Znalazł swoje miejsce w pierwszej klasie i usiadł w głębokim fotelu.
Zastanawiał się, gdzie teraz jest Kyley Cam.
Żadne informacje na temat próby zamordowania Jasera Arafata nie przedostały się do prasy.
Służby bezpieczeństwa piorą swoje brudy w domu.
Szlomo Zamir patrzył nieobecnym wzrokiem na ścianę swojego biura.
Od wczoraj wiedział, że operacja „Gog i Magog” nie odbędzie się.
W jakiś sposób żałował tego tylko w połowie.
Uruchomił machinę piekielną.
nie martwiąc się o jej skutki polityczne.
To nie była jego sprawa.
Odruchowo sięgnął po paczkę lucky strike’ów i zapalił pierwszego papierosa.
Czuł, że jest dziwnie spokojny, rozluźniony.
Spojrzał czule na czerwonego psa, który towarzyszył mu w trudnych chwilach. Jego kariera zakończy się niepowodzeniem.
Z powodu ziarnka piasku.
Wdowa po Mehdim al Bajuku znieruchomiała, gdy ujrzała na swoim progu obcokrajowca ubranego w jasny garnitur.
To warzyszył mu Fajsal Balaui, znany jej z widzenia kierowca taksówki.
Obcy mężczyzna postawił na stole dużą paczkę, a Faj sal Balaui wyjaśnił, że są w niej lekarstwa dla jej córki Mażidy, nieosiągalne w Gazie, które przedłużą jej życie i pozwolą uniknąć cierpień.
— Ta porcja wystarczy na sześć miesięcy — wyjaśnił Palestyńczyk.
— Potem dostanie następne.
Kobieta, która była początkowo zakłopotana, rozpłynęła się w podziękowaniach, przypominając sobie obcego mężczyznę, który złożył jej wizytę dwa miesiące wcześniej, w towarzystwie szefa Mukhabaratu.
Mężczyznę, którego nazwiska nie znała, lecz którego Bóg z pewnością będzie strzegł, by mogła mu podziękować za tak wspaniały prezent.
Agent CIA towarzyszący Fajsalowi Balaui źle się czuł w tym domu, miał ochotę wyjść jak najszybciej.
Wiedział, że już tu nie wróci.
Mazida al Bajuk mogła żyć jeszcze nie dłużej niż cztery miesiące.
Malko siedział w saloniku zamku w Linzu, gdzie spędził tyle miłych chwil z różnymi istotami rodzaju żeńskiego.
Aleksandra wybrała się po zakupy do Wiednia, a on oglądał w telewizji wiadomości, popijając dobrze schłodzonego Tattingera.
Był szczęśliwy.
„Eskalacja działań na Środkowym Wschodzie, oznajmił komentator.
Izraelczycy znowu zaatakowali w Strefie Gazy, wysadzając w powietrze samochód wysokiego funkcjonariusza palestyńskiego, Jamala Nassiwa, szefa Prewencyjnej Służby Bezpieczeństwa.
Jaser Arafat oskarżył o terroryzm państwo Izrael.
Prezydent George W. Bush i Unia Europejska wezwały strony konfliktu do większego opanowania.” Miejsce komentatora zastąpił obraz sterty żelastwa na środku pustej drogi.
Tyle zostało z opancerzonego mercedesa Jama la Nassiwa.
Następnie pojawiło się zdjęcie pochodu wędrującego po ulicach Gazy.
Za noszami niesionymi przez czterech mężczyzn, na których spoczywały owinięte w palestyńską flagę — zwyczaj zarezerwowany dla męczenników — doczesne szczątki szefa Prewencyjnej Służby Bezpieczeństwa.
Dalej szły setki Palestyńczyków, skandujących antyizraelskie hasła i nawołujących do zemsty.
A wszystko to w morzu sztandarów.
Malko wyłączył telewizor.
Rachunki zostały wyrównane.
Dyskretnie, jak przystało na ludzi z dobrego towarzystwa.