Выбрать главу

– Bo sama jesteś wstrętna- spuentowała Stevie Rae.

– A ty masz gówno do powiedzenia, lodowo – warknęła Afrodyta.

– Nie! – wymierzyłam palec w jej twarz. – Od tej chwili koniec z lodówkami, zapamiętaj to sobie.

– Aha, teraz będziesz udawać, że krew nie smakuje ci tak jak nam?

Powiodłam wzrokiem po twarzach swoich przyjaciół. Żadne z nich nawet okiem nie mrugnęło. Damien uśmiechał się do mnie, wyraźnie chcąc mi dodać otuchy. Stevie Rae z aprobatą kiwnęła głową. Bliźniaczki puściły do mnie oko. Och, jaka byłam niemądra. Oni by się ode mnie nie odwrócili. To moi przyjaciele, powinnam mieć do nich większe zaufanie, nawet jeśli sobie nie całkiem ufałam.

– W końcu wszyscy będziemy łaknąć krwi – odpowiedziałam po prostu. – Albo umrzemy. Ale nie czyni to z nas potworów. Pora, by Córy Ciemności przestały odgrywać taką rolę. Jesteś skończona, Afrodyto. Już nie przewodzisz Córom Ciemności.

– Myślisz pewnie, że ty teraz będziesz przewodzić? Skinęłam głową.

– Tak. Nie przyszłam do Domu Nocy, prosząc o te za szczyty. Chciałam tylko poczuć, że tu przynależę, że tu jest moje miejsce. I chyba Nyks wysłuchała moich modłów. -Uśmiechnęłam się do przyjaciół, a oni uśmiechnęli się do mnie. – Widocznie bogini ma poczucie humoru.

– Ty głupia małpo, nie możesz ot, tak po prostu, przejąć przywództwa nad Córami Ciemności. Tylko starsza kapłanka może zmienić przywódczynię.

– W takim razie przyszłam w samą porę – odezwała się Neferet.

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DZIEWIĄTY

Neferet wynurzyła się z cienia i spiesznie weszła na balkon, by jak najszybciej znaleźć się przy Eriku, który podtrzymywał Heatha. Od razu przytknęła dłoń do policzka Erika i obejrzała krwawe pręgi na jego ramionach, skutki walki w obronie Heatha, kiedy na próżno próbował odciągnąć od niego duchy. Gdy odejmowała ręce od ran, widziałam gołym okiem, jak krew natychmiast na nich zastyga. Erik odetchnął z ulgą, jakby ból od razu ustąpił.

– To się zagoi. Kiedy wrócimy do szkoły, przyjdź do szpitalika to dam ci jakiś balsam, który sprawi, że skaleczenia nie będą tak piekły. – Poklepała go po policzkach, które natychmiast nabrały kolorów. – Wykazałeś się odwagą wampirskiego wojownika, kiedy stanąłeś w obronie tego chłopca. Jestem z ciebie dumną Eriku Night, bogini też.

Z przyjemnością słuchałam tych pochwał, ja też byłam z niego dumna. Kiedy posłyszałam szmer pełen aprobaty, uświadomiłam sobie, że wrócili na miejsce Synowie i Córy Ciemności i teraz tłoczą się przy schodach na balkon. Od jak dawna patrzyli na nas? Neferet skupiła teraz swój ą uwagę na moim eks, a ja zapomniałam o całym świecie. Uniosła rozdartą nogawkę jego dżinsów, by obejrzeć dokładniej zranione miejsca na nogach i rękach. Następnie ujęła w obie dłonie jego nieruchomą twarz i zamknęła oczy. Patrzyłam, jak jego ciało najpierw sztywnieje, potem zaczyna się wić w konwulsjach, a w końcu Heath westchnął z ulgą, tak samo jak Erik, i odprężył się. Po chwili wyglądał, jakby spał spokojnie, a nie walczył ze śmiercią, jak chwilę przedtem. Neferet, nadal klęcząc przy nim, powiedziała:

– Wyjdzie z tego. Nie będzie pamiętał niczego, co się zdarzyło tej nocy, tyle tylko, że pijany zgubił się, próbując odnaleźć swoją byłą dziewczynę. – Mówiąc to, popatrzyła na mnie ze zrozumieniem.

– Dziękuję – wyszeptałam.

Neferet lekko skinęła głową w moją stronę, zanim przeszła do Afrodyty.

