Simons wciąż martwił się sprawą przemytu Waltherów PPK do Teheranu i gdy usłyszał, jak Mr Fish załatwił odprawę bagaży ewakuowanych w tureckim urzędzie celnym, zaproponował, żeby ten sam człowiek rozwiązał problem pistoletów. Sculley odleciał do Istambułu 8 stycznia.
Następnego dnia spotkał się z panem Fishem w kawiarni hotelu Sheraton. Mr Fish był wielkim, ubranym na ciemno, tęgim mężczyzną pod pięćdziesiątkę. Był niezwykle cwany: Sculley nie miał co równać się z nim.
Sculley powiedział, że EDS potrzebuje pomocy w dwóch sprawach.
– Po pierwsze – potrzebny jest nam samolot, aby polecieć nim do Teheranu i z powrotem. Po drugie – musimy przenieść niektóre nasze bagaże przez odprawę celną bez przeprowadzania kontroli. Oczywiście, zapłacimy panu każdą rozsądną sumę za współpracę przy rozwiązaniu tych problemów.
– Ale dlaczego chcecie to zrobić? – zapytał Mr Fish z powątpiewaniem.
– Cóż, mamy trochę taśm magnetofonowych do systemów komputerowych w Teheranie – odparł Sculley. – Musimy je przewieźć i nie możemy ryzykować, że ktoś je prześwietli; albo zrobi z nimi coś takiego, co mogłoby je uszkodzić, ani że nie skonfiskuje ich jakiś podrzędny celnik.
– I po to chce pan wynająć samolot i załatwić przeniesienie pańskich bagaży przez kontrolę celną bez otwierania ich?
– Tak, o to właśnie chodzi. – Sculley wyraźnie widział, że Mr Fish nie wierzy w ani jedno jego słowo.
Mr Fish pokręcił głową. – Nie, panie Sculley. Z przyjemnością pomagałem pańskim przyjaciołom poprzednio, ale jestem właścicielem biura podróży, nie przemytnikiem. Nie zrobię tego.
– A co z samolotem? Czy może pan załatwić samolot? Mr Fish znowu pokręcił głową.
– Będzie pan musiał pojechać do Ammanu w Jordanii. Linia „Arab Wings” ma stamtąd czarterowe loty do Teheranu. To najlepsza rada, jaką mogę panu udzielić.
– W porządku – Sculley wzruszył ramionami.
Kilka minut później pożegnał się z Mr Fishem i wrócił do swojego pokoju, aby zadzwonić do Dallas.
Jego pierwsze zadanie jako członka grupy ratowniczej nie wyszło najlepiej. Kiedy Simons otrzymał tę wiadomość, postanowił zostawić Walthery PPK w Dallas.
Swą decyzję tak wytłumaczył Coburnowi:
– Nie narażajmy całej operacji już na samym wstępie, kiedy nawet nie jesteśmy pewni, czy w ogóle będziemy tych pistoletów potrzebować. Jest to ryzyko, którego nie musimy podejmować, w każdym bądź razie nie teraz. Jeżeli w jakimś momencie okaże się, że są nam niezbędne, Schwebach wróci do Dallas i przywiezie je.
Pistolety złożono w sejfie EDS wraz z narzędziami, które Simons zamówił, aby usunąć numery seryjne – ponieważ było to niezgodne z prawem, należało działać w ostatnim momencie. Tak, czy inaczej wezmą jednak walizy z podwójnymi dnami i zrobią z nimi próbny kurs. Wezmą również śrut numer 2 – Davis przeniesie go w swoim woreczku z grochem – i te urządzenia, których Simons będzie potrzebował do wymiany śrutu w nabojach. Przeniesie je sam.
Nie było sensu lecieć przez Istambuł, Simons wysłał więc Sculleya do Paryża, żeby zamówił tam miejsca w hotelu i spróbował zarezerwować bilety na przelot grupy do Teheranu.
Reszta odleciała z miejscowego portu lotniczego Dallas – Fort Worthy. 10 stycznia o 11. 05, samolotem linii „Braniff’, lot 341 do Miami. Tam przesiedli się na „National 4” do Paryża.
Następnego ranka, spotkali się ze Sculleyem na lotnisku Orły, w galerii obrazów, pomiędzy restauracją i kawiarnią.
