Выбрать главу

– Tylko że Cromwell też wierzy, iż Bóg jest po jego stronie – zauważył w odpowiedzi na tę zapalczywą tyradę Patrick. – On i jego poplecznicy cytują Biblię na okrągło, wybierając fragmenty, które zdają się potwierdzać ich punkt widzenia. Ludzie posługujący się Bogiem jako wymówką, aby usprawiedliwić własne postępowanie, to najniebezpieczniejsze stworzenia na świecie, Charlie. Wierzą, iż Bóg pozwala im mordować, torturować i kraść, gdyż racja jest po ich stronie. Nie bardzo widzę, jak można byłoby osiągnąć tutaj kompromis, zwłaszcza dopóki Anglicy okupują Edynburg i większą część nizinnych okręgów na południe od stolicy.

– Właśnie dlatego król zamierza opuścić Scone i przybyć do Aberdeen. Chce stworzyć armię z ludzi północy – wyjaśnił Charlie. – Musisz wystawić oddział i pojechać z nami, Patricku. To twój obowiązek jako Szkota, bracie!

– Nie – odparł książę stanowczo. – Moim obowiązkiem jest troszczyć się o ludzi z klanu oraz rodzinę. Zaopiekuję się twoimi dziećmi, Charlie, lecz na nic więcej nie licz. Królewscy Stuartowie zawsze sprowadzali na Lesliech z Glenkirk nieszczęścia. Nasza historia to potwierdza.

– Dość polityki, panowie – powiedziała Flanna, wracając do sali. – Pora na kolację. Dzieciaki jedzą w kuchni. Kiedyż to, Charlesie Fredericku Stuarcie, karmiłeś ostatnio te biedactwa? Nie widziałam dotąd, by ktoś jadł z takim apetytem!

– Od miesięcy w Anglii krucho było z żywnością – wyjaśnił książę Lundy – to zaś, co dostawały tutaj, w Szkocji, nie bardzo im odpowiadało. Głównie było to chłopskie jedzenie: ciemny chleb, owsianka, gotowana kapusta, solona ryba. Prawie nie widywali mięsa, jarzyn ani słodyczy.

– Ani przyzwoitego, gorącego posiłku – zauważyła księżna Glenkirk. – Kucharz przygotował zupę z owsa i marchwi, ugotowaną na kościach jagnięcych i kilka kromek świeżego chleba, posmarowanego suto masłem i obłożonego serem. Dzieciaki rzuciły się na jedzenie niczym młode wilczki, a ta ich Biddy nie pozostała wiele z tyłu, chociaż starała się zachować maniery, biedactwo. Powiedziałam kucharzowi, by dał im jeszcze gotowane gruszki, lecz na tym koniec, inaczej się pochorują. Biedne dzieci głodowały! – zakończyła z oburzeniem.

Charles Frederick Stuart wstał, ujął dłonie bratowej, podniósł je do ust i ucałował.

– Cokolwiek się wydarzy, wiem, że moje dzieci będą miały u ciebie dobrą opiekę, madame. Nigdy nie zdołam ci się za to odwdzięczyć.

Flanna wyrwała dłonie z uścisku jego rąk. Komplement sprawił, że spłonęła rumieńcem.

– Usiądź, panie – powiedziała, sadowiąc się na kolanach męża. – Opowiedz mi o swoim królu.

– To także twój król, Flanno – odparł książę. – Cóż, jego matka twierdziła, iż był najbrzydszym dzieckiem, jakie przyszło kiedykolwiek na świat, tymczasem król z wyglądu przypomina po prostu swoją babkę Marię di Medici, Włoszkę. Ma jak ona ciemne oczy, włosy i śniadą cerę. Te oczy potrafią jednak cudownie błyszczeć. Niektórzy nazywają go z racji kolorytu ciemnym chłopcem. Jego rysy stanowią mieszankę cech obu rodzin. Miał w końcu dziadka Francuza i wioską babkę oraz, ze strony ojca, szkockiego dziadka i duńską babkę.

