Ale to nie wszystko.
Przesłuchania zaczęły się jeszcze tego samego wieczora, a on osobiście brał w nich udział.
— Często to robi?
— To zupełny wyjątek.
Nassiw jest bardzo wrażliwy na takie rzeczy.
Potem stało się coś dziwnego.
Około jedenastej wieczorem został przewieziony niespodziewanie do Alshefa Hospital z lekkim atakiem serca.
Okazało się, że choroba nie jest groźna i dziś rano opuścił szpital.
Personel szpitala zauważył, że jego ubranie i buty były poplamione krwią.
Wyglądał na zaszokowanego i nie powiedział ani słowa.
— Co się stało?
— Mogłem się tego dowiedzieć dzięki moim kontaktom w służbie prewencyjnej — powiedział generał.
— Wczoraj wieczorem Nassiw uczestniczył w przesłuchaniach.
A raczej w jednym przesłuchaniu.
W badaniu Mehdiego al Bajuka.
mechanika z garażu Jasera Arafata.
— Człowieka, który nas interesuje?
— zapytał Malko, obawiając się tego, co jeszcze powie generał.
— Tak.
Był torturowany przez samego Nassiwa, który włożył mu głowę w imadło, a potem zaciskał je tak długo, aż w końcu al Bajuk umarł.
— Dlaczego Jamal Nassiw sam go przesłuchiwał?
— Nie wiem, lecz przypuszczam, że doszedł do tego samego wniosku co my: al Bajuk był jedyną interesująca postacią w całej grupie.
— Czy coś powiedział?
— Chyba nie.
Prawdopodobnie Nassiw, nie przyzwyczajony do operowania imadłem, ścisnął za mocno i przez przypadek zabił swoją ofiarę.
Malko nie miał zamiaru ukrywać rozczarowania.
Jeszcze raz prawda przeszła mu koło nosa.
Jedyny człowiek, który mógł powiedzieć, co planowali Izraelczycy, nie żył, a Jamal Nassiw nie zdradziłby agentowi CIA prawdy, oczywiście, jeśli ją znał.
Malko miał tylko jedną satysfakcję.
Od samego początku w całej sprawie została zachowana pewna konsekwencja.
To dobrze, że aby ukryć Mehdiego al Bajuka, Szin Bet nie liczyła się z niczym, postępując zupełnie bezwzględnie.
Niestety, zostało jeszcze wiele znaków zapytania.
— Al Bajuk — zauważył Malko — był chyba zwolennikiem Arafata, jeżeli należał od dawna do Fatahu.
Dlaczego więc do łączył do Hamasu?
— Nie ma w tym niczego dziwnego — wyjaśnił generał el Husseini.
Tutaj wielu ludzi, uznając władzę Arafata, uważa, że jest on zbyt ugodowo nastawiony wobec Izraelczyków i pozwala się oszukiwać.
Wtedy przystępują do Hamasu, który jest po nadto bardziej aktywny społecznie.
Jednak teraz nie ma już prawdziwego rozdżwięku między Arafatem i Hamasem.
Przede wszystkim, odkąd szejk Jassine wszedł w skład palestyńskiego rządu.
— To znaczy — natychmiast zwrócił uwagę Malko — że okrucieństwo Jamala Nassiwa wobec tego nieszczęśnika jest jeszcze mniej zrozumiałe.
— Właśnie.
Z jednym wyjątkiem: jeżeli Nassiw dowiedział się, że miał on powiązania z Izraelczykami i chciał go zmusić do powiedzenia prawdy.
— Jeśli tak jest, na pewno opowie o wszystkim Jaserowi Arafatowi…
— To brzmi logicznie — zgodził się generał.
Malko miał ochotę dowiedzieć się czegoś więcej.
Był tylko jeden sposób, by tego dokonać.
— Czy rodzina tego mechanika również została zatrzymana?
— zapytał.
— Nie, nie sądzę. Dlaczego?
— Czy będziemy mogli złożyć im wizytę?
Chyba, że zepsuje to pana stosunki ze służbą prewencyjną?
Malko specjalnie zrobił to zastrzeżenie, znając nienawiść generała el Husseiniego do Jamala Nassiwa.
Palestyńczyk zareagował natychmiast.
— Pan żartuje! — powiedział sucho.
— To wspaniały pomysł.
Mam teraz krótkie zebranie, a potem pojedziemy.
