– Wyznam ci, Brzoskwinko, że pamięć mnie trochę zawodzi. Nie mogę sobie przypomnieć, jak się ta książka zaczyna… może mi pomożesz?
– Nie – odrzekła gwałtownie, co tylko wywołało wybuch śmiechu.
Podszedł do niej w częściowo rozpiętej koszuli. Światło lampy kładło złociste plamy na muskularnej piersi. Sięgnął po kolczyki, kołyszące się przy uszach Amandy. Odpiął je delikatnie i pomasował obolałe płatki uszu. Odłożył złote łezki na nocny stolik, a potem wyjął szpilki z jej włosów. Amanda zamknęła oczy; oddychała nierówno i płytko. Jack poruszał się wolno i precyzyjnie, jakby była jakąś kruchą istotą, z która należy obchodzić się wyjątkowo ostrożnie.
– Musi być jakiś fragment książki Gemmy, który ci się spodobał. – Zdjął jej buty i rzucił na dywan. – Na pewno coś cię tam zaintrygowało… wprawiło w podniecenie.
Lekko drgnęła, gdy jedna jego dłoń spoczęła na jej kostce, druga zaś powędrowała do podwiązki. Kilkoma zręcznymi ruchami rozwiązał tasiemki i jedna po drugiej zsunął jedwabne pończochy z jej nóg, jednocześnie gładząc ją po jędrnych łydkach. Czubkami palców przesunął po wrażliwych punktach pod kolanami, aż poczuła, że po nogach przebiegł jej przyjemny dreszczyk.
– Nigdy bym ci czegoś takiego nie wyjawiła. – Parsknęła zduszonym śmiechem. – Zresztą nie podobał mi się żaden fragment tej okropnej książki.
– Ależ podobał ci się – odparł cicho. – I powiesz mi to, Brzoskwinko. Po tym, co już razem przeszliśmy, jedna czy dwie fantazje więcej nie będą zbyt trudne do zrealizowania.
Spróbowała wykręcić się od odpowiedzi.
– W takim razie ty pierwszy opowiedz mi o swoich fantazjach.
Zacisnął dłonie na jej kostkach i przyciągnął ją do siebie.
– Moje fantazje obejmują każdą część twojego ciała. Twoje włosy, usta i piersi… nawet stopy.
– Stopy? – Podskoczyła mimowolnie, kiedy poczuła jego kciuki na podeszwach. Gładził delikatnie ich łuki, usuwając zmęczenie i napięcie. Potem położył jej stopę na swojej piersi, a ciepło jego ciała zdawało się palić ją żywym ogniem. Odruchowo podkurczyła palce.
Zawstydzona i podniecona, zerknęła na niego spod rzęs i spostrzegła, że oczy błyszczą mu łobuzersko. Szybko cofnęła stopę a Jack tylko się roześmiał. Zdjął z siebie resztę ubrania i rzucił je na podłogę. Rozległ się cichy szelest, a potem w sypialni zaległa cisza, przerywana jedynie trzaskaniem ognia w kominku.
Amanda odważyła się spojrzeć nieśmiało na stojącego przed nią nagiego mężczyznę. Kiedy to zrobiła, nie była w stanie oderwać od niego wzroku. Światło i mrok igrały na jego sylwetce, wydobywając każdy szczegół, podkreślając piękne zarysy silnych mięśni i złocistość skóry. Amanda nie spodziewała się, że nagi człowiek może się czuć swobodnie, a jednak Jack stał przed nią tak śmiało, jakby był całkowicie ubrany, i wcale nie starał się ukryć tego, jak bardzo jest podniecony. Amanda przyglądała mu się z fascynacją i nagle ogarnęło ją bardzo dziwne uczucie. Niczego jeszcze tak w życiu nie pragnęła… Chciała poczuć na sobie jego ciężar, pragnęła, żeby jego oddech parzył jej skórę, a ręce mocno ją obejmowały.
– Teraz możesz już powiedzieć, że widziałaś całkiem nagiego mężczyznę – stwierdził Jack. – I jakie masz wrażenia?
Zwilżyła suche wargi językiem.
– Trzydzieści lat oczekiwania na taki widok to stanowczo za długo.
Jack pochylił się, rozpiął jej suknię na plecach. Zapach jego skóry, ciepły i słonawy, przyprawił ją o lekki zawrót głowy, taki sam, jaki odczuwała, gdy zbyt szybko wychyliła kieliszek wina. Oparła mu ręce na ramionach, żeby utrzymać równowagę. Kiedy dotknęła jego sprężystej, aksamitnej skóry, poczuła mrowienie w czubkach palców.
Delikatnie postawił ją na podłodze i zsunął rozpiętą suknię w dół. Amanda została w gorsecie, cienkiej halce i reformach. Speszona zrobiła krok do tyłu.
