– Tak byłoby najlepiej. Wolałabym zakończyć romans z poczuciem niedosytu, niż pozwolić, żeby się ciągnął w nieskończoność, dopóki nie będziemy już mogli na siebie patrzeć. Poza tym szanse, że ktoś nas przyłapie, będą z czasem rosły… a ja nie mam zamiaru zostać wyrzutkiem społeczeństwa.
Odwrócił jaku sobie i spostrzegła, że jest trochę rozbawiony, ale również zirytowany.
– Za trzy miesiące nadal będę cię pragnął – stwierdził. -Więc kiedy nadejdzie ten czas, rezerwuję sobie prawo do próby przekonania cię, żebyś zmieniła zdanie.
– Będziesz mógł próbować wszelkich sposobów – zapewniła go z uśmiechem. – Nie uda ci się jednak nakłonić mnie do zmiany decyzji. Mam bardzo silną wolę.
– Ja również.
Spojrzeli na siebie wyzywająco i widać było, że obojgu sprawia to radość. Jack wziął Amandę za ramiona, przyciągnął do siebie i już miał ją pocałować, gdy nagle przerwał im jakiś hałas. Ktoś wchodził do domu. Jack zamarł bez ruchu.
– To służba – powiadomiła go Amanda, więc wstał sprężyście i pomógł jej podnieść się z dywanu.
Chociaż znała Sukey przez całe życie i stale musiała znosić jej wścibskie uwagi na temat braku męskiego towarzystwa, była zawstydzona, że pokojówka zastanie ją w tak kompromitującej sytuacji. Policzki jej poczerwieniały, chociaż za wszelką cenę starała się zrobić obojętną minę. Sukey stanęła w drzwiach salonu i kiedy zdała sobie sprawę, że Amanda jest sama w domu z Jackiem Devlinem, oniemiała ze zdumienia. Jej pani miała suknię i włosy w nieładzie, w salonie panował bardzo intymny nastrój, więc nie było wątpliwości, co się tu wydarzyło.
– Bardzo przepraszam, panienko – wyjąkała Sukey.
Amanda natychmiast do niej podeszła.
– Dobry wieczór, Sukey. Mam nadzieję, że ty i Charles dobrze się bawiliście w ten świąteczny wieczór.
– Bardzo dobrze, proszę pani. Bardzo udany wieczór. Czy coś mam jeszcze zrobić, zanim pójdę spać?
Skinęła głową.
– Proszę, przynieś do mojej sypialni dzban z gorącą wodą.
– Dobrze. – Sukey odwróciła się i szybko poszła do kuchni, starając się nawet nie spojrzeć w stronę gościa pracodawczyni.
Zanim Amanda zdążyła się poruszyć, poczuła, że Jack od tyłu obejmuje ją w talii. Delikatnie przyciągnął ją do siebie, tak że oparła się plecami o jego pierś, i pocałował ją w szyję. Jego gorące usta muskały ją lekko, wywołując w całym ciele przyjemne dreszcze.
– Jest jden warunek, który chciałem dodać do naszej umowy – wyszeptał, nie podnosząc głowy.
– Co to takiego? – Dźwięk własnego głosu, nagle tak nisiego i zmysłowego, zabrzmiał obco w uszach Amandy.
– Jeśli mamy być kochankami przez tak krótki czas, to chcę go jak najlepiej wykorzystać. Obiecaj mi, że niczego mi nie odmówisz, Amando. – Przesuwał dłonie po jej bokach i szeptał: – Chcę spróbować z tobą wszystkiego.
– Co to znaczy „wszystkiego"? – zdumiała się.
Nie odpowiedział, tylko roześmiał się cicho. Amanda zwróciła się ku niemu ze zmarszczonym gniewnie czołem.
– Nie spodziewasz się chyba, że zgodzę się na twoją propozycję, skoro nawet nie wiem, o co chodzi.
Usta Jacka drgały, choć starał się tłumić rozbawienie.
– Dałem ci egzemplarz wspomnień Gemmy Bradshaw – powiedział z poważną miną. – Znajdziesz tam wiele pożytecznych wskazówek.
– Nie przeczytałam tej książki w całości – odparła zadziornie. – Tylko fragmenty. Uznałam ją za zbyt drastyczną, więc nie czytałam dalej.
– Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że dama, która decyduje się na utratę dziewictwa w powozie, okaże się taka pruderyjna. – Widząc jej srogą minę, uśmiechnął się szeroko. – Zawrzyjmy więc taki układ. Za trzy miesiące zakończymy nasz romans, na twoje życzenie, ale pod warunkiem, że zrobisz ze mną wszystko, co zostało opisane we wspomnieniach Gemmy.
