Выбрать главу

– Jack, proszę, proszę… – jęknęła. Chciała, żeby pieścił ją mocniej i wreszcie doprowadził do upragnionego szczytu. Całe jej ciało pokrywała błyszcząca mgiełka potu.

– Dobrze, najdroższa – usłyszała jego głos tuż przy uchu. – Zasłużyłaś na nagrodę. – Pieszczoty jego rąk stały się bardziej zdecydowane, ruchy silniejsze. Wydawało się jej, że cały świat eksplodował. Poczuła, że jej ciałem wstrząsają ekstatyczne skurcze. Jack również doszedł do szczytu, lecz w ostatniej chwili wysunął się z niej.

Wyczerpana i nasycona Amanda zarzuciła mu ramiona na szyję. Namacała blizny po chłoście z dawnych lat i pogładziła je czule. Jack znieruchomiał i zaczął oddychać w innym tempie. Przymknął oczy, jakby chciał ukryć przed Amandą swoje myśli.

Pogładziła go po karku i przesunęła dłonią wzdłuż kręgosłupa. Jeszcze raz natrafiła na blizny. Dotknęła ich delikatnie, jakby chciała łagodnie zetrzeć je z jego skóry.

– Pan Fretwell powiedział mi kiedyś, że często poddawałeś się chłoście zamiast innych chłopców ze szkoły Knatchford Heath – powiedziała. – Chciałeś uchronić młodszych i słabszych od siebie przed bólem.

Zirytowany zacisnął wargi.

– Fretwell za dużo gada.

– To dobrze, że mi to powiedział… Nigdy bym się nie domyśliła, że jesteś zdolny do takiego poświęcenia.

Pogardliwie wzruszył ramionami.

– To nic wielkiego. Mam twardą, irlandzką skórę. Chłosta nie bolała mnie tak bardzo, jak bolałaby młodszych chłopców.

Amanda przytuliła się do niego mocniej.

– Nie mów o tym tak lekceważąco – poprosiła, starając się, żeby w jej głosie słychać było raczej współczucie niż litość.

– Ciii… – Zaczerwieniony z zażenowania Jack delikatnie położył palec na jej ustach i warknął szorstko. – Zaraz zrobisz ze mnie świętego, a wcale taki nie jestem. Byłem diabelskim nasieniem i wyrosłem na zimnego drania.

Amanda dotknęła jego palca czubkiem języka, łaskocząc go lekko.

Zaskoczony jej swawolnym zachowaniem, cofnął rękę i uśmiechnął się. Jego oczu już nie przesłaniał mroczny cień goryczy.

– Ty mała czarownico. – Odrzucił kołdrę i rozciągnął Amandę na gładkim prześcieradle. – Zaraz ci pokażę, do czego służy język – szepnął i przykrył jej wargi ustami.

11

Rodzina z dezaprobatą przyjęła wiadomość, że Amanda nie przyjedzie do Windsoru na pozostałe świąteczne dni. Siostry dały wyraz swojemu niezadowoleniu zasypując ją lawiną listów, na które nie odpowiedziała. Zwykle w takich wypadkach poświęcała wiele czasu i wysiłku, żeby ułagodzić wzburzonych krewnych, ale teraz jakoś nie potrafiła się do tego zmusić. Całe jej życie zaczęło obracać się wokół Jacka. Kiedy nie było go przy niej, czas wlókł się nieznośnie wolno, natomiast wspólne wieczory mijały z oszałamiającą szybkością. Przyjeżdżał do niej codziennie po zapadnięciu zmroku, wychodził przed świtem, a wraz z każdą godziną spędzoną w jego ramionach pragnęła go coraz bardziej.

Jack traktował ją inaczej niż wszyscy inni mężczyźni, nie widział w niej spokojnej starej panny, tylko ciepłą, namiętną kobietę. Kiedy zahamowania Amandy brały górę, Jack kpił sobie z niej tak bezlitośnie, że wybuchała gniewem z temperamentem, którego wcześniej nawet u siebie nie podejrzewała. Czasami jednak jego nastrój się zmieniał i Devlin z łobuzerskiego zawadiaki zmieniał się w romantycznego kochanka. Całymi godzinami pieścił ją, przytulał i kochał się z nią z niewypowiedzianą czułością. W takich chwilach miała wrażenie, że rozumie ją tak dobrze, jakby potrafił zajrzeć jej w serce i duszę.

