Выбрать главу

– I przyszłaś z tym do mnie? Żebym go odszukał?

– Nikt nie mógł znaleźć Grega, a ty i Win go znaleźliście. Kiedy zniknął, Clip zwrócił się z tym do was. Dlaczego?

– To długa historia.

– Nie taka długa, Myron. Wyszkolono was do takich zadań. Jesteście dobrzy.

– Nie do takich spraw. Greg jest sławnym sportowcem. Można się z tym zwrócić do mediów, wyznaczyć nagrody. Wynająć prywatnych detektywów.

– Już to zrobiliśmy. Na jutro Greg zwołał konferencję prasową.

– No i?

– To nic nie da. Powiedzieliśmy lekarce Jeremy’ego, że choć to nielegalne, zapłacimy dawcy za szpik, ile zażąda. Ale jest jeszcze coś. Boję się, że nagłośnienie tej sprawy da wynik odwrotny do zamierzonego, na przykład dawca ukryje się jeszcze głębiej. Sama nie wiem.

– Co na to Greg?

– Mało ze sobą rozmawiamy. A jeżeli już, to niezbyt miło.

– Czy wie o naszym spotkaniu?

Emily podniosła wzrok.

– Nienawidzi cię tak bardzo, jak ty jego. Może nawet mocniej.

Myron uznał to za zaprzeczenie. Emily wpatrywała się w jego twarz tak, jakby szukała w niej odpowiedzi.

– Nie mogę ci pomóc, Emily – powiedział.

Zareagowała na to jak na policzek.

– Współczuję ci – dodał – ale sam mam poważne problemy.

– Chcesz powiedzieć, że nie masz czasu?

– Nie o to chodzi. Detektyw prywatny ma większe szanse…

– Greg zdążył wynająć czterech. Nie ustalili niczego, nawet nazwiska dawcy.

– Wątpię, czy spisałbym się lepiej.

– Chodzi o życie mojego syna!

– Rozumiem to, Emily.

– Nie możesz odłożyć na bok swojej niechęci do Grega i do mnie?

Nie był tego pewien.

– Nie w tym rzecz – odparł. – Nie jestem detektywem, tylko agentem sportowym.

– Wcześniej ci to nie przeszkadzało.

– I jak na tym wyszedłem? Ilekroć w coś się wmieszam, kończy się to katastrofą.

– Mój syn ma trzynaście lat!

– Przykro mi…

– Co mi po twoim współczuciu, do cholery! – Oczy Emily zmniejszyły się, pociemniały. Pochyliła się, zbliżając twarz do jego twarzy. – Policz sobie.

– Co? – spytał, zaskoczony.

– Jesteś agentem. Znasz się na rachunkach. Więc policz.

Odsunął się, jakby chciał zwiększyć dystans.

– O czym ty mówisz?! – spytał.

– Jeremy ma urodziny osiemnastego lipca. Policz sobie.

– Co mam policzyć?

– Powtarzam: Jeremy ma trzynaście lat. Urodził się osiemnastego lipca. Ja wyszłam za mąż dziesiątego października.

Nie skojarzył. Przez kilka sekund słyszał szczebiotanie mamuś, płacz dziecka, głos barmana przekazującego zamówienie drugiemu barmanowi – i wreszcie do niego dotarło. Serce przeszył mu chłód, pierś ścisnęły stalowe obręcze, ledwie mógł oddychać. Otworzył usta, lecz nie dobył z siebie głosu. Miał wrażenie, że oberwał w splot słoneczny kijem bejsbolowym. Wpatrująca się w niego uważnie Emily skinęła głową.

– Tak jest. To twój syn – powiedziała.

3

– Nie masz pewności – odparł.

Wszystko w niej zdradzało wyczerpanie.

– Mam.

– Sypiałaś również z Gregiem.

– Tak.

– W tamtym czasie spędziliśmy ze sobą tylko tę jedną noc. A z Gregiem spałaś wiele razy.

– Owszem.

– To skąd wiesz…

– Krok pierwszy: wyparcie się ojcostwa – przerwała mu z westchnieniem.

– Nie wciskaj mi tu psychologicznych bzdetów!

Myron wymierzył w nią palec.

– Które szybko prowadzi do gniewu – dodała.

– Nie możesz być pewna…

– Byłam od początku.