– Chyba nie mówisz poważnie? – zawołała Amanda z przerażeniem.
– Oczywiście, w granicach rozsądku. Nie ma pewności, że wszystko, co opisano w tej książce, jest fizycznie możliwe. Ale można by się o tym przekonać. To by było bardzo interesujące, nie sądzisz?
– Jesteś zdemoralizowany – oznajmiła srogo. – Zepsuty do szpiku kości degenerat.
– Zgadza, się. I przez następne trzy miesiące będę do twojej dyspozycji. – Spojrzał na nią łobuzersko. – Nie pamiętam dokładnie, jak się zaczyna pierwszy rozdział.
Amanda była przerażona, ale jednocześnie chciało jej się śmiać. Zastanawiała się, czy oburzająca propozycja Jacka jest poważna.
– Zdaje się, że na początku pewien dżentelmen otwiera wskazane mu drzwi do sypialni.
Jack przerwał jej namiętnym pocałunkiem.
– Tak, teraz pamiętam. Właśnie tak się to zaczyna – powiedział cicho. – Zabiorę cię na górę i pokażę, co się zdarzyło potem.
Amanda poprowadziła go w stronę schodów, ale zatrzymała się, zanim weszła na pierwszy stopień. Nagle obezwładniła ją nieśmiałość. W ciemnym powozie łatwo było zapomnieć o rzeczywistości, tutaj jednak, w znajomym wnętrzu własnego domu, dotarło do niej aż nazbyt jasno, na co się zdecydowała.
Jack chyba zrozumiał jej wahanie, ponieważ również się zatrzymał i przyparł ją do barierki schodów, zagradzając drogę opartymi o balustradę ramionami. Uśmiechał się ledwo dostrzegalnie.
– Zanieść cię na górę? – zapytał.
Weszła na pierwszy stopień, więc ich twarze znalazły się na tym samym poziomie.
– Nie, jestem za ciężka. Upuścisz mnie albo się przewrócisz i oboje skręcimy sobie kark.
W jego niebieskich oczach migotało diabelskie rozbawienie.
– Kiedy ty wreszcie zaczniesz mnie doceniać? Zaraz dam ci pierwszą nauczkę.
– Nie chodzi o to, tylko… – Pisnęła zaskoczona, kiedy wziął ją na ręce i lekko uniósł do góry. – Przestań! Nie, Jack! Upuścisz mnie.
On jednak trzymał ją mocno i wnosił po schodach, jakby była lekka niczym piórko.
Jesteś o połowę mniejsza ode mnie – stwierdził. – Mógłbym cię tak nieść na koniec świata i nawet bym się nie zasapał. Tylko przestań się wiercić. Zarzuciła mu ręce na ramiona.
– Dobrze, już udowodniłeś, co chciałeś udowodnić. A teraz mnie puść.
– Oczywiście, zaraz to zrobię – zapewnił ją. – Położę cię prosto na łóżko, jak tylko dotrzemy do sypialni. Które to drzwi?
– Drugie w tym korytarzu – powiedziała. Jej głos brzmiał niewyraźnie, ponieważ ukryła twarz na piersi Jacka. Jeszcze nigdy nikt jej tak nie niósł. Być może było to trochę śmieszne, ale w jakiś pierwotny, prymitywny sposób bardzo jej się to podobało. Oparła policzek o ramię Devlina i po prostu cieszyła się tym, że niesie ją w ramionach silny, przystojny mężczyzna.
Dotarli do sypialni i Jack zamknął za sobą drzwi, popychając je obcasem. Ułożył ją ostrożnie na dużym łóżku pod żółtozłotym baldachimem, zawieszonym na ozdobnych spiralnych słupkach. Znad dzbana z gorącą wodą, który pokojówka ustawiła na toaletce z przyborami do mycia, unosiły się kłęby dymu. Języki ognia tańczyły w kominku, strzelając coraz to wyżej, w miarę jak zajmowały się kolejne polana.
Amanda patrzyła na Jacka szeroko otwartymi oczami, zastanawiając się, czy zamierza się tu przed nią całkiem rozebrać. Rzucił surdut na pobliski stolik, zdjął kamizelkę i rozwiązał fular.
Amanda przełknęła ślinę. Serce biło jej coraz szybciej, a krew wydawała się bardziej gorąca.
– Jack – powiedziała cicho. – Chyba nie zamierzasz naprawdę odegrać pierwszego rozdziału?
Uśmiechnął się, kiedy zrozumiał, że ma na myśli pierwszy rozdział Grzechów pani B.