– Flanno Leslie – sprostowała. – Nie wiesz, jak wygląda życie z dala od twojej głuszy, Fingalu. Ja wiem. Zaprowadzę cię do galerii, gdzie wiszą portrety poprzednich pań na Glenkirk. To wielkie damy, jedna w drugą, a kim ja jestem? Przemawia za mną jedynie to, iż wniosłam w posagu Brae. Nie chcę, by myślano o mnie w przyszłości jako o księżnej, która niczego nie dokonała. Chcę być jak te kobiety przede mną, bratanku. Nie posiadam majątku, lecz mogę być, jak one, kobietą czynu. Król potrzebuje armii. Jesteśmy jego poddanymi. Dokąd ma udać się po pomoc, jak nie do swoich górali? Szkoci na południu są już bardziej Anglikami niż Szkotami, zaś Anglicy wygnali go z królestwa i zamordowali mu ojca. Król musi zostać pomszczony! A kto ma tego dokonać, jak nie ci, z którymi łączą go więzy krwi?
– Doskonale, ciotko, lecz jaka ma być w tym moja rola? – spytał Fingal.
– Pojutrze książę Lundy, mój szwagier, kuzyn króla, wyjedzie z Glenkirk do Scone. Pojedziemy za nim, lecz Patrick, Angus i reszta będą sądzili, że udaliśmy się do Killiecairn.
– Odeślą cię do domu – stwierdził Fingal ponuro.
– To prawda, nie wcześniej jednak, nim porozmawiam z królem. Muszę uzyskać jego zgodę, bym mogła rekrutować zbrojnych, Fingalu. O to chodzi w całej tej sprawie.
– Dlaczego nie pojedziesz do króla z mężem? – zapytał chłopiec.
– Patrick wbił sobie do głowy, że królewscy Stuartowie sprowadzają na Lesliech z Glenkirk nieszczęścia. Matka mu to wmówiła, ale nie była wtedy sobą, opłakiwała bowiem męża, który zginął pod Dunbar. Och, Fingalu, pragnę pomóc królowi! Chcę także, by za sto lat mówiono, spoglądając na mój portret: Ach, to księżna Flanna. Zebrała oddział zbrojnych i pomogła osadzić na tronie Karola II. Czyż nie byłoby to wspaniałe, Fingalu?
– Nadal uważam, że zwariowałaś – odparł chłopiec. – Pomogę ci jednak, gdyż będzie to przygoda, przeżyta w dodatku z dala od Killiecairn i naszej rodziny. Obiecaj mi jednak, że kiedy wrócimy, polecisz Angusowi, by nauczył mnie czytać i pisać. Nie chcę być nieukiem, jak moi bracia i kuzyni. Nie spędzę życia w Killiecairn, żeniąc się z miejscową dziewczyną, aby powiększyć rodzinę o kolejną gromadkę niedomytych dzieciaków. Chcę pojechać do Edynburga.
– Edynburg zajęli Anglicy – poinformowała bratanka Flanna. – Powiedz mi, Fingalu, kim chciałbyś zostać w przyszłości?
– Nie wiem – odparł chłopiec szczerze. – Jak mógłbym wiedzieć, skoro nie wychylałem dotąd nosa poza Killiecairn? Jedno wiem jednak na pewno: życie to coś więcej niż tylko jedzenie, picie, puste przechwałki, polowania, uganianie się za dziewkami i temu podobne. A czymkolwiek to coś jest, ja tego pragnę!
– Pomóż mi, a ja pomogę ci spełnić marzenia – obiecała. – Wracając do sprawy: pamiętaj, by, kiedy do sali wejdzie mój mąż, powiedzieć, że przysłał cię ojciec. I strzeż się Angusa. Potrafi dostrzec kłamstwo. Nie zwierzaj się też Aggie. Plotkuje z kim się da.
Chłopiec skinął głową, a potem łobuzersko mrugnął.
– O wilku mowa!
– Fingal Brodie! – zawołał Angus, wchodząc do sali. Podszedł do chłopca, by się przywitać.
– Aulay go przysłał – powiedziała szybko Flanna.
– Po co? – zapytał Angus podejrzliwie.
– Dziadek nie czuje się najlepiej, odkąd Flanna wyszła za mąż i wyjechała z domu. Papa sądzi, że mogłaby go odwiedzić. Nie zanosi się na zmianę pogody, a do Killiecairn jest przecież zaledwie kilka godzin jazdy – wyrecytował Fingal gładko.
– Rozmawiałaś już o tym z mężem, pani? – zapytał Angus.
– Chłopiec pojawił się zaledwie przed chwilą.
– Przyjechałeś konno?
– Skąd, szedłem piechotą i zajęło mi to dwa dni – stwierdził chłopiec z oburzeniem. – Mam nadzieję, że pożyczycie mi konia, kiedy będę wracał z siostrą.