Usiadł prosto. Choć zachował zewnętrzny spokój, czuł, że ziemia zaczyna pękać i że traci grunt pod nogami.

– Kiedy zaszłam w ciążę, myślałam jak ty: częściej spałam z Gregiem, więc pewnie to jego dziecko. W każdym razie tak sobie wmawiałam.

Emily zamknęła oczy. Myron siedział bez ruchu, w żołądku ściskało go coraz bardziej.

– Kiedy urodził się Jeremy, Greg był dla mnie tak czuły, że nikt nic nie podejrzewał. Ale matka, zabrzmi to strasznie głupio, zawsze wie, kto jest ojcem. Ja wiedziałam. Nie pytaj skąd. Też starałam się wypierać. Wmawiałam sobie: czujesz się winna z powodu tego, co zrobiliśmy, i Bóg cię w ten sposób karze.

– Gadasz jak starozakonna – wtrącił Myron.

– Sarkazm. Twój ulubiony chwyt obronny – odparła niemal z uśmiechem.

– Twoja matczyna intuicja to żaden dowód, Emily.

– Wspomniałeś o Sarze.

– O Sarze?

– Siostrze Jeremy’ego. Jako dawczyni szpiku. Nie może nią być.

– Powiedziałaś, że w przypadku rodzeństwa szanse na to są jak jeden do czterech.

– Tak, w przypadku pełnego rodzeństwa. Ale ich szpik całkiem się różni. Bo Sara jest tylko przyrodnią siostrą Jeremy’ego.

– Tak ci powiedziała lekarka?

– Tak.

Myronowi grunt na dobre uciekł spod nóg.

– A zatem… Greg wie?

Emily potrząsnęła głową.

– Lekarka odciągnęła mnie na bok. Na mocy wyroku sądowego jestem prawną opiekunką Jeremy’ego. Po rozwodzie Greg też może się opiekować dziećmi, ale one mieszkają ze mną. I to ja podejmuję decyzje o leczeniu.

– Tak więc Greg nadal myśli…

– Że Jeremy jest jego synem.

Myron rozpaczliwie płynął po głębi, nie widząc brzegu w zasięgu wzroku.

– Twierdzisz, że wiedziałaś o tym od początku.

– Tak.

– To dlaczego mi nie powiedziałaś?

– Chyba żartujesz. Wyszłam za Grega. Pokochałam go. Zaczęliśmy wspólne życie.

– Mimo to powinnaś mi powiedzieć.

– Kiedy, Myron? Kiedy?

– Zaraz po urodzeniu dziecka.

– Czy ty mnie słuchasz? Przecież powiedziałam ci, że nie miałam pewności.

– Powiedziałaś: matka wie, kto jest ojcem.

– Daj spokój, Myron. Kochałam Grega, a nie ciebie. Jesteś taki sentymentalny, że zażądałbyś, żebym się rozwiodła, wyszła za ciebie i żyła z tobą na przedmieściu jak w bajce, długo i szczęśliwie.

– I zamiast tego wybrałaś życie w kłamstwie?

– Wtedy uważałam, że to słuszna decyzja. Chociaż patrząc z dzisiejszej perspektywy – urwała i łyknęła kawy – w wielu sprawach postąpiłabym inaczej.

Bez powodzenia próbował przetrawić to, co usłyszał. Do kawiarni weszło kolejne stadko młodych mamuś z wózkami. Usiadły przy stoliku w kącie i zaczęły paplać o malutkich Brittany, Kyle’u i Morganie.

– Dawno rozstałaś się z Gregiem? – spytał nieco ostrzej, niż zamierzał. Tak mu się przynajmniej wydało.

– Przed czterema laty.

– Przestałaś go kochać? Cztery lata temu?

– Tak.

– Pewnie nawet wcześniej. Dawno, co?

– Tak – potwierdziła zmieszana.

– Więc mogłaś mi o tym powiedzieć. Wtedy. Przed czterema laty co najmniej. Dlaczego nie powiedziałaś?

– Skończ z tym przesłuchaniem.

– To ty rzuciłaś tę bombę. Jak mam zareagować?

– Jak mężczyzna.

– To znaczy?!

– Musisz mi pomóc. Musisz pomóc Jeremy’emu. Skupmy się na tym.