Cóż za piękna manipulacja. A teraz trzymał Jamala Nassiwa za jaja.
Z pożytkiem dla Szin Bet, ponieważ mógł się jeszcze przydać.
Trzeba go tylko wyżej pchnąć w hierarchii władz Autonomii Palestyńskiej.
Generał el Husseini ze smutkiem przyglądał się recepcie z Hadassah Hospital, którą Malko pożyczył od córki al Bajuka.
— Posłużyli się tą samą metodą, której użyli w przypadku Adnana Jassine — stwierdził generał. — Izraelczycy nie mają wyobraźni.
Jassine zaproponował pieniądze na operacje jego żony fałszywy Egipcjanin. Tutaj zaatakowali otwarcie.
Tylko czego chcieli od zwykłego mechanika?
Musimy się tego koniecznie dowiedzieć.
— To jest najważniejsze pytanie — powiedział Malko.
— Poza tym jedna rzecz nie daje mi spokoju.
Prawdopodobnie nie chcieli już od al Bajuka nic więcej, zapewniając mu tylko rodzaj „serwisu gwarancyjnego” w postaci kilku lekarstw dla jego córki. Jaką przysługę mógł im oddać, że rewanżowali się w taki sposób?
Dostarczył im informacji o tym, w jaki sposób przemieszcza się Arafat?
— Nie — zdecydował el Husseini — niewiele wiedział, całe dnie spędzał w garażu. Był podrzędnym pracownikiem, który poza tym odpowiadał nie tylko za stan techniczny samochodów Arafata. Miał także pod opieką rządowego rangę rovera. Był dobrym mechanikiem i często pracował do późna w nocy, by doprowadzić auta do porządku.
— A czy mógłby celowo uszkodzić jeden z samochodów używanych przez Abu Amara?
— Teoretycznie tak. Tylko w jaki sposób?
Kierownik ekipy mechaników codziennie sprawdza stan techniczny pięciu mercedesów Arafata.
Nigdy nie zdarzyło się nic podejrzanego.
Po za tym wszystkie te samochody są wysyłane co pół roku do Ammanu na przegląd generalny…
A jednak Izraelczycy nie przekupili Mehdiego al Bajuka bez powodu.
— Niepokoją mnie — powiedział Malko — ich uparte starania, by przeszkodzić w dotarciu do al Bajuka.
Gdyby rzeczywiście nie odgrywał już żadnej roli, nie powinno to mieć dla nich żadnego znaczenia. A jednak pozwolili albo kazali go zabić.
Dlatego myślę, że nie był w nic zaangażowany aktywnie.
Za to mógł wyjawić ich tajemnice. Dlatego kazali go uciszyć.
Malko znowu zobaczył siebie i Fajsala w fordzie galaxy.
— Czy al Bajuk mógłby umieścić elektroniczną pluskwę w samochodzie Jasera Arafata? — zasugerował.
— Żeby można go było śledzić i w razie czego zaatakować rakietą.
Tak, jak mnie się przydarzyło…
Generał el Husseini nie wyglądał na przekonanego.
— Nie wierzę w to z dwóch powodów — powiedział.
— Przede wszystkim ze względów politycznych: zabicie Jasera Arafata rakietą — jak sugerują niektórzy doradcy Ariela Szarona, na przykład jego minister turystyki — zostałoby uznane za mord polityczny.
Poza tym, Abu Amar używa pięciu samochodów, bardzo podobnych i nie można się wcześniej dowiedzieć, do którego z nich wsiądzie w danym dniu.
Zażądam jednak od Abu Ahmada, by przeprowadził pełną kontrolę samochodów. Mamy urządzenia pomiarowe, które pozwalają nam wykryć różne „pchełki”.
— Powie mu pan o Jamalu Nassiwie?
— Nie. O tej sprawie mogę mówić tylko z Abu Amarem.
A w tej chwili nie mam jeszcze niczego konkretnego.
Tylko podejrzenia, przypuszczenia, hipotezy.
Jedno jest tylko pewne: Izraelczycy mieli przynajmniej jednego „kreta” w jego najbliższym otoczeniu i to na raczej niskim szczeblu.
Nie będzie tym zaskoczony.
Poza tym, jeśli by zapytać Jamala Nassiwa o ostatnią akcję, będzie utrzymywał, że zdecydował się zaatakować ze względów profilaktycznych.
Nikt nie może mieć do niego pretensji, że zniszczył komórkę Hamasu.
— Co wobec tego zrobimy? — zapytał Malko.
