Выбрать главу

Pies wyrwał się z jego objęć i pobiegł za róg domu.

– Gabe? – Aaron podążył za nim.

– Nie zostało mu już wiele czasu – powiedział Gabriel, znikając na podwórku na tyłach domu.

Zeke leżał nieruchomo na trawniku, obok huśtawki. Gabriel warował przy nim.

– Wyciągnąłem go z domu po tym, jak uderzyła w niego błyskawica – ale myślę, że on umiera. – Pies spojrzał na Aarona karmelowymi oczami, wypełnionymi smutkiem. – Czy jego czas dobiegł już końca, Aaronie?

Aaron ukląkł na trawie obok upadłego anioła i delikatnie ujął jego rękę.

– Nie wiem, Gabe – powiedział. Dłoń Ezekiela była zimna jak kamień wyciągnięty z górskiego strumienia. – Być… być może.

– Och – pies westchnął żałośnie, kładąc się przy Grigori. – Miałem nadzieję, że może jesteś w stanie jakoś mu pomóc.

Zeke powoli otworzył oczy.

– Spójrz na siebie – wyszeptał, a na jego ogorzalej twarzy pojawił się niewyraźny uśmiech. Zeke ścisnął słabo dłoń Aarona. – Dojrzałeś i w ogóle… – Zaniósł się gwałtownym kaszlem, a w kącikach jego ust pojawiła się ciemna krew. – Cholera! – Z najwyższym trudem sięgnął ręką i otarł krew. – Nietęgo się czuję.

Aaron wpadł w panikę.

– Co mam robić? – spytał Ezekiela, ściskając mocno jego dłoń. – Mam wezwać karetkę czy…

Zeke potrząsnął głową, a z ust znowu pociekła mu krew. Nie zauważył tego jednak – a może nie dbał o to.

– Nie – machnął ręką. Jego głos zabrzmiał raczej jak bulgotanie. – Już za późno.

Kamael dołączył do nich. Aaron spojrzał na niego py tająco, oczekując jakiejś rady.

– Czy jest coś, co możemy… co ja mogę zrobić, by mu pomóc?

Anioł pokręcił siwą głową i zamknął oczy.

– Grigori umiera. Ostrze Werchiela musiało uszkodzić jakiś żywotny organ.

Ezekiel jęknął, a jego ciałem zaczęły wstrząsać gwałtowne konwulsje.

Aaron ścisnął jego dłoń jeszcze mocniej i nachylił się bliżej.

– Zeke, czy… czy to cię boli?

– Wszystko w porządku, chłopcze – uspokoił go Zeke. Jego głos brzmiał coraz słabiej, mówił praktycznie szeptem. – I tak już miałem dość tego miejsca.

Upadły anioł na moment zamilkł i wpatrywał się szeroko otwartymi oczami w rozgwieżdżone niebo.

– Ale muszę ci coś powiedzieć – odezwał się po chwili, odwracając wzrok i patrząc Aaronowi prosto w oczy.

– Co takiego? – spytał chłopak.

Zeke przełknął z trudem i wziął głęboki, drżący oddech. Słychać było, że w płucach ma pełno krwi.

– Chcę cię przeprosić… – wyrzęził. Aaron nie rozumiał.

– Za co? Za co chcesz mnie przeprosić?

Grigori zdawał się zbierać siły, żeby odpowiedzieć.

– Za wszystko – wychrypiał, starając się, żeby jego głos był słyszalny. – Chcę ci powiedzieć, że jest mi przykro z powodu wszystkiego, co zrobiłem.

Z początku Aaron nie wiedział, jak powinien się zachować – ale wtedy przeszyła go błyskawica, podobna do tej, która strąciła z nieba Werchiela, i nagle stało się to dla niego zupełnie oczywiste.

Aaron wiedział już, co powinien zrobić. W całym swoim życiu nie był nigdy o niczym równie przekonany.

Całe ciało zaczęło go swędzieć i łaskotać, a włosy na jego rękach stanęły, jakby za moment miały otrzymać największy na świecie ładunek elektryczny. Aaron wziął Ezekiela za rękę i poczuł, jak energia pochodząca od istoty mieszkającej w jego piersi zaczyna spływać w dół ramienia aż do ciała upadłego anioła.

Zeke nagle zesztywniał, ale Aaron nie puścił jego ręki. Patrzył z niedowierzaniem, jak skóra Ezekiela zaczyna pękać, a z pęknięć wydobywa się olśniewające, białe światło.

Gabriel podskoczył, a potem wycofał się.

– Co się dzieje z jego skórą? – szczeknął. – O co chodzi?

