– Faith to Faith, wiesz przecież.
– Szczęśliwy jesteś, że wspiera cię ktoś taki jak ona.
– Bardzo – powiedział Buchanan z lekkim grymasem.
– Kiedy ją zobaczysz, pozdrów ją ode mnie, powiedz, żeby wpadła do starego Harveya. Najlepszy umysł i najlepsze nogi w tym mieście – dodał, przymrużywszy oko. Buchanan nie odpowiedział. Senator znowu usiadł na kanapie. – Przez połowę życia działam w służbie publicznej. Płaca jest śmieszna, naprawdę, to tyle co kot napłakał dla kogoś mojego formatu. Wiesz, ile mógłbym zarobić gdzie indziej. To jest niedogodność służby dla kraju.
– Oczywiście, Harvey, absolutnie tak – zgodził się Buchanan, myśląc: Łapówka ci się należy, zapracowałeś na nią.
– Ale nie żałuję niczego.
– Nie ma powodu, byś miał żałować.
Milstead uśmiechnął się z wyrazem zmęczenia.
– Ile dolarów wydałem przez te lata na przebudowę tego kraju, na ukształtowanie jego przyszłości, dla następnego pokolenia i jeszcze następnego.
Więc to były jego pieniądze, to on uratował kraj, pomyślał Buchanan, a głośno powiedział:
– Ludzie tego nie docenią, a media szukają tylko brudu.
– I zgadnij, co muszę robić w moim wieku – powiedział Milstead z cieniem poczucia winy.
– Zasługujesz na nagrodę. – A jednak po tylu latach jakaś słabość, jakieś skrupuły pozostały. – Dobrze służyłeś krajowi, to wszystko na ciebie czeka, tak jak mówiliśmy. Nawet więcej. Tobie i Louise nie będzie niczego brakowało, będziecie żyli jak król i królowa. Wykonałeś swoją pracę i zdobędziesz nagrodę. Jak to w Ameryce.
– Jestem zmęczony, Danny. Zużyty do szpiku kości. Mówiąc między nami, nie jestem pewien, czy wytrzymam następne dwie minuty, a co mówić o dwóch latach. To miejsce wyssało ze mnie życie.
– Jesteś prawdziwym mężem stanu, naszym bohaterem. Buchanan głęboko odetchnął i zastanawiał się, czy chłopcy Thornhilla w zaparkowanej w pobliżu furgonetce dobrze się bawią, słuchając tej głupiej rozmowy. Buchanan już chciał wyjść z tego pokoju. Spojrzał na starego przyjaciela. W jego twarzy widać było jakieś rozedrganie, gdy myślał o naprawdę wspaniałej emeryturze z żoną, z którą był od trzydziestu pięciu lat, którą wielokrotnie oszukiwał i która zawsze pozwalała mu wrócić. I nic na ten temat nie mówiła. Buchanan był przekonany, że psychologia żon polityków jest warta wykładu uniwersyteckiego.
W gruncie rzeczy Buchanan miał miękkie serce dla swych Miastowych. Naprawdę, wiele zdziałali i na swój sposób byli jednymi z najbardziej honorowych ludzi, jakich spotkał. A jednak dla senatora nie było problemem, że dał się kupić.
Wkrótce Harvey Milstead będzie miał nowego pana. Trzynasta Poprawka do Konstytucji zakazała niewolnictwa, ale wyraźnie nikt nie pofatygował się powiedzieć o tym Robertowi Thornhillowi. To najbardziej martwiło Buchanana, że przekazywał swoich przyjaciół Diabłu. Thornhill, zawsze Thornhill.
Mężczyźni wstali i uścisnęli sobie dłonie.
– Dziękuję Danny, dziękuję za wszystko.
– Proszę, nie mów o tym. Proszę. – Podniósł szpiegowską aktówkę i wyszedł z pokoju.
ROZDZIAŁ 18
– Rozmagnesowana? – Reynolds patrzyła na dwóch techników. – Moja taśma została rozmagnesowana? – Oglądała wideo dwadzieścia razy, a właściwie z każdego możliwego miejsca oglądała linie i punkty biegające po ekranie. Siedziała tu bardzo długo i nie wiedziała więcej niż wtedy, gdy tu weszła.
– Nie wdając się za bardzo w techniczne szczegóły… – zaczął jeden z mężczyzn.
– Proszę, bądź precyzyjny – przerwała mu Reynolds. Kiwała głową: a jeśli taśma okaże się bezużyteczna? Boże, Boże, nie może tak być.
