– Mniejsza o to – mruknął Paul. – Przypuszczam, że żartowanie z kogoś zaburzonego umysłowo jest twoim zdaniem zabawne.
Nie wierzyłam własnym uszom. To było jak scenka z telewizyjnego show.
– Nie uważam, żeby twój brat był zaburzony umysłowo – oznajmiłam.
– Och, naprawdę? – Paul zrobił mądrą minę. – Powiedział ci, że widzi zmarłych, a ty myślisz, że ma równo pod sufitem?
Pokręciłam głową.
– Może Jack widzi zmarłych ludzi, Paul. Nigdy nie wiadomo. Nie można udowodnić, że ich nie widzi.
Och, genialna argumentacja, Suze. Gdzie do diabła jest Śpiący? No, przyjdźże wreszcie. Zabierz mnie stąd.
– Suze. – Paul był wyraźnie rozbawiony – Błagam. Martwi ludzie? Naprawdę w to wierzysz? Naprawdę wierzysz, że mój brat może widzieć zmarłych i jeszcze z nimi rozmawiać?
Słyszałam dziwniejsze rzeczy, pomyślałam. Zerknęłam na Śpiącego. Caitlin uśmiechała się do niego, potrząsając blond grzywą a la Jennifer Aniston. Och, mój Boże, dość tego flirtowania.
Umów się z nim po prostu i to zaraz, żebyśmy mogli wreszcie pojechać do domu…
– Taak, cóż, nie powinnaś go zachęcać – powiedział Paul. – To najgorsze, co można zrobić, zdaniem lekarzy.
– Taak? – Zaczynałam mieć tego stanowczo dość. Co ten Paul Slater wiedział? Tylko dlatego, że jego ojciec zajmuje się chirurgią mózgu czy czymś takim i może sobie pozwolić na tydzień w Hotelu i Kompleksie Golfowym Pebble Beach, nie oznacza, że ma zawsze rację. – Wydaje mi się, że z Jackiem jest wszystko w porządku. Mógłbyś się nawet, Paul, czegoś od niego nauczyć. Ma przynajmniej otwarty umysł.
Paul pokręcił głową z niedowierzaniem.
– O czym ty mówisz, Suze? Wierzysz w duchy? Nareszcie, nareszcie. Śpiący pożegnał się z Caitlin i ruszył w stronę samochodu.
– Owszem – odparłam. – Wierzę. A ty, Paul? Zamrugał zdezorientowany.
– Co ja?
– Wierzysz w duchy?
Jego uniesiona górna warga stanowiła całą odpowiedź. Nie dbając o to, czy go okaleczę, nacisnęłam guzik. Paul zabrał palce w ostatniej chwili. Pewnie sądził, że nie należę do osób, które obcinają bliźnim palce.
No to się pomylił.
Dlaczego chłopcy są tacy trudni? Jeśli nie piją wprost z pudełka albo nie zostawiają podniesionej klapy sedesu, obrażają się śmiertelnie i grożą donosem do kierownika, bo nie chcemy się z nimi umówić. Czy nie przychodzi im do głowy, że to nie jest droga do naszego serca?
Problem polega na tym, że oni nadal będą to robili, dopóki głupie dziewczyny, jak Kelly Prescott, będą się z nimi umawiały, nie zważając na ich wady.
Siedziałam naburmuszona przez całą drogę do domu. Nawet Śpiącego to zastanowiło.
– Co z tobą? – zainteresował się.
– Ten głupi Paul Slater wścieka się, bo nie chciałam z nim wyjść – powiedziałam, jakkolwiek zazwyczaj trzymam się zasady nie dzielenia się osobistymi sprawami z żadnym z przyrodnich braci, z wyjątkiem, niekiedy, Profesora, a to tylko dlatego, że jego IQ znacznie przewyższa moje. – Groził, że doniesie Caitlin, że wyprowadziłam jego młodszego brata poza teren hotelu bez pozwolenia rodziców, co zrobiłam, ale tylko po to, żeby go zabrać na plażę. – Oraz do Towarzystwa Historycznego, ale o tym nie wspomniałam.
Śpiący na to:
– Poważnie? To podłe. Nie martw się. Załatwię to z Caitlin, jeśli chcesz.
Byłam zaszokowana. Powiedziałam mu o tym, bo byłam strasznie zdołowana. Nie spodziewałam się z jego strony żadnej pomocy.
– Naprawdę? Zrobisz to?
– Pewnie – odparł Śpiący, wzruszając ramionami. – Spotykam się z nią jutro wieczorem, jak skończę rozwozić pizzę. – Śpiący jest w dzień ratownikiem, a w nocy pracuje w pizzerii. Początkowo oszczędzał na camaro. Teraz oszczędza na mieszkanie, bo w college'u, do którego się wybiera, nie ma akademika, a Andy nie chce płacić za jego pokój, o ile nie poprawi stopni.