Proszę tu na mnie zaczekać.
Wyszedł, zostawiając Malko sam na sam z jego myślami.
Była to ostatnia szansa poznania prawdy, nawet jeśli niewielka.
W przeciwnym wypadku nie pozostawałoby mu nic innego, jak wyjechać do Jerozolimy z pustymi rękami.
Dwa auta Mukhabaratu — BMW i samochód terenowy — za trzymały się w wąskiej, bitej uliczce.
Była to dzielnica ludowa i biedna, położona na wschodnim końcu Gazy, w pobliżu nowych budynków, stojących frontem do morza.
Kilku przechodniów rzuciło im zaniepokojone spojrzenia, kiedy policjanci, którzy wcześniej brali udział w śledztwie nad dziwną komórką Hamasu.
prowadzili Malko i generała el Husseiniego do domu gdzie mieszkała rodzina al Bajuka.
Policjant zapukał do drzwi i zamienił kilka słów z kobietą bez wieku ubraną w długą, szarą suknię, w chuście na głowie.
Kobieta patrzyła na niego z przestrachem.
Weszli do ciemnej izby zapełnionej materacami i starymi meblami, z wielkim stołem pośrodku.
Dwoje dzieci siedmio lub ośmioletnich kryło się w kącie.
Kobieta w milczeniu wycofała się w głąb izby, aż do stołu, patrząc z przerażeniem na przybyłych.
Odpowiedziała monosylabami na kilka pytań policjanta.
Generał el Husseini służył Malko za tłumacza.
— Ona jest żoną Mehdiego al Bajuka.
— Czy wie, dlaczego został zatrzymany?
Policjant, nie podnosząc głosu, prowadził dalej swoje przesłuchanie.
Powoli kobieta ośmieliła się trochę i opowiedziała, co się stało.
Generał tłumaczył w miarę, jak mówiła:
— Jej mąż wyszedł wczoraj jak zwykle do pracy. Poszedł piechotą, bo taksówki są za drogie.
Więcej go nie zobaczyła.
Około piątej przyszli do niej ludzie z Prewencyjnej Służby Bezpieczeństwa i przetrząsnęli dom, mówiąc, że szukają broni.
Wyjaśnili jej, że al Bajuk został zatrzymany, ponieważ brał udział w antyrządowym spisku.
Malko zmarszczył brwi.
— W spisku?
— Tak, ten zarzut stawia się często — wyjaśnił generał.
— Po zwala swobodnie przeczesywać teren.
Kobieta podniosła głos, oburzona.
Generał przetłumaczył:
— Mówi, że zabrali tylko ich oszczędności: dwieście szekli schowanych w worku z mąką.
Kobieta pokazała im worek stojący na półce, na którym widać było jeszcze napis UNWRA i wyjaśniła, że co miesiąc do staje produkty spożywcze z ONZ. Bez tego jej rodzina umarła by z głodu.
Malko rozejrzał się po ścianach pokoju.
Zobaczył portret Jasera Arafata oprawiony w ramy, panoramiczne zdjęcie meczetu al Aksa, wycięte z kolorowego magazynu i kilka widoków Ammanu, lecz nie było niczego, co miałoby związek z Hamasem.
Trochę ubrań wisiało na gwoździach wbitych w ścianę.
— Proszę przeszukać dom — polecił generał.
Polecenie zostało błyskawicznie wykonane.
Policjant przetrząsnął najpierw pomieszczenie, w którym się znajdowali, a potem popchnął uchylone drzwi, za którymi ukazało się coś w rodzaju sypialni, z wieloma materacami leżącymi bezpośrednio na ziemi.
Na jednym z nich majaczyła ludzka sylwetka.
Malko podszedł bliżej.
Żona al Bajuka rzuciła się na niego, złapała go za ręce z nie spodziewaną siłą i próbowała zmusić do wyjścia z pokoju, wykrzykując coś przenikliwym głosem.
— To jest jej pierworodna córka, Mażida — przetłumaczył generał.
— Od dwóch lat jest bardzo chora.
Obudzona hałasem dziewczyna otworzyła oczy.
Jej głowę osłaniała biała chusta, ciało natomiast ginęło w fałdach długiej, beżowej sukni.
Malko zobaczył bardzo bladą twarz, czerwone oczy i wystraszone spojrzenie, dobiegające z głębi zapadniętych oczodołów.