– Rozmagnesowanie oznacza wymazanie medium magnetycznego. Robi się to z wielu powodów, najczęściej po to, by użyć medium ponownie, albo żeby zniszczyć nagrane poufne informacje. Taśma wideo jest jedną z wielu form mediów magnetycznych. Ta, którą nam przekazano, uległa wpływowi z zewnątrz, który uszkodził przekaz na tyle, że uniemożliwił właściwe jego wykorzystanie.
Reynolds ze zdziwieniem patrzyła na mężczyznę. Co miała, do cholery, znaczyć ta techniczna odpowiedź?
– To znaczy, że ktoś specjalnie popsuł tę taśmę? – powiedziała.
– Tak.
– A nie może to być problem związany z samą taśmą? Jak możesz z pewnością stwierdzić, że ktoś na nią „wpłynął”?
– Wielkość zniszczeń, jakie widzieliśmy do tej pory, wyklucza każdą inną możliwość – odpowiedział drugi technik. – Nie możemy być pewni na sto procent, ale wygląda to na interwencję osoby trzeciej. Z tego co wiem, system inwigilacji był bardzo przemyślny. Multiplekser z trzema czy czterema kamerami, tak że nie było żadnych przerw. Jak się to włączało? Ruch czy pułapka?
– Pułapka.
– Lepszy jest ruch. Dzisiejsze systemy są tak czułe, że potrafią wychwycić ruch ręki sięgającej po coś na stole. Pułapki są już przestarzałe.
– Dzięki, będę o tym pamiętała – powiedziała sucho.
– Wykonaliśmy powiększenie pikseli, żeby wzmocnić szczegóły, ale nic to nie dało. Z pewnością ktoś to zrobił.
Reynolds przypomniała sobie, że skrytka w chatce, w której znajdował się sprzęt wideo, była otwarta.
– No dobrze, jak mogli to zrobić?
– Dostępny jest cały wachlarz wyspecjalizowanych urządzeń.
– Nie, nie mówimy o urządzeniach laboratoryjnych. – Reynolds potrząsnęła głową. – To zostało zrobione na miejscu, tam, gdzie był sprzęt. I może ktoś, kto to zrobił, nie wiedział nawet, że był to sprzęt wideo. Załóżmy więc, że musieli użyć tego, co przypadkiem mieli ze sobą.
Technicy zastanawiali się przez chwilę. Jeden z nich powiedział:
– Jeśli ta osoba miała silny magnes i przesunęła go kilka razy nad rejestratorem, to mogła w ten sposób zniszczyć taśmę wskutek przemieszczenia cząstek metalu, co z kolei mogło zniszczyć zarejestrowany wcześniej obraz.
Reynolds ciężko odetchnęła. Zwyczajny magnes być może zniszczył jej jedyny trop.
– Czy jest jakiś sposób, żeby odzyskać obrazy na taśmie?
– To jest możliwe, ale zajmie trochę czasu. Nie możemy niczego gwarantować, dopóki nie spróbujemy.
– Spróbujcie. Niech sprawa będzie jasna. – Stanęła i z góry spojrzała na mężczyzn. – Muszę zobaczyć, co jest na tej taśmie. Nie macie żadnego zlecenia ważniejszego od tego. Jeśli będą jakieś problemy, to niech interweniuje zastępca dyrektora, ale róbcie to tak długo, jak będzie trzeba, dwadzieścia cztery godziny na dobę. Muszę to mieć. Zrozumieliście?
Mężczyźni spojrzeli po sobie, po czym przytaknęli.
Kiedy Reynolds wróciła do biura, czekał tam na nią mężczyzna.
– O, Paul – powiedziała, siadając.
Paul Fisher wstał i zamknął drzwi. Był to łącznik z Kwaterą Główną. Przeszedł nad stosem dokumentów i ponownie usiadł.
– Wyglądasz, jakbyś była przepracowana, Brooke. Zawsze tak wyglądasz i chyba to właśnie w tobie kocham.
Uśmiechnął się, a Brooke odwzajemniła uśmiech. Fisher był jednym z niewielu ludzi w FBI, na których Reynolds nie – patrzyła z góry, dosłownie, bo miał niemal dwa metry. Byli mniej więcej w tym samym wieku, ale Fisher pracował w Biurze dwa lata dłużej i był jej przełożonym. Był kompetentny i uczynny, był też przystojny, z czasów studiów na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles zostały mu rozwichrzone blond włosy i zgrabna sylwetka. Kiedy małżeństwo Reynolds zaczęło się rozpadać, wyobrażała sobie romans z rozwiedzionym Fisherem. Nawet teraz była zadowolona, że zdążyła pójść do domu, wziąć prysznic i się przebrać.
Fisher zdjął kurtkę i siedział tylko w koszuli, wdzięcznie opinającej jego długi tors. Wiedziała, że choć cały czas się tu kręcił, tym razem jest służbowo.