Выбрать главу

— I co z tego?

— Jak to, co z tego? Myślisz, że nie mają komputerów z wykazem wszystkich twoich prac i artykułów? Myślisz, że nie przeczytali ich? Zapewniam cię, że tak. Przeliterowali dokładnie każde twoje słowo i odkryli, że loty superiuminalne są teoretycznie możliwe.

Wendel przygryzła wargę.

— W takim razie…

— Tak, pomyśl o tym. Gdy pisałaś swoje rozważania na temat szybkości superluminalnych, były to czysto teoretyczne spekulacje. Byłaś absolutną mniejszością składającą się z jednej osoby — ciebie — która uwierzyła, że cała rzecz jest możliwa. Nikt nie brał tego poważnie. Ale przyleciałaś na Ziemię i zdecydowałaś się zostać tutaj. Nagle zniknęłaś z pola widzenia wszystkich, którzy oczekiwali twojego powrotu na Adelię. I chociaż mogą nie znać wszystkich szczegółów — ponieważ bezpieczeństwo tego projektu dorównywało paranoi Tanayamy — wiedzą, że tu jesteś. Samo twoje zniknięcie dało im do myślenia, a biorąc pod uwagę to, co napisałaś, nie może być żadnych wątpliwości co do tego, czym się zajmujesz. Coś tak dużego jak Hiper City nie może umknąć uwagi zainteresowanych. Olbrzymie sumy pieniędzy, które tu zainwestowano, także zostawiają ślady. Możesz być pewna, że w tej chwili wszystkie Osiedla składają razem skrawki i przecieki w łamigłówce, która nosi nazwę lotów superluminalnych. Każdy taki skrawek jest wskazówką, która umożliwi im znacznie szybszy postęp, niż możesz to sobie wyobrazić. Jeśli nasz rząd zacznie wspominać o przerwaniu projektu, wystarczy, że powiesz im to, co teraz usłyszałaś. Jeśli przestaniemy posuwać się do przodu, przegramy ten wyścig. Jestem pewien, że nowi ludzie nie dopuszczą do tej ewentualności, gdy tylko zdadzą sobie sprawę — tak jak zrobił to kiedyś Tanayama — czym to może grozić.

Tessa milczała. Fisher przyglądał jej się uważnie.

— Masz rację, mój drogi mistrzu w zdobywaniu sekretów — powiedziała w końcu. — Popełniłam błąd, bezmyślnie traktując cię jak kochanka, zamiast słuchać twoich rad.

— Jedno nie wyklucza drugiego — odpowiedział Fisher.

— Wiem jednak — dodała Tessa — że masz w tym wszystkim swój własny interes.

— To nieważne — zakończył Fisher, dopóki nasze interesy zazębiają się.

Do Hiper City przybyła delegacja Kongresu z Igorem Koropatkim, nowym dyrektorem Ziemskiej Rady Śledczej, na czele. Nowy dyrektor pracował w Biurze od dawna, nie był więc kimś nieznanym dla Tessy Wendel.

Był cichym mężczyzną o gładkich, przerzedzających się siwych włosach. Miał kartoflowaty nos i podwójny podbródek, co nadawało mu wygląd człowieka lubiącego dobrze zjeść i obdarzonego pogodnym usposobieniem. Musiał być jednak dosyć przebiegły, chociaż na pozór brakowało mu zaangażowania Tanayamy. Cecha ta od razu rzucała się w oczy. Koropatsky przez cały czas znajdował się w otoczeniu członków Kongresu, którzy w ten sposób chcieli pokazać, że następca Tanayamy należy do nich. A może chcieli, żeby tak było. Kadencja Japończyka była dla nich długą i gorzką lekcją.

Nikt nie zaproponował zakończenia projektu. Odwrotnie — sugerowano przyspieszenie prac, jeśli byłoby to możliwe. Opinia Tessy Wendel głosząca, że Osiedla ścigają Ziemię, potraktowana została jako oczywistość, o której nie trzeba przypominać.

Koropatsky, któremu wyznaczono rolę rzecznika całej grupy, powiedział:

— Doktor Wendel, nie domagamy się długiej wycieczki po Hiper City. Ja byłem tutaj wcześniej, poza tym moim głównym zadaniem jest reorganizacja Biura. Nie chciałbym obrażać pamięci mojego szanownego poprzednika, ale każda zmiana na stanowisku administracyjnym wymaga pewnych zabiegów organizacyjnych, szczególnie zaś, gdy poprzednia kadencja była tak długotrwała jak w przypadku Tanayamy. Z natury nie jestem formalistą, porozmawiajmy więc swobodnie i bez skrępowania. Chciałbym zadać kilka pytań. Mam nadzieję, że udzieli mi pani odpowiedzi zrozumiałych dla człowieka o tak skromnej wiedzy jak moja.

Wendel kiwnęła głową.

— Postaram się. dyrektorze.

— Dobrze. Kiedy możemy spodziewać się pierwszego, całkowicie operacyjnego statku superluminalnego?

— Jest to pytanie, dyrektorze, na które nie można udzielić odpowiedzi. Los statku zależy od okoliczności, których nie da się przewidzieć.

