Выбрать главу

Popatrzyli. Ekran rozbłysnął lekko. Informacja została zakodowana w ich mózgach. Stary Prezydent zniknął bez pożegnania. Zjedli w milczeniu. Ból głowy powrócił. Profesor wymknął się ze stołówki i poszedł do laboratorium. O tej porze nie było tu nikogo. Wyjął z szafki dziennik badań i zamyślił się. To co odkryli na razie miało pozostać tajemnicą. Jeśli tak to nie mógł wpisać tu prawdy. W zadumie otworzył zeszyt i wpatrzył się w równe rządki liter hebrajskiego alfabetu. Wreszcie wyjął z kieszeni wieczne pióro i wykaligrafował starannie polską cyrylicą.

Badanie genetyczne Starych odpadków organicznych. 9 czerwca 2486r. Prof. Janusz Seleźniecki.

Umieścił wykonany dnia poprzedniego preparat w obejmie mikroskopu elektronowego i wcisnął kilka guzików. Na ekranie komputera obok pojawił się obraz w znacznym powiększeniu. W skórze dziwnego nieboszczyka istotnie tkwiły jakieś włókna tworzące jodełkowy splot.

— Dziwne — powiedział sam do siebie. — Wsadzili mu to jak tatuaż?

Posługując się mikrochwytakiem i skalpelem ultradźwiękowym wypreparował z trudem jedną nić i przeniósł jej powiększony tysiące razy obraz na sąsiedni ekran. Nić była zbudowana z cieniutkich włókien. Było ich mnóstwo. Splatały się ze sobą. Od centralnego włókna odbiegały cieńsze nitki na boki.

— Co to u diabła może być? — zastanowił się. — Syntetyczne draństwo.

Uruchomił mikrochwytak i wydobył nić z mikroskopu. Była tak cienka że prawie niewidoczna. Włączył analizator i wrzucił ją w otwór percepcyjny. Analizator zamigotał lampkami. Podłączył go kablem z komputerem.

Dokonaj identyfikacji — wpisał a potem nacisnął Enter.

Po chwili na ekranie komputera wyświetlił się trójwymiarowy obraz cząsteczki chemicznej i jej nazwa: Kewlar.

— Kewlar? — zdziwił się profesor. — A cóż to jest takiego ten kewlar?

Nazwa kołatała mu się jakoś w umyśle, ale nie mógł sobie uprzytomnić skąd ją zna. Wyłączył analizator i wywołał słownik związków chemicznych i tworzyw sztucznych Werbkowskiego. Niemal natychmiast wyświetliła się odpowiedź na jego pytanie.

Kewlar — handlowa nazwa poliamidu aromatycznego. Związek tworzy włókna o znacznej wytrzymałości mechanicznej. Używany przy produkcji lin. Związek odkrył i opracował technologię wytwarzania Stary Prezydent.

— Znowu on? — zdziwił się. — A to ciekawe.

Przywykli już do tego. Ktoś wszedł do laboratorium. Podniósł głowę i zobaczył przed sobą Karcewa i jakiegoś drugiego mężczyznę, też najwyraźniej Rosjanina.

— Panie profesorze, to magister Pawło Mitrofanow, panie magistrze, to profesor Janusz Seleźniecki.

Wymienili uścisk dłoni.

— I jak tam się posuwają badania? — zapytał Karcew.

— Hmm — profesor popatrzył niepewnie na nowego gościa.

— Może pan mówić swobodnie, to swój.

— Ten nieboszczyk, którego znaleźliście miał w skórze kewlarowe włókna.

Karcew i gość jednocześnie gwizdnęli przez zęby.

— To mogło mu dać prawie kuloodporność — powiedział przybysz. — Coś jeszcze?

— Na razie jestem dopiero na pierwszym etapie testów.

— Można pomóc?

— Chętnie.

Mirofanow przysiadł się do mikroskopu i zaczął poruszając z dużą wprawą manipulatorami patroszyć próbkę.

— On ma coś dziwnego pod skórą — powiedział. — Wygląda mi to na łącze biocybernetyczne. Wzmacnia mięsień. Z jakiej części ciała to było pobrane?

— Z przedramienia.

Gość wypreparował kawałek tasiemki z włókna. Była inna w kolorze, ale równie cienka jak wypruta wcześniej nić. Umieścił ją troskliwie w analizatorze. I włączył go. Maszyna zabuczała po czym na ekranie pojawił się model cząsteczki. Jednocześnie pod spodem wyświetlił się znak zapytania.

