– Całkiem dobrze. Co jeszcze?
– Dlaczego chcesz usłyszeć coś, co i tak wiesz? – Przyglądał się jej badawczo. – Czy Buchanan jest w jakiś sposób zamieszany w tę sprawę?
Teraz Faith uważnie przyjrzała się Lee. Jeśli udawał nieświadomość, to robił to znakomicie.
– Danny Buchanan jest człowiekiem godnym szacunku, zawdzięczam mu wszystko.
– Czyli to przyjaciel. Ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
– Rzadko spotyka się ludzi w rodzaju Danny’ego, to prawdziwy wizjoner.
– A ty?
– Ja? Po prostu wcielałam jego wizje w życie. Ludzi takich jak ja jest na pęczki.
– Nie wydaje mi się, byś była aż tak pospolita. Faith pociągnęła łyk kawy i nie odpowiedziała.
– Jak się zostaje lobbystą?
Faith stłumiła ziewnięcie i znowu upiła kawę. Głowa zaczynała jej ciążyć. Nigdy nie potrzebowała zbyt wiele odpoczynku, przyzwyczajona była do podróży po całym świecie i krótkich drzemek w samolotach. Ale teraz czuła nieprzepartą ochotę skulenia się pod stołem i zaśnięcia na kolejne dziesięć lat. Może to była reakcja jej ciała na dziesięć godzin horroru – potrzeba wyłączenia się, rzucenia ręcznika na ring. Nie rób mi krzywdy, proszę.
– Mogłabym skłamać i powiedzieć, że chciałam zmieniać świat. Każdy tak mówi, prawda? – Wyjęła z torebki fiolkę z aspiryną, połknęła dwie tabletki i popiła kawą. – Pamiętam, jak oglądałam przesłuchania w sprawie Watergate, kiedy byłam dzieckiem. Ci wszyscy strasznie poważni ludzie w tamtym pokoju. Mężczyźni w średnim wieku, w brzydkich, szerokich krawatach, ich nalane twarze, rozwiane włosy, to, jak mówili do tych dudniących mikrofonów i jak słuchali prawników szepczących im do ucha. Wszystkie media, cały świat skoncentrowany na nich. Pociągało mnie to, co dla reszty kraju najwyraźniej było przerażające, ta cała władza! – Uśmiechnęła się blado, patrząc w kubek kawy. – Moja szalona dusza. Siostry zakonne były tuż przy mnie. W szczególności jedna z nich, siostra Audrey Ann, naprawdę wierzyła, że moje imię jest bluźniercze. W końcu Faith oznacza wiarę. Mówiła: „Droga Faith, staraj się wzrastać do swego imienia, a nie upadać ku swoim diabelskim pożądaniom”.
– Byłaś więc rozrabiaką?
– Było tak, jakbym zmieniała się na gorsze za każdym razem, gdy widziałam obok siebie habit. Wiele podróżowaliśmy z tatą, ale w szkole radziłam sobie dobrze, nawet jeśli poza nią robiłam piekło. Poszłam do dobrego college’u i w końcu znalazłam się w Waszyngtonie, stale mając w głowie wspomnienia obrazów tej absolutnej władzy. Nie miałam bladego pojęcia, co dalej robić, ale z całą pewnością wiedziałam, że chcę włączyć się w tę grę. Robiłam jakieś małe zlecenie dla jednego z kongresmanów, służących pierwszą kadencję, i wpadłam w oko Danny’emu Buchananowi. On mnie wynalazł i, jak sądzę, coś we mnie zobaczył. Myślę, że podobał mu się mój entuzjazm, w końcu prowadziłam biuro, mając za sobą wszystkiego dwa miesiące doświadczenia. Może zauważył też, że nie cofam się przed nikim, nawet przed Przewodniczącym Izby.
– Tak, to chyba robi wrażenie u kogoś, kto dopiero co skończył college.
– Naprawdę, po doświadczeniach z siostrami politycy nie byli jakimś szczególnym wyzwaniem.
– Więc jestem zadowolony, że chodziłem do szkół państwowych. – Lee uśmiechnął się. Rozejrzał się dyskretnie. – Nie patrz tam teraz, ale FBI zaczyna krążyć.
– Co? – Obracała głowę i wszędzie patrzyła.
– Tak, to było dobre. – Lee wzniósł oczy w górę.
– Gdzie oni są?
– Nigdzie. A także wszędzie. – Lekko stuknął w stolik. – Federalni nie chodzą ze znaczkami na czołach. Nie widać ich.
– To dlaczego, do diabła, powiedziałeś, że krążą?
– To był test. I nie zdałaś go. Ja tylko czasami, nie zawsze, potrafię poznać Federalnych. Jeśli znowu powiem coś takiego, to już nie będę żartował, oni tam naprawdę będą. W żadnym wypadku nie możesz reagować tak jak przed chwilą. Wykonuj normalne, wolne ruchy. Ot, śliczna kobieta na wakacjach ze swym chłopakiem. Rozumiesz?