Nie mogłam się otrząsnąć ze zdumienia. Powiedziałam „dzięki”. Na nic więcej nie byłam w stanie się zdobyć.
– A co, tak poza tym, jest z tym Paulem Slaterem nie tak? – zapytał Śpiący. – Myślałem, że to twój typ. No wiesz, inteligentny i w ogóle.
– Z nim wszystko w porządku – wymamrotałam, bawiąc się pasem bezpieczeństwa. – Ja… tylko mnie się właściwie podoba ktoś inny.
Śpiący uniósł brwi.
– Och? Ktoś, kogo znam? Odparłam krótko: – Nie.
– Nie wiem, Suze. Sprawdź mnie. Między pizzerią a szkołą poznałem prawie wszystkich.
– Z całą pewnością nie znasz tego chłopaka. Śpiący zmarszczył brwi.
– Dlaczego? Czy to jakiś gangster?
Wzniosłam oczy do góry. Śpiący niemal od pierwszego dnia, kiedy się poznaliśmy, jest przekonany, że należę do gangu. Poważnie. Jakby członkowie gangu nosili rzeczy firmy Diesel. Jasne.
– Czy on mieszka w Dolinie? – dopytywał się Śpiący. – Suze, mówię ci, jeśli dowiem się, że chodzisz z gangsterem z Doliny…
– Boże – krzyknęłam. – Przestaniesz? On nie jest w gangu. Ja też nie! I nie mieszka w Dolinie. Nie znasz go, rozumiesz? Po prostu zapomnij o tej rozmowie.
Rozumiecie? Rozumiecie, na czym to polega? Rozumiecie, dlaczego między mną a Jesse'em nigdy nic nie wypali? Bo nie mogę go wyciągnąć i powiedzieć: „Oto on, chłopak, który mi się podoba i wcale nie jest w gangu, i nie mieszka w Dolinie”.
Muszę się nauczyć trzymać gębę na kłódkę, tak samo jak Jack.
W domu poinformowano nas, że kolacja nie jest jeszcze gotowa. A to dlatego, że Andy tkwi po pas w dziurze, którą razem z Przyćmionym wykopali na podwórzu. Podeszłam bliżej i popatrzyłam w dół, ssąc kciuk. Dziwnie się czułam, zaglądając tam. Prawie tak nieprzyjemnie jak na myśl o pójściu do łóżka za parę godzin, wiedząc, że Maria prawdopodobnie się zjawi.
I o tym, że teraz, wiedząc, że jej nie posłuchałam, pokaleczy mi nie tylko dziąsła.
W tym momencie zadzwonił telefon. Moja przyjaciółka Cee Cee chciała się dowiedzieć, czy przyłączę się do niej i Adama McTavisha w Coffee Clutch, żeby napić się mrożonej herbaty i oplotkować znajomych. Zgodziłam się natychmiast, bo dawno ich nie widziałam. Cee Cee odbywała letnią praktykę w „Carmelowej Sosnowej Szyszce” (to nazwa miejscowej gazety, możecie to sobie wyobrazić?), a Adam spędził większość lata w domu u dziadków. W chwili gdy usłyszałam jej głos, uświadomiłam sobie, jak mi jej brakowało i jak fajnie byłoby opowiedzieć jej o podłym Paulu Slaterze i jego sztuczkach.
Potem jednak, oczywiście, pomyślałam, że musiałabym jej opowiedzieć o młodszym bracie Paula, o tym, że rozmawia z umarłymi. Cee Cee nie jest typem osoby, która wierzy w duchy czy w cokolwiek, czego nie może zobaczyć na własne oczy. To czyni jej naukę w szkole katolickiej nieco problematyczną, zwłaszcza wobec ciągłych kazań siostry Ernestyny na temat wiary i Ducha Świętego.
Ale co tam. Zawsze to lepiej, niż siedzieć w domu i gapić się w głęboki dół.
Pobiegłam na górę, zrzuciłam mundurek i włożyłam jedną ze zgrabnych sukienek z Gapa, której nie miałam jeszcze okazji włożyć, ponieważ przez całe lato chodziłam w obrzydliwych szortach khaki. Ani znaku Jesse'a, ale to mi akurat odpowiadało, bo i tak nie wiedziałabym, co mu powiedzieć. Miałam poczucie winy, ponieważ przeczytałam jego listy, ale jednocześnie cieszyłam się, bo dowiedziałam się o jego siostrach i różnych sprawach związanych z ranczo i dzięki temu stał mi się w pewien sposób jeszcze bliższy.
Tylko ta bliskość miała w sobie coś fałszywego, bo on nie wiedział, że ja wiem. A gdyby chciał, żebym wiedziała, to nie sądzicie, że by mi powiedział? Ale on nigdy nie mówi o sobie. Zawsze natomiast chętnie rozmawia o takich sprawach, jak powstanie Trzeciej Rzeszy i jak to się stało, że jako kraj pozwoliliśmy spokojnie zagazować sześć milionów Żydów, zamiast coś w tej sprawie zrobić?