Выбрать главу

– Coś takiego mogłyby zrobić mama albo madame Skye – zauważył Henry ze śmiechem. – Mów dalej, braciszku, opowiedz mi, co się zdarzyło. Najwidoczniej szybko odkryłeś podstęp, ale jakim sposobem?

– Szwagier, najstarszy z szóstki, przybył do Glenkirk z wizytą. To jego syn wyjechał z moją żoną – wyjaśnił Patrick. – Wtedy domyśliłem się, dokąd naprawdę pojechała.

– Gdyby nie dopisało ci szczęście, mogło jej się udać – zauważył Henry. – Mów dalej.

– Oczywiście, natychmiast za nią ruszyłem. Lecz nim dotarłem do Perth, było już po koronacji, a Flanna spotkała się z królem nie raz, ale dwa razy. Gdy pojawiłem się w gospodzie, gdzie się zatrzymali, zastałem ją z nim sam na sam. Była w koszuli, owinięta kołdrą. Nie wiedziałem, kim jest jej towarzysz, dobyłem więc szpady. Na szczęście w porę pojawił się Charlie i wszystkich nas uratował.

– Boże święty! Sięgnąłeś po szpadę w obecności króla? – zapytał Henry z podszytym grozą niedowierzaniem. Był to czyn równoznaczny ze zdradą.

– Uspokój się, bracie. Wybaczono mi moją ignorancję. Powiedz jednak, co tybyś zrobił, gdybyś zastał w podobnej sytuacji swoją żonę? – zapytał Patrick gwałtownie. – Rozebraną do koszuli?

– Gdzie wtedy byli? – zapytał Henry. – I co robili?

– W saloniku, oboje stali, a on całował jej dłoń.

– Czy twoja żona wyglądała, jakby została zniewolona albo oddała się dobrowolnie? – zapytał Henry.

– Nie – odparł Patrick. – Prawdę mówiąc, wyglądała jak młoda królowa, podająca dłoń do pocałunku. Stała wyprostowana i elegancka, spowita w kołdrę, którą przytrzymywała skromnie jedną ręką, podczas gdy on całował drugą.

– Zapytałeś potem żonę, co się zdarzyło? Chyba zaczynani rozumieć, o co im poszło, pomyślał Henry.

– Nie, pokłóciliśmy się, lecz potem pogodziliśmy. Nasze problemy zrodziły się stąd, że kiedy Flanna powiedziała mi, iż spodziewa się dziecka, zapytałem, czy będzie moje czy króla – przyznał Patrick.

Henry'emu z szoku opadła szczęka.

– Nie mów mi, że zrobiłeś coś tak okropnego! – westchnął przerażony. – Na Boga, Patricku, ależ z ciebie głupiec!

– Byłem zazdrosny – przyznał Patrick.

– Gorzej! Głupio zazdrosny! – powiedział jego brat. – Teraz rozumiem sytuację. Nie tego się spodziewałem. Jeśli nie miałeś innych powodów, by podejrzewać żonę o wiarołomstwo – poza tymi, o których mi tu wspomniałeś – dlaczego, u licha, zadałeś jej to pytanie?

– Nadal próbowała werbować żołnierzy – odparł Patrick, zawstydzony. – Jej ojciec umierał i najstarszy brat przyjechał zabrać ją do Killiecairn. Pojechała, zamierzając rozpocząć tam rekrutację. Potem wybierała się do Huntley.

Westchnął.

– Rodzina ją wyśmiała i odmówiła pomocy. Postanowili także, iż sami przywiozą dziewczynę do Glenkirk, by nie uciekła po drodze. Kiedy wrócili, powiedziała mi o dziecku, a ja, idiota, zadałem jej to okropne pytanie.

– Dziwię się, że nie próbowała cię zabić – powiedział Henry, potrząsając głową. – Wiesz, oczywiście, co musisz zrobić, aby zasypać przepaść, jaka między wami wyrosła.

Książę skinął głową.

– Muszę przeprosić żonę i błagać ją o wybaczenie. Wcale nie jestem pewny, czy kiedy to zrobię, uda mi się zaleczyć rany.

– Jeśli cię kocha, to ci wybaczy – odparł Henry rozsądnie. – To, że zdecydowała się na jakiś czas cię opuścić mówi mi, że tak właśnie się stanie. Zamiast pozostać tutaj i rozpamiętywać twoje słowa wciąż na nowo, pojechała do Brae i zajęła myśli czymś innym – odnawianiem domu matki. Do diaska, Patricku, ożeniłeś się z porządną dziewczyną z dobrej rodziny. Nie muszę ci mówić, co zrobiłaby nasza matka, gdyby Jemmie Leslie odważył się postawić jej podobne pytanie!

