Выбрать главу

– Uwaga! – usłyszał naraz w słuchawkach. – Za minutę z wystąpieniem skierowanym do stanu osobowego zwróci się dowódca grupy. Wszyscy wolni od wachty proszeni są o włączenie monitorów. Powtarzam…

Werner z ulgą włożył do kieszeni sondy testujące i rozejrzał się. Najbliższy terminal kontroli narzędziowej był o kilkadziesiąt metrów od niego, na przeciwległej ścianie. Zdaniem producenta nie służył do odbioru pokładowego wideo, ale miejscowi technicy rozwiązali ten problem jeszcze długo przed pojawieniem się Wernera na pokładzie „Skoczka”. Zamiast ubogiego szarego ekraniku terminal miał zamontowane potężne biblioteczne monitorzysko, zresztą całkiem nowe. Okręt flagowy w ogóle był jednostką dobrze przystosowaną do życia. W miejscach, do których rzadko zaglądali oficerowie, było wszystko prócz dyskotek. No i może nikt nie wpadł na pomysł zajmowania się seksem w rdzeniu. Choć pewnie jedynie dlatego, że atmosfera na okręcie bojowym nie sprzyjała erotycznym zabawom. Takie uczucia, jakie przytrafiło się Andrew i Ive, zazwyczaj nie wybuchały między astronautami.

Technik odpiął linę asekuracyjną i odepchnąwszy się lekko, przeskoczył na drugą stronę centralnej lufy. Zaczepił karabińczyk o reling i popłynął wzdłuż ściany do terminala. Zamienił miejscami klika wtyków, wszedł do sieci pokładowej i podłączył się do wideo. Wtedy spojrzały na niego lekko zmrużone oczy admirała.

– Dzień dobry państwu – powiedział Raszyn.

– Czołem – rzucił Andrew.

Coraz mocniej bolała go głowa.

– Zwracam się do was z komunikatem specjalnym. Zaraz obejrzycie krótki film dopiero co przesłany ze scouta „Helen Ripley” z trawersu Cerbera. W zasadzie to tajna informacja, ale w aktualnych okolicznościach dowództwo uważa, że każdy członek naszych załóg ma prawo to zobaczyć… – Dowódca na chwilę zawahał się, dobierając słowa. – Zobaczyć to, z czym być może przyjdzie nam spotkać się w walce. Patrzcie, panie i panowie!

I przed Wernerem pojawiły się statki Obcych.

Mocno złapał poręcz, błyskawicznie zapominając o bólu głowy. Alieni oderwali się od powierzchni Cerbera i zaczęli pościg. Andrew wyobraził sobie, jak musiał czuć się Fein, kiedy zaczęły go ścigać dwa ogromne pierdolniki nieznanego wroga. Nerwowo oblizał wargi. Potem mocno zacisnął powieki. A kiedy otworzył oczy, znowu patrzył na niego Raszyn.

– Mamy nadzieję, że commander Fein zdołał umknąć pościgowi i wkrótce będzie mógł przekazać nam szczegółowy raport – mówił admirał. – Ale cokolwiek się wydarzy, wiemy już teraz z całą pewnością, że Obcy naprawdę istnieją i że ich zamiary nie pozostawiają miejsca na wątpliwości. Oto nasz przeciwnik, panowie. Realny. I jeśli pokonał ogromne przestrzenie, żeby znaleźć się na granicach Słonecznego, możecie sobie wyobrazić, jakie ma silniki i jakimi zasobami energetycznymi dysponuje. Nie będę teraz gadał o modelach współdziałania z Alienami wypracowanych przez sztab naszej grupy. Możliwe, że kontakt nie będzie miał charakteru siłowego. Nie wykluczam, że błędnie oceniamy zachowanie Obcych. Może też wszystko zakończy się walką z tymi konkretnymi dwiema jednostkami, które pojawiły się u nas z powodu jakiegoś błędu i za którymi nie podąża silna armada. Ale w każdym z tych przypadków, panie i panowie, pojawienie się Alienów zmienia sytuację Grupy F.

Raszyn zamyślił się na chwilę, kierując wzrok ku podłodze. Dotknął koniuszkami palców skroni. Może też bolała go głowa.

