Выбрать главу

No, bo dajcie spokój. Nie chcę, żeby myślał, że mi się podoba, czy coś.

– Nie śpisz – odezwał się z ławy pod oknem, gdzie siedział z Szatanem i egzemplarzem Ukradnij tę książkę Abbiego Hoffmana, którą, jak wiem, ukradł z biblioteczki mojej mamy na dole.

– Hm – mruknęłam, podchodząc do łóżka. Może gdybym działała dość szybko, zdążyłabym wrzucić obrazek pod poduszkę, zanim by coś zauważył. – Owszem, nie śpię.

– Jak się czujesz? – zapytał.

– Ja? – odparłam, jakby w pokoju był jeszcze ktoś inny, do kogo mógłby skierować to pytanie.

Jesse odłożył książkę i spojrzał na mnie, robiąc jedną z tych swoich min. Wiecie, takich, których nie jestem w stanie rozszyfrować.

– Tak, ty Jak się czujesz?

– W porządku. – Doszłam do łóżka. Usiadłam i szybciej niż mangusta – nie widziałam ich w akcji, ale słyszałam, że są szybkie – wrzuciłam czek, listy i miniaturkę pod poduszkę. Potem odprężyłam się.

– Czuję się świetnie – powiedziałam.

– Dobrze. Musimy porozmawiać.

Nagle przestałam czuć się taka odprężona. Zerwałam się na równe nogi. Nie wiem dlaczego, ale serce zaczęło mi nagle strasznie mocno bić.

Porozmawiać? O czym on chce porozmawiać? Mój mózg pracował z prędkością stu kilometrów na sekundę. Przypuszczam, że powinniśmy porozmawiać o tym, co się stało. To znaczy, to było przerażające i w ogóle, i o mało nie zginęłam, i jak powiedział Paul, miałam mnóstwo pytań…

A jeśli Jesse chce rozmawiać właśnie o tym? O tym, że o mało nie umarłam?

Nie miałam ochoty o tym mówić. Ponieważ faktem jest, że wszystko to zrobiłam po to, żeby go ratować. Poważnie. Miałam nadzieję, że nie zwróci na to uwagi, ale widziałam po wyrazie jego twarzy, że zwrócił. Jak najbardziej.

A teraz chce o tym rozmawiać. Ale jak ja mam o tym rozmawiać, nie dając do zrozumienia, że go kocham?

– Wiesz co – powiedziałam szybko. – Nie chcę rozmawiać. W porządku? Naprawdę nie chce mi się rozmawiać. Już się nagadałam.

Jesse zdjął Szatana z kolan i postawił go na podłodze. Wstał. Ciekawa byłam, co chce zrobić. Co on chce zrobić? Wciągnęłam głęboko powietrze, mówiąc ciągle o tym, że nie chce mi się mówić.

– Właśnie… Posłuchaj – nawijałam, podczas gdy on zrobił krok w moją stronę. – Właśnie zamierzałam zadzwonić do Cee Cee, może pójdziemy na plażę czy gdzieś, ponieważ ja naprawdę… po prostu muszę odpocząć.

Kolejny krok w moją stronę. Teraz stał tuż przede mną.

– Zwłaszcza – powiedziałam z naciskiem, patrząc mu w oczy – od mówienia. Od tego właśnie muszę odpocząć. Od mówienia.

– Świetnie – mruknął. Ujął moją twarz w obie dłonie. – Nie musimy rozmawiać.

Wtedy mnie pocałował. W usta.

Jenny Carroll, Meg Cabot

***