Выбрать главу

No i przyszedł strach. Taki prawdziwy, ludzki – miał teraz co stracić. Miał Candy.

Oczywiście martwił się losem grupy, ale inaczej niż Raszyn. Uważał podobnie jak dowódca, że Grupa F nie powinna już strzelać. Słusznie domyślał się, że Ziemia potrzebuje obecnie głowy tylko Raszyna. Ale po jednej jedynej salwie do swoich Dyrektorzy wypiszą nakazy aresztowania wszystkich oficerów.

W tym kapitan-porucznik Kendall.

Może ci, którzy zostaną złapani, wykręcą się długotrwałym więzieniem. Ale uranowa katorga to też śmierć. Oczywiście jeśli Candy spodoba się komuś z przełożonych, będzie miała łatwiej… Pomyślawszy to, Werner zacisnął pięści. Wyobraził sobie Ive brudną, wychudzoną, żałosną, z popromiennymi krostami na twarzy, jęczącą z bólu pod którymś z kolei mężczyzną… Ona jeszcze nie wie, co to znaczy czepiać się życia pazurami, zębami i pochwą. Andrew nie mógł do tego dopuścić.

Teraz, patrząc na blokader i zastanawiając się, kiedy będzie najlepszy moment, by unieruchomić i rozbroić okręt, Werner nie myślał o sobie. Przejmował się raczej losem Candy. Kochał ją. I był gotów poświęcić wszystko, żeby żyła, nie znając bólu. Nawet jej miłość.

Ive, podobnie jak większość oficerów Grupy F i całkiem inaczej niż Andrew, chciała tylko jednego – walczyć, bić się, gryźć w obronie swojego honoru. Jak tylko stanie się jasne, dlaczego okręt stracił ciąg, pierwsze, co zrobi, to spróbuje udusić ukochanego własnymi rękami. Werner był o tym przeświadczony. Istniała oczywiście szansa, że Candy kiedyś mu wybaczy, ale nie wiedział, jak odległa to będzie przyszłość i czy Raszyn nie zabije go na długo przed tą chwilą.

Było mu wstyd, smutno, gorzko, czuł do siebie wstręt. Ale każda minuta zbliżała go do samobójczego ruchu – zaktywizowania blokaderów podczas podejścia do eskadry Rabinowicza. Policjanci wezmą bezbronny cruiser abordażem, a wszyscy jeńcy niestawiający zbrojnego oporu wykręcą się degradacją i zwolnieniem z floty bez emerytur i ulg. Major wyjaśnił mu to przed lotem na górę.

Tuż przed pożegnaniem pokazał Andrew zdjęcie.

– Co to? – zawołał ten, w panice odsuwając fotkę. Było na niej dużo, dużo krwi, cała kałuża, w której leżała naga dziewczyna ze zniekształconą twarzą. – Po co to?

– Nie poznajesz? – zdziwił się fałszywie major. – Oczywiście, byłeś tak nachlany, że nie poznałbyś własnej matki… To z tą panienką się zabawiałeś.

– Gdzie?! – wykrztusił oszołomiony Werner, spodziewając się najgorszego. Najgorsze nie kazało na siebie długo czekać.

– W burdelu, gdzie byłeś z komendantem – przypomniał oficer kontrwywiadu. – Rozumiesz, taka jest sprawa: twój przyjaciel Uspienski wie oczywiście, że już nie jesteś psychiczny. Myśli, że zostałeś wyleczony. Ale jak tylko zobaczy tę fotkę i przeczyta orzeczenie o twoich odciskach na nożu, którym została pocięta ofiara, o twojej spermie w jej wszystkich otworach i tak dalej… A właśnie, może ty też chcesz to przeczytać?

– Po co? – zapytał Andrew, zanim walnął majora pięścią w nos. Zabiłby go, gdyby ten nie znalazł się nagle z tyłu i nie kopnął więźnia w kość ogonową.

– Po to, skarbie – powiedział czule oficer do zwijającego się z bólu w kącie Wernera – że jesteś Rosjaninem. A ja bardzo dobrze poznałem wasz gatunek. Rosjanie ciągle jeszcze uważają, że tylko oni są mądrzy, a reszta to tępe gówno. Dlatego też nie uznają wdzięczności. Założymy się, że chciałeś mnie kiwnąć, co? Z wdzięczności, że tak powiem, za to, że cię wyciągnąłem z tarapatów. Ale teraz, myszko, wiesz, gdzie cię mam! – Pokazał Andrew zaciśniętą pięść. – Do samego końca. Na zaw-sze!