Lecz Aaron nie odpowiedział.

To, co kiedyś było ciałem anioła, teraz odpadało jak płaty złuszczonej farby, zaś to, co znajdowało się pod spodem, pulsowało pięknym blaskiem, który wprawiał w zachwyt wszystkich wokoło.

O to właśnie chodzi – pomyślał Aaron, zerkając na białe światło i nie puszczając ręki przyjaciela.

Przed nim nie leżał już upadły anioł, wygnany z Raju na Ziemię, który umierał na skutek ran odniesionych w walce. Teraz trzymał za rękę istotę niezwykłej urody, której ciało składało się w całości ze światła.

Tak musiał wyglądać przed upadkiem – pomyślał Aaron, wzruszony niemal do łez tym wyjątkowym widokiem. Pieeekne – przypomniał sobie słowa swojego autystycznego brata.

Anioł Ezekiel podniósł wzrok zza mlecznej mgiełki światła, w jego oczach widać było oczekiwanie. Wtedy Aaron zdał sobie sprawę, co jeszcze powinien powiedzieć, żeby jego przyjaciel odzyskał ostatecznie wolność.

– Przebaczono ci – wyszeptał w języku Posłańców i poczuł, jak po twarzy spływają mu gorące łzy.

Puścił rękę przyjaciela i w tej samej chwili otaczająca go aura energii stała się jeszcze bardziej intensywna, jaśniejsza i cieplejsza. Aaron wstał i odsunął się. Był właśnie świadkiem ponownych narodzin anioła Ezekiela.

Zeke uniósł się z ziemi na delikatnych skrzydłach złożonych z promieni słonecznych. A potem uniósł rozanieloną twarz do nieba i uśmiechnął się.

– Dziękuję – powiedział głosem, który Aaronowi wydał się dźwiękami otwierającymi najpiękniejszą symfonię, jaką kiedykolwiek słyszał. A jego słowom towarzyszyły emocje, którymi kipiał jak wulkan.

Chwilę później, w oślepiającym, białym błysku przypominającym narodziny gwiazdy, Ezekiel zniknął. Powrócił do miejsca, które dawno temu się go wyparło.

Uzyskał przebaczenie.

ROZDZIAŁ 13

Wycieńczony Aaron upadł na kolana na trawniku przed własnym domem. Mimo zamkniętych oczu wciąż widział wstępującego do nieba Ezekiela. Odprężył się i od razu poczuł, jak skrzydła wyrastające mu z pleców znikają pod skórą na łopatkach. Poczuł swędzenie i kiedy otworzył oczy, ujrzał, że czarne znaki na jego ramionach i klatce piersiowej również znikają.

Gabriel podbiegł do niego, machając ogonem z taką furią, jakby utracił kontrolę nad tylną częścią swojego ciała. Wsadził łeb Aaronowi pod pachę i trącał go nosem, domagając się pieszczot.

– To było bardzo ładne, Aaronie – zaszczekał radośnie. – Pozwoliłeś mu wrócić do domu.

Aaron popatrzył wymownie na Kamaela.

– Co się właściwie stało? – spytał, stając niepewnie na roztrzęsionych nogach. – Co ja zrobiłem?

Anioł w milczeniu patrzył w niebo. Na jego brudnym, ale wciąż szlachetnym obliczu malowała się niewypowiedziana tęsknota.

– Nie mam już najmniejszych wątpliwości, Aaronie Corbet – powiedział w końcu, kręcąc głową z niedowierzaniem i spoglądając na niego z góry. – Jesteś Wybrańcem, którego nadejście zostało przepowiedziane przed wiekami. W końcu udało ci się…

– Ale co ja zrobiłem? – Aaron domagał się odpowiedzi. Anioł podrapał się w srebrną kozią bródkę.

– Masz w sobie moc, by udzielać rozgrzeszenia – wyjaśnił, a na jego ustach zagościł uśmiech. – Każdemu, kto utracił łaskę w oczach Boga, za twoją sprawą zostaną wybaczone wszystkie grzechy, pod warunkiem, że zda sobie z nich sprawę i wyrazi skruchę.

– To bardzo dobrze, Aaronie – ucieszył się Gabriel, który patrzył na swojego pana, w dalszym ciągu szaleńczo machając ogonem. – Prawda, że to dobrze?

– Pewnie, że to dobrze – zgodził się Aaron. – A więc otrzymują rozgrzeszenie – tylko co to dla nich oznacza w praktyce? I gdzie zniknął Zeke? – spytał anioła.

Kamael znowu spojrzał w niebo.