Coburn zauważył, że Sculley jest podenerwowany. Pomyślał, że wszyscy zostali zarażeni przez Simonsa dbałością o zachowanie środków bezpieczeństwa. Podczas lotu ze Stanów, chociaż znajdowali się w tym samym samolocie, podróżowali oddzielnie, siedzieli osobno i udawali, że w ogóle się nie znają. W Paryżu Sculley uznał, że personel Hiltona na Orły, podsłuchuje jego rozmowy telefoniczne. W związku z tym Simons, który zawsze czuł się niepewnie w hotelach, postanowił, że porozmawiają w galerii.
Nie powiodło się także Sculleyowi z kolejnym zadaniem: zarezerwowaniem biletów lotniczych z Paryża do Teheranu.
– Połowa linii lotniczych nie lata do Iranu z powodu niestabilnej sytuacji politycznej i strajku w porcie lotniczym – powiedział. – Te loty, które pozostały, przepełnione są Irańczykami, którzy chcą dostać się do domu. Dowiedziałem się tylko, że „Swissair” lata tam z Zurychu.
Rozdzielili się na dwie grupy. Simons, Coburn, Poche i Boulware polecą do Zurychu i spróbują dostać się na lot „Swissairu”. Sculley, Schwebach, Davis i Jackson pozostaną w Paryżu.
Grupa Simonsa leciała do Zurychu pierwszą klasą „Swissairu”. Coburn siedział koło Simonsa. Cały lot spędzili jedząc wspaniały lunch, składający się z krewetek i steku. Simons piał hymny pochwalne na temat jedzenia. Coburna bawiło to, bo wciąż pamiętał, jak Simons mówił: „Kiedy jestem głodny, otwieram puszkę”.
Na lotnisku w Zurychu, punkt rezerwacji biletów do Teheranu oblegał tłum Irańczyków. Udało się zdobyć tylko jedno miejsce w samolocie. Który z nich powinien lecieć? Postanowili, że Coburn miał zająć się kwatermistrzowską częścią akcji. Jako szef personelu i główny organizator ewakuacji najlepiej orientował się w zasobach EDS w Teheranie: było to 150 pustych domów i mieszkań, 60 pozostawionych samochodów, w tym jeepów, 200 irańskich pracowników – byli tam tacy, którym można było zaufać, i tacy, którym ufać nie należało. Była tam także żywność, napoje i narzędzia pozostawione przez ewakuowanych. Przyjeżdżając do Teheranu, Coburn najlepiej przygotuje środki transportu, zapasy i kryjówkę dla reszty grupy.
Tak więc Coburn pożegnał się z przyjaciółmi i wsiadł do samolotu kierując się w stronę chaosu, przemocy i rewolucji.
Tego samego dnia, o czym nie wiedział ani Simons, ani reszta grupy, lotem 172 British Airways Ross Perot podążył z Nowego Jorku do Londynu. On również był w drodze do Teheranu.
Lot z Zurychu do Teheranu był zbyt krótki. Coburn przez cały czas raz po raz przypominał sobie, co ma zrobić. Nie mógł sporządzić żadnego planu – Simons nie pozwalał niczego zapisywać.
Jego pierwszym zadaniem będzie przedostanie się przez odprawę celną z walizami o podwójnych dnach. Pistoletów w nich nie było. W przypadku, gdyby skrytki odkryto, Coburn miał wyjaśnić, że służą one do przewozu delikatnej aparatury fotograficznej.
Następnie powinien był znaleźć kilka opuszczonych domów i mieszkań. Simons wybierze z nich te najlepiej nadające się na kryjówki. Potem będzie musiał wyszukać samochody i upewnić się, że mają wystarczający zapas paliwa.
Dla Keane’a Taylora, Richa Gallaghera i irańskich pracowników EDS przygotował bajeczkę o tym, że dyrekcja zleciła mu przygotowanie przewozu do Stanów przedmiotów osobistego użytku należących do ewakuowanych. Coburn zaproponował Simonsowi, żeby dopuścić do tajemnicy Taylora – będzie on wartościowym nabytkiem dla zespołu. Simons stwierdził, że sam podejmie decyzję po spotkaniu z Keane’em.