— Nu ładno, tworzywo nieznane nauce — powiedział profesor. — I co z tym fantem zrobić?

— Nic. Na razie zajmijmy się tym co głębiej — wrócił do mikroskopu i dalej z zapałem preparował tkankę.

— Małe naczynko krwionośne — powiedział. — Krew ścięła się ale coś tu jest poza krwią.

Poruszył manipulatorem. Potem zwiększył powiększenie tysiąc razy.

— Do licha — mruknął.

Na ekranie pojawiło się coś w rodzaju kłębka splątanych drucików.

— Co to może być? — zdziwił się profesor Janusz.

— Wygląda mi to na nanotech.

— Nie jestem technikiem.

— Prowadzono przed kilku laty badania nad mikrorobotami, które wpowadzone do krwioobiegu pomagały by podtrzymywać niektóre funkcje życiowe organizmu. Na przykład w razie ustania pracy serca generowały elektrowstrząsy.

— To ciekawe. Czy to wykonalne?

— Jak widać na załączonym przykładzie ktoś o tym pomyślał już przed setkami lat. A nasze badania nie powiodły się.

— Może trzeba było poprosić o pomoc Starego Prezydenta. Pewnie by nie odmówił. To daje pewnie spore możliwości...

— Uściślę swoją wypowiedź. Nasze badania nie powiodły się bo Stary Prezydent zabronił ich kontynuacji. W dodatku wydał zaraz kolejny przepis do regulaminu pobytu na ziemi. Zakazał używania podobnych środków. Ale nawet nie o tym chciałem rozmawiać.

— A o czym? zaciekawił się profesor.

— Ogólnie o tabelach rozpadu połowicznego izotopów oraz o badaniach nad rekonstrukcją niektórych starych technologii.

— Tych, które były niebezpieczne i wydzielały trujące odpady?

— Tych też.

— Zamieniam się w słuch, choć nie wiem w czym mógłbym być pomocnym.

Fizyk uśmiechnął się.

— Słyszał pan o metodzie datowania zabytków za pomocą węgla C14?

— Owszem. Stary Prezydent zabronił jej stosowania twierdząc, że jest mało dokładna.

Pawło Mitrofanow uśmiechnął się po leninowsku.

— Stary Prezydent stwierdza sobie że metoda badawcza jest zła i zabrania kategorycznie jej stosowania.

— Nie zła ale mało dokładna — zaprotestował profesor.

— Proszę bardzo. Metoda badawcza jest mało dokładna. I dlatego nie wolno jej stosować. Pod karą śmierci. A co zaproponował w zamian?

— Tabele typów ceramiki i szkła dla...

— No właśnie. A co będzie jeśli znajdziecie szkło w cudowny sposób ocalałe przed destrutoxem, takiego kształtu jakiego oni notują kable? Albo jeśli trafi wam się garnek będący jednorazowym przebłyskiem pijackiego geniuszu miejscowego garncarza?

— Hmm.

— No właśnie. Trzeba mieć metodę. Skoro Prezydent zabronił to możliwe że miał coś do ukrycia.

— To znaczy?

— Czas. Czas jest bardzo dziwną rzeczą. Kiedyś dawno temu zanim zabronił metody radiowęglowej udało nam się zrekonstruować tą starą technikę datowania surowców organicznych za pomocą mierzenie śladowych ilości radiowęgla C14. Potrafimy już określić jego ilość z odpowiednią dokładnością. Ale wyniki uzyskane są dziwne i obawiam się że całkowicie nieprzydatne. W każdym razie w oficjalnej archeologii.

— Proszę opowiedzieć. To bardzo ciekawe.

— Okres połowicznego rozpadu radiowęgla wedle naszych obliczeń wynosi pięćdziesiąt tysięcy lat. Stary Prezydent poproszony o uzupełnienie danych z archiwum ludzkości podał czas rozpadu na dwieście dziesięć tysięcy lat. — Rozejrzał się nerwowo i zniżył głos do szeptu. — On kłamał.

Brwi profesora uniosły się do góry.

— Odczytaliśmy wynik Dla kawałka drewnianej belki z kampanii wykopaliskowej prowadzonej przez profesora Krucia dwanaście lat temu, na terenie Niezależnego Terytorium Powierniczego Rasy Białej na południu Afryki. Kopał tam miasto z końca dwudziestego pierwszego wieku. Wedle naszych obliczeń belka ma pięć tysięcy lat.