– Jesteśmy astronautami wojskowymi – powiedział, podnosząc wzrok do kamery. – Powinniśmy być przygotowani na wszystko. W szczególności musimy, zgodnie z naszą przysięgą, bronić Układu Słonecznego przed agresją z zewnątrz. Wiem, że przez ostatnie doby na okrętach grupy odbywały się burzliwe dyskusje o tym, kim jesteśmy i co powinniśmy zrobić. Teraz już nie mamy takich problemów. Nie jestem przekonany, czy pojawienie się przeciwnika spoza Układu jest najlepszym rozwiązaniem. Prawdopodobnie atak Obcych może być tragedią dla całej ludzkości. Jednakże w każdym wariancie na drodze tej agresji stanie Attack Force. A to oznacza, że jesteśmy tym, czym byliśmy. Nie ma co do tego dwóch zdań. Znajdujemy się na okrętach wzmocnionej brygady wojennej floty kosmicznej podporządkowanej Ziemi. Bronimy swojego domu. Dlatego, drodzy państwo, wszystko zostaje po staremu. Dowództwo grupy oczekuje od każdego członka załogi pracy zgodnej z wykazem obowiązków służbowych. Dowództwo z kolei gwarantuje wam, że w najbliższej przyszłości status Grupy F zostanie potwierdzony przez Radę Dyrektorów i, o ile okaże się to konieczne, specjalnym dekretem Rady Akcjonariuszy.

Admirał przekrzywił lekko głowę i uśmiechnąwszy się, dodał:

– No i to właściwie wszystko. Znowu działamy, panie i panowie! Pracujemy. W najbliższym czasie będziemy musieli sporo manewrować… Zresztą szczegóły otrzymacie w normalnym trybie, w zakresie dotyczącym każdego z was. Żegnając się, pragnę podziękować wszystkim, którzy w ciężkich chwilach nie utracili wiary w Grupę F i jej szczęśliwą gwiazdę. Dziękuję wam. I do widzenia.

Na monitorze pojawiły się bieżące informacje. Andrew z trudem oderwał rękę od poręczy i podniósł ją do twarzy. Po policzkach coś ciekło.

To były łzy.

* * *

Andy wyszedł ze strefy roboczej na pokład ładunkowy nieopodal głównej śluzy. Luk centralnego rdzenia otwierał się tuż przy podłodze i pierwszą rzeczą, jaką zobaczył Werner, były czyjeś pośpiesznie maszerujące po korytarzu nogi. Do śluzy mknęli niemal biegiem ZDO Borowski i nawigator Christoff Bulion. Obu wystawały spod pach pięciolitrowe butle tlenowe.

Gdy Borowski usłyszał, jak mlasnęła pokrywa luku, gwałtownie odwrócił się niczym zaskoczony na miejscu przestępstwa.

– Aaa, to ty – powiedział z ulgą. – Czołem. No i jak? Widziałeś gnojów? Ciekawe, co to za napęd?

– Jakiś antygraw – sapnął Andrew, wyłażąc przez okrągły otwór. – Och, dadzą nam popalić.

– Właśnie – przytaknął ZDO. – A nasi jakby powariowali. Wszyscy się tak ucieszyli, że nie musimy wojować z Ziemią… Jakby Obcy byli lepsi. Słuchaj, powiedz mi taką rzecz. Jaki kabel siłowy lepiej pracuje: osiemnaście bi dwa czy osiemnaście si osiem7.

– Si osiem lepiej trzyma maksymalne obciążenie. – Werner przykucnął, żeby zamknąć luk. – A bi dwa to po prostu dobry, niezawodny kabel. Przy okazji, nam w tej chwili nie jest do niczego potrzebny, a widziałem w magazynie dwie szpule.

– Potrzebujemy czterech – mruknął Borowski. – Dobra, zobaczymy, co oni tam mają.

– Po co komu tyle? – zdziwił się Andrew.

– Po to, że „von Rey” chce tyle za komplet uszczelek. Christoff, proszę iść na razie do kutra, ja muszę coś skonsultować… Powiedz, Andy, czy procesor marszowy z megadestroyera nie przyda się nam do czegoś? Oni powinni tam mieć rezerwowy, o ile go nie przepili, rzecz jasna.

– Łupimy „Gordona” czy jak?

– A co myślałeś? Przecież go oddajemy Rabinowiczowi. A, ty jeszcze nie wiesz wszystkiego. No to ci powiem, że Raszyn chce wykonać przyjazny gest.

Werner podrapał się po głowie. Ciągle jeszcze kiepsko szło mu myślenie i nie do końca rozumiał, co się dokoła niego dzieje, ale plan admirała brzmiał sensownie. ZDO czekał na odpowiedź. Andrew przejechał zamyślonym spojrzeniem po butlach, które tamten trzymał pod pachami.