Tak jak się umówili, na jego prośbę przeczytała kilka rozdziałów Grzechów pani B., a on z nieukrywaną przyjemności i napawał się jej skrępowaniem, kiedy musiała odgrywać z nim sceny z książki.

– Nie mogę – powiedziała zduszonym głosem pewnego wieczoru, naciągając prześcieradło na zaczerwienioną ze wstydu twarz. – Po prostu nie mogę. Wybierz coś innego. Zrobię wszystko, tylko nie to.

– Przecież obiecałaś mi, że spróbujesz – odrzekł. Spojrzał na nią rozbawiony i zdecydowanym ruchem ściągnął z niej prześcieradło.

– Nic takiego sobie nie przypominam.

– Tchórz. – Pocałował ją w kark i wolno posuwał się w dół jej pleców. Wyczuła, że się uśmiecha. – Trochę odwagi, Amando – wyszeptał. – Co masz do stracenia?

– Szacunek dla samej siebie! – Chciała się wyswobodzić, ale unieruchomił ją swoim ciężarem i delikatnie chwytał zębami wrażliwą skórę między łopatkami.

– Spróbuj chociaż – namawiał. – Ja pierwszy ci to zrobię. Na pewno ci się spodoba. – Odwrócił ją na plecy i pocałował w brzuch. – Chcę spróbować, jak smakujesz – wyszeptał.

Gdyby można było umrzeć ze wstydu, Amanda natychmiast przeniosłaby się na tamten świat.

– Może później – odparła słabo. – Potrzebuję trochę czasu, żeby się przyzwyczaić do tej myśli.

Spojrzał na nią rozognionym wzrokiem i roześmiał się głośno.

– To ty postanowiłaś, że zakończymy romans po trzech miesiącach, nie mamy więc zbyt wiele czasu. – Obwiódł językiem jej pępek. – Tylko jeden pocałunek. Jestem pewien, że to zniesiesz.

Westchnęła bezradnie.

– Ale tylko jeden – zgodziła się bez przekonania.

Kiedy to zrobił, poczuła, że całe jej ciało domaga się więcej pieszczot. Wszystkie logiczne myśli gdzieś się ulotniły.

– Jeszcze raz? – zapytał ochryple i znów pochylił głowę. Potem nie pytał już o zgodę, a ona przyjmowała jego pieszczoty z radością. Czuła, że unosi się coraz wyżej i wyżej. Wkrótce nie mogła już kontrolować jęków, wydobywających się z gardła.

Wiele minut później, kiedy leżała wyczerpana, opierając głowę na jego ramieniu, poczuła nagłe ukłucie zazdrości.

– Musiałeś mieć wiele romansów. Widać, że jesteś bardzo doświadczony – powiedziała cicho.

Uniósł brwi, jakby się zastanawiał, czy to komplement, czy zarzut.

– Właściwie nie miałem wielu romansów – wyznał, bawiąc się jej długimi włosami. – Jeśli chodzi o te sprawy, to tak się składa, że jestem bardzo wybredny. Poza tym zawsze byłem tak zapracowany, że nie miałem wiele czasu na romanse.

– A miłość? – Amanda uniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. – Nigdy się w nikim szaleńczo nie zakochałeś?

– Nie na tyle, żeby mi to przeszkodziło w prowadzeniu firmy.

Amanda roześmiała się nagle i odgarnęła z jego czoła niesforny kosmyk czarnych włosów. Miał piękne włosy, gęste i błyszczące, trochę szorstkie w dotyku.

– W takim razie to nie była miłość. Prawdziwej miłości nie odsuwa się na drugi plan z powodu natłoku innych zajęć.

– A ty? – zapytał Jack, przesuwając ciepłą dłonią po jej ramieniu, aż dostała gęsiej skórki. – Najwyraźniej nigdy nie byłaś zakochana.

– Czemu tak sądzisz?

– Bo gdybyś się zakochała, nie byłabyś dziewicą do trzydziestego roku życia.

– Cynik z ciebie – stwierdziła z uśmiechem. – Czy nie można kochać miłością prawdziwą, ale czystą?

– Nie – odparł krótko. – Jeśli to prawdziwa miłość, to jest w niej też fizyczna namiętność. Inaczej mężczyzna i kobieta rundy nie poznają się w pełni.

– Nie zgadzam się. Moim zdaniem, namiętność emocjonalna może być o wiele bardziej intensywnym doznaniem niż fizyczna.