– Dobrze, w porządku. Ale nie rób mi tego więcej, moje nerwy nie są w dobrym stanie.
– Jak zapłacisz za bilety?
– A jak powinnam?
– Twoją kartą kredytową na fałszywe nazwisko. Nie pokazuj gotówki. Jeśli kupisz bilet w jedną stronę, na dzisiaj, i na dodatek za gotówkę, to linie lotnicze zwrócą na ciebie uwagę.
Tymczasem im mniej jesteśmy zauważani, tym dla nas lepiej. Przy okazji, jakie jest teraz twoje nazwisko?
– Suzanne Blake.
– Całkiem ładnie.
– Suzanne to było imię mojej matki.
– Było? Umarła?
– Oboje rodzice umarli, matka kiedy miałam jedenaście lat, tata sześć lat później. Nie mam rodzeństwa, byłam siedemnastoletnią sierotą.
– Musiało być ciężko.
Faith przez długą chwilę nic nie mówiła. Zawsze trudno jej było mówić o swojej przeszłości i rzadko to robiła. Na dodatek nie znała tego mężczyzny, było w nim jednak coś, co dawało poczucie pewności i bezpieczeństwa.
– Naprawdę, kochałam matkę – zaczęła. – Była dobra i cierpiała przez ojca. On też zresztą był dobrym człowiekiem, ale jednym z tych, którzy zawsze mają w zanadrzu nowe sztuczki, jakieś szalone pomysły na szybkie wzbogacenie się. Kiedy jego plany padały, a zawsze tak było, musieliśmy się pakować i przeprowadzać.
– Dlaczego?
– Bo w wyniku wielkich planów mojego tatusia ludzie zawsze tracili pieniądze i w związku z tym oczywiście byli wściekli. Przeprowadzaliśmy się cztery razy, zanim umarła matka, dalsze pięć razy po jej śmierci. Codziennie z mamą modliłyśmy się za tatę. Krótko przed śmiercią powiedziała, żebym się nim opiekowała, a miałam raptem jedenaście lat.
– Nie mogę się z tym równać. – Lee pokręcił głową. – Moi rodzice od pięćdziesięciu lat mieszkają w tym samym domu. Jak udało ci się pozbierać po śmierci matki?
Jakoś łatwiej jej się teraz mówiło, słowa same przychodziły.
– Nie było tak ciężko, jak myślisz. Mama kochała tatę, nienawidziła jedynie tego, jak żył, jego pomysłów, całego tego przeprowadzania się. On jednak nie miał zamiaru się zmieniać, więc nie stanowili najszczęśliwszej pary. Były okresy, że naprawdę myślałam, że ona go zabije. Kiedy umarła, to w pewnym sensie było tak, że z jednej strony byliśmy ja i tata, a przeciwko nam był cały świat. Tata stroił mnie w jedyne ładne ubranie, jakie miałam, i pokazywał swoim przyszłym partnerom. Chyba chodziło o to, żeby ci ludzie pomyśleli, że nie może być przecież aż taki zły, przecież jest z nim ta mała dziewczynka, no i w ogóle. Kiedy miałam szesnaście lat, pomagałam mu w jego interesach, szybko dorastałam. Myślę, że wtedy zaczęłam być wygadana i mieć sztywny kręgosłup. Nauczyłam się myśleć samodzielnie.
– Alternatywna edukacja – skomentował Lee. – Rozumiem, że to ci się bardzo przydało w karierze lobbysty.
– Idąc na każde spotkanie, tata powtarzał: „Faith, kochanie, teraz jest ten właśnie raz, czuję to tutaj”, i kładł rękę na sercu. – Jej oczy zwilgotniały. – „To dla ciebie, dziewczynko”, mówił, „Tatuś kocha swoją Faith”. I za każdym razem mu wierzyłam.
– Wygląda, że w końcu rzeczywiście cię skrzywdził – powiedział cicho Lee.
– To nie to, że chciał wykiwać ludzi. – Faith pokręciła głową. – To nie były jakieś oszukańcze chwyty czy coś takiego. Głęboko wierzył, że w końcu się powiedzie, a jednak nigdy się nie udało i za każdym razem musieliśmy się przeprowadzać. I nigdy nie zarobiliśmy wielkich pieniędzy. Boże, ile razy spaliśmy w samochodzie. Ileż razy mój ojciec wchodził do restauracji tylnymi drzwiami i trochę później wychodził z obiadem, który udało mu się jakoś wyprosić. Siedzieliśmy na tylnym siedzeniu i jedliśmy. Patrzył wtedy w niebo i pokazywał mi gwiazdozbiory. Nigdy nie skończył szkół, ale o gwiazdach wiedział wszystko. Mówił, że dosyć się za nimi nagonił przez całe życie. Siedzieliśmy tak do późna w nocy i tatuś mówił, że będzie lepiej. Ot tak, na ulicy.