– Madame - powiedział do Flanny – jesteś w każdym calu tak dobrą kasztelanką, jak damy, które zarządzały Glenkirk przed tobą. Posiłek był doskonały. Lepszego nie jadłem od miesięcy.
– Wyobrażam sobie, że w porównaniu z gotowaną kapustą i soloną rybą musiał wydać ci się niezgorszy – odparła Flanna chłodno. – A teraz wybaczcie. Winnam sprawdzić, czy dzieci mają wszystko, czego im trzeba – dodała, wychodząc z sali.
– Nie jest księżną, jakiej można byłoby się spodziewać – zauważył książę Lundy – ale to miła dziewczyna, nawet jeśli trochę zbyt wygadana.
– Za dobrze wiodło ci się z twoją słodką Bess – odparł Patrick. – Kobiety, które nie kryją, co myślą, to w tej rodzinie nic nowego. Flanna doskonale tutaj pasuje.
– Dlaczego ją poślubiłeś? – spytał Charlie, zaciekawiony. – Mogłeś zdobyć pannę o wiele lepszą, niż rudowłosa córka Brodiego z Killiecairn. Jesteś nie tylko lordem, ale i księciem, Patricku. Mogłeś ożenić się z dziedziczką. Z pewnością nie kochasz tej dziewczyny.
– Matka wyjeżdżając przykazała mi, bym wziął sobie żonę i postarał się o dziedzica – wyjaśnił Patrick. – Nie znałem ani jednej odpowiedniej kobiety. Chryste, Charlie, dobrze wiesz, że prawie nie wyjeżdżałem z Glenkirk. Póki byli tu nasi rodzice wydawało się, że mam jeszcze czas. Mnóstwo czasu. A potem zostałem nagle sam. Uznałem, iż dobrze byłoby przyłączyć Brae do Glenkirk, a jedynym na to sposobem było poślubić Flannę. Jej ojciec nie wziąłby złota, a wierz mi, zaoferowałem go niemało. Potrzebowałem żony, a Flanna była dziewicą z włościami, których pożądałem. Mogłem je zdobyć tylko w jeden sposób. Nasze małżeństwo posłużyło konkretnemu celowi, Charlie. Dałem staremu Brodie z Killiecairn to, czego sobie życzył i otrzymałem w zamian Brae.
– A czego życzyła sobie Flanna, braciszku? Patrick się roześmiał.
– Pragnęła jedynie, by zostawiono ją z dwójką sług w Brae, gdzie mogłaby robić, co chce. Lecz szybko przystosowuje się do życia w Glenkirk, mimo iż nie została starannie wychowana. Chętnie się uczy i nie pragnie już niczego, jak tylko zostać damą.
– I dać ci dziedziców – dodał Charlie z uśmiechem. – Sama mi powiedziała. Jest chętna w łóżku?
Patrick aż się zarumienił.
– Owszem – mruknął.
– Bardziej niż chętna, co? – stwierdził Charlie, parskając śmiechem. – Szczęściarz z ciebie, Patricku. Kobietę można nauczyć wielu rzeczy: jak być damą, doceniać sztukę i klejnoty, tańczyć i prowadzić rachunki. Jednego nauczyć jej nie sposób: namiętności. Ta musi zrodzić się sama, ale ty dobrze o tym wiesz. Może twoja Flanna z czasem stanie się akuratną, choć niekonwencjonalną księżną, drogi bracie. Jest wystarczająco ładna, z tą jasną skórą i rudymi włosami. Jakiego koloru są jej oczy?
– Szare – odparł Patrick. – Czasem przypominają burzowe chmury, a czasem srebrzyście połyskują. Zależy, w jakim jest nastroju.
Charlie parsknął śmiechem.
– Skoro to zauważyłeś, może interesują cię już nie tylko jej włości.
– To miłe dziewczę – odparł Patrick, czując, że znów się rumieni.
Charlie roześmiał się jeszcze serdeczniej.
– Czy to możliwe, Patricku, że się zakochujesz? Po raz pierwszy w życiu! Do licha, ależ się Henry uśmieje, kiedy mu o tym powiem!
– Nie kocham jej – zaprotestował książę Glenkirk. – Nie pokocham kobiety, nigdy. Miłość rodzi ból, Charlie. Matka kochała ojca, lecz on nie słuchał jej ostrzeżeń i dał się bez potrzeby zabić. Ty kochałeś Bess tak mocno, że po jej śmierci stałeś się nierozważny i prawdopodobnie wkrótce zginiesz. India i Fortune także kochały, lecz India z powodu miłości niemal straciła pierwsze dziecko, a Fortune musiała opuścić Maguire's Ford i została na zawsze rozłączona z rodziną. Nie, miłość to nie dla mnie, bracie.
