Potem zorganizuję panu spotkanie z naszym kierownictwem.
— Jeśli będę mógł, przyjdę z przyjemnością — obiecał Malko.
— Dziękuję.
Podała mu rękę i znikła tak samo, jak się pojawiła.
Malko był tylko trochę zdziwiony: palestyńscy chrześcijanie byli o wiele swobodniejsi niż pozostali Palestyńczycy, dlatego wiele kobiet walczyło w ich szeregach bez kompleksów.
Tak jak słynna Leila Khaled, pierwsza kobieta, która uprowadziła samolot.
Zdecydował, że jeśli nie zdarzy się nic nowego, pójdzie na tę manifestację, sprawdziwszy wcześniej, czy Fajsal wie o tej propozycji.
Było to zabawniejsze, niż tkwić tu bezczynnie w oczekiwaniu na telefon.
Poza tym Amina Jawal była urocza.
ROZDZIAŁ DWUNASTY
Mały chłopiec z ogoloną czaszką, wystrojony w odświętne ubranie, niezgrabny w swojej marynarce w kratkę i białej koszuli z czerwonym krawatem, z namaszczeniem deptał amerykańską flagę, wymachując przy tym rękami: w jednej ręce trzymał czerwoną chorągiewkę z napisem LFWP, a w drugiej chromowanego, automatycznego kolta 45, którego ledwie dał radę podnieść.
Na scenie naprzeciwko niego mistrz ceremonii wzywał nie wielką grupę zgromadzonych do oporu.
Spotkanie odbywało się na środku ulicy, w samym centrum obozu al Szati, który był ważną strefą wpływów LFWP.
Około stu osób spokojnie siedziało na krzesłach ustawionych na środku jezdni, pod wielkim portretem Che Guevary.
Wbrew buntowniczym hasłom, wszystko to było poczciwe, grzeczne i zakrawało na kpiny.
Do chłopca dołączyli inni, już nie tak elegancko ubrani, młodzi ludzie, a trochę starsi ochotnicy układali w tym czasie wielki dywan z fałszywych izraelskich flag, niedbale podrobionych.
Malko odwrócił głowę i napotkał spojrzenie Aminy Jawal, siedzącej skromnie na sąsiednim krześle.
Tak jak się umówili, przyjechała po niego do Commodore o piątej.
Błogosławiona rozrywka!
Po telefonie do Fajsala, który potwierdził, że miała się z nim skontaktować Amina Jawal, znana działaczka LFWP, dzień mijał mu bardzo wolno, w całkowitej bezczynności.
Odrzucił propozycję Kyley Cam.
która chciała, by „zaczaił się” z nią na wątpliwe wyjście Arafata.
Dziennikarka całe dnie spędzała czekając cierpliwie, by przez kilka sekund zobaczyć w przelocie palestyńskiego przywódcę.
Ludzie z ochrony zaczynali ją uważać za gruppie Abu Amara!
— Prawda, że są odważni?
— mruknęła Amina Jawal.
Chłopcy deptali teraz sumiennie izraelskie flagi.
Potem podnieśli je, a wtedy starsi spośród nich podpalili materiał, używając do tego benzyny.
Teraz pojawiło się wielu mężczyzn o twarzach zakrytych kefiami.
Zaczęli strzelać w powietrze krótkimi seriami z kałasznikowów.
Był to bardzo kosztowny spektakl, ze względu na cenę amunicji w Gazie.
Wystrojony chłopiec zmęczył się i poszedł odpocząć u stóp estrady, a porzuconego kolta uznał za swoją prawowitą własność młody, wąsaty mężczyzna, który schował go do wewnętrznej kieszeni kurtki.
Malko powiedział sobie, że gdyby Izraelczycy mieli tylko takich prze ciwników jak ci, mogliby spać spokojnie przez dwieście lat.
Ci ludzie, pomimo ich widocznej determinacji, nie liczyli się zupełnie.
Wszędzie powiewały czerwone flagi ze skrótem LFWP, wymieszane z kilkoma sztandarami w kolorach palestyńskich.
Zapadał zmierzch.
Po wystrzeleniu ostatnich, słabych serii, manifestanci zaczęli się rozchodzić.
Amina wstała.
— Pójdziemy na spotkanie z naszymi przywódcami — zaproponowała.
Prawdziwymi fedainami.
Malko wahał się, gdyż nie miał ochoty brać udziału w wykładzie propagandowym, lecz Amina patrzyła na niego tak błagalnie, że dał się skusić.