– Jack… – Podeszła do toaletki i wlała trochę wody do ozdobnej fajansowej miski. – Czy mógłbyś zaczekać za parawanem? – spytała, unikając jego wzroku. – Chcę, żebyś przez chwilę na mnie nie patrzył
Stanął za nią i objął ją w talii.
– Pomogę ci.
– Nie, nie. – Nagle poczuła, że bardzo się wstydzi. – Stań za parawanem… Sama dam sobie radę.
On jednak uciszył ją pocałunkiem i ignorując jej protesty, rozluźnił gorset i zdjął z niej resztę bielizny. Zaczerwieniona po uszy, stanęła bez ruchu, a on tymczasem przyglądał się jej postaci. Doskonale zdawała sobie sprawę z niedoskonałości swojego ciała: nogi powinny być dłuższe, biodra były za szerokie i brzuch nie tak płaski, jak by chciała. Ale Jack patrzył na nią zafascynowany i po chwili drżącą z przejęcia ręką dotknął od spodu jej piersi. Można by pomyśleć, że miał przed sobą jakąś boginię, a nie trzydziestoletnią starą pannę.
– Tak bardzo cię pragnę – powiedział ochryple. – Po prostu mógłbym cię zjeść.
To trochę niepokojące wyznanie zadziwiło ją i zmieszało.
– Proszę, nie próbuj mi wmawiać, że jestem piękna. Oboje wiemy, że to nieprawda.
Jack zmoczył lniany ręcznik w gorącej wodzie i wyżął go, a potem delikatnie umył wewnętrzną stronę jej ud. Ku jej zażenowaniu poprosił, żeby oparła nogę na krześle, bo wtedy wygodniej mu będzie ją myć.
– Każdy mężczyzna ma swoje preferencje – powiedział. Wypłukał i wyżął ręcznik, po czym przyłożył go do podrażnionych po przeżyciach w powozie miejsc na jej ciele. – A ty akurat spełniasz wszystkie moje.
Amanda pochyliła się i oparła policzek na jego nagim ramieniu. Ciepło jego ciała dawało jej ukojenie.
– Lubisz niskie kobiety z szerokimi biodrami? – zapytała z niedowierzaniem.
Wolną ręką pogładził ją po krągłym pośladku i uśmiechnął się lekko.
Lubię w tobie wszystko. Dotyk twojej skóry, smak… każde zagłębienie i wypukłość. Ale chociaż pożądam twojego ciała, to twoja najwspanialsza część znajduje się tutaj. – Dotknął palcem jej skroni i dalej mówił cicho: – Fascynujesz mnie od pierwszej chwili. Jesteś najoryginalniejszą, najwspanialszą kobietą, jaką kiedykolwiek poznałem. Gdy tylko cię zobaczyłem, na progu twojego domu, od razu miałem ochotę zabrać cię do łóżka.
Stała w milczeniu, pozwalając mu się myć i łagodzić pieczenie podrażnionej skóry. Kiedy skończył, pociągnął ją w stronę łóżka i położył na materacu. Serce zaczęło gwałtownie uderzać, ściany sypialni wydawały się rozpadać, zostawiając jedynie ciemność i ogień w kominku oraz ciepły dotyk ich ciał.
– Jack – wyszeptała i wyciągnęła się na łóżku. Położyła ręce na jego pośladkach i jak zadowolona kotka zaczęło lekko uciskać jego sprężyste ciało. Jack westchnął z zadowoleniem, więc odważyła się pieścić go śmielej. Położył się na boku, żeby miała wygodniejszy dostęp, i pozwolił jej się dotykać, jak chciała.
– Czy to sprawia ci przyjemność? – spytała szeptem.
Najwyraźniej mówienie w tej chwili przychodziło mu z trudem, lecz w końcu powiedział, dławiąc śmiech:
– Tak. O tak. Jeśli to potrwa dłużej, to mogę eksplodować.
Przyciągnął ją bliżej do siebie, dużą ręką nakrył jej drobną dłoń i pokazał, jak jeszcze może go pieścić.
– Jack – jęknęła, przywierając do niego biodrami. – Weź mnie. Proszę. Pragnę cię. Chcę…
Przerwał jej pocałunkiem i położył dłonie na jej piersiach. Jęknęła cicho, poddając się jego pieszczotom.
– Wiem, czego chcesz. – Musnął ustami rozpłomienioną twarz. – Dostaniesz to, moja najdroższa.
Chociaż wniknął w nią delikatnie, poczuła lekki ból i cicho jęknęła.
– Zabolało cię? – wyszeptał łagodnie.
– Tak, trochę.
Ruchami delikatnymi jak piórko zaczął pieścić najsekretniejsze miejsca jej ciała, aż zaczęła wić się konwulsyjnie i cicho łkać. Ból gdzieś zniknął i jej ciało przyjęło go chętnie i gładko. Cudowne, słodkie napięcie stawało się tak silne, że musiała zagryźć wargi, żeby powstrzymać krzyk.