– Matka przeżyła z ojcem wiele szczęśliwych lat – odparł Charlie. – India nie straciła syna i jest z Deverallem szczęśliwa. Fortune pokochała Kierana Deversa tak mocno, że była gotowa opuścić Irlandię i wyjechać z nim do Nowego Świata. Co zaś się tyczy mnie, jestem synem króla. Rodzina Stuartów uznała mnie i obdarzyła czułą troską. Nie mogę miotać się w nieskończoność, lawirując pomiędzy królem a parlamentem, Patricku. Śmierć Bess przyspieszyła jedynie decyzję, którą i tak bym podjął. Miłość to dar od Boga. Mam nadzieję, że pewnego dnia zdasz sobie z tego sprawę i otworzysz przed nią serce. Flanna wydaje się osobą serdeczną i skorą do okazywania uczuć. Nie zauważyłem, byś protestował, kiedy usiadła ci przed chwilą na kolanach.
– Lubię ją tak, jak lubię moje koty i psy – odparł książę.
– Więc jesteś głupcem, drogi bracie. Flanna weszła do sali, mówiąc:
– Dzieci zostały już ulokowane, panie, ale ucieszyłyby się niezmiernie, gdybyś zajrzał do wieży i powiedział im dobranoc. Dziewczynka zamartwia się, że wyjedziesz bez pożegnania. Musisz zapewnić ją, że zostaniesz w Glenkirk, póki nie przyjdzie czas ruszyć do Perth, na spotkanie z królem. Z pewnością ty i mój mąż macie już na dziś dość sporów.
Charles Frederick Stuart wstał, uśmiechając się leniwie.
– Tak, na dziś chyba wystarczy, prawda, Patricku? Twój mąż jest głupcem, madame, ale spodziewam się, że już zdążyłaś się o tym przekonać.
Skłonił się i wyszedł.
– Co miał na myśli mówiąc, że jesteś głupcem? – spytała Flanna.
– Sądzi, że zgodzę się narazić rodzinę na dalsze niebezpieczeństwo, opowiadając się po stronie króla, ja zaś uważam, że neutralność lepiej się nam przysłuży. To wszystko, Flanno – skłamał.
– Podejdź do ognia – poprosiła. – Usiądę znowu przy tobie i trochę cię pouwodzę.
Uśmiechnęła się i wyciągnęła do niego rękę.
Przez chwilę czul się winny, wspominając, jak zapewniał brata, że nigdy się nie zakocha, wstał jednak i podszedł do Flanny. Jest jego żoną, nieważne: kocha ją czy nie. Usiadł, posadził sobie Flannę na kolanach i zaczął całować usta, które ochoczo mu podała. Była tak kusząca, i z każdym dniem zdawała się bardziej go pociągać. Wymruczała coś i przycisnęła się do niego. Jej usta omdlewały od pocałunków. Rozchyliła wargi, a jej język, teraz już bardzo wprawny, wdał się w miłosny pojedynek z jego językiem, burząc Patrickowi zmysły. Oczy Flanny, srebrzyste i błyszczące, spoglądały na niego spod na wpół opuszczonych powiek. Przygryzła delikatnie kciuk męża, a potem zaczęła go ssać, mrucząc niczym kot.
– Bezwstydna dziewucha – powiedział, wsuwając dłoń pod spódnice, by pogładzić udo żony. Jak przystało na prawdziwą dziewczynę z gór, nie miała na sobie majtek. Dama by je nosiła, pomyślał, uznał jednak, że nie życzy sobie, by aż tak się zmieniła. Zanurzył palce między porastające wzgórek sprężyste kędziorki. – Bezwstydnica – powtórzył, pocierając jej mały klejnot, aż zaczęła wiercić mu się na kolanach, napierając pośladkami na krocze i ssąc coraz namiętniej jego kciuk. W końcu zabrał dłoń i wsunąwszy palce w wilgotną szczelinę jej płci, poruszał nimi w przód i w tył, aż zabrakło jej tchu. Pochylił się i skubiąc zębami ucho Flanny, wyszeptał nagląco:
– Powiedz, że mnie pożądasz, dziewczyno! Powiedz, że chcesz, bym wszedł w ciebie głęboko, dając nam obojgu przyjemność, której tak pragniemy. Powiedz to!
– Nie – wykrztusiła, drocząc się z nim. – Ty mi powiedz! Ja jestem zadowolona z tego, co mam, ale ty chyba nie. Ach…eh…eh! Czuję, że twój niegrzeczny chłopczyk stara się wydostać ze spodni, panie. Chcesz mnie, Patricku Leslie? Tak czy nie? Och…eh…eh! Nie zabieraj ich!
– Och, dziewko – jęknął, szarpiąc krępującą ruchy odzież. Kiedy udało mu się rozpiąć spodnie, podniósł Flannę i wsunął w nią swą nabrzmiałą lancę. Jęknął, zanurzając się w gorącą wilgoć jej łona. Szarpnął niecierpliwie tasiemki stanika, rozchylając go i rozdzierając koszulę, aby obnażyć rozkoszne piersi żony. Spojrzał na nie i znowu jęknął.