Nikt nie wydawał się podejrzliwy, może oprócz Milly, która od czasu do czasu patrzyła na niego dziwnie i nie przestawała męczyć go pytaniami, coraz bardziej osobistymi i trudnymi, na przykład, dokąd Eugene, jeśli uciekł, by pojechał? Daniel coraz bardziej czuł się tak, jakby zamordował przyjaciela i ukrył ciało. Rozumiał teraz, jaką wygodą jest dla katolików możliwość pójścia do spowiedzi.
Mimo takich uczuć sytuacja wkrótce wróciła do normy. Jerry Larsen przejął trasę gazetową Eugene`a na stałe, a u Daniela rozwinął się entuzjazm dla baseballu, który dawał mu pretekst, by spędzać poza domem prawie tyle czasu co jego ojciec.
W lipcu przeszło tornado, które zniszczyło parking przyczep kempingowych milę za miasteczkiem. Tego samego wieczoru, kiedy burza się skończyła, szeryf okręgu pojawił się w drzwiach wejściowych Weinrebów z nakazem aresztowania Daniela. Milly wpadła w histerię i próbowała dodzwonić się do Roya Muellera, ale utknęła na jego automatycznej sekretarce. Szeryf twierdził niewzruszenie, że nie ma to nic wspólnego z nikim poza Danielem. Przyszedł go aresztować za sprzedaż i posiadanie obscenicznych i wywrotowych materiałów, czyli przestępstwo klasy D. Wykroczeniami młodocianych zajmował się sąd dla nieletnich, ale jeśli chodziło o przestępstwa, Daniel był w świetle prawa dorosły.
Został zabrany na posterunek policji, zdjęto odciski palców, sfotografowano go i umieszczono w celi. Cała ta procedura wydawała się zupełnie naturalna i zwyczajna, jakby przez całe życie zmierzał ku tej chwili. Była to niewątpliwie ważna chwila, i dość uroczysta, jak ukończenie liceum, ale nie nadeszła nieoczekiwanie.
Daniel był tak samo pewny jak matka, że za jego aresztowaniem stoi Roy Mueller, ale wiedział także, że został zatrzymany całkowicie zgodnie z prawem i że się z tego nie wykręci. Zrobił to, za co go zatrzymano. Oczywiście zrobiło to też około dziesięciu innych osób, nie licząc klientów. A Heinie Youngermann — czy wszystkie jego łapówki poszły na marne? Jak mogli sądzić Daniela, a nie jego?
Dowiedział się tego tydzień później, gdy odbyła się rozprawa. Za każdym razem, kiedy adwokat Weinrebów pytał Daniela, siedzącego na miejscu dla świadka, skąd pochodziły jego egzemplarze „Star-Tribune”, albo kto jeszcze je dostarczał, o cokolwiek, co wiązałoby się z podaniem innych nazwisk, prawnik strony przeciwnej zgłaszał sprzeciw, który sędzia Cofflin podtrzymywał. Takie to było proste. Przysięgli uznali go za winnego zarzucanych mu czynów i został skazany na osiem miesięcy w Stanowym Zakładzie Karnym w Spirit Lake. Mógł dostać nawet pięć lat, więc adwokat odradził im wniesienie apelacji, ponieważ od tego samego sędziego zależało, czy Daniel zostanie zwolniony warunkowo, kiedy na jesieni zacznie się szkoła. W każdym razie na pewno przegraliby tę apelację. Iowa i reszty Środkowego Zachodu nie nazywano stanami policyjnymi bez powodu.
Siedząc w celi dzień po dniu i noc po nocy, nie mając z kim rozmawiać i czego czytać, Daniel odbył w wyobraźni tysiąc rozmów z Royem Muellerem. Zanim Mueller w końcu zdecydował się z nim zobaczyć — późno wieczorem przed planowanym wysłaniem go do Spirit Lake — przerobił wszystkie możliwe kombinacje gniewu, cierpienia, lęku i wzajemnej nieufności, i rzeczywista konfrontacja była trochę podobna do niedawnej rozprawy; była czymś, co musiał przejść i mieć za sobą.
Mueller został na zewnątrz zamkniętej na klucz celi. Był on solidnie zbudowanym mężczyzną z wydatnym brzuchem, grubymi mięśniami i przyjacielskim obejściem, nawet kiedy zachowywał się podle. Przy własnych dzieciach lubił myśleć o sobie jako o kimś w rodzaju Salomona, surowego, lecz hojnego, ale jego dzieci (Daniel to wiedział od Eugene`a) żyły w ogromnym strachu przed nim, chociaż odgrywały swoje role rozpieszczonych skarbów.
