poddana torturom gorszym niż za czasów inkwizycji. A to niemało, bo przecież nikt nie potrafi tak dręczyć innych jak wybrani przez Boga, jedyni, którzy wierzą tak jak trzeba.
22
Nøsen, we wtorek o północy
Indianin z Ameryki Północnej, Fourwell Hunter, zaopiekował się młodą indiańską dziewczyną z Ameryki Południowej, Nellie, która przy nim czuła się absolutnie bezpieczna. Jak przy ojcu. Własnego ojca zresztą znała jedynie jako pijaczka, który przychodził do domu tylko po to, żeby się najeść i przespać, a przy okazji zrobić kolejne dziecko. Była natomiast związana z matką. Bo Nellie nadawała się znakomicie do wszystkich niewolniczych prac w domu. Teraz, kiedy młodsze siostry podrosły, Nellie musiała dom opuścić, żeby zarabiać pieniądze dla licznej rodziny.
No ale wszystko ułożyło się jak najgorzej. I dopiero teraz Nellie poczuła, że nareszcie znalazła się w dobrych rękach.
Marco zapytał dziewczynę:
– Nellie, inni twierdzą, że mówiłaś coś w rodzaju: „wszyscy byli martwi”? Jaskari natomiast twierdzi, że ciężarówki były bardzo wyładowane i ludzie siedzieli w nich ściśnięci niczym śledzie w beczce.
– Bo oni leżeli jeden na drugim. Żeby wszyscy zabici się zmieścili. Widziałam, jak do nich strzelali. Nikt się nie uratował.
– Powinniśmy byli coś z tym zrobić tam na miejscu – powiedział Jaskari. – Zameldować na policji w najbliższym mieście albo co – westchnął Jaskari.
– To by się na nic nie zdało – uspokoiła go Altea. – Wszystkie miejscowe władze Jack przekupił. Policja była po jego stronie.
– Dziwne, że nie zawładnął całym państwem – powiedział profesor Hult.
– Ależ zawładnął – wtrącił inspektor policji. – Może nie akurat Chile, pewnie bał się ujawnienia, bo wszędzie tam był znany. Ale mniejsze kraje w Ameryce Południowej: Wenezuela, Kolumbia, Ekwador, wszystkie znajdują się pod jego wpływami. Wszędzie tam dokonano przewrotów, którym nikt się nie sprzeciwił, bo Loman je znakomicie przygotował.