— To, że zrozumiemy, na czym polega izraelska manipulacja, nic nie da, jeśli nie można jej ujawnić.
— Pomyślę o tym — stwierdził generał el Husseini.
— Poza tym — powiedział Malko — zamierzam oddać receptę Mażidzie al Bajuk. Biedna dziewczyna była tylko ofiarą w całej sprawie.
Będzie wystarczająco nieszczęśliwa, jeśli się dowie o śmierci swojego ojca, który zdradził, by przedłużyć jej smutne życie…
W samochodzie, który wiózł go do centrum Gazy, Malko łamał sobie głowę, by znaleźć brakujący kawałek układanki.
Izraelczycy byli prawdziwymi profesjonalistami. Na pewno nigdy nie zdawali się na przypadek. Może generał el Husseini odnajdzie klucz do tajemnicy, zlecając przegląd samochodów Jasera Arafata.
Jamal Nassiw przeglądał się w lustrze i widział, że wygląda jak nieboszczyk. Cerę miał zielonkawą, oczy podkrążone, a szyja dosłownie „pływała” w za dużym kołnierzyku koszuli.
Od trzech dni właściwie nie jadł.
Kiedy zabrano go do szpitala, z powodu ostrego bólu w klatce piersiowej, był pewien, że umiera. Wiedział, że jest wrażliwy i delikatny, lecz nigdy nie zdarzyło mu się coś takiego: gwałtowny ból, jakby po ciosie pięścią, a potem jakaś olbrzymia ręka ścisnęła jego pierś, nie pozwalając oddychać.
Rozpoznano u niego stan przedzawałowy, spowodowany stresem i zbyt dużą ilością wypalonych papierosów.
Dwanaście godzin spędził na środkach uspokajających, zanim mógł wrócić do domu. Jaser Arafat pytał o jego zdrowie, doradzając, by się nie przemęczał. Potem Nassiw wrócił do biura, jak zombie.
Śledztwo przeciwko komórce Hamasu szybko zostało za mknięte.
Dwóch spośród zatrzymanych mężczyzn zwolniono, pozostali trafili do więzienia, gdzie mieli czekać na ewentualny proces.
Nie była to sprawa stulecia.
Śmierć Mehdiego el Bajuka w czasie przesłuchania nikogo specjalnie nie zdziwiła. Tego rodzaju „wypadki przy pracy” zdarzały się wcale nie tak rzadko, ze względu na szczególne okrucieństwo metod stosowanych przez Prewencyjną Służbę Bezpieczeństwa.
Tego ranka Jamal Nassiw otrzymał list ze swojego banku w Zurychu, z wiadomością, że przyznano mu kredyt na zakup stali…
Izraelczycy dotrzymywali słowa.
Pozostała mu teraz jeszcze jedna, największa obawa: o przyszłość.
Jeśli plan Izraelczyków uda się zrealizować, mogą go niepokoić.
Wbrew zaleceniom lekarzy zapalił papierosa i powiedział sobie, że dni, które mają nadejść, będą mijały bardzo wolno.
Kiedy zamykał oczy, słyszał, jak głosem zmienionym przez ból, Mehdi al Bajuk wyjawia mu swoją tajemnicę.
Dałby wszystko by o tym zapomnieć…Gdyż oprócz Izraelczyków, tylko on znał prawdę. Na szczęście nie wiedzieli o tym.
W przeciwnym razie jego życie byłoby niewiele warte.
Malko oddał receptę Mażidzie el Bajuk i wrócił do Commodore.
Przez cały czas zastanawiał się nad rozwiązaniem swojego problemu.
Tak bardzo chciałby porozmawiać z Jeffem O’Reilly!
Powiedzieć Amerykaninowi, że jego przypuszczenia potwierdziły się w pełni. Lecz musiał z tym poczekać do po wrotu do Tel Awiwu.
Znowu usiadł przed telewizorem i zaczął oglądać CNN.
Wiadomości lokalne zawsze były tak samo złe: żołnierz Tsahal został zabity na blokadzie, zastrzelono dwóch osadników, sześciu chebabi zginęło, kiedy rzucali kamieniami. Samochód — pułapka wyładowany materiałami wybuchowymi, został w porę unieszkodliwiony w Mea Szearim, dzielnicy ortodoksyjnych żydów w Jerozolimie.
Poza tym zawsze te same szykany wobec Palestyńczyków, retorsje ekonomiczne i strzelanie do przechodniów.
To była walka nienawiści ze strachem.