— Przyjmijmy, że okoliczności będą nam sprzyjały.

— Tak, w takim wypadku możemy mieć statek za trzy lata. Zakończyliśmy już prace naukowe, reszta to robota inżynieryjna.

— Innymi słowy, statek będzie gotów w roku 2236.

— Z pewnością nie wcześniej.

— Ile osób będzie mogło nim podróżować?

— Pięć do siedmiu.

— Jaki będzie jego zasięg?

— Nieograniczony, dyrektorze. Na tym polega piękno szybkości superiuminalnej. Statek będzie poruszał się w hiperprzestrzeni, a tam nie istnieją prawa klasycznej fizyki, nawet prawo zachowania energii. Lot na odległość jednego roku świetlnego wymaga tyle samo wysiłku, co lot na dystansie tysiąca lat świetlnych.

Dyrektor poruszył się niespokojnie.

— Nie jestem fizykiem, ale trudno mi uwierzyć w istnienie środowiska, w którym nie obowiązują żadne ograniczenia. Czy są jakieś rzeczy, których nie możemy zrobić?

— Ograniczenia istnieją. Potrzebujemy próżni i natężenia grawitacyjnego mniejszego od pewnej stałej po to, by móc dokonać przejścia do i wyjścia z hiperprzestrzeni. Z czasem dowiemy się o innych warunkach lotu, lecz do tego potrzebne są nam loty próbne. Warunki te mogą spowodować dalsze opóźnienia.

— Gdy będziemy już mieli statek, dokąd polecimy najpierw?

— Najbardziej rozsądna wydaje się podróż nie dalej niż do Plutona. Jednak może to okazać się niepotrzebną stratą czasu. Posiadając technologię umożliwiającą nam podróż do gwiazd, powinniśmy chyba rozpocząć od jakiejś gwiazdy.

— Na przykład Sąsiedniej Gwiazdy?

— Byłby to logiczny wybór. Poprzedni dyrektor koniecznie chciał odwiedzić tę gwiazdę, jednak moim obowiązkiem jest wskazanie innych miejsc, daleko bardziej interesujących z punktu widzenia nauki. Syriusz jest tylko cztery razy dalej niż Sąsiednia Gwiazda, a byłaby to pierwsza okazja do zbadania z bliska białego karła.

— Doktor Wendel, moim zdaniem naszym celem powinna być Sąsiednia Gwiazda, chociaż powody naszej wizyty na niej nie muszą się pokrywać z tymi, o których mówił Tanayama. Przypuśćmy, że wybralibyśmy jakąś inną gwiazdę, dowolną gwiazdę, jak udowodniłaby pani, że statek rzeczywiście odbył lot w tę i z powrotem?

Wendel wyglądała na zaskoczoną.

— Udowodniła? Nie rozumiem, o czym pan mówi?

— Chodzi mi o to, w jaki sposób odparłaby pani zarzuty, że domniemany lot jest oszustwem?

— Oszustwem? — Tessa zerwała się gniewnie na równe nogi. -Pan mnie obraża!

Głos Koropatskiego stał się nagle rozkazujący.

— Proszę usiąść, doktor Wendel. Nikt nie ma zamiaru oskarżać pani o cokolwiek. Próbuję jedynie przewidzieć pewną sytuację i staram się myśleć, jak można jej zaradzić. Ludzkość wyruszyła w kosmos prawie trzysta lat temu.

Nie wolno nam zapominać o pewnych epizodach w historii podboju kosmosu; ta część świata, z której pochodzę, pamięta je szczególnie dobrze. Gdy wystrzelono pierwsze satelity, kończące ponurą epokę przywiązania do Ziemi, znalazło się wielu takich, którzy twierdzili, że wszystko to było jednym wielkim oszustwem. O to samo oskarżono pierwsze fotografie ciemnej strony Księżyca. Twierdzono również, że sfabrykowane są zdjęcia Ziemi z kosmosu, a głosili to ci, którzy wierzyli, że Ziemia jest płaska. Mając obecnie statek superluminalny, możemy spotkać się z podobnymi oskarżeniami.

— Ale dlaczego, dyrektorze? Po co ktoś miałby nas oskarżać o kłamstwo w tej sprawie?

— Jest pani naiwna, moja droga pani doktor. Od trzystu lat Albert Einstein traktowany jest jak bóg, który wymyślił kosmologię. Kolejne pokolenia wierzyły, że prędkość światła jest absolutną granicą ludzkich możliwości. Oponenci nie poddadzą się tak łatwo. Naruszamy podstawową zasadę logiczną, że przyczyna poprzedza skutek, a to dopiero początek. Kolejną sprawą jest to, doktor Wendel, że Osiedla z pewnością zechcą zbić kapitał polityczny, przekonując swoich ludzi — i Ziemian także — że kłamiemy. Wywoła to spore zamieszanie, polemiki, stratę naszego czasu, którą oni z pewnością wykorzystają dla własnych celów. Pytam więc panią: czy istnieje prosty dowód, który przekona wszystkich, że nasz lot nie jest oszustwem?