Urodziwa Palestynka, zuchwała, według norm obowiązujących na Środkowym Wschodzie, ciekawiła go i pociągała.
— Zgoda — powiedział — jestem do pani dyspozycji.
Wstając, o mało nie zgubił wielkiego desert eagle, który nosił na plecach, wciśnięty za pasek od spodni i ukryty pod kurt ką.
Po tym wszystkim, co mu się przydarzyło, wolał być ostrożny.
Wszedł za Aminą w ciasną uliczkę, na której zaparkowała samochód — małe, białe i poobijane daewoo.
Kiedy odjeżdżali, była już noc.
Malko bardzo szybko stracił orientację.
Amina krążyła po wąskich uliczkach bez nazwy.
W pewnej chwili odwróciła się do niego i powiedziała:
— Pewnie będziemy pierwsi.
Czy nie będzie to dla pana kłopotliwe, że zobaczą pana z kobietą?
Malko zapewnił ją, że przeciwnie.
— Gdzie jesteśmy? — zapytał ze zwykłej ciekawości.
— W al Sabra.
Była to najstarsza część Gazy, w pobliżu placu Palestyny, gdzie stały na postoju wszystkie taksówki.
W końcu młoda Palestynka zatrzymała się w głębi ślepej uliczki, naprzeciwko wielkiej sterty śmieci.
Zostawili daewoo i dalej poszli pieszo.
Droga była nieoświetlona i co najmniej nierówna.
Malko potknął się.
Amina wzięła go ze śmiechem za rękę i poprowadziła w kierunku ciemnej rudery.
Na dźwięk ich kroków poderwał się kot — widok niezwykle rzadki w Gazie.
Prawdopodobnie mieszkańcy miasta zjedli wszystkie swoje zwierzęta domowe.
Ich wyprawa zaczynała przypominać miłosną eskapadę…
W końcu to przecież ta nieustraszona bojowniczka z ognistym zadkiem dostarczyła Malko upragnionej rozrywki.
Ich sam na sam z pewnością nie byłoby nieprzyjemne.
— Jesteśmy na miejscu — oznajmiła Amina.
Znajdowali się na małym podwórku.
Młoda Palestynka po grzebała kluczem w zamku i weszli do pomieszczenia, w którym czuć było wilgoć.
Kobieta zapaliła światło i Malko zobaczył pokój o pokrytych liszajami ścianach, wzdłuż których leżały materace.
Jadalnia na muzułmańską modłę.
Było zimno, a miejsce to robiło przygnębiające wrażenie.
— Nie ma nikogo — zdziwił się Malko.
— Przyjdą — stwierdziła Amina — niech się pan rozgości.
Usiadła na jednym z materaców, nisko, prawie na wysokości podłogi, zapraszając Malko, by się do niej przyłączył.
Usiadł oparty plecami o ścianę, lecz było mu trochę niewygodnie: za tknięty za pasek spodni desert eagle uwierał go w lędźwie.
Amina wyjęła papierosa, którego zapalił jej swoją zapalniczką marki Zippo, opatrzoną godłem CIA.
— Dziękuję — powiedziała, patrząc na niego spojrzeniem zbyt natarczywym, by mogło być przyzwoite.
Malko powiedział sobie, że może przyprowadziła go tutaj, mając na myśli dyskretny flirt, a nawet coś więcej.
Z Arabkami nigdy nic nie wiadomo.
Przypomniał sobie zakwefioną kobietę, która pewnego wieczora zastukała do drzwi jego hotelowego pokoju w Kuwejcie, żeby się z nim kochać.
Nie za mienili ani słowa z powodu bariery językowej.
Zauważyła go trochę wcześniej, podczas sylwestrowego przyjęcia w Sheratonie…
Skromna mieszczka, która zdejmuje zasłonę tylko dla męża.
Amina patrzyła na niego z dziwnym wyrazem twarzy.
Mie rzyli się wzrokiem, jak dwa koty, które nie wiedzą, czy będą się bić, czy parzyć.
Malko pomyślał, że musi spróbować szczęścia i pochylił się, by ją pocałować, lecz Palestynka uchyliła się.
Wówczas desert eagle wysunął się zza jego paska i upadł z głuchym stuknięciem na podłogę, między materac i ścianę.
Amina Jawal podskoczyła:
— Co to jest?
Schyliła się, a widząc wielki, automatyczny pistolet, cofnęła się natychmiast, jakby ujrzała jadowitego węża.