– Podejmuję spore ryzyko – dodała.
Czuła, jak jest spięty pod marynarką. Nie puszczała go i ściskała coraz mocniej jego ramię. Mogła już odróżnić opuszkami palców materiał marynarki od koszuli. Kiedy lekko się do niej odwrócił, zobaczyła, że ma kamizelkę kuloodporną… Nagle zaschło jej w ustach. Newman spojrzał na nią.
– Powiem szczerze. Nie ode mnie zależy, co będziesz z tego miała. Jak dotąd, niczego właściwie nam nie dałaś. Jeśli będziesz grała uczciwie, to wszystko będzie w porządku. Ubijesz interes, dostarczysz nam tego, czego potrzebujemy, i wkrótce z nową tożsamością będziesz sprzedawała muszle na Fidżi, a twój partner i jego wspólnicy staną się długoterminowymi gośćmi rządu. Nie igraj z tym, nie myśl o tym za dużo, po prostu spróbuj przez to przejść. Pamiętaj, że jesteśmy z tobą, jesteśmy twoimi jedynymi przyjaciółmi.
Faith ponownie oparła się, odrywając w końcu wzrok od kamizelki. Postanowiła teraz rzucić swoją bombę, przecież może wypróbować ją na Newmanie równie dobrze jak na Reynolds. Co prawda, pod pewnymi względami Reynolds i ona miały wiele wspólnego. Dwie kobiety w morzu mężczyzn. Kobieta agent subtelnie rozumiała wiele rzeczy, których mężczyzna nigdy by nie pojął. Z drugiej strony jednak były trochę jak dwa koty krążące wokół tych samych ości.
– Chciałabym wciągnąć w to Buchanana. Wiem, że mogę go do tego namówić. Jeśli będziemy pracowali razem, wasze oskarżenie będzie dużo mocniejsze – powiedziała bardzo szybko, z olbrzymią ulgą, że ma to wreszcie za sobą.
Twarz Newmana zdradzała jego zadziwienie.
– Faith, jesteśmy bardzo elastyczni, ale nie wchodzimy w układy z gościem, który, zgodnie z tym, co mówiłaś, jest mózgiem całej tej afery.
– Nie rozumiesz wszystkiego, nie wiesz, dlaczego to zrobił. On nie jest złym charakterem tego wszystkiego. To dobry człowiek.
– Złamał prawo. Jak powiedziałaś, korumpował urzędników rządowych. Mnie to wystarcza.
– Gdybyś zrozumiał, dlaczego to robił, nie myślałbyś w ten sposób.
– Nie polegaj na tej strategii, nie rób sobie tego.
– A jeśli powiem, że albo ja i Buchanan, albo nikt?
– To popełnisz największy błąd swego życia.
– A więc, albo on, albo ja?
– Wybór nie jest taki trudny.
– Muszę więc rozmawiać z Reynolds.
– Powie ci to samo co ja.
– Nie bądź taki pewien. Potrafię przekonywać, a poza tym przypadkiem mam rację.
– Faith, nie masz najmniejszego pojęcia, jak to wszystko się dzieje. Agenci FBI nie decydują o tym, kogo oskarżyć. Robi to prokuratura. Gdyby nawet Reynolds cię poparła, w co wątpię, to nie ma sposobu, by zgodzili się na to prawnicy. Gdyby spróbowali dopaść tych wszystkich potężnych polityków, a jednocześnie dobić targu z facetem, który tychże polityków w to wszystko wciągnął, to natychmiast stracą robotę. To jest Waszyngton, a my mamy do czynienia z ćwierćtonowymi gorylami. Telefony będą się urywały, media będą szalały, zakulisowe interesy będą finalizowane z niesamowitą szybkością, a na koniec nas upieką. Możesz mi wierzyć, robię to od ponad dwudziestu lat. Buchanan albo nic.
Faith spojrzała w niebo. Przez chwilę między chmurami dostrzegła Danny’ego Buchanana wrzuconego do ciemnej celi więziennej. Nie może do tego dopuścić, musi porozmawiać z Reynolds i prokuratorami, niech zobaczą, że Buchanan także powinien uzyskać immunitet. Tylko w ten sposób może się to odbyć. Z drugiej strony, Newman jest tak pewny tego, co mówi… I to, co mówi, jest absolutnie logiczne. To jest Waszyngton. Nagle, w mgnieniu oka, opuściła ją pewność siebie. Czy naprawdę ona – doświadczony lobbysta, który od Bóg wie jak dawna tasuje polityczne karty – nie oceniła poprawnie swej aktualnej sytuacji?
– Potrzebuję łazienki – powiedziała.
– Za jakieś piętnaście minut będziemy na miejscu.