Tym sposobem Werner znalazł się na pokładzie okrętu flagowego Grupy F – pocierając skopany tyłek i myśląc, czy nie powinien poderżnąć sobie gardła.

Podobne uczucia buzowały w nim obecnie, kiedy samotny i zrozpaczony wisiał w centralnym rdzeniu „Skoczka”.

Tyle tylko, że teraz nie bolała go stłuczona część ciała, a coś w okolicy serca.

* * *

– Panowie oficerowie! – ryknął dowódca „von Reya”, podrywając się i prężąc jak struna.

– Spocznij! – zawołał od progu Raszyn i usadził wszystkich władczym ruchem ręki. – Panowie oficerowie, mamy bardzo, bardzo mało czasu. Bierzcie terminale, słuchajcie.

Dowódcy, wymieniwszy znaczące spojrzenia, otworzyli pokrywy swoich dech. Raszyn usiadł przy biurku i odwrócił do siebie monitor. Essex stanął za jego plecami, uważnie wpatrując się w obecnych. Borowski zajął miejsce pod ścianą przy drzwiach i skrzyżował ręce na piersi.

– Gotowi? – zapytał admirał. – Patrzcie. Schemat operacyjny zero-jeden. Wszyscy znaleźli swoje miejsce?

– Ho-ho! – nie wytrzymał ktoś.

Na monitorach pojawiło się rozmieszczenie okrętów Grupy F w bezpośredniej bliskości Ziemi. Wszystko wskazywało na to, że schemat był przygotowywany na wypadek zdławienia lokalnego konfliktu albo buntu na ojczystej planecie.

– Tajne opracowanie naszego sztabu – wyjaśnił Raszyn. – Bardzo dobra robota. A admiralicja nie ma o tym pojęcia. Jak widzicie, z powierzchni nic nam nie mogą zrobić. Atak siłami reszty ziemskiej floty też jest nierealny: zauważymy ich pierwsi i zdążymy się przegrupować lub wycofać. Teraz, panowie, stawiam zadanie. Dział liniowy przygotowuje rozkład, wkrótce zostanie wam dostarczony. Po pięciu godzinach od tego momentu zaczniecie zgodnie z tym rozkładem cumować przy „Gordonie” i odbierać jego załogę… Co?!

– Nic, panie admirale, sir – pośpiesznie odpowiedział ktoś z tylnych rzędów.

– Trzeba będzie się trochę ścieśnić – ciągnął więc Raszyn. – Moglibyśmy przenieść około trzystu ludzi na remontowiec, tam są puste magazyny, ale to by było nie fair.

Sala zaszumiała z aprobatą.

– To nic, jakoś się pomieścimy – wyraził ogólną opinię dowódca „von Reya”. – Dobrze mówię?

– Bardzo dobrze – uśmiechnął się admirał. – Pamiętajcie, z „Gordona” schodzą wszyscy. Dalej! Ewakuacja trwa godzinę. Następnie grupa rozdziela się i pojedynczo odchodzi do przewidywanych w schemacie operacyjnym punktów. Tam zatrzymujecie się i czekacie na dalsze rozkazy. Zabraniam jakichkolwiek działań bojowych podczas manewrów. Unikać wszelkich kontaktów. Łączność ze sztabem tylko w przypadkach nadzwyczajnych, wyłącznie przez naszą boję. Pamiętajcie, że zmieniają się wszystkie kody. Ze schematem łączności i nowym systemem szyfrowania zapozna was kontradmirał Essex. Na czas operacji wyznaczam go na dowódcę Grupy F. Panie kontradmirale, przystępuje pan do wykonywania obowiązków natychmiast po zakończeniu narady.

– Tak jest. – Tyłek skinął głową, zachowując kamienny wyraz twarzy.

– Okrętem flagowym na czas operacji będzie „Lock von Rey”.

– Ja nie mogę, reaktor mi się grzeje – od razu oświadczył jego dowódca.

– Naprawisz – powiedział Raszyn.

– Nie daje się naprawić!

– To go zmusisz – rzucił z groźbą w głosie Borowski.

Commander „von Reya” posłał mu spojrzenie pełne bezsilnej nienawiści, odwrócił się do admirała i zrobił nieszczęśliwą minę.

– Olegu Igoriewiczu!jęknął. – Za co to? Przecież ja ledwie pełznę! Chłodzenie mam już prawie na zerze…

– Bardzo nie chcesz? – zapytał Raszyn, najwyraźniej szykując jakiś podstęp.

– Przepraszam… – Oficer opuścił głowę i wbił wzrok w ekran terminala.