Spojrzała na niego, jakby miała się rozpłakać. Nie rozpłakała się jednak, tylko otarła samotną łzę z policzka Lee. Lee spojrzał we wsteczne lusterko.
– Ale to chyba nie leży w planach Reynolds, co?
– Wątpię.
– Faith – powiedział łagodnie – dlaczego go zasłoniłaś? Wiem, że bardzo szanujesz Buchanana i tak dalej, ale dlaczego?
– Powiedziałam ci – odetchnęła płytko – on jest wyjątkowy, jedyny. Ja jestem zwyczajna, nie mogłam pozwolić mu zginąć.
– Ja bym tego nie zrobił.
– A dla mnie? – spytała.
– Tak.
– Poświęcasz się dla ludzi, którzy są dla ciebie ważni. A dla mnie Danny jest bardzo ważny.
– Zgłosiłaś się do FBI, żeby spróbować ochronić Buchanana, mimo że miałaś wszelkie środki, by zniknąć: fałszywe dokumenty, konto w szwajcarskim banku, bezpieczny dom. To powinno mi dać wskazówkę.
– Ale przeżyłam, udało mi się! – Ścisnęła mu rękę. – Może przez to i ja w jakiś sposób jestem nadzwyczajna?
– Teraz, kiedy tu jesteś, naprawdę nie chcę, żebyś odeszła. Dałbym wszystko, co mam, i zrobiłbym, co w mojej mocy, żebyś została.
Przesunęła palcem po jego wargach, pocałowała go, spojrzała mu w oczy, które nawet w ciemności zdawały się roztaczać słoneczny blask. Nie myślała, że kiedykolwiek znowu zobaczy te oczy, może ocaliło ją to, że musiała przeżyć, by móc je znów zobaczyć, ta myśl nie pozwoliła jej umrzeć. W tej chwili nie wiedziała, czy jest jeszcze coś, dla czego warto żyć. Coś innego niż miłość tego mężczyzny. I nagle znaczyło to dla niej wszystko.
– Włącz silnik – poprosiła.
Spojrzał na nią zdziwiony, ale nic nie powiedział. Przekręcił kluczyk i wrzucił bieg.
– Jedź – powiedziała Faith.
Zjechał z krawężnika, a samochód z tyłu natychmiast zrobił to samo. Jechali przed siebie, a drugi samochód za nimi.
– Reynolds pewno wyrywa sobie włosy z głowy – stwierdził Lee.
– Poradzi sobie.
– Dokąd?
– Ile masz benzyny?
– Pracowałem – odparł ze zdziwieniem. – Pełny bak.
Usiadła obok niego, objęła go w pasie i włosami łaskotała go w nos. Pachniała tak cudownie, że zakręciło mu się w głowie.
– Możemy pojechać na miejsce widokowe za Parkway. – Spojrzała na rozgwieżdżone niebo. – Pokażę ci gwiazdozbiory.
– Goniłaś ostatnio za gwiazdami? – Spojrzał na nią.
– Zawsze. – Uśmiechnęła się.
– A później?
– Przecież nie mogą mnie tam trzymać wbrew mej woli, prawda?
– Nie, ale będziesz zagrożona.
– To może razem będziemy zagrożeni?
– W tej chwili, Faith, w tej chwili. A co się stanie, kiedy skończy się nam benzyna?
– Na razie jedźmy.
I tak właśnie zrobili.