– Flanna to nie nasza matka – odparł Patrick, zirytowany. Wiedział, że postąpił źle, a słowa Henry'ego były niczym sól sypana na rany.

– To prawda, nie jest naszą matką, lecz każda uczciwa kobieta poczułaby się takim pytaniem urażona.

Uśmiechnął się.

– Tym bardziej nie mogę się doczekać, by poznać twoją żonę. To, że cię nie zabiła, dobrze świadczy o jej charakterze. Musi mieć nie lada cierpliwość.

– Mówią na nią Ognista Flanna, i to nie tylko z racji włosów – powiedział Patrick.

Henry roześmiał się serdecznie.

– Doskonale – powiedział. – Wyruszymy jutro do Brae i przekonamy się, czy zdołała choć trochę ochłonąć. Widziałeś ją, odkąd cię opuściła?

Patrick potrząsnął głową.

– Zakazała mi przyjeżdżać. Posłuchałem, gdyż Flanna nie jest osobą, rzucającą słowa na wiatr.

– Nie widziałeś więc żony od ponad trzech miesięcy, Patricku? – zapytał Henry ze śmiechem. – Musi być niezwykłą kobietą, skoro tak się z nią liczysz.

– Nie chciałem narazić dziecka – odparł książę.

– Nie wątpisz zatem, że jest twoje?

– Nie, Henry – przyznał Patrick. – Była dziewicą, gdy się z nią ożeniłem i kobietą z zasadami. Kocham żonę i kiedy zobaczyłem ją z innym, zazdrość zaćmiła mi umysł. Wiem, że Flanna nigdy by mnie nie zdradziła.

– Lepiej powiedz jej to od razu, gdy tylko znajdziemy się w Brae – poradził bratu Henry.

– Taki mam plan – odparł Patrick. – Nie chcę się z nią więcej rozstawać.

– Po tym, jak sprowadzisz Charliego z powrotem do Glenkirk – zauważył Henry.

Patrick westchnął głęboko.

– No dobrze – powiedział niechętnie – pod warunkiem, że zostaniesz w Glenkirk z moją żoną. Nie zostawię Flanny samej, jedynie z gromadą służących i trójką dzieciaków. Angus Gordon nie miałby takiego jak ty posłuchu.

– Zostanę – obiecał Henry. – Jeśli pojedziesz sam, wyprawa nie powinna zająć ci zbyt wiele czasu.

– Tak – zgodził się z nim Patrick. – Pojadę sam. Gdybym zabrał ze sobą zbrojnych, ktoś mógłby pomyśleć, że zamierzam przyłączyć się do króla. Sam będę mógł podróżować szybciej i bezpieczniej. Podczas drogi powrotnej nikt nie uzna, że stanowimy zagrożenie, gdyż będziemy poruszali się nie w tym kierunku. Na północ, zamiast na południe, gdzie toczą się walki.

Rankiem bracia wyprawili się w krótką podróż do Brae, zabierając bratanicę i dwóch małych bratanków. Gdy wyłonili się z lasu i stanęli nad brzegiem jeziora, dali na chwilę odpocząć koniom, sami zaś spojrzeli przez taflę błękitnej wody ku miejscu, gdzie na wyspie wznosił się niewielki zameczek z ciemnego kamienia.

– Jest piękny! – zawołała Brie, klaszcząc w dłonie. – Nic dziwnego, że ciocia Flanna chce w nim mieszkać!

– A Glenkirk nie jest piękne? – zapytał książę.

– Jest, wuju, ale i bardzo duże. Twój zamek jest wspaniały i robi imponujące wrażenie, lecz Brae wygląda jak z opowieści o rycerzach. Nie widziałam dotąd zamku na wyspie.

Jechali wzdłuż jeziora, aż dotarli do mostu, łączącego wyspę ze stałym lądem. Most, przegniły i rozchwierutany, kiedy ostatni raz go widzieli, został odbudowany. Kopyta wierzchowców zadudniły głucho na świeżych deskach. Patrick zauważył, że większość roślinności, zasłaniającej kiedyś widok, została usunięta. Pozostawiono jedynie kilka drzew, zza których przeświecała fasada budynku. Zjechali z mostu i znaleźli się na wąskiej dróżce, prowadzącej wprost do zamku.