— No cóż, Danielu, nieźle się wpakowałeś, prawda? Daniel skinął głową.
— Szkoda, że cię tam wysyłają w taki sposób, ale może zrobi ci to dobrze. Zbuduje trochę moralnego kośćca. Co?
Ich oczy się spotkały. Spojrzenie Muellera promieniało zadowoleniem, które udawało życzliwość.
— Pomyślałem, że może być coś, co chciałbyś mi powiedzieć, zanim pojedziesz. Twoja matka dzwoni do mnie co najmniej raz dziennie, odkąd wpadłeś w kłopoty. Pomyślałem, że najmniejsza rzecz, jaką mogę zrobić dla tej biednej kobiety, to przyjść i porozmawiać z tobą.
Daniel powiedział to, co wcześniej postanowił powiedzieć: jest winny sprzedawania „Star-Tribune” i bardzo tego żałuje.
— Miło mi słyszeć, że zażywasz swoje lekarstwo z właściwym nastawieniem, Danielu, ale niedokładnie o tym zamierzałem z tobą porozmawiać. Chcę wiedzieć, gdzie jest mój syn, i ty jesteś osobą, która może mi to powiedzieć. Prawda, Danielu?
— Naprawdę, panie Mueller, nie wiem, gdzie on jest. Gdybym wiedział, powiedziałbym panu. Proszę mi wierzyć.
— Nie masz żadnych przeczuć ani teorii?
— Być może… — Daniel musiał odchrząknąć, bo gardło zaschło mu i kleiło się od strachu. — Być może pojechał do Minneapolis.
— Dlaczego do Minneapolis?
— My… czytaliśmy o nim. Kiedy roznosiliśmy „Star-Tribune”.
Mueller pominął milczeniem ukryte znaczenie tych słów — że jego syn współuczestniczył w tak zwanym przestępstwie Daniela i że on sam wiedział o tym cały czas — poprzez kolejny zębiasty uśmiech oraz podniesienie i opuszczenie brzucha.
— I wydawało się, że to ekscytujące miejsce na wyjazd, tak?
— Tak. Ale nie… To znaczy, nigdy nie rozmawialiśmy o wyjeździe z Amesville na stałe. Chcieliśmy tylko zobaczyć to miasto.
— No i co pomyśleliście, kiedy je zobaczyliście? Czy spełniło wasze oczekiwania?
— Nie powiedziałem…
Nagle wydało mu się, że nie mają sensu potyczki słowne tylko po to, żeby opóźnić rzecz nieuniknioną. Daniel widział, że sięga to dalej od podejrzeń: Mueller wiedział.
— Rzeczywiście tam pojechaliśmy, panie Mueller, ale proszę mi wierzyć, nie miałem pojęcia, że Eugene nie zamierza ze mną wrócić. Pojechaliśmy tam, żeby zobaczyć Robertę Donnelly. Miała przemawiać na stadionie Gopherów. Po zobaczeniu jej mieliśmy pojechać prosto z powrotem tutaj. Obaj.
— Przyznajesz się, że tam pojechaliście, to już jakiś postęp. Ale nie potrzebowałem usłyszeć tego od ciebie, Danielu. Dowiedziałem się tego wieczoru, kiedy wyruszyliście, od Lloyda Wagnera, który przepuścił was dwóch przez granicę, co jest błędem, którego Lloyd ma powody żałować. Ale to inna historia. Kiedy nie wracaliście po ostatnim seansie w „Star-Lite”, Lloyd zrozumiał, że popełnił błąd, i zadzwonił do mnie. Mając tę informację prosto już było poprosić policję z Albert Lea, żeby sprawdziła przystanek autobusowy i kierowców. A więc widzisz, mój chłopcze, potrzebuję trochę więcej informacji niż tylko… — Sparodiował Daniela, rozszerzając oczy z fałszywą szczerością i szepcząc: — …Minneapolis.
— Naprawdę, panie Mueller, powiedziałem panu wszystko, co wiem. Poszliśmy razem na film i po jego końcu Eugene powiedział, że musi iść do łazienki. Wtedy widziałem go po raz ostatni.
— Na jaki film?
— Poszukiwacze złota 1984. W kinie „World”. Bilety kosztowały cztery dolary.
— Zniknął i to wszystko? Nie szukałeś go?
— Czekałem tam. A potem, po pewnym czasie, poszedłem na wiec, mając nadzieję, że tam go zobaczę. Co innego mogłem zrobić? Minneapolis jest ogromne. A także…