– Jestem w równym jak ty stopniu odpowiedzialna za to, co tu dzisiaj się stało. Od lat widzę twój egoizm, ale patrzyłam na to przez palce, gdyż wydawało mi się, że minie ci z wiekiem i pomocą bogini. Myliłam się jednak. – Głos Neferet brzmiał teraz władczo i kategorycznie. – Afrodyto, oficjalnie zwalniam cię z obowiązków przewodniczącej Cór i Synów Ciemności. Przestajesz też przygotowywać się do roli kapłanki. Od tej chwili jesteś zwykłą adeptką, nikim więcej. – Jednym zręcznym ruchem sięgnęła po srebrny naszyjnik wysadzany granatami, który dyndał między piersiami Afrodyty, i zerwała go z jej szyi.

Afrodyta nie wydała z siebie żadnego dźwięku, ale zbladła jak papier i patrzyła bez mrugnięcia okiem prosto w twarz Neferet.

Starsza kapłanka odwróciła się do niej plecami i podeszła do mnie.

– Zoey Redbird, wiedziałam, że jesteś kimś wyjątkowym, od kiedy z łaski Nyks przewidziałam, że zostaniesz Naznaczona. – - Uśmiechnięta ujęła mnie pod brodę, pod nosząc mi głowę, by móc lepiej obejrzeć nowe elementy, jakie przybyły do mojego Znaku. Odgarnęła mi na bok włosy, tak by zobaczyć tatuaż na mojej szyi, ramionach i plecach.

Usłyszałam, jak Synowie i Córy Ciemności jęknęli zdumieni widokiem tych niezwykłych elementów Znaku. – Nadzwyczajne, naprawdę niezwykłe – - podziwiała Neferet. – Dzisiejszej nocy udowodniłaś mądrość bogini, która cię obdarzyła szczególnymi darami. Dzięki temu, a także dzięki swojemu zaangażowaniu i mądrości zasłużyłaś na to, by przewodzić Córom i Synom Ciemności oraz by uczyć się na starszą kapłankę.

Tę chwilę idealnego niemal szczęścia mąciła jedna wstydliwa myśclass="underline" jak mogłam choć przez chwilę wątpić, że nie ze wszystkim można się udać do Neferet?

– Wracaj do szkoły. Ja zostanę i dopilnuję wszystkiego, co tutaj powinno być zrobione – powiedziała do mnie Neferet. Uściskała mnie i szepnęła mi do ucha: ~ Taka jestem z ciebie dumna, Zoey Redbird. – Następnie popchnęła mnie lekko w stronę moich przyjaciół. – Powitajcie swoją nową przewodniczącą- powiedziała.

Damien, Stevie Rae, Shaunee i Erin wiedli prym w owacjach. A potem wszyscy mnie otoczyli i niemal znieśli z balkonu wśród okrzyków, śmiechu i gratulacji. Uśmiechałam się i pozdrawiałam swoich nowych „przyjaciół", ale nie dałam się łatwo zwieść. Nie sposób było zapomnieć, że dopiero co godzili się ze wszystkim, co mówiła Afrodyta.

Bez wątpienia trzeba to będzie zmienić. A to trochę potrwa.

Doszliśmy do mostku i przypomniałam sobie, że do moich nowych obowiązków należy dbanie o to, by w ciszy mijać najbliższe sąsiedztwo szkoły, więc gestem wskazałam, żeby kolejno przechodzić grupkami. Kiedy jednak Damien, Stevie Rae i Bliźniaczki skierowali się w tę stronę, zatrzymałam ich:

– Nie, wy pójdziecie ze mną.

Uśmiechnięci od ucha do ucha stali skupieni wokół mnie. Mój wzrok napotkał spojrzenie Stevie Rae.

– Nie powinnaś była zgłaszać się na ochotnika w charakterze ich lodówki. Wiem przecież, jak się tego bałaś.

– Słysząc przyganę w moim głosie, Stevie Rae przestała się uśmiechać.

– Ale gdybym tego nie zrobiła, nie wiedzielibyśmy, gdzie będą się odbywać uroczystości. A tak mogłam wysłać Damienowi SMS-em dzięki czemu mogli tu przyjść. Wiedzieliśmy, że będziemy ci potrzebni.

Podniosłam rękę, by przestała mówić, lecz wyglądała, jakby była bliska płaczu. Uśmiechnęłam się do niej wyrozumiale.

– Nie dałaś mi skończyć. Chciałam powiedzieć, że nie powinnaś była tego robić, ale cieszę się, że to zrobiłaś! -Uścisnęłam ją i przez łzy popatrzyłam na pozostałą trójkę.

– Dziękuję wam. Bardzo się cieszę, że wszyscy byliście przy mnie.

– Tak właśnie postępują przyjaciele – - wyjaśnił Damien.