– A jeśli ten facet zatrzyma się w Rejkiawiku na dłużej? Co wtedy zrobimy?
– Tak jak powiedziałem: rozdzielimy się. Kogo chcesz mieć na oku?
– Faceta – zdecydowanym głosem odpowiedział Johannes.
Ale los zadecydował inaczej.
Już pierwszego wieczoru w Rejkiawiku niedaleko portu lotniczego w dużym hotelu, w którym mieściło się także centrum turystyczne, wpadli prosto na Ellen i Ellinor.
– Olaf! – zawołała Ellen i rozpromieniła się. – Co wy tutaj robicie? Śledzicie nas?
Jej oczy lśniły jak gwiazdy, wyrażając zaskoczenie, szczęście i radość. Obu mężczyzn wręcz poraziła niezwykła odmiana, jaka zaszła w wyglądzie dziewczyny, i zrozumieli, pod jak silną presją psychiczną żyła w Norwegii. Dopiero tutaj, gdy poczuła się wolna i nareszcie mogła być sobą, w pełni rozkwitła jej uroda.
Nie czekając na odpowiedź, Ellen zwróciła się zdyszana do Olafa, ignorując zupełnie obecność Johannesa:
– Poczekaj tu na mnie chwilę, muszę porozmawiać z pilotem wycieczki. Tylko proszę, nie ucieknij mi!
Usłyszawszy zapewnienie Olafa, że nie ruszy się z miejsca, przepchnęła się w stronę lady.
– Czy coś się stało? – zaniepokoiła się Ellinor.
– Tak – odparł Olaf. – Ellen grozi niebezpieczeństwo.
– O, nie! Proszę nie mówić jej o niczym. Jest tu wreszcie taka szczęśliwa!
– Zauważyliśmy. Pozwolisz, że się przedstawimy: nazywam się Olaf Brink, a to Johannes Hallar. Domyślam się, że masz na imię Ellinor.
Dziewczyna przesunęła wzrok z przystojnego nordyka o przyjaznym spojrzeniu na przewyższającego go wzrostem ponurego Johannesa o ciemnych włosach. Coś dziwnego jest w tym mężczyźnie, pomyślała. Mógłby być taki pociągający, kobiety by za nim szalały. Dlaczego jednak tak zaciska szczęki, jakby się bał okazać najmniejszy ludzki odruch? Boję się go. To na pewno jest ten Zielonooki Potwór, o którym wspominała Ellen. Trafne określenie.
– Co wiesz o całej sprawie? – spytał Olaf.
– Prawie nic – odparła. – Tylko tyle, że w Vanningshavn prześladowało Ellen dwóch mężczyzn. Nie wiem jednak, dlaczego.
Olaf spojrzał w kierunku Ellen, ale kolejka, w której stała, była dość długa. Dziewczyna pomachała mu tylko z daleka, żeby nie odchodził.
Pokiwał jej uspokajająco, a potem znów zwrócił się do Ellinor:
– Sprawa jest poważna. Ågot Lien została zamordowana w waszym domu na strychu.
Ellinor zadrżała i zbladła jak płótno.
– Chodzi o to – ciągnął Olaf – że Ellen nieopatrznie naraziła się pewnemu rekinowi z branży narkotykowej. Poszukiwał jej od trzech lat, bo się boi, że dziewczyna może go zdemaskować. To jego wspólnicy prześladowali ją w Vanningshavn, oni też zamordowali Goggo. Na taśmie magnetofonowej mamy nagranie ich rozmowy, w której otwarcie się do tego przyznają. Tych dwóch już aresztowaliśmy, ale ich szef zwany Svartenem przyjechał za Ellen aż tutaj. I tym razem nie żartuje. Nigdy do tej pory nie działał osobiście. Zwykle wyręcza się innymi.
– Widzieliście go? – Ellinor z wrażenia z trudem przełknęła ślinę.
– Tak nam się wydaje, ale nie jesteśmy pewni. Facet zatrzymał się w tym hotelu.
– My też – stwierdziła zdruzgotana.
– Nam nie udało się zrobić tu rezerwacji, wszystkie pokoje są zajęte, załatwiliśmy sobie hotel w centrum. Mężczyzna, którego podejrzewamy, przedstawił się jako Waldemar Gran. Udało nam się wydobyć tę informację od recepcjonisty. Podaje się za dyrektora, ale nie znamy ani nazwy firmy, ani branży.
Ellinor patrzyła w przestrzeń zamyślona.
– A więc stało się tak, jak myślałam.
– Co takiego? Wiedziałaś, co się stanie?
– Nie, nie, myślę jedynie o… Niedawno opowiedziałam komuś o śmierci Meduzy: o tym, że chociaż Perseusz odciął jej głowę, spojrzenie martwych oczu potwora nadal obracało śmiertelników w kamień.