– Jeśli Patrick wyrazi zgodę, ruszymy za dwa dni – powiedziała spokojnie Flanna. – Niech Bóg broni, by staruszek umarł! Czułabym się winna, nie mogę jednak wyjechać, póki w zamku przebywa gość.
– Twój ojciec dożyje setki – stwierdził Angus z przekonaniem i Fingal głośno się roześmiał.
– Pojadę z wami.
– Nie bądź niemądry – zaprotestowała Flanna.
– Będziesz tu potrzebny, zwłaszcza kiedy wyjedzie Charlie. Ktoś musi rozweselać dzieci. Będzie ze mną Fingal. Droga prowadzi przez włości Lesliech, a potem Brodiech. W okolicy nie ma rozbójników innych, aniżeli członkowie naszych klanów – zakończyła z uśmiechem. – Poza tym wiesz doskonale, że potrafię walczyć jak mężczyzna. Nie jestem delikatnym kwiatuszkiem, który trzeba chronić przed złym światem.
– Wolałbym, byś wzięła z sobą zbrojnych – powiedział Angus z uporem.
– Och, niech ci będzie, wybiorę któregoś, by mi towarzyszył, lecz tylko jednego, Angusie. Nie chcę wyjść na głuptasa, który nie potrafi zatroszczyć się o siebie. Poza tym, oddział galopujących mężczyzn przyciągnie więcej uwagi niż trójka skromnych podróżnych. Mając przy boku Fingala i jednego ze zbrojnych, będę podróżowała nie tylko szybciej, ale i bezpieczniej.
– Czy któryś wydał ci się szczególnie przydatny?
– Wezmę Iana. Jest wystarczająco dorosły, by mieć doświadczenie, a jednocześnie dość młody, by nie zachowywać się jak stara baba. Oczywiście, książę musi wyrazić zgodę.
– Tak – zgodził się z nią wuj.
Fingal Brodie skrył uśmiech. Nikt nie potrafił udawać tak jak jego ciotka.
– Przybył Fingal Brodie – powiedziała tymczasem Flanna do Aggie. – Papa nie czuje się dobrze, wybiorę się więc do niego z wizytą.
– Kiedy mam być gotowa? – spytała Aggie natychmiast.
– Nie musisz jechać – odparła Flanna. – Będziesz potrzebna tutaj, podobnie jak Angus. Musicie zająć się dziećmi. Nie zapominajcie, że mój szwagier wyjeżdża. Stara Biddy będzie miała pełne ręce roboty. Chcę ułatwić dzieciakom rozstanie na tyle, na ile będzie to możliwe. Straciły niedawno matkę, a teraz ich ojciec wyrusza, by walczyć za króla.
Aggie skinęła głową.
– Zostanę – powiedziała. – Jak długo cię, pani, nie będzie? Co mam spakować?
– Nie wiem, kilka dni, być może dłużej – odparła Flanna. – Sama się spakuję. Nie trzeba mi wielu rzeczy, poza tym w Killiecairn znajdzie się wszystko, czego mogłabym potrzebować.
Najtrudniej było powiedzieć mężowi. To, że kłamie, nie spędzało zazwyczaj Flannie snu z powiek. Postępowała tak rzadko i jedynie w uzasadnionych przypadkach. Mimo to czuła się nieswojo, oszukując Patricka. Wiedziała jednak, że jeśli powie prawdę, Patrick zabroni jej jechać i będzie musiała postąpić wbrew jego woli, co tylko pogorszyłoby sprawę. Nie będzie prawdopodobnie zachwycony, gdy żona wróci do Glenkirk, lecz jeśli uda jej się zobaczyć z królem i uzyskać zgodę na powołanie oddziałów, nie będzie mógł jej tego zabronić. Nie pozwoli mu na to honor. Uśmiechnęła się do siebie. Plan wydawał się doskonały.
Rozmowa odbyła się, kiedy siedzieli w wielkiej sali, jedząc wspólnie kolację.
– Muszę pojechać do Killiecairn – zaczęła Flanna. – Gdzie jesteś, Fingalu? Podejdź do mnie.
Bratanek wstał z miejsca przy końcu stołu i się skłonił.
– To najmłodszy syn Aulaya. Przyszedł na świat w rok po tym, jak zmarła moja matka. Przybył dzisiaj do Glenkirk, aby powiedzieć, że papa nie czuje się dobrze i za mną tęskni. Brat życzyłby sobie, abym udała się do Killiecairn z krótką wizytą. Nie potrwa to długo, i nie wyjadę, zanim zrobi to Charlie. – Położyła dłoń na dłoni Patricka. – Pozwolisz mi jechać, prawda?
Skinął głową.
– Ile masz lat, chłopcze? – zapytał.
– Jedenaście, wasza miłość.