– Gdybyś skręcił następną w lewo, to za niecałą milę jest całodobowa stacja benzynowa.
– Skąd wiesz? – Spojrzał zdziwiony.
Zrewanżowała się spojrzeniem pełnym pewności siebie, ukrywającym narastającą panikę:
– Lubię wiedzieć, w co wchodzę. Dotyczy to i ludzi, i miejsc. Nie odpowiedział, ale skręcił w lewo i wkrótce wjechali na oświetloną stację Exxon, obok której był sklepik. Autostrada musiała być w pobliżu, pomimo pozornego odosobnienia stacji, bo na parkingu stało sporo samochodów. Widać było, że jest to także stołówka kierowców wielkich ciężarówek. Na parkingu kręcili się ludzie w wysokich butach i kowbojskich kapeluszach, wranglerach i wiatrówkach ze znakami firm produkujących części samochodowe. Niektórzy cierpliwie napełniali zbiorniki benzyną, inni popijali gorącą kawę. Cienkie pasemka pary unosiły się znad zmęczonych twarzy. Nikt nie zwracał uwagi na osobowy sedan, który zatrzymał się obok toalety, przy końcu budynku.
Faith zamknęła za sobą drzwi toalety i usiadła na muszli. Potrzebowała czasu do namysłu, by zapanować nad narastającą paniką. Popatrzyła wkoło, niewidzącym wzrokiem prześlizgiwała się po gryzmołach wymalowanych na żółtych ścianach. Niektóre, bardziej obsceniczne niemal wywołały u niej rumieniec, inne były dowcipne, nawet bardzo, w swym prostactwie. Prawdopodobnie przerastały wszystko, co mężczyźni wymyślili i wypisali na ścianach swych toalet, choć większości mężczyzn nigdy nie postałoby to w głowie. Mężczyźni nigdy nie doceniają kobiet.
Spłukała twarz zimną wodą i wytarła papierowym ręcznikiem. W tej samej mniej więcej chwili kolana nie wytrzymały i zacisnęła je, mocno ściskając palcami porcelanową umywalkę. Czasem miała koszmary, że dzieje się to na jej ślubie: ściska kolana i po chwili mdleje z tego powodu. No cóż, jedno zmartwienie mniej w tej chwili. Nigdy nie miała dłuższego związku, jeśli nie liczyć pewnego młodzieńca w piątej klasie, którego imienia nie mogła sobie przypomnieć, ale którego błękitnych oczu nigdy nie zapomni.
Danny Buchanan ofiarował jej trwałą przyjaźń. W ciągu ostatnich piętnastu lat stał się jej mentorem i zastępczym ojcem. Dostrzegł w niej potencjał, jakiego nikt inny nie widział. Dał jej szansę, kiedy naprawdę tego potrzebowała. Przybyła do Waszyngtonu z bezgranicznymi ambicjami i entuzjazmem, ale absolutnie bez celu. Lobbystka? Nic o tym nie wiedziała, ale brzmiało to podniecająco. I dochodowo. Jej ojciec był dobrodusznym wędrowcem, wciągającym żonę i córkę w coraz to nowe pomysły wzbogacenia się. Stanowił jeden z najokrutniejszych wynalazków przyrody: wizjoner bez talentu niezbędnego do zrealizowania wizji. Dochodowe prace trwały u niego dni, a nie lata. Wszyscy żyli z jednego nerwowego tygodnia na następny. Kiedy jego plany padały, wskutek czego tracił pieniądze innych ludzi, pakował Faith i matkę i uciekał. Czasami byli bezdomni, częściej głodni niż syci, a jednak ojciec do samej śmierci wciąż stawał na nogi, choć kulejąc. Bieda była niezbywalną częścią jej pamięci.
Faith szukała dobrego, stabilnego życia i nie chciała być od nikogo zależna. Buchanan dał jej możliwość i umiejętności potrzebne do zrealizowania marzeń, i znacznie więcej. Nie tylko miał wizję, miał też narzędzia do zrealizowania wielkich pomysłów. Nie mogła go zdradzić. To, co zrobił i co zamierzał zrobić, zapierało jej dech w piersiach z zachwytu. Był skałą, której potrzebowała na tym etapie życia. A jednak podczas ostatniego roku ich wzajemne stosunki się pogorszyły. Buchanan, coraz bardziej zamknięty, przestał z nią rozmawiać. Łatwo się denerwował i z byle powodu się obrażał, a kiedy naciskałaby powiedział, co go martwi, jeszcze bardziej się wycofywał. Było to dla niej tym trudniejsze do zaakceptowania, że ich związek był naprawdę bliski. Danny stał się skryty, przestał zapraszać ją na wspólne podróże, nawet przestali razem ustalać strategię dalszych działań.