– Tak, jej zabójczy wzrok sięgnął aż tutaj, na Islandię. Ta Ågot Lien była naprawdę niebezpieczna.
Trzeźwy głos Johannesa przywrócił ich do rzeczywistości:
– Musimy mieć dokładny program wszystkich waszych wycieczek i imprez. Godziny posiłków i tak dalej. Po prostu powinniśmy wiedzieć o każdym waszym kroku. Żadnych zmian planów w ostatniej chwili, żadnych improwizacji. Jeśli Ellen coś wymyśli, należy zdecydowanie ją powstrzymać. Gdyby nie było innego wyjścia, możesz jej wyjawić przyczynę.
– Nie, nie przejdzie mi to przez gardło, wolę już, żeby się na mnie wściekała. Ale jeśli zaplanujemy wcześniej coś poza programem, wystarczy, że was o tym poinformujemy?
– Naturalnie. Ale musimy o tym wiedzieć obaj, bo jeden z nas będzie śledził Grana, a drugi pilnował was. Co zamierzacie najpierw?
– Jutro jedziemy autokarem oglądać gorące źródła, a potem do Thingvellir.
Twarz Johannesa stała się jeszcze bardziej surowa:
– On też tam jedzie, co prawda innym autokarem.
– To dobrze, w takim razie jedziemy wszyscy w tym samym kierunku, może się spotkamy?
– O ile uda nam się kupić bilety. Może byś to załatwił od razu, Johannes?
Kiedy Olaf i Ellinor zostali sami, dziewczyna popatrzyła na niego swymi łagodnymi piwnymi oczyma i rzekła cicho:
– Ja także bardzo bym chciała chronić Gerd… to znaczy Ellen. Możesz mi pokazać tego faceta?
Olaf zamyślił się przez chwilę.
– Nie mamy pewności, że to naprawdę on…
– No tak, w takim razie należy zachować czujność wobec wszystkich – uśmiechnęła się ze zrozumieniem i dodała: – Szczególnie wobec tych, którzy zaczną się przystawiać do Ge… Ellen. Uff, nie mogę się przyzwyczaić do tego jej nowego imienia.
– Do starego.
– No tak, możesz mi powiedzieć, dlaczego właściwie zmieniła tożsamość?
– Dobrze, tym bardziej że Ellen z niechęcią wraca do przeszłości, w której doznała tylu upokorzeń. Chodź, usiądziemy sobie.
Objął ją delikatnie ramieniem i poprowadził na skórzaną kanapę. W wielkim skrócie przedstawił Ellinor historię nieudanego małżeństwa Ellen i aferę, jaka potem wybuchła. Zdążył skończyć, kiedy zjawiła się bohaterka jego opowieści
Poszli razem na obiad do przestronnej restauracji i usiedli przy czteroosobowym stoliku.
– Jak to miło mieć u boku kawalerów – wyrwało się Ellinor szczerze. – Prawdę mówiąc, niezbyt wesoło jest podróżować kobietom samotnie. Zwłaszcza że nie należymy do tego typu kobiet, które z zachwytem przyjmują zaloty obcych mężczyzn.
Ellen siedziała uszczęśliwiona, powtarzając sobie w myślach, że przyjazd Olafa na Islandię musi coś oznaczać. Nie rozumiała tylko, dlaczego zabrał z sobą tego lodowatego mruka, Hallara, a jeszcze bardziej, jak to się stało, że ten się zgodził przyjechać.
Ale akurat teraz życie wydawało się jej po prostu cudowne. Patrzyła z zachwytem na Olafa, konwersującego wesoło z Ellinor. Johannes obserwował ich spod oka ponury i uważny.
Częściej jednak zerkał gdzieś w bok. Może jakaś kobieta przykuła jego wzrok? pomyślała Ellen i odwróciła dyskretnie głowę. Nie, to tylko jakiś ciemnowłosy mężczyzna siedzący samotnie. Z jakiegoś nieokreślonego powodu poczuła się uspokojona.
Ellen stała przy gejzerze Strokkur i zamyślona wpatrywała się w parę wydobywającą się z ziemi.
Czuła się taka zagubiona, dławił ją strach i niepokój, niedawna radość gdzieś uleciała.
Wszyscy zachowywali się jakoś dziwnie. Kiedy zwiedzali imponujący wodospad Gullfoss, Johannes ciągle znikał bez słowa wyjaśnienia. Po prostu przyłączał się do innych turystów. Potem, jakby zamieniali się rolami, znikał Olaf, a nielubiany przez nią policjant trzymał się w pobliżu. Bynajmniej nie z sympatii do niej, raczej po to, by ją dręczyć. Ellinor też zachowywała się jakoś nerwowo. Kiedy Ellen zagadywała ją, odpowiadała półsłówkami, niechętnie, jakby miała wyrzuty sumienia lub ukrywała coś przed przyjaciółką.