Jest wysoki, ma pociągłą twarz i bardzo zmysłowe usta, tak przynajmniej twierdzą panie. Jest wykształcony, lecz to nie typ uczonego, jak jego ojciec i dziadek. Jest też dobrym żołnierzem, choć nazbyt skłonnym do brawury. Przede wszystkim jednak odznacza się niepospolitym urokiem. Książę Lundy odwrócił się do brata.

– Martwisz się, że Karol nie zdoła podbić serc swoich szkockich poddanych, Patricku, ale on już to zrobił, zapewniam!

– Mógł zjednać sobie prostych ludzi – stwierdził Patrick rozsądnie – tylko że oni nie mają władzy nad tymi, którzy sprawują dzisiaj kontrolę nad królem, Charlie. Karol nie jest władcą absolutnym, a dopóki się nim nie stanie, nie uda mu się odzyskać tronu Anglii.

Flanna zignorowała sprzeczkę i zapytała:

– A dwór, panie? Opowiedz mi o dworze. Charles Frederick Stuart roześmiał się gorzko.

– Od lat nie mamy prawdziwego dworu, madame - powiedział. – Nie chodzi o to, żebym szczególnie lubił tam przebywać, jednak czasami wuj zapraszał mnie, bym ich odwiedził, zwykle w okresie pomiędzy Bożym Narodzeniem a świętem Trzech Króli, na Wielkanoc, podczas letniego oraz jesiennego sezonu polowań czy z okazji urodzin mego kuzyna Karola. W tamtych czasach, za rządów dziadka, urządzano bale maskowe, tańce, polowania i bankiety. Kobiety zakładały piękne suknie i klejnoty, a i panowie prezentowali się wspaniale, nie jak dzisiaj, gdy wszyscy chodzą odziani w ponurą czerń, rozjaśnioną jedynie białym kołnierzykiem. To były cudowne czasy, Flanno Brodie, nie takie jak dzisiejsze.

Zamilkł na dłuższą chwilę, a jego przystojna twarz posmutniała.

– Musimy przywrócić Anglii króla – powiedział wreszcie, westchnąwszy głęboko. – Wielka Brytania i nasz lud nie czują się powołani, by prowadzić pozbawioną wszelkiej radości egzystencję, gdy nawet obchodzenie świąt Bożego Narodzenia zostało zakazane. Prostaczkowie nie mogą już tańczyć wokół majowego pala w ciepłą wiosenną noc albo grać w kręgle na gminnych błoniach w jesienny dzień. Wiesz, nasza matka poznała Henry'ego, ojca Indii i Fortune, rankiem podczas majowego święta. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Pamiętasz, jak zachwycająco piękna była w młodości nasza matka, Patricku?

Patrick skinął głową.

– Nie widziano piękniejszej od niej kobiety, z wyjątkiem może madame Skye.

– Kim ona była?

– Naszą prababką – odparł Charlie. – I najbardziej niezwykłą kobietą. Nie było przedtem takiej jak ona i prędko nie będzie.

W sali zapadła głęboka cisza. Mężczyźni pogrążyli się w zadumie, spowodowanej zarówno wspomnieniami, jak doskonałym zamkowym winem. Widząc to, Flanna zsunęła się z kolan męża.

– Panowie, służba zaraz zacznie podawać kolację, a kucharka poczułaby się wielce urażona, gdybyście nie docenili jej wysiłków.

Podprowadziła braci do podwyższenia i zajęła miejsce pomiędzy nimi.

– Sama usłużę dżentelmenom – powiedziała do czekającego sługi i jęła napełniać talerze: najpierw gościa, potem męża, a na końcu swój.

Posiłek był prosty i składał się z kilku zaledwie dań: gotowanego pstrąga, esencjonalnego, przyprawionego winem gulaszu z dziczyzny, pieczonych przepiórek, nadziewanych suszonymi owocami, szynki, cebulek w śmietanie, gotowanych buraków, sałaty w winie, okrągłego bochna chleba, masła i niewielkiego krążka twardego sera. Mężczyźni jedli z apetytem. Angus dbał o to, by ich kielichy nie pozostawały puste. Posiłek zakończono deserem: świeżo upieczoną tartą z jabłkami, polaną gęstą śmietaną.

Charlie odsunął wreszcie talerz, wzdychając z ukontentowaniem.